KOMENTARZ
Krzysztof Stańczyk
Koordynator Projektu Zgazowania Węgla
Główny Instytut Górnictwa
Zgazowanie węgla to może być przyszłość górnictwa. Nie wymaga wysokonakładowej infrastruktur, ani zatrudnienia tysięcy ludzi. Dlatego też jest o wiele tańsze stwierdzają specjaliści górnictwa. Doświadczenia w praktyce przeprowadza Główny Instytut Górnictwa w Kopalni Wieczorek.
Krzysztof Stańczyk, koordynator projektu podziemnego zgazowania węgla (PZW) w Głównym Instytucie Górnictwa przedstawia, jak będzie wyglądało górnictwo przyszłości na Śląsku. Po pierwsze jest tam dużo węgla w tzw. resztkach, które nigdy nie będą wybierane tradycyjnie. Przy naszej technologii można dostać się do tych resztek, zamienić w gaz, który wypływa na powierzchnię, i wykorzystać go przemysłowo. Po drugie głębokości, poniżej 1,2 tys. m, są trudne, do tego nawet płytsze wydobycie węgla nie pozwala dziś polskiemu górnictwu konkurować ze światowymi cenami węgla. Natomiast wydobywanie wydobycie po zgazowaniu najprawdopodobniej będzie i łatwiejsze i tańsze.
Podziemne zgazowanie jest przy tym dużo mniej kosztowne od powierzchniowego, bo nie trzeba budować reaktorów i wyciągać węgla na powierzchnię. Reaktor sam powstaje pod ziemią, w złożu. Na nowym terenie zamiast infrastruktury kopalnianej trzeba wywiercić dwa otwory. W starej kopalni można wykorzystać istniejące szyby i chodniki – podkreśla ekspert. – Z tony węgla uzyskujemy w PZW dokładnie tyle samo energii, ile przy tradycyjnym fedrunku. Gaz jest niskokaloryczny (4 MJ/m sześc., metan ma 35-36 MJ/m sześc.), ale to wcale nie znaczy, że efekt jest gorszy, bo za to gazu jest dużo więcej. Najważniejsze, że potrafimy go spalić z większą nawet sprawnością niż węgiel. Nie tylko nic nie tracimy, ale wręcz zyskujemy, bo spalaniu poddajemy gaz, a nie ciało stałe. Jest to łatwiejsze i czystsze. Zaprojektowaliśmy już odpowiednie palniki, które zastosujemy w kolejnej instalacji demonstracyjnej. W następnym etapie doświadczeń instalacja zgazowania węgla wyprodukuje energię dla konkretnego odbiorcy.