Wszyscy Polacy zapłacą za transformację energetyczną. Rozważany jest między innymi specjalny podatek. Zapłacimy mniej, jeśli skorzystamy ze środków na zieloną przemianę gospodarki, ale jest haczyk – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Spór o strategię energetyczną a spór koalicyjny
Rząd polski przyjął formalnie Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku zwaną strategią energetyczną, która opisuje jak będzie się zmieniać energetyka, aby zapewniała bezpieczeństwo dostaw w obliczu coraz ostrzejszej polityki klimatycznej i trudności ekonomicznych źródeł konwencjonalnych muszących konkurować z nową, energetyką odnawialną. Do momentu publikacji tego tekstu znane były jedynie ogólne założenia dokumentu, który miał nie ulec znacznej zmianie w stosunku do projektu stawiającego na zastępowanie węgla tandemem atomu i Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Krytycy strategii energetycznej przyjętej przez rząd z Solidarnej Polski ostrzegają, że jej realizacja będzie kosztować 1,6 bln złotych i nie ma planu pozyskania środków na ten cel, o czym informował BiznesAlert.pl na początku lutego. Z drugiej strony są krytycy oskarżający strategię o zbyt małe ambicje, jak wspomniane Forum Energii przekonujące, że nie przystaje ona do wyższych celów klimatycznych. Kolejna krytyka dotyczy energetyki jądrowej jako fundamentu transformacji energetycznej. Budowa polskiej elektrowni jądrowej jest zaplanowana „na styk”, bo zakłada, że pierwszy reaktor powstanie w 2033 roku. Teoretycznie da się go zbudować w dekadę, więc jest zapas dwóch lat, jeżeli decyzja o budowie zapadnie w 2021 roku zgodnie z deklaracjami rządu, ale praktycznie może być inaczej, jeżeli wziąć pod uwagę opóźnienia europejskich projektów tego typu, które w przypadku Olkiluoto w Finlandii wynosi już ponad piętnaście lat przy jedenastoletnim opóźnieniu. Powstaje tam reaktor EPR w technologii francuskiej, która jest brana pod uwagę przez Polaków oprócz ofert z USA, Japonii i Korei Południowej.
Jakóbik: Polska bez atomu może potrzebować Nord Stream 2 (ANALIZA)
Rząd nie przedstawił jeszcze rozstrzygnięć w sprawie atomu, choć zapewnia, że niebawem to zrobi. Jeżeli tak się nie stanie, zniknie fundament polskiej strategii energetycznej, który miał dać skokowy spadek emisji CO2 w zgodzie z polityką klimatyczną Unii Europejskiej oraz mniejszą zależność od gazu z importu. Znowu odzywają się krytycy z Solidarnej Polski, którzy twierdzą, że w razie porażki atomu nie uda się sprowadzić całego gazu potrzebnego Polakom spoza Rosji i będzie potrzebny nowy kontrakt z Gazpromem pomimo deklaracji części oficjeli z Warszawy o woli porzucenia tego źródła dostaw w ogóle. Jeżeli Polska będzie chciała minimalizować import gazu bez atomu, zostanie jej rozwój energetyki odnawialnej, która w przyszłości ma potrzebować coraz mniejszego zabezpieczenia konwencjonalnego, a także i wzrost importu energii elektrycznej (głównie z Niemiec). Oznacza to, że rozstrzygnięcie w sprawie atomu musi zapaść w 2021 roku i w razie porażki tego projektu prowadzić do rewizji polityki energetycznej kraju. Rozstrzygnięcie zapewne zostanie utrudnione przez spory wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, których część dotyczy także polityki energetycznej Polski. Tymczasem jest coraz mniej przestrzeni do dyskusji, bo już trzeba ustawić się w kolejce po pieniądze europejskie mogące wesprzeć finansowanie transformacji z pieniędzy podatnika polskiego.
Pieniądze europejskie na transformację, ale tylko zieloną
Organizacje ekologiczne pod wodzą WWF Polska złożyły do premiera RP list w sprawie finansowania tych zmian. – BoMiasto, Business Centre Club, Centrum Myśli Strategicznych, ClientEarth, Prawnicy dla Ziemi, Climate Strategies Poland, Europejski Kongres Finansowy, Instytut na Rzecz Ekorozwoju, Instytut Odpowiedzialnych Finansów, Instytut Zielonej Gospodarki, Konfederacja Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Polska Rada Biznesu, Polska Zielona Sieć, Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej, Railway Business Forum, ThinkTank, TOR i WWF Polska apelujemy o to, aby opracowywany przez Polskę Krajowy Plan Odbudowy tworzył podstawy konkurencyjności polskiej gospodarki. Domagamy się prawdziwego dialogu i włączenie w jego tworzenie wszystkich interesariuszy – czytamy w ich liście do premiera. Autorzy tego pisma przekonują, że lista projektów przekazanych Komisji Europejskiej przez Polskę w ramach tak zwanego Krajowego Planu Odbudowy, z którego co najmniej 37 procent środków ma mieć cel ochrony klimatu, pozwoli sięgnąć po nawet 57 mld euro (z tego 37 mld pożyczek i 23 mld grantów) z Next Generation EU, czyli nawet 50 mld złotych rocznie. Może to być istotne wsparcie finansowania polskiej strategii energetycznej pod warunkiem jej zgodności ze stale zaostrzaną polityką klimatyczną.
– Pandemia COVID19 doprowadziła do ogromnego kryzysu gospodarczego w Polsce, w Europie i na świecie. Aby pomóc państwom członkowskim wyjść z kryzysu Komisja Europejska zaproponowała utworzenie, wartego 750 miliardów Euro, europejskiego funduszu odbudowy gospodarki. Decyzja o jego utworzeniu zapadła w grudniu zeszłego roku. Z prawem do prawie 60 miliardów Euro, na które składają się, w zasadzie w równych częściach granty i pożyczki, Polska jest czwartym co do wielkości beneficjentem tego funduszu – tłumaczy Marcin Korolec z Instytutu Zielonej Gospodarki. – Ze środków europejskiego funduszu odbudowy gospodarki będzie można zacząć korzystać jeszcze w tym roku, ale nie dłużej niż do 2024 roku. Ten bardzo krótki w odniesieniu do ogromnej kwoty wsparcia okres wydatkowania środków stanowi ogromne wyzwanie, przed którym stoimy wszyscy, poczynając od administracji państwowej odpowiedzialnej za programowanie, na administracji lokalnej i biznesie które, z kolei będą realizować konkretne projekty. Koniecznym warunkiem jaki państwa członkowskie mają spełnić jest zagwarantowanie, żeby projekty finansowane z funduszy przeznaczonych na walkę z kryzysem gospodarczym służyły jednocześnie cyfrowej i zielonej transformacji społeczeństw europejskich.
– Rzecz w tym, że termin składania Krajowych Planów Odbudowy, czyli dokumentów, na podstawie których przyznawane będą dotacje i pożyczki, upływa w kwietniu, a do dziś rząd nie przedstawił, projektu czy chociażby założeń tego dokumentu. Europejski fundusz odbudowy gospodarki to nasz współczesny plan Marshalla. Jeśli staniemy na wysokości zadania i odpowiednio go zaplanujemy, z pewnością będą tak o nim mówiły nasze dzieci i wnuki. Nie zmarnujmy tej szansy, zacznijmy poważną dyskusję, w gronie reprezentantów administracji centralnej i lokalnej, przedstawicieli kół gospodarczych i środowisk pozarządowych nad tym jak najlepiej spożytkować ostatnie, tak wielkie wsparcie finansowe, które może nam nie tylko pomóc wyjść z obecnego kryzysu gospodarczego ale jednocześnie zapewnić na przyszłość trwałe przewagi konkurencyjne w tak szybko zmieniającym się współczesnym świecie – przekonuje Korolec w komentarzu dla BiznesAlert.pl.
Do rozstrzygnięcia pozostaje czy środki unijne mogłyby posłużyć do transformacji energetycznej z wykorzystaniem atomu. Polska deklaruje, że nie będzie korzystać ze środków europejskich, ale skorzysta z modelu finansowego opłaconego przez nią oraz przyszłego partnera technologicznego z USA, Francji bądź innego kraju. Trwają dyskusje na temat poszerzenia opłaty OZE, czyli wynagrodzenia na rzecz operatora systemu przesyłowego za udostępnianie systemu w celu przesyłania energii ze źródeł odnawialnych. Jest ona uwzględniona w taryfie za taką usługę oraz na rachunku za energię u jej odbiorców. Mogłaby ona zostać powiększona w celu finansowania transformacji energetycznej w Polsce, w tym projektu jądrowego, który musi zostać opłacony w połowie ze środków polskich. Od lat rozważana jest także tania pożyczka zagraniczna, która zwróci się, kiedy drogi atom z kosztami budowy szacowanymi na setki miliardów złotych da energią tanią z punktu widzenia kosztów funkcjonowania systemu elektroenergetycznego zgodnie z prognozami zawartymi w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej.
Jest za późno na dyskusję
Dyskusja na ten temat jest opóźniona. Wciąż nie wiemy z jakich środków zostanie sfinansowana transformacja energetyczna w Polsce, choć środki europejskie są już na stole. Od rozstrzygnięcia w tej sprawie zależeć będzie do jakiego stopnia transformacja będzie finansowana z pieniędzy podatnika oraz czy fundament strategii energetycznej zostanie zapewniony i uznany za rozwiązanie „zielone”. Warto podkreślić, że nie można współcześnie realizować projektów energetycznych bez wsparcia państwa, czego dowodzi ustawa offshore promująca morskie farmy wiatrowe. Państwo musi jednak wybrać jaką technologię będzie się najbardziej opłacało wspierać, żeby danina z portfeli Polaków jak najlepiej się zwróciła. Zwolennicy przyspieszenia kursu przekonują, że OZE, jak wspomniane wiatraki na Bałtyku. Przedstawiciele rządu stawiają na atom, a ich krytycy wewnątrz Zjednoczonej Prawicy bronią węglowego status quo wbrew Unii Europejskiej.
– Chcemy dobrze skorzystać z funduszy europejskich, z Krajowego Planu Odbudowy, z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, z funduszy strukturalnych. Musimy zatem wszyscy razem zmobilizować się na rzecz tego, żeby w regionach powstały jak najlepsze plany na rzecz sprawiedliwej transformacji – powiedział minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Czy tak będzie? Nie ma już czasu na dyskusję.