Pomimo tego, że Ukraina stara się koordynować działania przeciwko reżimowi w Mińsku z UE, sankcję sektorowe i ich zakres jest niebezpieczny dla ukraińskiej gospodarki – mówi ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Maciej Zaniewicz w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Sankcje wobec Białorusi
– Na Ukrainie toczy się dyskusja o sankcjach wobec Białorusi. Poprzednio, gdy UE podjęła działania wobec przechwycenia przez Białoruś samolotu Ryanair, Ukraina zareagowała bardzo szybko, i zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla białoruskich samolotów oraz wstrzymała połączenia z Białorusią. Wynikające z tego straty gospodarcze były „do przełknięcia”. Obecnie sprawa wygląda nieco inaczej, ponieważ mimo trudnej sytuacji politycznej, Białoruś pozostaje ważnym partnerem gospodarczym dla Ukrainy. Nie chodzi tu nawet o wartość wymiany handlowej (chociaż w zeszłym roku wyniosła ona prawie 4,5 mld dolarów), a raczej o jej strukturę – Ukraina importuje z Białorusi głównie paliwa i produkty ropopochodne (o wartości 1,5 mld dolarów) oraz nawozy. Około połowa produktów ropopochodnych na Ukrainie pochodzi z Białorusi, a jeśli chodzi o nawozy potasowe, jest to około 90 procent. Najważniejszą kwestią są jednak paliwa, głównie benzyna i olej napędowy – 40 procent benzyny na ukraińskim rynku pochodzi z Białorusi, w przypadku oleju napędowego jest to 30 procent. Ich zastąpienie produktami z innych krajów jest możliwe, ale wymagałoby to całkowitej zmiany logistyki. Ukraina musiałaby w tym celu wykorzystać porty na południu, których zdolności przeładunkowe są ograniczone – tłumaczy Maciej Zaniewicz
Wiązałoby się to ze wzrostem cen, a możliwe że nawet przerwami w dostawach. Dlatego w tym momencie wprowadzenie sankcji związanych z paliwami byłoby dla Ukrainy przysłowiowym „strzałem w stopę”. Podobnie rzecz się ma w sprawie nawozów, czy bitumu koniecznego do budowy dróg asfaltowych – tutaj też uzależnienie Ukrainy od Białorusi jest olbrzymie, a przestawienie logistyki nie jest łatwe; wprowadzenie sankcji na białoruski bitum skutkowałoby ograniczeniem budowy dróg, co w tym momencie jest bardzo ważnym elementem ukraińskiej polityki antykryzysowej. Wielki program remontu dróg musiałby zostać obcięty, a część prac należałoby zamienić z dróg asfaltowych na betonowe – wyjaśnia ekspert PISM.
Według Zaniewicza, mało prawdopodobne jest, aby Ukraina dołączyła do sankcji sektorowych UE. – Wprowadzenie sankcji wobec Białorusi uruchomiłoby pewien łańcuch wydarzeń, który byłby dla Ukrainy bardzo kosztowny. Mimo to pojawiały się takie głosy, dziennikarze pytali Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, czy Kijów zamierza wprowadzić sankcje. Nie mamy tu jeszcze odpowiedzi, a jeśli miałbym zaryzykować, to szansa na wprowadzenie sankcji związanych z produktami ropopochodnymi jest raczej niska – mówi.
Trwa też dyskusja o tym, jakie to mogłoby przynieść skutki dla samej Białorusi, bo eksport produktów ropopochodnych na Ukrainę jest istotny dla białoruskiej gospodarki, a jego rola wręcz nieco wzrośnie. Na Ukrainie pojawiają się głosy, że kraj ten nie powinien wprowadzać sankcji, bo skutkowałoby to pogłębieniem kryzysu gospodarczego na Białorusi i jeszcze większym wepchnięciem Łukaszenki w objęcia Putina. Tego Ukraina się obawia, bo zwiększenie wpływów Rosji na Białorusi – zwłaszcza militarnych – negatywnie wpłynęłoby na ukraińskie bezpieczeństwo. Zresztą Ukraina od lat prowadziła politykę wspierania biznesu z Białorusią, żeby umożliwić jej dywersyfikację swojej gospodarki. Rzeczywiście, powiązania między tymi krajami są istotne, nawet w przemyśle zbrojeniowym, stąd obecna sytuacja jest dla Kijowa bardzo niewygodna – kończy Zaniewicz.
Opracował Mariusz Marszałkowski