Jakóbik: Expose pomija fakt, że Donald Tusk musi przygotować energetykę na wypadek wojny

13 grudnia 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

Donald Tusk mówił w expose o energetyce głównie w kontekście wiatraków, ale lista megaprojektów do kontynuacji jest już znana. Jeden megaprojekt wymaga jednak dodania, a może od niego zależeć bezpieczeństwo całej wschodniej flanki NATO, która może mieć mniej niż pięć lat na odstraszenie Rosji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

fot. BiznesAlert.pl

Expose Donalda Tuska pomija projekt kluczowy dla energetyki w razie W

Jeżeli inwazja Rosji na Ukrainie zakończy się zamrożeniem konfliktu i stworzeniem granicy objętej zawieszeniem broni na kształt linii demarkacyjnej między Koreą Południową a Północną, Polska stanie się krajem frontowym nowej Zimnej Wojny ze stałym ryzykiem działań hybrydowych oraz zaczepnych Federacji Rosyjskiej. Z tego względu istotne były słowa przyszłego premiera Donalda Tuska o woli kontynuacji polityki wsparcia Ukrainy na rzecz jej zwycięstwa w wojnie obronnej przed Rosjanami. Im dalej zagrożenie rosyjskie od granic Polski tym bezpieczniej.

Jednakże środowisko bezpieczeństwa na Zachodzie obawia się, że Rosjanie nie cofną się na tyle, by zrezygnować z dalszych pretensji wysuwanych oficjalnie przez Kreml wobec krajów bałtyckich oraz Polski. Jeżeli Rosja nie zostanie osłabiona przez Ukrainę na tyle, by skupić się na polityce wewnętrznej, może wrócić do planów imperialnych po rekonwalescencji. Ta jest szacowana w różnych oficjalnych dokumentach na 5-10 lat, ale eksperci zajmujący się bezpieczeństwem wschodniej flanki NATO: cywile i wojskowi, nieoficjalnie ostrzegają, że możemy mieć mniej niż pięć lat na odpowiednie przygotowanie. Oznacza to, że ruszająca kadencja Sejmu RP może być ostatnią przed trudnym do przewidzenia atakiem Rosji. Brak odpowiedniego przygotowania będzie według specjalistów zaproszeniem do agresji.

Expose Donalda Tuska postawiło najmocniejszy akcent na liberalizację ustawy odległościowej ograniczającej lądową energetykę wiatrową. Wiadomo jednak, że Polska potrzebuje także rozstrzygnięcia w sprawie dostawcy statku do tzw. pływającego gazportu FSRU w Zatoce Gdańskiej a także kontynuacji projektu elektrowni jądrowej na Pomorzu. Ważne są jednak także projekty kluczowe dla bezpieczeństwa energetyki w najczarniejszym scenariuszu. Tego wątku zabrakło w expose.

Specjaliści do spraw bezpieczeństwa mogą opisać szeroko jakie przygotowania w zakresie potencjału militarnego są potrzebne do odstraszenia Rosjan przed agresją na Polskę oraz lepszego zabezpieczenia polskich okien na świat z surowcami spoza Rosji: gazoportu, naftoportu i innych elementów infrastruktury krytycznej, o czym pisałem w innym miejscu. Chodzi o odpowiednie zakupy zbrojeniowe, ale także przygotowanie logistyki. Sam skupię się na aspekcie naoliwienia machiny wojennej, która ma odstraszać Władimira Putina. Chodzi o logistykę dostaw paliw na potrzeby sił wschodniej flanki NATO bez której Zachód nie będzie w stanie odpowiedzieć na czas na ewentualne zagrożenia, a wpuszczenie sił rosyjskich na terytorium kraju to zbyt duże ryzyko, co pokazują zbrodnie w ukraińskiej Buczy i liczne inne, mniej znane.

Jak naoliwić wschodnią flankę NATO na wypadek W

Czasy Zimnej Wojny skłoniły NATO do budowy sieci ropociągów zaopatrujących siły Sojuszu w Europie Zachodniej. To Central Europe Pipeline System kończący się obecnie na terytorium Niemiec. Analizy NATO opisywane przeze mnie jesienią 2022 roku wskazują, że ów system należałoby rozszerzyć o wschodnią flankę ze względu na nowe realia, które mogą przybrać kształt nowej Zimnej Wojny w razie braku sukcesu Ukrainy. NATO nie może jednak zbudować tego systemu za państwa członkowskie. Dlatego mobilizacja na rzecz udrożnienia logistyki paliwowej na front wschodni jest kluczowym zadaniem rządu Donalda Tuska, być może wymagającym wsparcia prezydenta Andrzeja Dudy odpowiedzialnego za stworzenie platformy bukaresztańskiej dziewiątki zrzeszającej kraje NATO wschodniej flanki. Eksperci w kuluarach apelują o takie działanie.

Po pierwsze, celowe jest przewodnictwo Polski lub Rumunii w inicjatywie na rzecz wykorzystania środków NATO na inwestycje strategiczne do budowy infrastruktury dostaw paliw, czy będą to ropociągi, magazyny paliw, połączenia transgraniczne. NATO ma około miliard euro rocznie na inwestycje. To środki, które mogłyby wesprzeć działania państw członkowskich jak Polska. Należy w tym celu stworzyć listę inwestycji paliwowych wartych wsparcia NATO we współpracy z operatorem PERN oraz firmami krajowymi. Należy rozstrzygnąć, czy paliwociągi prowadzić z Niemiec prosto do Polski czy przez Czechy, czy korzystać z ropociągu Trans-Alpine Pipeline z południa Europy, jak włączyć w to zagadnienie kraje bałkańskie oraz Węgry prowadzące dotąd politykę prorosyjską. Warto także dać argumenty krajom Europy Zachodniej niechętnym paliwom kopalnym. Paliwociągi NATO mogą w zmniejszyć emisyjność logistyki w porównaniu z ciężarówkami i koleją, a kiedyś mogą nimi popłynąć paliwa zielone produkowane w toku transformacji energetycznej rafinerii na wschodniej flance, jak Rafineria Gdańska czy Rafineria Płocka. Z drugiej strony warto twardo przypominać, że w najbliższej dekadzie siły zbrojne dalej będą potrzebować paliw kopalnych, a ryzyko ataku za mniej niż pięć lat sugeruje, że armia musi ich mieć pod dostatkiem pomimo słusznego zainteresowania nowinkami jak OZE i wodór w siłach zbrojnych.

Po drugie, firmy będące operatorami infrastruktury krytycznej muszą mieć argument biznesowy za inwestycjami tego typu, które nie mogą stać puste w czasie pokoju ze względów ekonomicznych oraz technicznych. To drugie ze względu na utrzymanie ich sprawności. Przykładem wykorzystania komercyjnego CEPS jest zaopatrywanie lotniska w Brukseli. Z tego względu środowisko eksperckie apeluje o wykorzystanie w tym zakresie jakiejś formy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego w Polsce. Warto dodać, że ropociągi NATO pozwoliłyby odciążyć transport drogowy i kolejowy z dostaw paliw, udrażniając je na inne potrzeby. Mogą być potrzebne w razie wojny do zaopatrywania paliw bezpośrednio na front. Dostawy lądowe będą alternatywą do morskich w razie blokady morskiej na Morzu Bałtyckim, która jest do przełamania przez siły NATO, ale po określonym czasie.

Po trzecie, NATO oraz poszczególne kraje członkowskie są odpowiedzialne za uruchomienie komunikacji strategicznej na temat końca dywidendy pokoju. Wzmocnienie obrony Zachodu przed działaniami zaczepnymi Rosji będzie kosztować. Nie chodzi tylko o miliardowe inwestycje w sektorze obronnym oraz energetycznym, ale także konieczność prowadzenia przykładowo wielkich ćwiczeń wojskowych zakłócających życie codzienne obywateli, choćby poprzez przemarsz przez pola uprawne czy blokadę infrastruktury. Eksperci z sektora obronnego, cywilnego oraz naukowego są zgodni, że Polska może nie mieć pięciu lat na przygotowania. Musi być gotowa do odparcia ataków z Obwodu Królewieckiego, blokady morskiej na Bałtyku, a także ataków na granicę nie tylko w tzw. przesmyku suwalskim, ale w kilku miejscach naraz z uwzględnieniem działań hybrydowych, jak wykorzystanie migrantów czy mniejszości etnicznych.

Energetyka gotowa na W, aby nie było W

Dobre czasy się skończyły, także w energetyce. Nowy rząd Donalda Tuska musi ją przygotować na wypadek wojny po to, aby odstraszyć agresora i w ten sposób zmniejszyć ryzyko jej wybuchu. Polska doby nowej, zimnej wojny musi chronić swe okna na świat z surowcami spoza Rosji oraz mieć możliwość naoliwienia wschodniej flanki NATO, aby ta była gotowa do szybkiej reakcji w najczarniejszym scenariuszu wojny gorącej.

Jakóbik: Nie wystarczy strzelać w obronie energetyki. Trzeba wiedzieć co i jak chronić