Polska powinna uczyć się od Niemców dekarbonizacji, ale mądrze (POLEMIKA)

8 sierpnia 2024, 07:25 Energetyka

– Jeden z zarzutów, które podnosi autorka artykułu BiznesAlert.pl, dotyczy naszej rekomendacji ustalenia daty odejścia od węgla „dzięki procesowi opartemu na faktach i doświadczeniach m.in. Niemiec i Czech”. Słusznie wskazuje na istotne różnice w naszej sytuacji względem naszych sąsiadów […] Pomimo tych różnic, są elementy doświadczeń Niemiec i Czech dotyczące ustalania daty odejścia od węgla, z których możemy skorzystać. Co ważne – skorzystać z doświadczeń nie znaczy ślepo naśladować. Konieczne jest wzięcie pod uwagę lokalnego kontekstu, jak i ocena błędów i niedociągnięć naszych sąsiadów – pisze Paweł Wiejski z Instytutu Zielonej Gospodarki.

Elektrociepłownia gazowo-parowa w Płocku. Fot. PKN Orlen/Siemens
Elektrociepłownia gazowo-parowa w Płocku. Fot. PKN Orlen/Siemens

Odpowiedź Instytutu Zielonej Gospodarki na recenzję raportu „Transformacja we mgle”

  • Twierdzenie, że nie będzie konieczności budowy nowych gazowych mocy wytwórczych nie ma pokrycia w treści raportu.
  • Jednostki gazowe będą funkcjonować w systemie niemal w charakterze awaryjnego źródła mocy, włączając się maksymalnie na kilka godzin dziennie.
  • Na koniec autorka pisze o inflacji wartości tezy o konieczności stworzenia strategii odejścia od węgla. Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić – rekomendacja ta powtarza się w analizach think tanków i organizacji pozarządowych od lat. W tym czasie swoje plany i strategie odejścia od węgla przygotowały już wszystkie kraje Unii Europejskiej poza Polską.

Mniej energii z gazu, ale więcej mocy

Najpoważniejszym zarzutem wobec ustaleń naszego raportu zawartym w omówieniu Biznesalert.pl jest niedocenienie potrzeby budowy mocy dyspozycyjnych, które mają stanowić uzupełnienie dla OZE. Autorka artykułu pisze: „Na 2030 rok prognozowany jest około 50-procentowy udział OZE w produkcji energii elektrycznej. Inne paliwa kopalne’ (w tym gaz) stabilnie utrzymują ten sam poziom przez cały prognozowany okres. Oznacza to, że inwestycje w tę infrastrukturę będą mieć na celu jej utrzymanie (zastępowanie starych elektrowni nowymi), ale nie będzie konieczności rozbudowy o nowe moce wytwórcze.”

Twierdzenie, że nie będzie konieczności budowy nowych gazowych mocy wytwórczych nie ma pokrycia w treści raportu. Wykres omawiany przez autorkę analizy w przytoczonym fragmencie dotyczy bowiem udziału w produkcji energii elektrycznej, a nie mocy zainstalowanej.  Modelowanie Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych (CAKE), z którego korzystaliśmy w tej części raportu, zakłada znaczący wzrost mocy zainstalowanej, przy jednoczesnym łagodnym spadku zużycia. Wynika to ze specyfiki pracy jednostek gazowych, które będą uzupełniać OZE w szczycie zapotrzebowania, pracując przez coraz mniejszą ilość godzin wraz z rozwojem energetyki odnawialnej i magazynów. Jednostki gazowe będą funkcjonować w systemie niemal w charakterze awaryjnego źródła mocy, włączając się maksymalnie na kilka godzin dziennie. Paradoks większej mocy przy mniejszym zużyciu opisuję zresztą dwa akapity powyżej omawianego wykresu:

„O ile moc zainstalowana jednostek zasilanych gazem ziemnym zwiększy się znacząco (z 5 GW na początku 2024 roku do 18,2 GW w 2040 roku), o tyle udział tych źródeł w produkcji energii elektrycznej będzie spadać (z 9,4 procent w 2023 roku do 6,8 procent w 2040 roku.”

Pod tym względem wyniki modelowania CAKE nie odbiegają znacząco od przewidywań innych instytucji, w tym Urząd Regulacji Energetyki. Analiza, na którą powołuje się autorka, rzeczywiście nie znalazła się wśród dokumentów przytoczonych w raporcie, ale zdecydowanie nie ze względu na „ogólny dystans” wobec prognoz polskich instytucji – podstawą dla tego raportu było modelowanie CAKE, publicznego ośrodka analitycznego. W raporcie cytujemy również najnowsze wersje  „Planu rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną” Polskich Sieci Elektroenergetycznych i aktualizowany obecnie Krajowy plan na rzecz energii i klimatu. Krytyczne słowa wobec prognoz polskich instytucji cytowane przez Autorkę odnosiły się do wciąż obowiązującej Polityki Energetycznej Polski 2040 i do wcześniejszych planów rozwoju PSE – które znacząco nie doceniały dynamiki rozwoju OZE.

Czy powinniśmy naśladować Niemców (i Czechów)?

Drugim zarzutem, który podnosi Autorka artykułu, dotyczy naszej rekomendacji ustalenia daty odejścia od węgla „dzięki procesowi opartemu na faktach i doświadczeniach m.in. Niemiec i Czech”. Słusznie wskazuje na istotne różnice w naszej sytuacji względem naszych sąsiadów:  „Doświadczenia Niemiec w odchodzeniu od węgla są dokładnie odwrotne względem naszej sytuacji: Niemcy zwiększyli udział węgla w produkcji energii, ponieważ chcieli odejść od elektrowni jądrowych – my natomiast budujemy elektrownie jądrowe, po to, aby zastąpić moce węglowe.” Pomijając już kwestię, czy w momencie oddania pierwszych bloków jądrowych będziemy mieli jeszcze węgiel do zastąpienia, nie ulega wątpliwości, że nasza sytuacja jest inna. Szczególnie w kwestii węgla kamiennego, którego w produkcji i w wykorzystaniu w energetyce jesteśmy w Europie niemal kompletnym wyjątkiem.

Pomimo tych różnic, są elementy doświadczeń Niemiec i Czech dotyczące ustalania daty odejścia od węgla, z których możemy skorzystać. Co ważne – skorzystać z doświadczeń nie znaczy ślepo naśladować. Konieczne jest wzięcie pod uwagę lokalnego kontekstu, jak i ocena błędów i niedociągnięć naszych sąsiadów. Niektóre rozwiązania wydają się być odpowiednie również dla naszego kontekstu, jak np. skład i umocowanie instytucjonalne Komisji Węglowej, włączanie interesariuszy w proces decyzyjny, zawarcie w planie odchodzenia od węgla aspektów sprawiedliwej transformacji etc.

Na koniec autorka pisze o inflacji wartości tezy o konieczności stworzenia strategii odejścia od węgla. Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić – rekomendacja ta powtarza się w analizach think tanków i organizacji pozarządowych od lat. W tym czasie swoje plany i strategie odejścia od węgla przygotowały już wszystkie kraje Unii Europejskiej poza Polską. Zapewne wiele autorek i autorów raportów podziela moją frustrację związaną z powtarzaniem w kółko tej samej tezy – jednak sytuacja wciąż się nie zmienia. Znudzonych Czytelników mogę jednak zapewnić, że nie jest to jedyna rekomendacja zawarta w naszym raporcie. Apelujemy m.in. o lepsze wykorzystanie funduszy z ETS, stworzenie spójnego systemu planowania transformacji, wprowadzenie oceny skutków regulacji dla klimatu i utworzenie rady doradczej ds. polityki klimatycznej. Raport znajdziecie Państwo na stronie https://www.izg.org.pl/raport-transformacja-we-mgle-polska-2040/.

Prognoza upadku węgla kamiennego ma kilka niedociągnięć