Rapacka: Po co Polsce własne elektrownie skoro ma rosyjski atom na Białorusi? (FELIETON)

17 kwietnia 2020, 07:30 Atom

Zamiast budować własną elektrownię jądrową Polska powinna importować energię z atomu na Białorusi. Do takiej śmiałej wizji próbuje przekonać nas jeden z polskich think tanków. Szkopuł w tym, że pomysł jest mało realny, aby nie powiedzieć, że szanse jego powodzenia są bliskie zeru – pisze Patrycja Rapacka, redaktor BiznesAlert.pl

Dowody na odpowiedzialność

Forum Prawo dla Rozwoju (Law4Growth), bo o nim mowa, słusznie wskazuje w najnowszej publikacji, że Polskę czeka deficyt mocy wytwórczych. Stare i wysłużone jednostki węglowe zostaną wyłączone w ciągu najbliższych lat. Jedną z rozważanych opcji jest budowa elektrowni jądrowej, która pozwoliłaby na zapewnienie stabilnych dostaw energii z zeroemisyjnego źródła, czym wpisałaby się w realizację ambicji polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Autor raportu ,,Energia jądrowa dla Polski” wśród wielu scenariuszy przewiduje m.in. budowę wspólnej elektrowni z Czechami, Słowacją, Ukrainą i Białorusią (lub wspólną modernizację i eksploatację istniejących jednostek) i  zakłada import energii z będącej na ukończeniu elektrowni jądrowej w białoruskim Ostrowcu. Skoro mamy problem z własnym programem jądrowym, nie możemy podjąć ostatecznej decyzji, to według Law4Growth powinniśmy importować energię z białoruskiego atomu. Zdaniem think thanku ,,po nałożeniu nowych standardów bezpieczeństwa po katastrofie elektrowni w Fukushimie, budowanie elektrowni atomowych stało się niezwykle drogie, ryzykowne i czasochłonne”oraz „świadomość ryzyk i trudności, (…) powinna skłaniać decydentów przygotowujących plany polityki energetycznej do mniejszej denzynwoltury a większej odpowiedzialności”. Dowodem tej odpowiedzialności ma być zakup energii z Ostrowca, która zdaniem autora analizy ,,byłaby optymalnym uzupełnieniem luki w zaopatrzeniu odbiorców w Polsce północno-wschodnie po wstrzymaniu budowy Ostrołęki C, choć wymagałoby zawarcia wrażliwego politycznie porozumienia z władzami Litwy.”

Polski think tank apeluje o import energii z rosyjskiego atomu na Białorusi i nie tylko

Bezpieczeństwo energetyczne na opak

Wstrzymanie budowy Elektrowni Ostrołęka C w wersji węglowej nie oznacza, że nie powstanie tam jednostka napędzana gazem. Potencjalny import energii z białoruskiego atomu podważałby sens budowy nowego bloku i zmusiłby nasz kraj do jeszcze większego importu energii, co jest dość kontrowersyjnym pomysłem budowy bezpieczeństwa energetycznego. Białoruski atom to de facto atom rosyjski, gdyż inwestycja jest realizowana za rosyjskie pieniądze i przez rosyjski Rosatom. Zakup rosyjskiej energii z Białorusi byłby niezrozumiały w kontekście konsekwentnie realizowanej przez Polskę polityki uniezależnienia energetyki od surowców z Rosji. Zapewnienie stabilnych dostaw energii w oparciu o import energii z kraju, który jest politycznie i gospodarczo uzależniony od tego kraju może okazać się trudne tym bardziej, że nie będziemy mieli wpływu na jej produkcję. Ponadto, może wyposażyć Rosjan w ewentualne narzędzie dodatkowego nacisku na Polskę. Jednak o takiej ewentualności ekspert Law4Growth nie wspomniał.

Rodzi się także pytanie: w jaki sposób energia z Ostrowca miałaby trafić do polskich gniazdek? Jedyne połączenie Polski z Białorusią (linia Białystok-Roś) zostało rozebrane. Polska konsekwentnie podkreślała, że podobnie jak wspomniana wcześniej Litwa, nie będzie kupowała energii z Ostrowca. W przypadku Litwinów sprzeciw wobec białoruskiego atomu wynika z obaw o to, że nowa elektrownia stanowi zagrożenie dla jej bezpieczeństwa. W naszym przypadku to efekt obawy o realizowane inwestycje w nowe moce wytwórcze, szczególnie we wspomnianej wcześniej Ostrołęce. Ponadto, po 2025 roku, a więc w momencie zakończenia procesu synchronizacji sieci elektroenergetycznych państw bałtyckich z systemem Europy kontynentalnej, kolejne, potencjalne rynki zbytu znikną z białoruskiego horyzontu. Białoruś  poszukuje klientów na energię z elektrowni Rosatomu. Nawet prezydent Aleksander Łukaszenka nawoływał obywateli do większego zużycia energii bowiem jego kraj będzie miał jej nadmiar. Wkrótce zostanie uruchomiony pierwszy z dwóch nowych reaktorów, który już przeszedł tzw. gorący rozruch, a więc jeden z kluczowych etapów przed oddaniem instalacji do eksploatacji.

Zwożenie drzewa do lasu

Można założyć z prawdopodobieństwem graniczącym niemal z pewnością, że ten scenariusz nie zostanie zrealizowany. Cytowany think thank jest przygotowany również na taką ewentualność i posiada jeszcze jeden as w rękawie. Skoro węgiel w Unii Europejskiej jest na tzw. cenzurowanym i obciążon systemem handlu emisjami co czyni go jednym z najdroższych źródeł pozyskiwania energii to warto zbudować elektrownię węglową za granicą np. na Białorusi w okolicach Grodna. Zdaniem autora raportu jest dobry czas na inwestycję tego typu, gdyż Stany Zjednoczone przeorientowały politykę wobec reżimu Łukaszenki i jest szansa na to, aby ominąć unijną politykę klimatyczną. Z jednym można się zgodzić. To jest dobry czas, ale na poważne myślenie o transformacji energetycznej i budowie bezpieczeństwa w oparciu o własne źródła wytwórcze. Historia udowodniła, że zbyt duża zależność od innych państw oznacza utratę suwerenności energetycznej.

Jakóbik: Oferta białoruska może podzielić Polskę i Litwę