Żerański: Motoryzacyjny nowy ład – co dalej?

4 kwietnia 2023, 07:30 Energetyka

Ostatnia próba Unii Europejskiej aby przeforsować zakaz rejestracji nowych aut z silnikiem spalinowym po 2035 roku nakazuje zadać podstawowe pytanie: co dalej? Przyszłość posiadaczy samochodów jest równie ciekawa, co – dla niektórych – może być niepokojąca – pisze Jan Żerański, współpracownik BiznesAlert.pl.

Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: freepik.com
Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: freepik.com

Motoryzacyjny nowy ład

Unia Europejska poszła na wojnę z posiadaczami niektórych samochodów w ramach z ochrony klimatu. Jej zielona polityka na całego weszła w 2023 roku do kolejnej branży, tym razem motoryzacji. Jedną z ofiar zielonej polityki prowadzonej w imię w walki ze zmianami klimatu są samochody. Celem jest zmniejszenie do zera emisji dwutlenku węgla przez pojazdy opuszczające fabryki.

Przeforsowany w lutym 2023 roku przez Parlament Europejski zakaz sprzedaży oraz rejestracji nowych aut z silnikiem spalinowym po 2035 roku napotkał początkowo opór kilku państw członkowskich, w tym Polski. Nowe regulacje nie spodobały się również, co ciekawe, także Berlinowi. Ostateczny efekt nie sprowadził się do powstania wielkiej koalicji pod polskim przewodnictwem, pomimo tego, że przynajmniej kilka państw miało zbieżne interesy. Przez kolejne tygodnie Niemcy forsowały złagodzenie restrykcyjnych przepisów, skutecznie opierając się Brukseli.

Rada Unii Europejskiej we wtorek 28 marca przyjęła głosami ambasadorów złagodzone przepisy, które umożliwią rejestrację nowych aut pod jednym warunkiem – nowe auta z silnikiem spalinowym rejestrowane od 2035 muszą być w stu procentach neutralne dla klimatu. W praktyce sprowadzać się będzie to do stopniowego odchodzenia od zwyczajnych paliw kopalnych a na stacjach benzynowych tradycyjne paliwa będą zastępowane syntetycznymi. Powinna też być rozbudowa punktów, gdzie można ładować samochody elektryczne.

Założenia rozporządzenia unijnego sprowadzają się do redukcji do 2030 roku emisyjności nowych produkowanych aut o pięćdziesiąt pięć procent. Zakaz dotyczy przede wszystkim samochodów osobowych. Do 2035 roku zaś ma pojawić się stuprocentowa redukcja.

Nowe samochody będą mogły korzystać z silników spalinowych pod warunkiem korzystania z paliw takich jak wodór, czy benzyna syntetyczna. Do tego czasu, w miarę rozbudowy infrastruktury oraz pogłębiania elektromobilności, na drogach będą jeździły wszystkie rodzaje samochodów.

Zakaz nie obejmuje także sprzedaży aut już używanych ani eksportu do innych krajów, leżących poza Unią Europejską. Może więc okazać się, że po prostu firmy przeniosą się z tymi pojazdami po prostu poza Unię.

Problem polega na kosztach. Obecnie wytworzenie paliw syntetycznych – takich, których produkcja nie potrzebuje paliw kopalnych – kosztuje ogromne pieniądze. W przypadku wspomnianych Niemiec jest to pięćdziesiąt euro za litr. Masowa produkcja paliw syntetycznych pozwoli obniżyć koszty do dwóch euro, ale to wciąż będzie oznaczało wzrost cen.

Być może ewaluacja, do której Unia zobowiązała się w rozporządzeniu, sprawi, że od pomysłu ostatecznie nastąpi odwrót z uwagi na jego niepraktyczność.

Nie są to jedyne zmiany, jakie czekają kierowców. 

Bez kierowcy i nie wszędzie

Drugim trendem, na który warto zwrócić uwagę, są auta autonomiczne. Całkowicie uzależnione od sztucznej inteligencji samochody są już testowane w wielu miastach i duże koncerny mają nadzieję, że niedługo wejdą do użytku zarówno w przypadku aut osobowych, jak ciężarowych. Obecnie technologia jest testowana w wielu miastach europejskich, na przykład w Monachium, a także azjatyckich czy amerykańskim San Francisco.

O ile niedobór rąk do pracy sprawia, że dla części firm przejście na model autonomicznego samochodu może być kuszący tak istnieje sporo problemów natury zarówno etycznej, prawnej, jak również po prostu technicznej. Jak na przykład zapewnić bezpiezczeństwo samochodom, które przecież są niczym więcej jak komputerami na kółkach?

Raport Europejskiej Agencji ds. Cyberbezpieczeństwa z 2021 roku potwierdza te obawy. Istniałoby kilka możliwych sposobów ataku na taki autonomiczny samochód w celu jego przejęcia. Hakerzy mogliby wykorzystać Bluetooth, poabwić się czujnikami samochodu, albo wykorzystać backdoora wprowadzonego do auta z wykorzystaniem czynnika ludzkiego w firmach produkujących samochody autonomiczne.

Nawet jeśli nowe samochody się przyjmą – czy będą miały gdzie wjechać? Pojawiają się przecież pomysły, całkiem serio rozważane przez ustawodawców, aby zakazać po prostu wjazdu samochodom do centrów miast. Zdaniem prawodawców oraz części ekspertów takie zakazy mają pomóc w walce ze zmianami klimatycznymi, a nasze płuca odetchną gdy samochody zostaną poza centrami miast.

Koniec własności?

Jeszcze innym pomysłem, na który warto zwrócić uwagę, ponieważ może się pojawić w praktyce w następnych dekadach jest wprowadzenie nowego typu korzystania z samochodów. Tak jak w przypadkach telefonów komórkowych czy platform streamingowych w rodzaju Netfliksa także korzystanie z samochodu sprowadzać się będzie do korzystania z abonamentu.

Zamiast kupować, czy leasingować auta, opłacimy po prostu abonament w salonach Forda czy Mercedesa. Co miesiąc, czy kwartał wykupimy sobie prawo do korzystania z pojazdu. A gdyby zdarzyło się nam zapomnieć, albo celowo nie opłacić rachunku? No cóż,  nowy ekologiczny, zielony samochód na syntetyczne paliwa zwyczajnie zawiezie się na złom…

Paliwa syntetyczne mogą zdekarbonizować lotnictwo, ale potrzebują wsparcia