Michał Sołowow otwierający listę 100 najbogatszych Polaków ma ambitne plany budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Aby powstał pierwszy, prywatny reaktor w Polsce potrzebne są konkrety, których na razie brakuje – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.
Wczorajsza informacja o podpisaniu przez Synthos, europejskiego lidera produkcji kauczuku syntetycznego i polistyrenu w Europie należącego do Sołowiowa, memorandum z GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) w sprawie budowy w Polsce małego reaktora modułowego (SMR) BWRX-300 obiegła media szybko niczym błyskawica. Chodzi o reaktor wodno-wrzący o mocy 300 MW z obiegiem naturalnym i pasywnym systemem chłodzenia pracującym w oparciu o typ reaktora ESBWR, posiadający licencję amerykańskiej Komisji Energii Jądrowej.
Synthos inwestuje w gaz
Cytowany w komunikacie GEH miliarder przekonuje, że budowa SMR-ów mogą odegrać znaczącą rolę w rozwiązywaniu problemów energetycznych Polski, modernizacji sektora energetycznego oraz osiągnięciu celu dekarbonizacji. – Wykorzystywanie reaktorów modułowych do produkcji czystej energii zwiększy nasze szanse na odejście od węgla. Wpłynie pozytywnie na nasz przemysł i kraj – stwierdził.
Chemiczny potentat zamierza obniżać emisyjność produkcji. Synthos posiada dwa zakłady: w czeskich Kralupach, (gdzie rafinerie ma PKN Orlen – przyp. red.) oraz w Oświęcimiu. Pod koniec sierpnia Synthos podpisał z PGNiG Obrót Detaliczny umowę na dostawę 8 200 ton LNG. To największa w Polsce umowa na sprzedaż LNG do celów przemysłowych. Dodatkowo spółka poinformowała o planach budowy w Oświęcimiu bloku parowo-gazowego o mocy stu kilkudziesięciu MW. Instalacja miałaby kosztować ok. 500 mln złotych i zostać uruchomiona jeszcze w 2022 roku. Branża chemiczna należy do jednej z najbardziej energochłonnych sektorów więc z punktu widzenia zapewnienia własnych źródeł energii budowa reaktora jądrowego to działanie na rzecz zmniejszenia narażenia na ekspozycję związaną ze zmianami cen energii na rynku hurtowym.
Atomowe plany Synthos bez konkretów
Synthos otwarcie zapowiadał kolejne inwestycje w Polsce. Tylko w ciągu ostatnich pięciu lat zainwestował w naszym kraju 1,2 mld złotych. Do listy potencjalnych inwestycji miałaby dołączyć budowa wspomnianego reaktora, który według medialnych szacunków mógłby kosztować poniżej 4 mld złotych. GEH przekonuje, że dzięki znacznemu uproszczeniu projektowemu reaktory takie jak BWRX mogłyby potrzebować o ok. 60 procent mniej nakładów inwestycyjnych niż w przypadku wielkoskalowych bloków. Nadal jednak jest to odległa perspektywa, chociaż według Dziennika Gazety Prawnej, który jako pierwszy poinformował o podpisanym dokumencie, projekt miałby powstać w przeciągu 10 lat. Z kolei takiej informacji brakuje w komunikacie GEH. Podobnie jak harmonogramu, ewentualnej lokalizacji, czy chociażby szacunkowych kosztów. Znajdziemy za to deklarację wspólnego badania potencjału budowy takiego reaktora w Polsce.
Dla porównania, na początku października GEH podpisało z Femi Energia list intencyjny, którego celem jest analiza ekonomicznej opłacalności takiego projektu, wyboru lokalizacji oraz prawa obowiązującego w Estonii. Problem polega jednak na tym, że proponowane przez GEH reaktor BWRX-300 to tak na dobrą sprawę koncepcja. Nigdzie na świecie nie są one eksploatowane. Po za tym, zwróćmy również uwagę, po awarii w japońskiej Fukushimie w 2011 roku, nikt nie zbudował reaktora BWR, czyli na reaktora wodno-wrzącego. Skoro go nie ma to trudno jest oszacować dokładne koszty takiego przedsięwzięcia.
Kto sfinansuje budowę?
Nieodłącznym elementem dyskusji o jakimkolwiek projekcie jądrowym, wielkoskalowym albo SMR, są źródła finansowania. Michał Sołowow jest najbogatszym Polakiem, a także byłym rajdowcem, który podejmował ryzyko w biznesie jak w wyścigach. Stopa zysku z inwestycji w elektrownie jądrowe, nawet te mniejsze to nie jest perspektywa kilku czy kilkunastu lat. Mówimy o perspektywie nawet kilkudziesięciu lat. Po za tym aby inwestycja się zwróciła potrzebne są odpowiednio wysokie ceny energii. Skąd Sołowiow ma pewność jak wówczas będą się one kształtować skoro nie wiadomo czego się spodziewać w 2020 roku. Trochę przypomina to pisaniem palcem na wodzie. Możliwe, że SMR wejdą kiedyś do powszechnego użytku, ale na razie jest to melodia przyszłości. Modernizacja energetyki w Polsce potrzebuje realnych rozwiązań, które można już wykorzystać i uzupełnić o przyszłe zdobycze technologiczne, a nie odwrotnie. To dobrze, że pojawiają się nowe rozwiązania, ale kondycja sektora energetycznego i konieczność zastąpienia w niedalekiej przyszłości wysłużonych jednostek węglowych stabilnymi i jak najmniej emisyjnymi źródłami nie pozwala tyle czekać.
Gdzie powstanie SMR?
Oprócz względów technologicznych są również te czysto techniczne i regulacyjne, np. czy planowany SMR będzie musiał uzyskać dodatkowo licencje w Europie i czy prywatne spółki bez udziału Skarbu Państwa jak Synthos, będą mogły realizować projekty jądrowe. Istotne znaczenie ma również wybór lokalizacji. Nie można postawić reaktora w dowolnym miejscu. Wybór lokalizacji musi zostać poprzedzony długimi i dokładnymi badaniami, które potwierdzą realizację odpowiednich warunków sejsmicznych, hydrologicznych czy geologicznych. Od tego zależy np. głębokość fundamentów. Według doniesień Rzeczpospolitej reaktor miałby powstać w Oświęcimiu. Pojawia się zatem pytanie o chłodzenie takiej instalacji. Co prawda, reaktor o którym myśli Synthos, nie będzie potrzebował go w stopniu takim jak planowane reaktory wielkoskalowe, ale jednak woda do chłodzenia musi zostać zapewniona. Tymczasem w okolicach Oświęcimia nie ma odpowiedniego źródła. Nie wolno zapominać o ewentualnych protestach społecznych, które również mogą wpłynąć na opóźnienie projektu, a według nieoficjalnych informacji SMR miałby powstać już za dekadę.
Na razie warto studzić emocje. Nie wiadomo czy Sołowiow zbuduje pierwszą, prywatną elektrownię jądrową w Polsce. Tak samo nie jest pewne, czy konsorcjum GE i Hitachi zbuduje pierwszy reaktor wielkoskalowy. Amerykanie nie są jedyni w wyścigu po polski atom. W tym przypadku także nie znamy lokalizacji ani wykonawcy projektu. Różnica polega na tym, że w przeciwieństwie do SMR, technologie wielkoskalowe są już dostępne i eksploatowane. Droga od listu intencyjnego do realizacji projektu jest bardzo długa. W przeszłości w wielu przypadkach biznes wyręczał państwo, ale na tym etapie rozwoju małych reaktorów jądrowych, może nie podołać takiemu zadaniu.