– Mamy kolejną eskalację sporu, w którym Shell i BP wzywają grupę zadaniową USA-Unia Europejska do interwencji w konflikcie dotyczącym warunków dotrzymania kontraktacji LNG. – pisze dr inż. Andrzej Sikora z Instytutu Studiów Energetycznych o sporze dotyczącym jednego z dostawców LNG z USA do Polski w BiznesAlert.pl.
Wszystkie agencje prasowe w lipcu 2023 roku doniosły, że BP, Edison International, Repsol i Shell złożyły odrębne pozwy arbitrażowe i skargi przeciwko amerykańskiemu eksporterowi LNG Venture Global LNG, w związku z niedostarczeniem zakontraktowanych ładunków skroplonego gazu ziemnego. W pozwie stwierdzono, że Venture Global realizowało dostawy na rzecz innych, wcześniej niezakontraktowanych klientów, w miarę wzrostu cen w związku z przerwami w dostawach gazu przez Rosję do Europy, podał na przykład Reuters, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą. Według raportu Wood Mackenzie Shell i BP straciły miliardy dolarów przychodów na rzecz Venture Global LNG z powodu nieotrzymania zakontraktowanego paliwa. Edison SpA, która twierdzi, że Venture Global może zyskać 17,5 mld USD na krótkoterminowej sprzedaży rynkowej (spot) w porównaniu do 2,8 mld USD w ramach kontraktów długoterminowych, jak wynika z w/w raportu.
Obecnie mamy kolejną eskalację sporu, gdzie Shell i BP wzywają grupę zadaniową USA-UE do interwencji w sporze dotyczącym warunków dotrzymania kontraktacji LNG.
Europejscy dostawcy twierdzą, że amerykańska firma odstępuje od długoterminowych kontraktów. W oddzielnych pismach Shell Plc i BP Plc oskarżają Venture Global o „niewłaściwe postępowanie” polegające na wstrzymywaniu ładunków paliw kopalnych uzgodnionych w ramach umów długoterminowych i zamiast tego pozwana firma zdecydowała się na sprzedaż LNG na rynku spotowym, po wyższych cenach. Listy, do których dotarł Bloomberg News, zostały wysłane przez firmy w październiku do utworzonej grupy zadaniowej ds. bezpieczeństwa energetycznego.
Venture Global odpowiedziało kolejny raz 10 listopada, stwierdzając, że oskarżenia są „fałszywe”, a żądanie wysłane do rządów, aby ingerowały w porozumienia między prywatnymi firmami, jest „oburzające”. Wcześniej Venture Global twierdziło, że oskarżenia są fałszywe, a żądanie jest oburzające. Jako pierwszy doniósł o tych pismach dziennik FT. Venture Global stwierdziło, że „wysoce skoordynowany atak” europejskiego przemysłu energetycznego jest próbą „modyfikowania jego kontraktów i stłumienia konkurencji” na światowym rynku LNG.
Polski PGNiG (obecnie część Orlenu) zawarł dwie umowy długoterminowe na dostawy LNG od spółek-córek Venture Global LNG na dostawy po milionie ton LNG rocznie przez 20 lat w formule FOB (free on board) pozwalającej na reeksport, na przykład z pomocą floty gazowców wyczarterowanej przez PGNiG. PGNiG aneksował umowę z tymi spółkami o dodatkowe 2 mln ton, podnosząc łączny wolumen dostaw do 5,5 mln ton rocznie. Tym samym spółki Venture Global LNG będą największymi dostawcami gazu skroplonego do Polski. Drugi w zestawieniu jest katarski QatarEnergy (wcześniej pod nazwą Qatargas). Pierwszy ładunek dostarczony w ramach umowy z Venture Global LNG dotarł do terminalu w Świnoujściu w maju 2022 roku. Do chwili publikacji tego materiału Orlen (PGNiG) nie zgłosił sporów z Venture Global LNG.
Spór jest poważny, a to, że wyszedł szeroko z zacisza gabinetów oznacza w mojej ocenie, że prawnicy nie radzą sobie z zapisami zastosowanymi w umowach, z ich interpretacją i próbują eskalować przez emocje, przez politykę. Mówimy tylko o jednym z wielu amerykańskich dostawców, o dostawach na rynek, który w obliczu wojny i kolejnej zimy jest krytyczny, a bogaty, europejski odbiorca wydaje się, że na miarę możliwości magazynowych, zadbał o w miarę spokojne kilka zimowych miesięcy. Spokojnych, ale okupionych cenami gazu ziemnego wielokrotnie wyższymi w Europie, niejako „zwyczajowo” Azji niż w USA. Bardzo niechętnie komentuję tego typu spory, szczególnie, kiedy dostęp do materiałów źródłowych jest ograniczony praktycznie wyłącznie do materiałów agencyjnych i robię to tylko dlatego, że poprosił mnie Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Ten spór ma charakter fundamentalny, w mojej ocenie, mającym odpowiedzieć na pytanie czy wytwórca – pomimo podpisanego porozumienia – nie powinien mieć udziału w dodatkowych zyskach pośrednika/sprzedawcy, który wcześniej poniósł ryzyko rynku, ryzyko destynacji. Mieliśmy do czynienia z tego typu sporami cenowymi na przykład w dostawach pomiędzy Gazprom a PGNiG czy innymi odbiorcami także niemieckimi gazu rosyjskiego. Dlatego był arbitraż sztokholmski, który spełniał rolę swoistego wentyla bezpieczeństwa, także dlatego, że prawo europejskie ma ostoję w kodeksach, a anglosaskie jest zwyczajowe oparte na precedensach. I taki precedens dzieje się na naszych oczach, i mimo, że spierają się o miliardy dolarów utraconych zysków (jeszcze nie ma roszczeń o utracone korzyści) to jest to tylko wierzchołek góry lodowej, która nieopatrznie i raczej niespodziewanie pojawiła się na horyzoncie zdarzeń. Widzę dwa scenariusze. Pierwszy polubowny zakończony w miarę szybko właśnie w zaciszu gabinetów, gdyż wielkie pieniądze nie lubią krzyku, rozgłosu. Drugi to rozlanie się problemu, który będzie eskalował przez dwa, trzy lata, ale doprowadzi do wypracowania mechanizmu cenowego, formuły kontraktowej pozwalającej na podział zysku pomiędzy dostawcę a producenta. Czas pokaże czy miałem rację.
Fedorska: Im więcej Niemcy mówią o wodorze, tym bardziej myślą o rosyjskim gazie