The German National Platform for Electric Mobility (NPE), kto z fanów elektromobilności o niej słyszał? Kto wie, że powstała w 2010 w następstwie działań prowadzonych przez niemiecki rząd od roku 2007? Kto wie o tym, że właśnie w 2007 roku rząd federalny Niemiec nazwał elektryfikację transportu „kluczowym elementem w osiąganiu celów w zakresie ochrony klimatu”? (Na marginesie od 2007 roku trwała zmowa producentów, ujawniona w 2015 roku) Niewielu – pisze redaktor BiznesAlert.pl, Agata Rzędowska.
Po pierwsze kadry
Z perspektywy Polski działania Niemiec na rzecz rozwoju elektromobilnosci są bardzo istotne. Niemiecka Narodowa Platforma dla Elektromobilności jako organ wspierający, doradzający rządowi zrzesza ponad 150 podmiotów ze świata przemysłu, nauki, związków zawodowych, polityków po to by prowadził on „strategiczny dialog”. Dialog ma doprowadzić do tego, że Niemcy staną się „wiodącym dostawcą elektromobilności” (to cel wskazany w dokumentach NPE już w 2011 roku). Jak chcą to osiągnąć? Po pierwsze stawiając na naukę i edukację. Krajowa sieć kształcenia w zakresie nowych technologii ma zapewnić wykwalifikowane kadry, które będą projektować i produkować m.in. elektryczne „ogórki” Volkswagena.
Tak będzie wyglądał nowy “ogórek”. Kultowy samochód w wersji elektrycznej
Efektem trwających w Niemczech od 2012 roku testów rozwiązań elektromobilnych jest powstanie tak zwanej mapy drogowej w wersji 2.0., która zawiera szczegółowe wytyczne jak cele (głównie związane z kształceniem) w elektromobilności zacząć osiągać.
Paliwa alternatywne i zatrudnienie
2014 rok to już bardzo konkretne rekomendacje i działania rządu mające na celu stworzenie otoczenia prawnego specjalnie dla elektromobilności. Zbiega się to w czasie z przyjęciem przez Unię Europejską dyrektywy dotyczącej paliw alternatywnych. Kolejny rok to czas Konferencji Edukacji Narodowej ds. Elektromobilności i uaktualnienie mapy drogowej dla edukacji w związku z nadchodzącym wyzwaniem jakim jest elektryfikacja transportu. W 2015 roku NPE publikuje także raport dotyczący rozwoju infrastruktury ładowania w Niemczech. 2016 rok to czas kiedy Niemcy pochylają się nad kwestiami związanymi z produkcją ogniw do pojazdów elektrycznych, rozwijają model tworzenia zatrudniania w sektorze. W następnym roku NPE w przewodniku (opublikowanym w trzech językach: niemieckim, angielskim i chińskim) doprecyzowuje jakie działania powinny przez rząd zostać podjęte by cel jakim jest pojawienie się na niemieckich drogach miliona pojazdów elektrycznych został osiągnięty w 2020 roku.
Na ropę czy na energię elektryczną
Znając te daty nie powinno dziwić, że w dwa lata po ujawnieniu afery „Dieselgate” największy niemiecki koncern motoryzacyjny pokazuje kolejne modele elektrycznych samochodów i mówi otwarcie, że jego celem jest (zgodnie z założeniami NPE) „wspierać rozwój niemieckiego przemysłu po to by ten stał się wiodącym dostawcą rozwiązań dla rynku pojazdów elektrycznych już w 2020 roku”. Zgodnie ze strategią NPE z końcem roku 2017 Niemcy wejdą w trzeci etap rozwoju rynku tzw. etap masowej konsumpcji. Żeby to osiągnąć potrzebne są lokomotywy, które ten rynek będą ciągnąć a jedną z nich będzie pewnie wspomniany przeze mnie „ogórek” Volkswagena. Volkswagen I.D. BUZZ bo tak się nazywa oficjalnie miał swój debiut zaledwie dwa dni temu (kupić będzie go można w 2022 roku) a już wywołał zamieszanie wśród fanów motoryzacji. Zanim jednak klienci będą mogli podróżować 8 miejscowym VANem koncern zaproponuje kompaktowe auto I.D. dostępne już w 2020 roku. Tu też nie ma zaskoczenia jeśli zna się publikacje NPE, bo w dokumencie z 2014 roku mowa jest o 15 nowych elektrycznych modelach, produkowanych przez niemiecki przemysł motoryzacyjny.Tym razem Niemcom nie do końca udało się działać zgodnie z planem, bo 15 modeli miało być gotowych na koniec 2017 roku.
Kompleksowe podejście
Niemcy na elektromobilność patrzą od samego początku kompleksowo. Chcą wytwarzać akumulatory, chcą produkować napędy i lekkie konstrukcje zabudów, chcą zarządzać energią i rozwijać inteligentne systemy ładowania wykorzystujące energię ze źródeł odnawialnych.
Przeznaczenie 500 milionów euro w latach 2009-2011 na pakiet stymulujący rozwój rynku były początkiem procesu, w którym to rząd wspiera rozwój nowego sektora. Niemcy na badania i rozwój w obszarze produkcji baterii przeznaczyły w tym czasie 601 milionów euro, technologii związanych z napędem 230 milionów euro. Przewidziane koszty związane z wspieraniem rozwoju elektromobilności w Niemczech w latach 2017-2020 to prawie 3 miliardy euro.
Można powiedzieć, że Niemcy wycisnęli co się dało z Diesli i teraz będą zarabiać na niskoemisyjnym transporcie. Znając te fakty nie powinniśmy się dawać nabierać na uginanie się przed pokrzywdzonymi konsumentami Angeli Merkel i nagły zwrot rządu w kierunku elektromobilności. Nie powinniśmy pokładać nadziei w „diesel summits”, nie powinniśmy również patrzeć z zazdrością na to, że Niemcom transformacja idzie tak gładko i tak szybko są w stanie przygotowywać kolejne projekty elektrycznych samochodów. Oni działają zgodnie z planem, którego początki to rok 2007. My tworzymy otoczenie prawne, próbujemy wskrzesić produkcję samochodów i nie mamy jeszcze szczegółowych planów związanych z kształceniem kadr dla elektryfikującego się transportu…