Europa Środkowo-Wschodnia będzie razem strzec bezpieczeństwa dostaw energii. Koordynacja polityki operatorów sieci przesyłowych, jak Polskie Sieci Elektroenergetyczne, rodzi nowe wyzwania.
Robert Paprocki z Polskich Sieci Elektroenergetycznych wystąpił podczas posiedzenia komisji ds. Unii Europejskiej, podkomisji ds. konferencji na rzecz przyszłości Europy. Mówił o regionalnym centrum koordynacyjnym operatorów Europy Środkowo-Wschodniej z siedzibą w Monachium. Regionalne centrum koordynacji (RCC) jest nowym podmiotem regulowanym w ramach tak zwanego czwartego pakietu energetycznego Unii Europejskiej. Operatorzy sieci elektroenergetycznej postanowili wzmocnić współpracę w celu lepszego reagowania na zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii na terytorium ich jurysdykcji. Nowe wyzwania w postaci łączenia rynku oraz integracji Odnawialnych Źródeł Energii zmuszają do poszukiwania takich rozwiązań.
– Postanowiliśmy zacieśniać współpracę instytucjonalizując ją – wyjaśnił Paprocki. Koordynatorzy bezpieczeństwa nie wspierają operatorów. Pełna odpowiedzialność spoczywa na nich, czyli podmiotach krajowych lub regionalnych. Regionalne Centra Koordynacyjne mają zatem otrzymać prawo decyzji na rzecz ochrony bezpieczeństwa dostaw za zgodą państw członkowskich. Operatorzy będą mogli dokonywać ustępstw od rekomendacji RCC tylko w oparciu o określone przesłanki pod sankcją za brak uzasadnienia. Natomiast odpowiedzialność dalej będzie spoczywać na operatorach. – To będzie źródło pewnych trudności – przyznał Paprocki.
Wyznaczanie zdolności przesyłowych i analizy bezpieczeństwa będzie przedmiotem decyzji RCC, którym będą musiały się podporządkować podmioty krajowe i regionalne. – Decyzyjność jest przenoszona dzięki prawodawstwu, czyli czwartemu pakietowi energetycznemu. Ona dotyczy ściśle określonych procesów, które są realizowane na drodze współpracy woluntarnej. W celu zwiększenia ich efektywności niezbędna jest centralizacja – ocenił gość komisji. – Teraz działamy na zasadzie zdecentralizowanej, podejmujemy decyzję w kilkunastu operatorów wspólnie i w razie problemów dla stron trzecich możemy wypracować nowe rozwiązanie. W przyszłości ten proces będzie przebiegał zgodnie z wcześniej ustalonym algorytmem. Wyniki obliczeń będą skutkowały decyzjami. Każdy z operatorów będzie mógł się nie zgodzić, jeśli uzasadni zagrożeniem bezpieczeństwa dla jego systemu, ale wówczas będzie należało powtórzyć cały proces – podsumował.
– Jesteśmy jako operatorzy posądzani o udostępnianie zbyt mało przepustowości na granicach. Chodzi o to, aby w cudzysłowie zabrać te zabawki operatorom – tłumaczył Paprocki. – W razie blackoutu dobrze zrealizowana koordynacja zmniejszy ryzyko. Odpowiedzialność operatorów systemu oznacza, że to oni będą rozwiązywać problemy, które pojawią się później. Wierzymy, że te systemy będą nam w przyszłości pomagać, ale nie do końca wdrożone mogą sytuację utrudnić.
– W tej chwili nasze systemy są tak zależne od siebie, że gdybyśmy nie mieli żadnej koordynacji, nie przetrwalibyśmy wielu zdarzeń – wskazywał przedstawiciel PSE. – To prowadzi nas do dalszej centralizacji, ale wada jest taka, że wszyscy siedzimy na jednej łódce.
– Centra koordynacyjne będą się zajmowały długofalowym planowaniem – powiedział Paprocki. W odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl dodał, że chodzi o planowanie budowy nowych linii elektroenergetycznych czy usuwania przesuwników fazowych, a także reagowanie na różne zjawiska jak przepływy kołowe dotykające Polskę. – Proces wyznaczania zdolności pozwoli objąć praktycznie cały kontynent. Nie ma już różnicy o kogo chodzi. Proces korekty i stosowania środków zaradczych polega na jak najbardziej efektywnym wykorzystaniu środków całego regionu. Teraz dane zostaną przeliczone centralnie i działania będą podejmowane przez RCC.
Paprocki wytłumaczył, że warunki dostaw energii przez granicę mające chronić systemy elektroenergetyczne są obecnie zawierane na mocy porozumień dwustronnych operatorów. W przyszłości ma o tym decydować centrum koordynacji.
Wojciech Jakóbik