Rosja może planować sabotaż norweskiej gazowe infrastruktury wydobywczej na morzu. Stanowiłoby to potężną dźwignię nacisku na Europę, która ma problemy z zastąpieniem luki po rosyjskim błękitnym paliwie. Brak zasobów gazu z Norwegii, która w dużej mierze przejęła rolę naczelnego europejskiego dostawcy, zmusiłby Zachód, aby ten zasiadł do stołu negocjacyjnego z Rosją. Putin mógłby w ten sposób uprawomocnić swoją aneksję czterech ukraińskich terytoriów – tłumaczy Thomas Warrick z Scowcroft Center for Strategy and Security na łamach Atlantic Council.
Ruchy dronów wokół norweskich platform wydobywczych
W świetle potencjalnego sabotażu bałtyckich gazociągów Nord Stream 1 i 2 ataki na morską infrastrukturę energetyczną stały się realnym zagrożeniem. Tym bardziej podejrzane wydają się coraz częstsze doniesienia o nieautoryzowanej aktywności dronów w pobliżu duńskich, holenderskich i norweskich platform wydobywczych. Według Thomasa Warricka, eksperta z Scowcroft Center for Strategy and Security, może to zwiastować rosyjskie zainteresowanie sabotażem infrastruktury wydobywczej offshore, szczególnie w przypadku Norwegii. Ta przejęła po Rosji rolę naczelnego dostawcy gazu do krajów Europy. Potencjalne zniszczenie platform wydobywczych lub któregoś z gazociągów przesyłających gaz na Stary Kontynent wiązałoby się z ostateczną destabilizacją zachodniego systemu energetycznego i ciepłowniczego.
Poszczególne kraje Zachodu zmuszone zostałyby wtedy do negocjacji z Rosją w sprawie dostaw gazu, które mogą odbywać się jedną z ocalałych nitek Nord Stream 2. Putin na pewno wykorzystałby tą sytuację na swoją korzyść, prawdopodobnie domagając się międzynarodowego uznania proklamowanej przez Rosję aneksji czterech ukraińskich terytoriów – wyjaśnia Thomas Warrick. Taka sytuacja wiązałaby się de facto ze zwycięstwem Rosji w obecnym konflikcie.
Aktywność dronów wokół instalacji norweskiego Equinoru jest niebezpieczna. Warrick tłumaczy, że zaobserwowane obiekty latające nie mogą być pochodzenia cywilnego. Platformy wydobywcze znajdują się za daleko od brzegu, aby drony wykorzystywane przez hobbystów mogły do nich dotrzeć. Tym bardziej, że wymagałoby to satelitarnej nawigacji i umiejętności operowania dronem z pokładu statku czy łodzi. Biorąc pod uwagę częstotliwość nieautoryzowanych przelotów, które odbyły się 9 razy, według Warricka trudno tutaj mówić o cywilnym wykorzystaniu. Zwłaszcza w kontekście podobnych sytuacji wokół duńskiej i holenderskiej infrastruktury wydobywczej w podobnym czasie.
Według eksperta pojawienie się nieautoryzowanych dronów wokół norweskich platform wydobywczych powinno być natychmiast napiętnowane przez NATO. Sojusznicze siły powinny zwiększyć swoją obecność wokół norweskiej infrastruktury offshore oraz nasilić monitorowanie przestrzeni wokół niej. Dodatkowo istotne jest upublicznienie ruchów rosyjskich statków.
Opracował Szymon Borowski
Podejrzane drony pojawiły się wokół duńskiej infrastruktury energetycznej na Morzu Północnym