RAPORT: Ile będzie kosztować transformacja energetyczna?

5 października 2019, 07:31 Energetyka

Transformacja energetyczna była istotnym elementem debaty politycznej w ostatnich tygodniach. Z jednej strony to ważny temat trwającej kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu i okazja do wymiany ciosów pomiędzy najważniejszymi graczami na polskiej scenie, a z drugiej strony w gronie Unii Europejskiej toczą się rozmowy o planach redukcji emisji gazów cieplarnianych. Pytania o klimat przeplatają się z pytaniami o koszty transformacji dla rządów i całych społeczeństw.

O transformacji energetycznej we Wrocławiu

O transformacji energetycznej mówiło się na V Kongresie Energetycznym we Wrocławiu. Dyskusje panelowe toczyły się wokół tempa inwestycji w OZE, szybkości transformacji energetycznej czy wreszcie roli gazu w zmieniającej się energetyce.  – Musimy zapewnić utrzymanie systemu handlu emisjami. To kamień węgielny polityki klimatycznej, bez którego sobie nie poradzimy – zadeklarował Magnus Hall, prezes Vattenfall. Zaapelował o wprowadzenie podatku od emisji CO2 dla całej gospodarki. Mikael Lemström, wiceprezes Fortum do spraw ogrzewania i chłodzenia, zastrzegł, że sektor energetyczny musi być elastyczny, by zapewnić bezpieczeństwo dostaw, więc portfolio wytwarzania energii musi pozostać zdywersyfikowane. – Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego Polska nie chce budować farm wiatrowych na lądzie – dodał. Darius Maikštėnas stojący na czele Ignitis Group opowiadał o transformacji energetycznej na Litwie. – Planujemy budowę około 3 GW odnawialnych źródeł energii. Większość z nich powstanie poza Litwą. Wierzymy, że duża część może zostać utworzona w Polsce. Projekty realizowane na Pomorzu to dopiero początek – powiedział. Zdradził też przyczynę zmiany nazwy spółki z Lietuvos Energija. Powodem był lepszy odbiór nowej nazwy w krajach innych niż Polska. – Transformacja to nie jest jakaś dziwna idea nakazana przez Komisję Europejską, ale szansa dla Europy na zyskanie nowej przewagi konkurencyjnej – ocenił Litwin. – To (dekarbonizację – przyp. red.) trzeba zrobić, bo ktoś nam kazał lub (druga wersja i mówię to prywatnie) z troski o to, w jakim świecie będzie żyło moje dziecko – mówił Jan Staniłko, dyrektor Departamentu Innowacji w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii. Jego zdaniem transformacja nie musi być skomplikowana, ale potrzebna jest wola polityczna do wprowadzenia jej na rynek, nawet wbrew przedsiębiorcom, którzy czasami nie chcą współpracować. 

Transformacja energetyczna w centrum Kongresu Energetycznego (RELACJA)

Z tym poglądem polemizował prezes Taurona. – Ewentualne blokowanie decyzji o rynku mocy wygeneruje niesamowitą ilość problemów, ale z punktu widzenia firm energetycznych sytuacja jest prosta. Firmy zawarły legalne umowy w oparciu o obowiązującą ustawę i do rozstrzygnięcia pozostaje, kto zapłaci ewentualne odszkodowanie za naruszenie tych kontraktów – tłumaczył Filip Grzegorczyk. – Jestem w stanie wyobrazić sobie Tauron wytransformowany całkowicie w ciągu roku. Jednak taką transformacją wytworzymy naszemu partnerowi, czyli państwu, szereg problemów. Łatwo wyobrazić sobie masy strajkujących, którym powiemy, żeby się przebranżowili na innowacje – mówił prezes. – Margaret Thatcher zrobiła to w Wielkiej Brytanii w taki sposób, że potem trwała dyskusja, czy robić jej w ogóle pogrzeb państwowy, czy nie – zauważył prezes Taurona. – Jeśli współpracujemy, to odpowiedzialnie. Musi być konsekwencja. Albo państw mówi: róbcie co chcecie i zrealizujcie cele dekarbonizacyjne, albo: porozmawiajmy i ustalimy system, w którym każda ze stron za coś odpowiada. To partnerstwo już jest, bo chodzi o poważne procesy społeczne. – Nie można zostawiać wszystkiego na głowach inwestorów. Morska energetyka wiatrowa to projekt angażujący bardzo wiele obszarów gospodarki – powiedział Jarosław Dybowski z PKN Orlen. Jego zdaniem to szansa na rozwój gospodarczy, który wymaga wsparcia państwa. – Nie chodzi o wsparcie za darmo. Oferujemy dużo gospodarce, ale potrzebujemy koordynacji – dodał.

Głos z Siedlec

Z kolei na odbywającym się równolegle Ogólnopolskim Szczycie Gospodarczym w Siedlcach minister energii Krzysztof Tchórzewski stwierdził, że odejście od węgla do 2030 roku to „mrzonka”: – Na razie nie powiedzieliśmy kiedy Polska odchodzi od węgla, ale daliśmy jasny sygnał, że idziemy w kierunku limitów OZE w mikście energetycznym. Jesteśmy w stanie wykonać cel OZE. W dalszej perspektywie nasze możliwości do 2030 roku określiliśmy w krajowym planie na rzecz energii i klimatu, który został złożony do Komisji Europejskiej. Nie podnosiliśmy w nim naszych ambicji, ponieważ są one bardzo poważne – stwierdził minister energii. Minister zaznaczył, że inwestycje w energetyce są czasochłonne. – Nawet tak bogate państwa, jak Niemcy, nie są w stanie zrezygnować z węgla do 2030 roku. W naszym kraju ta sztuka nie uda się nawet w 2050 roku. Określenie udziału węgla na 2050 rok zostało poparte realnymi wyliczeniami – mówił. – Dążymy do sytuacji, w której energetyka mniej emituje, ale jednocześnie rozwijamy OZE. Realizacja wymaga jednak czasu. Nie ma możliwości, aby w 2030 roku zrezygnować z węgla. Gdybyśmy w 2040 roku byli zeroemisyjni, ktoś musiałby nas zasilić dodatkowym pieniędzmi. Pesymiści mówią: 900 mld złotych. Z kolei optymiści: 300-400 mld euro. Jeżeli przeliczymy to na złotówki, to jest to kwota nieosiągalna – dodał.

Tchórzewski: Odejście Polski od węgla w 2030 roku to mrzonka

Kampania wyborcza

Przedwyborczą debatę poświęconą m.in. polityce wobec górnictwa i energetyki zorganizowało w poniedziałek w Katowicach Wydawnictwo Górnicze – wydawca branżowego tygodnika Trybuna Górnicza i poświęconego gospodarce portalu nettg.pl. Uczestnicy dyskusji, reprezentujący komitety PiS, KO, PSL i SLD, byli zgodni co do konieczności prowadzenia transformacji energetycznej, zmierzającej do zmniejszenia udziału węgla w krajowym miksie energetycznym (dziś z węgla kamiennego i brunatnego pochodzi ok. 80 proc. wytwarzanej w Polsce energii), różnili się jednak co do jej tempa i szczegółowych mechanizmów.

Wiceminister energii Adam Gawęda (PiS) podkreślił, że zmiana miksu energetycznego wymaga czasu, stąd w perspektywie najbliższych 20-30 lat polska energetyka konwencjonalna będzie potrzebować stabilnych dostaw węgla z krajowych źródeł. Utrzymanie odpowiedniego wolumenu krajowej produkcji tego surowca zapisano w strategicznych dokumentach, jak Polityka Energetyczna Państwa do 2040 r Jednocześnie – deklarował Gawęda – rząd będzie wspierał rozwój energetyki odnawialnej, m.in. wiatrowej, oraz energetyki rozproszonej – na wsparcie prosumentów trafi prawie 1 mld zł, dzięki czemu finalnie ma być zwartych ok. 200 tys. umów w tym zakresie. „Górnictwo w najbliższym czasie 20-30 lat powinno zapewnić dostawy głównie do energetyki zawodowej, szeroko rozumianego rynku, ale również do odbiorców indywidualnych, wykorzystujących paliwa w tzw. kotłach piątej klasy, czyli czystych kotłach” – mówił wiceminister energii. Podkreślił, że kopalnie realizują obecnie największe od lat inwestycje, by zapewnić właściwy poziom wydobycia. Jednocześnie rząd chce rozwijać odnawialne źródła, m.in. morską energetykę wiatrową o ok. 70-procentowej efektywności.

Gawęda: Polskie górnictwo musi dostarczać węgiel dla energetyki

Posłanka Nowoczesnej, startująca do Sejmu z listy Koalicji Obywatelskiej, Monika Rosa oceniła, że „sprawiedliwa transformacja energetyczna” jest niezbędna – nie tylko jako odpowiedź na kryzys klimatyczny oraz powinność Polski wynikająca z przynależności do UE, ale także – jak argumentowała posłanka – z racji tego, iż energia odnawialna z czasem stanie się najtańszą na rynku. Rosa oceniła, że przedstawiony przez Polskę plan dotyczący energii i klimatu jest mało ambitny, a Polska należy obecnie do unijnych hamulcowych działań na rzecz ochrony klimatu. Opowiedziała się za dążeniem do niskoemisyjnej gospodarki i energetyki. Jej zdaniem, do 2030 r. należy odejść od stosowania węgla do ogrzewania mieszkań, do 2035 r. od stosowania tego paliwa w ciepłownictwie, zaś w perspektywie lat 2040-2050 przybliżać się do odejścia od węgla w energetyce konwencjonalnej na rzecz odnawialnych źródeł. Podkreśliła, że proces ten nie może nikogo pozbawić pracy. Kandydatka KO podkreśliła, że w rozmowach z UE Polska powinna zabiegać o finansowanie nie tylko transformacji regionów górniczych, ale także przedsięwzięć związanych z inwestowaniem w odnawialne źródła energii. „Nie możemy być hamulcowym; powinniśmy być w awangardzie tego, aby zmieniać podejście do klimatu w UE” – mówiła Rosa, wskazując, iż Polska potrzebuje czystej, rozproszonej, taniej, bezpiecznej energii. Jak mówiła, transformacja energetyczna powinna być „sprawiedliwa i spokojna, ale konkretna”.

Co z węglem po 2050?

Innym ciekawym głosem w politycznej dyskusji o dekarbonizacji była wypowiedź ministra środowiska Henryka Kowalczyka. Minister zapytany o przyszłość węgla powiedział: Jest oczywiste, że musimy od niego odchodzić. Trzeba to jednak robić rozsądnie i stopniowo, rozbudowując inne źródła energii, w tym – co wywołuje pewne kontrowersje – także energię jądrową. Nie wiem jak ekolodzy, ale ja nie widzę innego wyjścia – powiedział. Dopytywany o to, kiedy Polska będzie mogła całkowicie zrezygnować z węgla, stwierdził: Moim zdaniem około 2050 roku, ale jest to mój pogląd, nie twarda deklaracja. Na stwierdzenie tygodnika, że Polacy boją się elektrowni atomowej minister odpowiedział: Bo ciągle żywa jest pamięć o Czarnobylu. Z awariami elektrowni atomowych jest trochę tak, jak katastrofami lotniczymi – są niezwykle rzadkie, ale spektakularne. Musimy jednak pamiętać, że poza Czarnobylem i Fukushimą, w historii energetyki jądrowej nie mieliśmy żadnych istotnych problemów ekologicznych. Jest to energetyka zdecydowanie bezpieczna. – Przekazaliśmy jak do tej pory miliardy złotych na poprawę jakości powietrza i będziemy to robić nadal. Stawiamy również na inwestowanie przez domy jednorodzinne w odnawialne źródła energii. Przygotowaliśmy wiele programów wsparcia rządowego w tym zakresie. Naszym głównym celem jest zniwelowanie niskiej emisji – przyczyny smogu, który przekłada się także na zmiany klimatu – dodał minister.

Kowalczyk: Około 2050 roku Polska będzie mogła całkowicie zrezygnować z węgla

Kto za to zapłaci?

Wiceminister energii Tomasz Dąbrowski z kolei postawił kluczowe pytanie o koszty transformacji energetycznej. – W ministerstwie energii bardzo konkretnie podchodzimy do wyznaczanych celów. Kiedy Komisja Europejska przedstawiła cel neutralności klimatycznej do 2050 roku, zaczęliśmy się zastanawiać jak można do tego doprowadzić. Do komunikatu Komisji została dołączona analiza pokazująca skutki takich działań na poziomie zagregowanym – powiedział nam Tomasz Dąbrowski, wiceminister energii. – Dokonaliśmy analizy „top-down”, aby wyliczyć ile to może kosztować w przypadku Polski. Otrzymaliśmy 900 mld euro do 2050 roku – ocenił minister. – Komisja Europejska oceniła, że dążenie do osiągnięcia neutralności klimatycznej do połowy wieku wymagałoby zwiększenia inwestycji z 2 procent PKB europejskiego do 2,8 procent. Jeżeli policzymy koszt 0,8 procent PKB do 2050 roku z uwzględnieniem wielkości polskiego PKB to zgodnie z prognozami jego przyrostu dojdziemy do takiej sumy – tłumaczył Dąbrowski podczas 30. rocznicy organizacji Pracodawcy RP. Zaznaczył, że same inwestycje niezbędne do transformacji energetycznej mogą kosztować mniej, a wyliczony koszt dotyczy całej gospodarki.

Dąbrowski: Jeśli mamy eliminować węgiel, to musimy wiedzieć za co

– Niepokoi nas fakt, że sama dyskusja o neutralności klimatycznej nie została poparta wyliczeniami w państwach członkowskich, które pozwoliłyby rozmawiać o instrumentach wspierających transformację, a to powinien być punkt wyjścia do rozmów na przykład finansowych – dodał Dąbrowski. – Neutralność klimatyczna to pojęcie, w którym mieszają się różne tematy. Inaczej należy spojrzeć na emisję CO2, inaczej na emisję gazów cieplarnianych, i tak dalej. Jeżeli chcemy osiągnąć zerowy bilans emisji, to jakie gałęzie przemysłu chcielibyśmy zachować w Europie za dziesięć, za kilkanaście lat? – pytał minister. – Jeżeli za jakiś czas okaże się, że duża część przemysłu wyemigruje z Europy i nie będziemy produkować cementu ani aluminium, trzeba będzie się zastanowić jak ukształtować proponowane narzędzia jak podatek węglowy. Chcielibyśmy wiedzieć co jest do zrobienia. Jeżeli mamy wyrzucić całą energetykę węglową, to da się to zrobić, może nie z czwartku na piątek, ale w przeciągu, powiedzmy, piętnastu lat. To jest to do zrobienia, ale musimy wiedzieć co będzie w zamian. Wiatr? Niekoniecznie. Część wytwarzania musi pozostać konwencjonalna. Rozwiązanie problemu uzależnienia od jednego dostawcy otworzyło drogę do wykorzystania paliwa gazowego. Jeżeli dodatkowo chcemy wyeliminować węgiel, to musi coś powstać w jego miejsce: energetyka jądrowa albo gaz.