– Zachodni politycy i eksperci wydali w tej sprawie szereg dokumentów mających uniezależnić ich od Chin i Rosji w imporcie tych surowców. Choć nadal są one obowiązujące, to ich realizacja pozostaje na papierze. Skutek tego rodzaju aktywności jest odwrotny od zamierzonego. Im bardziej wzywa się do uniezależnienia się od chińskich dostaw, w rzeczywistości są one coraz większe, jeżeli nie tonażowo, to na pewno procentowo i finansowo – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.
- Od blisko dwudziestu lat zauważalny jest trend ograniczenia znaczenia przemysłu wydobywczego na Zachodzie. Sprzyja temu polityka klimatyczna, która w pierwszym rzędzie spowodowała upadek na tym terenie górnictwa węglowego, a obecnie ogranicza możliwości rozwojowe przemysłu naftowego i gazu ziemnego.
- Im bardziej wzywa się do uniezależnienia się od chińskich dostaw, to w rzeczywistości są one coraz większe, jeżeli nie tonażowo, to na pewno procentowo i finansowo. Dzieje się tak dlatego, gdyż aktualnie nie ma innego wyjścia. To wyjście by się na pewno znalazło, gdyby nie promowana, rozwijana i budżetowo wspierana zielona polityka klimatyczna, która jest zachodnim priorytetem politycznym.
- To, że Chiny pozostaną jeszcze na długie lata kluczowym manipulatorem na tym ryku wydaje się być czymś oczywistym. Choćby tylko z tego powodu, że wojna surowcowa Zachodu z Chinami polega na tworzeniu postanowień, planów, oświadczeń i programów, natomiast z chińskiej strony na jeszcze bardziej aktywnym przejmowaniu ich zasobów na całym świecie.
Oficjalnie takie zjawisko jak kryzys surowcowy Zachodu nie występuje. Zachód jako Unia Europejska plus Anglia i Ameryka Północna doskonale sobie radzą z pozyskiwaniem potrzebnych im surowców. Obok importu z zaprzyjaźnionych krajów ich dostawy gwarantują dwa górnicze państwa Zachodu, jakimi są Australia, USA i Kanada. Od lat jednak azjatyckie kraje doganiają je pod tym względem, a Chiny zdominowały ten sektor w wymiarze globalnym. Od blisko dwudziestu lat zauważalny jest trend ograniczenia znaczenia przemysłu wydobywczego na Zachodzie. Sprzyja temu polityka klimatyczna, która w pierwszym rzędzie spowodowała upadek na tym terenie górnictwa węglowego, a obecnie ogranicza możliwości rozwojowe przemysłu naftowego i gazu ziemnego. W imię tej polityki zachodnie sektory górnicze są ograniczane do niezbędnego minimum, Spowodowało to zwiększenie importu surowców, przede wszystkim z Chin, które o dziesiątki lat wcześniej wykupiły najatrakcyjniejsze złoża minerałów na całym świecie. Teraz, kiedy narastają napięcia polityczne pomiędzy Wschodem a Zachodem, ten ostatni usiłuje uniezależnić się od chińskich dostaw surowcowych. Chodzi tu przede wszystkim o tak zwane minerały krytyczne, niezbędne dla rozwoju technik informatycznych, decydujących o pozycji gospodarczej na świecie.
Zachodni politycy i eksperci wydali w tej sprawie szereg dokumentów mających uniezależnić ich od Chin i Rosji w imporcie tych surowców. Choć nadal są one obowiązujące, to ich realizacja pozostaje na papierze. Skutek tego rodzaju aktywności jest odwrotny od zamierzonego. Im bardziej wzywa się do uniezależnienia się od chińskich dostaw, to w rzeczywistości są one coraz większe, jeżeli nie tonażowo, to na pewno procentowo i finansowo. Dzieje się tak dlatego, gdyż aktualnie nie ma innego wyjścia. To wyjście by się na pewno znalazło, gdyby nie promowana, rozwijana i budżetowo wspierana zielona polityka klimatyczna, która jest zachodnim priorytetem politycznym. O wykorzystaniu tej sytuacji przez Chiny świadczy werbalne przez nie poparcie tej polityki, przy rzeczywistym rozwoju wydobycia kopalin nie zważając na żadne w tej sprawie ograniczenia. Dlatego Chiny daleko pod tym względem wyprzedziły kraje Zachodu w globalnej ekspansji surowcowej. Stanowi to dla nich korzystna sytuację do manipulowania rynkiem surowcowym na swoją korzyść. Przykładem tej manipulacji jest rynek miedzi. Otóż, zachodnie programy restrukturyzacji energetyki powodują, że zapotrzebowanie na miedź będzie rosnąc w systemie wykładniczym. Co do tego wszyscy są zgodni.
Miedź jest kluczowym surowcem dla transformacji energetycznej, która jest pierwszoplanowym celem Zachodu. Trend ten winien powodować systematyczny wzrost cen tego metalu, który jest przez wszystkich poszukiwany, a jego wydobycie jest na stałym poziomie. Tymczasem okazuje się, ze mimo tych szumnie zapowiadanych programów zapotrzebowania na ten metal, jego ceny, nie tylko, że są ustabilizowane, ale systematycznie się obniżają. Dzieje się tak, ponieważ rzeczywiste mechanizmy ich ustalania są w chińskich rękach. Dla przykładu ostatnie spadki cen miedzi, spowodowane zostały ograniczeniem jej produkcji i importu w Chinach. Kraj ten przezywając trudności ekonomiczne postanowił zamienić dla celów energetycznych miedź na aluminium, które jest równie dobrym przewodnikiem elektryczności. Aluminium jest około czterokrotni tańsze od miedzi. W ten sposób nastąpił spadek cen miedzi, a wzrost aluminium. To, że Chiny pozostaną jeszcze na długie lata kluczowym manipulatorem na tym ryku wydaje się być czymś oczywistym. Choćby tylko z tego powodu, że wojna surowcowa Zachodu z Chinami polega na tworzeniu postanowień, planów, oświadczeń i programów, natomiast z chińskiej strony na jeszcze bardziej aktywnym przejmowaniu ich zasobów na całym świecie.
O tym jak wielka jest dysproporcja pod tym względem świadczą najnowsze analizy zachodniego górnictwa opublikowane przez nowojorską spółkę analityczną S & P Global (18.07.2024). Odnotowuje ona czas budowy nowych kopalni w poszczególnych krajach na świecie. Na liście tej Stany Zjednoczone zajmują drugie miejsc po Zambii z czasem od odkrycia złoża do jego realizacji wynoszącym 29 lat. Tuz za nimi jest Kanada, gdzie czas ten wynosi 27 lat. Zambia jest nie do pobicia z czasem 34 lata.
Polski nie ma na tej liście. Dlatego, że żadnych kopalń u nas się nie buduje, ani nawet niczego takiego się nie planuje. Jesteśmy w tej dziedzinie zachodnim prymusem, który żadnych własnych surowców dla nowoczesnego przemysłu nie potrzebuje. Ta właśnie polityka Zachodu prowadzi do strategicznego uzależnienia się od Chin. Wskazują na to amerykańskie badania zielonych stowarzyszeń w USA, które są hojnie finansowane przez Chiny. Publikowane tam materiały wskazują na konieczność obudzenia się z mitów, że zawsze wszystko co nam potrzebne będziemy mogli, bez żadnego uzależnienia kupić za granicą.