Stępiński: Wszyscy zapłacą za częściowe zamrożenie cen energii

19 listopada 2019, 07:30 Energetyka

Gospodarstwa domowe mają nie odczuć zapowiadanych podwyżek cen energii, a przedsiębiorcy zapłacić stawki rynkowe. Okazuje się jednak, że jedni i drudzy będą musieli sięgnąć głębiej do kieszeni – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Żarówki. Fot. Pixabay
Żarówki. Fot. Pixabay

Wicepremier i minister nadzoru właścicielskiego Jacek Sasin poinformował wczoraj w rozmowie z RMF FM, że w przyszłym roku odbiorcy indywidualni, czyli gospodarstwa domowe, będą mogli spać spokojnie, bo nie dotkną ich podwyżki rachunków za energię. Zaznaczył jednak, że firmy ,,muszą liczyć się z tym, że będą musiały płacić za prąd tyle, ile wynika z rynkowych cen wytwarzania energii”. Jego zdaniem zamrażania cen dla przedsiębiorstw ,,nie da się utrzymać w nieskończoność”.

Ceny energii do odmrożenia?

To już drugi w ostatnim czasie polityk obozu Zjednoczonej Prawicy, po byłym ministrze finansów, rozwoju i inwestycji Jerzym Kwiecińskim, który powiedział wprost, że zamrożenie cen energii jest nie do utrzymania. Można docenić wiceministra Sasina za konsekwentną prezentację stanowiska w tej sprawie. Tuż przed wyborami parlamentarnymi deklarował, że ceny energii w 2020 roku utrzymają się na poziomie z tego roku. Nie zdradził jednak pomysłu jak to zrobić. We wspomnianej rozmowie z RMF FM uchylił jednak rąbka tajemnicy stwierdzając, że zamrożenie cen energii obejmie tylko gospodarstwa domowe, ale już przedsiębiorcy będą musieli zapłacić normalne ceny rynkowe. Takie rozwiązanie najmocniej odczują firmy, które miały napędzać rozwój polskiej gospodarki.

W przypadku gospodarstw domowych cena energii w rachunku to ok. 1/3 kwoty do zapłaty. W przedsiębiorstwach ten odsetek jest znacznie większy i może wynieść nawet 80 procent. Wzrost cen energii na ich rachunkach będzie oznaczał, że wzrosną ceny towarów, za które przeciętny Polak zapłaci więcej w sklepach. Trudno się spodziewać aby przedsiębiorcy wzięli na siebie ciężar wzrostów cen energii.

Dotychczas, zgodnie z ustawą o cenach energii z grudnia ubiegłego roku, gospodarstwa domowe były objęte rekompensatami automatycznie. Po licznych nowelizacjach mikroprzedsiębiorstwa, małe przedsiębiorstwa, szpitale, jednostki sektora finansów publicznych, w tym samorządy również mogły liczyć na zamrożenie rachunków za energię. Warunkiem było jednak złożenie odpowiedniego oświadczenia aby uniknąć wyższych rachunków za energię. Spółki obrotu mają otrzymać rekompensaty za utrzymanie cen na poziomie z końca czerwca 2018 roku. Jednak obecna formuła ustawy o cenach energii może być nie do utrzymania. Jak zatem zamrozić ceny energii w 2020 roku?

URE i wnioski taryfowe

Czasu jest coraz mniej, bo obecny mechanizm rekompensat wygasa z końcem tego roku. Zostanie po nim stała obniżki akcyzy na energię z 20 na 5 złotych za MWh oraz opłaty przejściowej o 95 procent. To z kolei oznacza, że prezes URE, który na mocy ustawy o cenach energii z grudnia 2018 roku de facto stracił możliwość zatwierdzania taryf dla gospodarstw domowych, teraz ją odzyska. Do prezesa URE Rafała Gawina wpłynęły wnioski taryfowe od czterech największych spółek energetycznych, tj. Polskiej Grupy Energetycznej, Enei, Energii oraz Taurona. Taką informację przekazała BiznesAlert.pl Agnieszka Głośniewska, rzecznik regulatora. Nie ujawniła jednak jakie propozycje taryf przedstawiły przedsiębiorstwa energetyczne. Zapewniła, że URE podda je dokładnym analizom. Nie wiadomo jednak czy spółki wnioskują o podwyżkę. Można spekulować, że wnioskowana jest podwyżka, która może znajdować się na poziomie z ubiegłego roku, bowiem sytuacja na hurtowym rynku energii jest niemal identyczna jak w analogicznym okresie w roku ubiegłym, o czym można przeczytać więcej w BiznesAlert.pl.

Stępiński: Czy nowy rząd odmrozi ceny energii?

Jaki zatem plan ma wicepremier Sasin? Pewne wyobrażenie przynosi daje dalszy fragment wypowiedzi dla RMF, w której zapowiedział on rozmowy z prezesami spółek energetycznych ,,o możliwym załagodzeniu”. O jakim złagodzeniu mówi wiceszef polskiego rządu?

Czy szykują się cięcia wydatków?

Można sobie przypomnieć sytuację z ubiegłego roku, gdy spółki energetyczne złożyły do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wnioski o zatwierdzenie taryf dla gospodarstw domowych wyższych o 30 procent. Chociaż ówczesny prezes URE Maciej Bando, krytyk ustawy o cenach energii, wezwał do pilnej korekty wniosków i obniżenia podwyżek, te nie drgnęły ani o procent. Decyzję podyktował zapewnieniem ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który stwierdził, że spółki są w stanie zaoszczędzić miliard złotych. To miał być jeden ze sposobów na to, aby ich klienci nie odczuli podwyżek w rachunkach za energię. Skoro mogły one zapewnić takie oszczędności, prezes Bando zakwestionował postulowane o przez spółki podwyżki taryf. Po pierwszym apelu ówczesnego prezesa URE szef resortu energii zapowiedział, że spółki wycofają wnioski, ale już dzień później zmienił zdanie i stwierdził, że tego nie zrobią, ponieważ działają niezależnie. Jednakże na polecenie ministra Tauron i Enea zapowiedziały, że odchudzą swoje wydatki, np. na marketing i sponsoring. Czy podobną drogą podąży wicepremier Sasin, który ma odpowiadać za regulacje w obszarze cen energii i jednocześnie sprawować nadzór na spółkami energetycznymi?

Czy podobnie jak w ubiegłym roku spółki będą ciąć wydatki na marketing, a może jednak poszukają oszczędności w inwestycjach w niskoemisyjne źródła wytwórcze? Drugi scenariusz miałby negatywne konsekwencje, ponieważ oznaczałby pozbawienie spółek możliwości zmniejszenia ekspozycji na wysokie ceny emisji CO2.

VAT bez wad?

Istnieje jednak prostsza metoda zamrożenia cen energii, czyli obniżka podatku VAT na energię. Na takie rozwiązanie jednak nie ma co liczyć. Zwłaszcza w sytuacji gdy rząd szuka pieniędzy na realizację projektów społecznych. Od początku przyszłego roku wrośnie akcyza na wyroby alkoholowe i tytoń. W ten sposób do budżetu państwa ma trafić dodatkowe 3,4 mld złotych. Ponadto, od Nowego Roku również kierowców czeka niespodzianka, ponieważ wzrośnie opłata paliwowa za benzynę, olej napędowy i gaz. Warto zaznaczyć, że wpływy z niej bezpośrednio nie zasilają budżetu państwa tylko Krajowy Fundusz Drogowy (w 80 procentach) oraz Fundusz Kolejowy (w 20 procentach). Podwyżka będzie niewielka, ale każda wzmianka o wzroście opłat może niepokoić opinię publiczną, a to z kolei może się przełożyć na słupki poparcia, które może mieć decydujące znaczenie wobec zbliżającej się wielkimi krokami kampanii prezydenckiej.

Stępiński: Jak zamrozić ceny energii w 2020 roku?

Netflix w pakiecie z energią?

Co pozostaje spółkom obrotu? Odpowiedź jest prozaiczna – dostosować się do otoczenia regulacyjnego. Wydaje się, że spółki obrotu pogodziły się z możliwym utrzymaniem zamrożeniem cen energii dla gospodarstw domowych. Ryzyko jest mniej więcej skalkulowane. Nie mniej jednak nawet w warunkach wolnorynkowych spółki obrotu nie robią biznesu na taryfie G, czyli gospodarstwach domowych. Zaczynają coraz bardziej dostrzegać, że zyski w segmencie obrotu energią nie leżą w samej energii lecz w usługach dodatkowych czy łączonych, aby tam szukać źródła potencjalnego zarobku godząc się z rzeczywistością, w której marże ze sprzedaży energii nie będą satysfakcjonujące. To oznacza, że przy takim rozwoju wydarzeń spółki będą musiały na nowo przemyśleć model biznesowy. Nie wykluczone, że rynku energetycznego w pakiecie z zakupem energii spółki obrotu będą oferowały telewizję czy pakiety Netflixa w preferencyjnych cenach.

Sytuacja na rynku energii jest coraz bardziej ciekawa. Chciałoby się powiedzieć, że saga z cenami energii dobiega końca. Nic bardziej mylnego. Kolejny rozdział do niej może dopisać premier Mateusz Morawiecki podczas  zaplanowanego na dzisiaj expose. Ostatecznie i tak Polacy będą musieli głębiej zajrzeć do kieszeni. Kwestią otwartą pozostaje jak bardzo.