icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sieczkowski: Polski atom jak kot Schrödingera (FELIETON)

Choć napięcie jest porównywalne z doniesieniami zza Wschodu, to elektryzujące informacje dobiegają jednak z Zachodu. Czy niezbędnego impulsu do dalszego rozwoju energetyki jądrowej w Polsce dostarczy przemysł? Kiedy atom stanie się fundamentem krajowej transformacji energetycznej? – pisze Marek Sieczkowski, ekspert ds. public relations w energetyce, nauce i transporcie.

Choć prądu tak naprawdę nie widać, to coraz bardziej widzimy jego znaczenie w codziennym życiu. Dziś sprawnego funkcjonowania zarówno jednostki, społeczeństwa jak i całych państw nie można wyobrazić sobie bez odpowiednio dużych zasobów energii. Tym bardziej dokuczliwe stały się rosnące jej ceny. Coraz wyższe kwoty na rachunkach sprawiają, że wraz z poszukiwaniem oszczędności stawiamy też coraz więcej pytań. Zamiast oczekiwanych odpowiedzi, których miała dostarczyć m.in. kampania Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, otrzymaliśmy wiele kontrowersji. Nie da się ukryć – iskrzy po całości. Taki właśnie mamy klimat. A trzeba przypomnieć, że to właśnie o klimat się rozchodzi.

Nie wdając się w dalsze dywagacje na temat polityki klimatycznej i wynikającej z niej strategii energetycznej, omijając jak Nord Stream 2 kraje bałtyckie, kwestie geopolityczne, wróćmy do energetyki jądrowej. Ta, od dziesięcioleci znana, technologia często uznawana jest za persona non-grata w „zeroemisyjnych” gospodarkach. Wojskowe konotacje i spektakularne awarie skutecznie sieją strach przed jej gigantyczną mocą, którą można by właśnie wykorzystać w transformacji energetycznej oraz na rzecz ochrony naszego zdrowia i klimatu.

Presja polityki klimatycznej, wzmocniona przez wydarzenia geopolityczne, na podium stawia bezpieczeństwo energetyczne nie tylko poszczególnych państw, ale także pojedynczych przedsiębiorców. To właśnie biznes może stać się kołem zamachowym do dalszego rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Małymi reaktorami zainteresował się już Synthos, PKN Orlen i ostatnio KGHM. Czy ich działania wpłyną na politykę PGE i chęć wybudowania dużych elektrowni atomowych? Czy ich energia będzie wykorzystana tylko na rzecz produkcji prądu elektrycznego?

Niekoniecznie, małe reaktory jądrowe oprócz prądu mogą dostarczyć również ciepła systemowego m.in. na rzecz chemicznych zakładów przemysłowych. Nad takim rozwiązaniem pracują właśnie naukowcy Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), którzy w ramach projektu „Gospostrateg HTR” przygotują instrumenty prawne, organizacyjne i techniczne do wdrażania tej technologii. Rozważane jest także wybudowanie demonstracyjnego urządzenia obok… jedynego działającego polskiego reaktora jądrowego.

Tak, Polska ma działający reaktor jądrowy. Tak, to nie jedyny tego typu obiekt w historii naszego kraju. Tak, mamy blisko 70 lat doświadczeń w tym obszarze. Choć w tym czasie większość z nas kojarzy przerwaną budowę elektrowni w Żarnowcu, to nie każdy potrafi poprawnie wskazać narodziny polskiej atomistyki. A to był rok 1955, kiedy powołano Instytut Badań Jądrowych w Świerku. W zaledwie trzy lata później pod Warszawą działał już pierwszy reaktor jądrowy w Polsce – radziecka EWA (Eksperymentalny Wodny Atomowy). Jego przeznaczeniem była produkcja izotopów promieniotwórczych i badania na wiązkach neutronów. Naukowcy poszli krok dalej – wybudowali polskie konstrukcje mocy zerowej (MARYLA, ANNA, AGATA) a w 1974 roku uruchomili pierwszy polski reaktor jądrowy MARIA. Wciąż bezawaryjnie pracuje. Choć dziś szkoli nowe pokolenia fizyków jądrowych i bez przerwy produkuje radioizotopy dla przemysłu i medycyny to wciąż czeka na rodzeństwo. Tak więc jeżeli chodzi o atom w Polsce to nie kupujemy kota w worku.

Westingouse: USA przedstawią w sierpniu model finansowania atomu w Polsce (ROZMOWA)

Choć napięcie jest porównywalne z doniesieniami zza Wschodu, to elektryzujące informacje dobiegają jednak z Zachodu. Czy niezbędnego impulsu do dalszego rozwoju energetyki jądrowej w Polsce dostarczy przemysł? Kiedy atom stanie się fundamentem krajowej transformacji energetycznej? – pisze Marek Sieczkowski, ekspert ds. public relations w energetyce, nauce i transporcie.

Choć prądu tak naprawdę nie widać, to coraz bardziej widzimy jego znaczenie w codziennym życiu. Dziś sprawnego funkcjonowania zarówno jednostki, społeczeństwa jak i całych państw nie można wyobrazić sobie bez odpowiednio dużych zasobów energii. Tym bardziej dokuczliwe stały się rosnące jej ceny. Coraz wyższe kwoty na rachunkach sprawiają, że wraz z poszukiwaniem oszczędności stawiamy też coraz więcej pytań. Zamiast oczekiwanych odpowiedzi, których miała dostarczyć m.in. kampania Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, otrzymaliśmy wiele kontrowersji. Nie da się ukryć – iskrzy po całości. Taki właśnie mamy klimat. A trzeba przypomnieć, że to właśnie o klimat się rozchodzi.

Nie wdając się w dalsze dywagacje na temat polityki klimatycznej i wynikającej z niej strategii energetycznej, omijając jak Nord Stream 2 kraje bałtyckie, kwestie geopolityczne, wróćmy do energetyki jądrowej. Ta, od dziesięcioleci znana, technologia często uznawana jest za persona non-grata w „zeroemisyjnych” gospodarkach. Wojskowe konotacje i spektakularne awarie skutecznie sieją strach przed jej gigantyczną mocą, którą można by właśnie wykorzystać w transformacji energetycznej oraz na rzecz ochrony naszego zdrowia i klimatu.

Presja polityki klimatycznej, wzmocniona przez wydarzenia geopolityczne, na podium stawia bezpieczeństwo energetyczne nie tylko poszczególnych państw, ale także pojedynczych przedsiębiorców. To właśnie biznes może stać się kołem zamachowym do dalszego rozwoju energetyki jądrowej w Polsce. Małymi reaktorami zainteresował się już Synthos, PKN Orlen i ostatnio KGHM. Czy ich działania wpłyną na politykę PGE i chęć wybudowania dużych elektrowni atomowych? Czy ich energia będzie wykorzystana tylko na rzecz produkcji prądu elektrycznego?

Niekoniecznie, małe reaktory jądrowe oprócz prądu mogą dostarczyć również ciepła systemowego m.in. na rzecz chemicznych zakładów przemysłowych. Nad takim rozwiązaniem pracują właśnie naukowcy Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), którzy w ramach projektu „Gospostrateg HTR” przygotują instrumenty prawne, organizacyjne i techniczne do wdrażania tej technologii. Rozważane jest także wybudowanie demonstracyjnego urządzenia obok… jedynego działającego polskiego reaktora jądrowego.

Tak, Polska ma działający reaktor jądrowy. Tak, to nie jedyny tego typu obiekt w historii naszego kraju. Tak, mamy blisko 70 lat doświadczeń w tym obszarze. Choć w tym czasie większość z nas kojarzy przerwaną budowę elektrowni w Żarnowcu, to nie każdy potrafi poprawnie wskazać narodziny polskiej atomistyki. A to był rok 1955, kiedy powołano Instytut Badań Jądrowych w Świerku. W zaledwie trzy lata później pod Warszawą działał już pierwszy reaktor jądrowy w Polsce – radziecka EWA (Eksperymentalny Wodny Atomowy). Jego przeznaczeniem była produkcja izotopów promieniotwórczych i badania na wiązkach neutronów. Naukowcy poszli krok dalej – wybudowali polskie konstrukcje mocy zerowej (MARYLA, ANNA, AGATA) a w 1974 roku uruchomili pierwszy polski reaktor jądrowy MARIA. Wciąż bezawaryjnie pracuje. Choć dziś szkoli nowe pokolenia fizyków jądrowych i bez przerwy produkuje radioizotopy dla przemysłu i medycyny to wciąż czeka na rodzeństwo. Tak więc jeżeli chodzi o atom w Polsce to nie kupujemy kota w worku.

Westingouse: USA przedstawią w sierpniu model finansowania atomu w Polsce (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły