PKN Orlen deklaruje gotowość do porzucenia ropy rosyjskiej wskutek nowych sankcji unijnych o które zabiega Warszawa po to, by nie płacił kary za zerwanie kontraktów wykraczających poza koniec 2022 roku. Czy Polska i Niemcy zgodnie z zapowiedziami porzucą ropę rosyjską z Ropociągu Przyjaźń do końca roku? – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Polska i Niemcy obiecały porzucić Przyjaźń
Kommiersant już przekonuje, że Polacy nie porzucą ropy rosyjskiej do końca 2022 roku. Wynika to zdaniem autora tekstu w tej gazecie z faktu, że Orlen rezerwuje już przepustowość od Transnieftu pod dostawy w przyszłym roku. Byłoby to zaprzeczenie polityce ogłoszonej przez rząd polski i zapowiedzianej także przez niemiecki. – Zrobimy wszystko, by odejść od rosyjskiej ropy do końca roku – deklarował premier RP Mateusz Morawiecki z końcem marca 2022 roku, miesiąc po rozpoczęciu inwazji rosyjskiej na Ukrainie. – Niemcy porzucą cały import ropy z Rosji do końca 2022 roku – mówiła minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock 30 kwietnia 2022 roku.
Formalizmy na przeszkodzie
Orlen nie chce jednak płacić kary za zerwanie kontraktów, choć warto zaznaczyć, że wciąż nie otrzymał od Rosjan rekompensaty za kryzys zanieczyszczonej ropy z 2019 roku, który poskutkował zatrzymaniem dostaw przez Ropociąg Przyjaźń na 49 dni. Polski resort spraw zagranicznych informował, że zabiega o unijne sankcje na dostawy Przyjaźnią. – Jeśli Polska sama przestanie używać ropy z tego ropociągu, będzie musiała zapłacić rekompensaty stronie rosyjskiej i to jest temat, który teraz omawiamy – powiedział minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w rozmowie z dziennikarzami. Kommiersant przypomina, że Orlen ma umowę z Tatnieftem do 2024 roku opiewającą na 2,4 mln ton rocznie. Umowa z Rosnieftem opiewa na 3,6 mln ton rocznie i obowiązuje do lutego i marca 2023 roku. Obie wykraczają zatem poza cezurę końca 2022 roku. – Złożone zapytanie do rosyjskiego operatora to techniczne zgłoszenie zapotrzebowania na wypadek realizacji kontraktów, które nadal obowiązują PKN Orlen. To standardowa procedura, która dotyczy wyłącznie zarezerwowania potencjalnych mocy przesyłowych. Tak jak wielokrotnie podkreślaliśmy, PKN Orlen dostosuje się do wszystkich wdrożonych wytycznych i sankcji zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym – czytamy. Oznacza to, że Orlen czeka na decyzję polityków. Warszawa może zabiegać w Brukseli o sankcje na dostawy północną nitką Ropociągu Przyjaźń przez Białoruś do Polski i Niemiec.
Gdzie Polska i Niemcy nie mogą, tam Węgier pójdzie
Takie rozwiązanie pozostawiłoby możliwość dalszego importu ropy rosyjskiej przez nitkę południową do Czech, Słowacji i Węgier, które deklarują brak gotowości do porzucenia źródła rosyjskiego. To rozwiązanie rodzi jednak problemy z konkurencją na rynku europejskim. Południowi sąsiedzi Polski korzystając nadal z ropy rosyjskiej mogą wygrywać na rynku z droższą ofertą Polaków czy Niemców. W ten sposób skorzystają na polityce sankcji wobec Rosji nie ponosząc jej kosztów, a największym wygranym będzie węgierski MOL będący rywalem Orlenu w regionie. Inna sprawa to fakt, że Polska i Niemcy są jednymi z największych klientów Rosjan w Europie, więc ich decyzja o porzuceniu całkowicie ropy z Rosji będzie miała najbardziej dotkliwe konsekwencje dla przychodów Kremla. Sankcje na dostawy morskie już działają i zniechęcają do ropy rosyjskiej nawet Chiny, dla których to źródło staje się trędowate i które nie korzystają z niego chętnie, czasem nawet pomimo znacznej przeceny uderzającej w zarobki Rosjan. Rozstrzygnięcie w sprawie porzucenia ropy rosyjskiej przez Polaków i Niemców powinno nastąpić na dniach. Piątego grudnia wchodzi unijne embargo na dostawy morskie. Kolejny pakiet sankcji unijnych może uwzględniać dostawy przez Przyjaźń do Polski oraz Niemiec. Te państwa mogą ze sobą współpracować na tej ścieżce, jeżeli oba faktycznie przyjmą kurs na derusyfikację energetyki.
Derusyfikacja na serio czy na papierze?
Możliwy jest scenariusz pośredni z częściowym udziałem importu ropy z Kazachstanu, która faktycznie będzie przepakowanymi baryłkami rosyjskimi. Takie rozwiązanie także uderzałoby w budżet Kremla muszącego korzystać z nieoficjalnego pośrednika. BiznesAlert.pl ustalił, że Rafineria Schwedt może wykorzystać nowy ropociąg do portu w Rostocku, aby nie korzystać z dostaw przez Gdańsk. Polacy liczyli na rozwój takiej współpracy pod warunkiem derusyfikacji PCK Schwedt, której większościowym akcjonariuszem pozostaje Rosnieft Deutschland. Schwedt znajduje się pod tymczasowym zarządem powierniczym rządu Niemiec, jednak w akcjonariacie pozostaje Rosnieft. Polacy sygnalizowali gotowość do rozwoju dostaw ropy nierosyjskiej przez naftoport w Gdańsku pod warunkiem usunięcia Rosjan ze Schwedt. Trwają spekulacje na temat możliwości zaangażowania PKN Orlen, które nie będzie możliwe bez derusyfikacji. Handelsblatt zastrzegał, że Berlin nie wyklucza takiego rozstrzygnięcia, pomimo wieści ze Schwedt o nowym ropociągu. Ten powstałby za jakiś czas, a dostawy nierosyjskie są potrzebne już teraz, skoro Polska i Niemcy zadeklarowały porzucenie importu przez Ropociąg Przyjaźń do końca roku. To krok słuszny z punktu widzenia odporu inwazji Rosji na Ukrainie. Kreml czerpie lwią część przychodów ze sprzedaży ropy, a już w 2023 roku będzie widać w jego danych gospodarczych efekt sankcji wprowadzonych dotąd. Eskalacja obostrzeń powinna przynieść szybszy, oczekiwany efekt, czyli zatrzymanie inwazji zanim Rosjanie zatrzymają odpowiedź Zachodu z użyciem kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom.
Jakóbik: Trędowate węglowodory z Rosji da się porzucić z dnia na dzień