Johannes Leis pracuje w Saksońskim Instytucie Badań Tekstyliów (Sächsisches Textilforschungsinstitut – Stfi) w Chemnitz. Instytut ten zajmuje się wszelkimi zagadnieniami związanymi z materiałami odzieżowymi. Natomiast specjalizacją Johannesa Leisa jest recykling odzieży.
Chemnitz i okolice mają długie tradycje związane z przemysłem odzieżowym. Miasto należy do jednego z saksońskich regionów włókienniczych. Inne to na przykład Górne Łużyce, Crimmitschau-Meerane-Glauchau, Rudawy i Vogtland. Już w epoce przedprzemysłowej skupiała się tam produkcja przędzy i sukna oraz wytwarzanie lamówek i haftu. W oparciu o tę tradycję produkcja tekstylna przekształciła się następnie w przemysł. Pierwszymi fabrykami Saksonii były przędzalnie. W XIX wieku powstał w Chemnitz niezwykle wszechstronny przemysł włókienniczy. Po załamaniu produkcji w latach 80. XX wieku w Chemnitz produkowana jest już tylko odzież wyższej jakości i tekstylia techniczne.
Światowy przemysł odzieżowy jest odpowiedzialny za blisko 10 procent globalnych emisji CO2. Innym problemem tej branży jest intensywne zużycie surowców, w tym wody, która jest jednym z najważniejszych elementów produkcji. Do wyprodukowania jednej pary jeansów zużywa się ponad 6 800 litrów wody. W ramach swoich badań w Stfi Johannes Leis zajmuje się kwestiami technicznymi recyklingu odzieży, który występuje w dwóch formach: mechanicznej i chemicznej. Ta pierwsza ma na celu utylizację i ponowne zastosowanie materiału, podczas gdy recykling chemiczny to odzyskiwanie surowców poprzez ich wcześniejsze oddzielenie od siebie.
BiznesAlert.pl: Mamy na sobie kolorowe letnie t-shirty. Czy w procesie ich recyclingu powstaną nowe?
Johannes Leis: Właściwie jest to bardzo dobry przykład, ponieważ jest to wciąż jeden z niewielu produktów, które faktycznie wykonane są z jednego materiału, czyli czystej bawełny. Dość często tak już nie jest. Mamy do czynienia z przędzą mieszaną, które są one wykonane z co najmniej dwóch składników, na przykład bawełny i poliestru. Może być to problemem dla mechanicznego recyklingu tekstyliów, zwłaszcza w przypadku krótszych włókien. To jeden z powodów, dla których recykling chemiczny, dobrze radzący sobie z tą kwestią, będzie w przyszłości bardzo ważny i będzie stosowany na dużą skalę. Wracając konkretnie do Pani pytania: nie będzie to możliwe w stu procentach. Nie odzyskamy koszulki w takich samych proporcjach. Aby powstała z tego nowa koszulka, zawsze będzie trzeba coś uzupełnić.
Mówi Pan o dwóch metodach recyklingu: mechanicznej i chemicznej. Czym się różnią?
Z grubsza rzecz biorąc, recykling mechaniczny polega na wykorzystaniu technologii mechanicznej, czyli użyciu energii w tym przypadku włókna, aby móc tworzyć z włókien nowe tkaniny. W przypadku recyklingu chemicznego w zasadzie jest też celem stworzenie nowych tekstyliów. Ale recykling chemiczny może robić rzeczy, których nie może robić recykling mechaniczny. Może na przykład rozdzielać materiały i separować składniki. O to nam właśnie chodzi, o te składniki.
Jak już wspomniałem, najczęstszym połączeniem jest polycotton, czyli poliester i bawełna. Jeśli rozpuszczam chemicznie jeden składnik, to mogę odfiltrować drugi składnik i wtedy mam już rozdzielone te dwa składniki i od tego momentu mogę je również traktować oddzielnie. I tak dalej. Zasadniczo nie mogę tego zrobić w recyklingu mechanicznym.
Jaki jest obecny stan recyklingu tekstyliów, która z tych obu metod jest dominująca?
Wyraźnie dominuje recykling mechaniczny wyraźnie. Jest to rozwiązanie stosowane na rynku od dziesięcioleci. Niemniej jednak nadal jest bardzo wiele możliwości tworzenia innowacji i prowadzenia badań, i jest na nie zapotrzebowanie. Widać to dość wyraźnie po tym, że firmy, które działają w tej dziedzinie, wciąż opracowują nowe maszyny i robią postępy. Jednocześnie badania nad recyklingiem chemicznym mają obecnie z pewnością większy rozmach, po prostu dlatego, że obecnie opracowywane są nowsze procesy. W ubiegłym roku powstały pierwsze zakłady półprzemysłowe. To jest bardzo aktualne. W przypadku wielu procesów należy jeszcze wyjaśnić, ile energii elektrycznej jest wymagane, aby były one rzeczywiście efektywne ekologicznie.
Czy można powiedzieć w przybliżeniu, ile procent odzieży jest poddawane recyklingowi?
Zatem wszędzie tam, gdzie występuje pewien niedobór surowców, recykling jest bardziej opłacalny. W ostatnich 20-30 latach, dzięki postępowi w dziedzinie włókien syntetycznych, tj. włókien polimerowych, w naszych krajach rzadko występuje rzeczywisty niedobór pierwotnych materiałów włókienniczych. Doprowadziło to również do stopniowego spadku poziomu recyklingu. Na przykład, jeśli spojrzymy na firmy zajmujące się recyklingiem, czyli recyklingiem mechanicznym, to w ciągu ostatnich 20 lat liczba firm, które się tym zajmują, znacznie się zmniejszyła. I jeszcze raz! Istnieją również tekstylia techniczne, odzież robocza, tekstylia domowe i tak dalej, a dla wielu z tych produktów niekoniecznie jest jasne, jaki jest tu wkład recyclingu. W sektorze prywatnym odzieżowym mówi się, że jest to około jeden procent, może więcej, na pewno mniej niż pięć procent. Czyli koszulka do koszulki jako przykład. Dalej mamy ścieżkę recyklingu kaskadowego, zwanego też down cycling, który zamienia odzież na przykład w inny produkt, często o nieco obniżonych właściwościach i segmencie cenowym. Są to zastosowania tapicerskie, izolacja itp. To kolejne 15, może 20 procent. Więc może 1/4 tekstyliów zostaje poddana recyklingowi. Przy czym trzeba też powiedzieć, że w tekstyliach główny cel to wcale nie musi być recykling, ale ponowne wykorzystanie. Przynajmniej w Europie jest to około połowy. W Niemczech co do dwóch trzecich starych ubrań są ponownie noszone jako odzież second hand. Ale trzeba zwrócić uwagę, że to są dane dla Europy, czy nawet dla Niemiec. Na innych kontynentach sytuacja wygląda inaczej.
Rozmawiała Aleksandra Fedorska