icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wyszyński: NATO pokazało siłę i determinację w polityce odstraszania Rosji (ROZMOWA)

Decyzje NATO podjęte podczas szczytu w Madrycie pokazują, że Sojusz wbrew twierdzeniom wielu z ostatnich lat jest bardzo efektywnie działającą organizacją, która dostosowuje się do wyzwań – mówi dr Łukasz Wyszyński z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

BiznesAlert.pl: Jakie są główne wnioski ze szczytu NATO w Madrycie?

Dr Łukasz Wyszyński: Jest ich stosunkowo dużo. Można odnieść wrażenie, że podczas szczytu NATO w Madrycie podjęto wiele przełomowych decyzji. Ja byłbym bardziej ostrożny w ocenie tych ustaleń. Po pierwsze, wiele z nich było już przygotowywane od miesięcy lub lat, a sam mechanizm ich wypracowywania jest swoistą cechą Sojuszu. Nie jest to zarzut, ale dostarcza nam punktu odniesienia do oceny decyzji politycznych, które podjęli przywódcy państw NATO w stolicy Hiszpanii. Pokazują one, że definitywnie zakończyła się „śmierć mózgowa NATO”, a Sojusz rozpoczął działania w celu dostosowania się do nowej sytuacji strategicznej w sposób jednocześnie proaktywny, elastyczny i ostrożny.

Na uwagę zasługuje w pierwszej kolejności wskazanie Federacji Rosyjskiej jako głównego zagrożenia dla bezpieczeństwa Paktu Północnoatlantyckiego. Nie jest to zaskoczeniem dla opinii publicznej i było pewnie spodziewane na Kremlu. Decyzja ta jednoznacznie wskazuje, że dla Paktu Północnoatlantyckiego dzisiejsza Rosja i jej wizja porządku międzynarodowego – dobitnie wyrażona działaniami w wojnie na Ukrainie – jest nie do zaakceptowania. Przez pryzmat tej decyzji należy oceniać kolejne. Drugim punktem, który ma największy ciężar gatunkowy, jest zaproszenie Szwecji i Finlandii do członkostwa w NATO. Decyzję tą należy oceniać zarówno w wymiarze politycznym, jak i wojskowym. Jeżeli dojdzie to do skutku, to zmieni to nie tylko architekturę bezpieczeństwa Morza Bałtyckiego, ale także wymusi zmianę planowania strategicznego Federacji Rosyjskiej. Trzecim elementem wartym podkreślenia jest wskazanie Chin jako systemowej konkurencji dla państw NATO. W tym aspekcie deklaracja po szczecie NATO wskazuje na przestrzeń cybernetyczną, kosmiczną oraz nowe, przełomowe technologie, w których Chiny i Sojusz są na ten moment na kursie kolizyjnym. W tym miejscu chciałbym też zauważyć obecność na szczycie NATO w Madrycie przywódców państw obszaru Azji i Pacyfiku, w tym Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii. Ich obecność daje asumpt do rozważań dotyczących jeszcze szerszego pojmowania bezpieczeństwa międzynarodowego przez państwa Sojuszu oraz wskazywanie na obszary o znaczeniu strategicznym dla kształtu systemu międzynarodowego. Nie można też nie zauważyć istotnych deklaracji dotyczących samych wojsk NATO oraz koncepcji strategicznej. W tym elemencie po pierwsze Stany Zjednoczone zdecydowały się zwiększyć swoją obecność w Europie poprzez np. przypisanie kolejnych, obok już czterech stacjonujących w Hiszpanii, niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke czy rozlokowanie dwóch eskadr samolotów F-35 w Wielkiej Brytanii. W ślad za konkretnymi deklaracjami USA państwa NATO zdecydowały się na przedstawienie planu zakładającego zwiększenie sił odpowiedzi z 40 do 300 tysięcy żołnierzy. Należy to jednak odczytywać jako cel, który NATO sobie wyznaczyło, a nie fakt, który zaistnieje w krótkiej perspektywie. W tym drugim przypadku będziemy mieli do czynienia ze stałą obecnością wojsk Paktu Północnoatlantyckiego na tzw. wschodniej flance, w tym w Polsce. Decyzja w wymiarze symbolicznym i politycznym jest istotna. Można było się jednak spodziewać więcej, jeżeli chodzi o liczebność i strukturę tej obecności. Poza kilkoma wyjątkami nadal mówimy o deklaracjach przerzucenia w razie potrzeby wojsk Sojuszu do państwa, które będzie zagrożone. To właśnie ten ostatni element w mojej ocenie wskazuje jednak na zachowawczy charakter podjętych w Madrycie decyzji, co, jak podkreślę po raz drugi, nie jest złe. Jest to dopasowane do specyfiki polityczno-wojskowej NATO.

Czy była jednomyślność w podejmowaniu decyzji?

Najpewniej nie. Po pierwsze, wypracowane stanowisko jest już kompromisem samym w sobie. Gdyby NATO było państwem, to zamiary artykułowane pod adresem środowiska międzynarodowego byłyby najpewniej realizowane w ramach długofalowej strategii. Tak jednak nie jest i Sojusz to zbiór państw z różną percepcją tego, co się dzieje w przestrzeni międzynarodowej oraz różnymi perspektywami w zakresie pożądanego kierunku zmian kształtu systemu międzynarodowego. Różnice te nie są obecnie decydujące, a wspólne postrzeganie zagrożeń ułatwia podejmowanie decyzji.

Wracając do pytania – po pierwsze wiemy, że Turcja chciała osiągnąć korzyści polityczne w kontekście zaproszenia Szwecji i Finlandii do NATO. Po drugie, najprawdopodobniej Niemcy nie były i nie są zwolennikami zwiększonej i stałej obecności wojsk Sojuszu na wschodniej flance. Wynika to zarówno z faktu, że obecnie to Niemcy są państwem, które w największym stopniu korzysta z obecności wojsk innych armii NATO, jak i nadal żywej wizji geopolitycznej, w której Federacja Rosyjska – mówiąc dyplomatycznie – nie będzie postrzegana jako zagrożenie.

Czy wynik szczytu, czyli stała obecność wysuniętego dowództwa V korpusu to zerwanie z aktem stanowionym NATO-Rosja z 1997 roku?

Decyzja, że będzie stała obecność wysuniętego dowództwa V korpusu armii amerykańskiej będzie w okolicach Poznania de facto przekreśla ustalenia aktu NATO-Rosja z roku 1997. Musimy jednak zauważyć, że nie stało się to w Madrycie. W Hiszpanii dokonano jedynie eskalacji po stronie Sojuszu, która ma być odpowiedzią na działania Rosji w obszarach wojskowym, energetycznym i żywnościowym. Układ NATO-Rosja odpowiadał na sytuację geopolityczną z końca XX wieku. Im dłużej obowiązywał, tym bardziej stawał się niedopasowany do realiów przeobrażającego się systemu międzynarodowego. Na tym polu można wymienić między innymi wojnę na Ukrainie i zaangażowanie się NATO we wsparcie Kijowa, nie tylko po 24 lutego 2022 roku, ale już po aneksji Krymu w 2014 roku. Inny przykład to obecność rotacyjna wojsk NATO na wschodniej flance, która dawała podstawy Federacji Rosyjskiej do kwestionowania postanowień z roku 1997. Istotnym elementem było też rozmieszczenie w Polsce i Rumunii elementów tzw. „tarczy antyrakietowej”, na co wskazywał w swoim wystąpieniu w dniu 21 lutego 2022 roku Prezydent Władimir Putin.

Czy Rosja dzisiaj, w obliczu wyczekiwanych dalszych akcesji do NATO, ma szansę przeciwdziałać Sojuszowi? Czy jednak wojna na Ukrainie skutecznie utemperuje na lata rosyjski potencjał militarny?

Na podstawie obserwacji tego, co wiemy o przebiegu wojny na Ukrainie, można postawić hipotezę, że Federacja Rosyjska nie miałaby szans na wygranie pełnoskalowego i konwencjonalnego konfliktu z NATO. Świadczą o tym problemy z uzyskaniem dominacji w powietrzu, brak zdolności do skutecznego przełamywania obrony przeciwnika oraz niepotwierdzona skuteczność środków rozpoznawczych oraz walki radioelektronicznej. Nie zmienia to faktu, że takie rozumowanie jest uproszczeniem. Po pierwsze Federacja Rosyjska miała i ma świadomość potencjału NATO i dlatego prowadzi działania hybrydowe, w których istotną rolę odgrywa wojna informacyjna, wykorzystywanie surowców energetycznych oraz udział w inicjatywach geopolitycznych, które można określić jako kontrhegemoniczne czy też kwestionujące obecny porządek międzynarodowy. Po drugie, Rosja stosunkowo szybko w retoryce wojennej lub konfrontacyjnej podnosi argument swojego potencjału nuklearnego. Jest to niewątpliwie czynnik, który hamuje działania USA oraz państw europejskich np. wobec wojny na Ukrainie. Między innymi dlatego NATO podczas szczytu w Madrycie wskazało na znaczenie odstraszania nuklearnego również po naszej stronie, odchodząc od zasady proporcjonalnej odpowiedzi i zapowiadając podejście bazujące na nieakceptowalnych dla agresora stratach. Sojusz zapraszając Finlandię i Szwecję pokazał, że nie boi się gróźb Rosji, albo inaczej – nawet jeżeli się ich obawia, to dostrzega, że jedynie dalsze zwiększanie swojego potencjału i zdolności będzie skuteczną odpowiedzią na stanowisko Kremla.

Trudno powiedzieć na jak długo wojna na Ukrainie osłabi potencjał ofensywny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Myślę, że kluczowe będzie znalezienie odpowiedzi na pytanie, jaka będzie skuteczność sankcji pod kątem finansowania zbrojeń, jak w długiej perspektywę czasu zachowają się Chiny w kontekście ewentualnej pomocy gospodarczej i wojskowej, oraz jakie będą rozstrzygnięcia w wojnie na Ukrainie, tj. ile sił Rosjanie będą musieli angażować i uzupełniać.

Dzień przed szczytem poinformowano, że Szwecja, Finlandia i Turcja osiągnęły porozumienie ws. wstąpienia dwóch pierwszych państw do NATO. Jakie to ma znaczenie dla sojuszu, głównie wschodniej jego części?

Brak tego porozumienia położyłby się cieniem na szczyt NATO w Madrycie. Polityczne zablokowanie kandydatury Szwecji i Finlandii przez Ankarę wzmocniłoby strategię Federacji Rosyjskiej polegającej na rozgrywaniu Sojuszu przez prowadzenie stosunków bilateralnych z jego członkami i wzmacnianiem sprzeczności. Co więcej, w samym NATO – społeczeństwach państw członkowskich – zaczęłyby narastać wątpliwości co do jednolitego kursu wobec wojny na Ukrainie. Podobnie jak wśród opinii publicznej w Finlandii i Szwecji, która mogłaby na wiele lat cofnąć dotychczasową współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa z państwami NATO. Tak się szczęśliwie nie stało i Turcja poparła zaproszenie dla państw ze stolicami w Helsinkach oraz Sztokholmie. Jakie to ma znaczenie dla Sojuszu? Po pierwsze zmienia się środowisko bezpieczeństwa w obszarze Morza Bałtyckiego, które staje się praktycznie akwenem natowskim. Po drugie, obecność Finlandii w NATO stanowi wyzwanie dla północnego kierunku operacyjnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, w tym Floty Północnej, która odpowiada głównie za broń nuklearną przenoszoną przez okręty podwodne w ramach koncepcji „bastionu”. Oba elementy wymuszają na Federacji Rosyjskiej dokonanie rewizji swojej dotychczasowej koncepcji strategicznej na europejskim teatrze działań. Na pewno Szwecja i Finlandia były dotychczasowo postrzegane jako państwa potencjalnie wrogie lub w najlepszym wypadku neutralne, ale ich członkostwo w NATO zmultiplikuje zdolności Paktu Północnoatlantyckiego na Bałtyku oraz w obszarze Bieguna Północnego. Sytuacja taka jest zdecydowanie niekorzystna dla Federacji Rosyjskiej. Co więcej, zwiększa potencjał oraz rozciąga potencjalny front na wschodniej flance NATO powodując, że podnosi się próg wejścia do destabilizacji tego regionu.

Czy zgoda polityczna na akcesję to już „ostatnia prosta” dla tych państw w NATO? Czy możemy się jeszcze spodziewać zakrętów?

Teraz każde z państw członkowskich NATO będzie musiało zaakceptować kandydaturę Szwecji i Finlandii. Najpewniej, żeby uniknąć problemów na dalszym etapie akcesji, postanowiono uzyskać poparcie polityczne do szczytu w Madrycie. Zresztą podobnie to wyglądało za każdym razem, kiedy Sojusz się rozszerzał, tj. decyzja o zaproszeniu była de facto wyrażeniem konsensusu w Pakcie, że chcemy się rozszerzyć o konkretne państwa. Oznacza to, że formalnie przed przyjęciem Szwecji i Finlandii jeszcze daleka droga, ale należy się spodziewać, że przebiegnie ona sprawnie i zakończy się przyjęciem obu państw do NATO. Warto również podkreślić, że ostatnie rozszerzania NATO wiązały się z koniecznością dostosowywania do procedur Sojuszu oraz reformy sił zbrojnych państw Europy Środkowo-Wschodniej. W przypadku Szwecji i Finlandii już teraz występuje duża kompatybilność z siłami zbrojnymi państw NATO.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Decyzje NATO podjęte podczas szczytu w Madrycie pokazują, że Sojusz wbrew twierdzeniom wielu z ostatnich lat jest bardzo efektywnie działającą organizacją, która dostosowuje się do wyzwań – mówi dr Łukasz Wyszyński z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

BiznesAlert.pl: Jakie są główne wnioski ze szczytu NATO w Madrycie?

Dr Łukasz Wyszyński: Jest ich stosunkowo dużo. Można odnieść wrażenie, że podczas szczytu NATO w Madrycie podjęto wiele przełomowych decyzji. Ja byłbym bardziej ostrożny w ocenie tych ustaleń. Po pierwsze, wiele z nich było już przygotowywane od miesięcy lub lat, a sam mechanizm ich wypracowywania jest swoistą cechą Sojuszu. Nie jest to zarzut, ale dostarcza nam punktu odniesienia do oceny decyzji politycznych, które podjęli przywódcy państw NATO w stolicy Hiszpanii. Pokazują one, że definitywnie zakończyła się „śmierć mózgowa NATO”, a Sojusz rozpoczął działania w celu dostosowania się do nowej sytuacji strategicznej w sposób jednocześnie proaktywny, elastyczny i ostrożny.

Na uwagę zasługuje w pierwszej kolejności wskazanie Federacji Rosyjskiej jako głównego zagrożenia dla bezpieczeństwa Paktu Północnoatlantyckiego. Nie jest to zaskoczeniem dla opinii publicznej i było pewnie spodziewane na Kremlu. Decyzja ta jednoznacznie wskazuje, że dla Paktu Północnoatlantyckiego dzisiejsza Rosja i jej wizja porządku międzynarodowego – dobitnie wyrażona działaniami w wojnie na Ukrainie – jest nie do zaakceptowania. Przez pryzmat tej decyzji należy oceniać kolejne. Drugim punktem, który ma największy ciężar gatunkowy, jest zaproszenie Szwecji i Finlandii do członkostwa w NATO. Decyzję tą należy oceniać zarówno w wymiarze politycznym, jak i wojskowym. Jeżeli dojdzie to do skutku, to zmieni to nie tylko architekturę bezpieczeństwa Morza Bałtyckiego, ale także wymusi zmianę planowania strategicznego Federacji Rosyjskiej. Trzecim elementem wartym podkreślenia jest wskazanie Chin jako systemowej konkurencji dla państw NATO. W tym aspekcie deklaracja po szczecie NATO wskazuje na przestrzeń cybernetyczną, kosmiczną oraz nowe, przełomowe technologie, w których Chiny i Sojusz są na ten moment na kursie kolizyjnym. W tym miejscu chciałbym też zauważyć obecność na szczycie NATO w Madrycie przywódców państw obszaru Azji i Pacyfiku, w tym Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii. Ich obecność daje asumpt do rozważań dotyczących jeszcze szerszego pojmowania bezpieczeństwa międzynarodowego przez państwa Sojuszu oraz wskazywanie na obszary o znaczeniu strategicznym dla kształtu systemu międzynarodowego. Nie można też nie zauważyć istotnych deklaracji dotyczących samych wojsk NATO oraz koncepcji strategicznej. W tym elemencie po pierwsze Stany Zjednoczone zdecydowały się zwiększyć swoją obecność w Europie poprzez np. przypisanie kolejnych, obok już czterech stacjonujących w Hiszpanii, niszczycieli rakietowych typu Arleigh Burke czy rozlokowanie dwóch eskadr samolotów F-35 w Wielkiej Brytanii. W ślad za konkretnymi deklaracjami USA państwa NATO zdecydowały się na przedstawienie planu zakładającego zwiększenie sił odpowiedzi z 40 do 300 tysięcy żołnierzy. Należy to jednak odczytywać jako cel, który NATO sobie wyznaczyło, a nie fakt, który zaistnieje w krótkiej perspektywie. W tym drugim przypadku będziemy mieli do czynienia ze stałą obecnością wojsk Paktu Północnoatlantyckiego na tzw. wschodniej flance, w tym w Polsce. Decyzja w wymiarze symbolicznym i politycznym jest istotna. Można było się jednak spodziewać więcej, jeżeli chodzi o liczebność i strukturę tej obecności. Poza kilkoma wyjątkami nadal mówimy o deklaracjach przerzucenia w razie potrzeby wojsk Sojuszu do państwa, które będzie zagrożone. To właśnie ten ostatni element w mojej ocenie wskazuje jednak na zachowawczy charakter podjętych w Madrycie decyzji, co, jak podkreślę po raz drugi, nie jest złe. Jest to dopasowane do specyfiki polityczno-wojskowej NATO.

Czy była jednomyślność w podejmowaniu decyzji?

Najpewniej nie. Po pierwsze, wypracowane stanowisko jest już kompromisem samym w sobie. Gdyby NATO było państwem, to zamiary artykułowane pod adresem środowiska międzynarodowego byłyby najpewniej realizowane w ramach długofalowej strategii. Tak jednak nie jest i Sojusz to zbiór państw z różną percepcją tego, co się dzieje w przestrzeni międzynarodowej oraz różnymi perspektywami w zakresie pożądanego kierunku zmian kształtu systemu międzynarodowego. Różnice te nie są obecnie decydujące, a wspólne postrzeganie zagrożeń ułatwia podejmowanie decyzji.

Wracając do pytania – po pierwsze wiemy, że Turcja chciała osiągnąć korzyści polityczne w kontekście zaproszenia Szwecji i Finlandii do NATO. Po drugie, najprawdopodobniej Niemcy nie były i nie są zwolennikami zwiększonej i stałej obecności wojsk Sojuszu na wschodniej flance. Wynika to zarówno z faktu, że obecnie to Niemcy są państwem, które w największym stopniu korzysta z obecności wojsk innych armii NATO, jak i nadal żywej wizji geopolitycznej, w której Federacja Rosyjska – mówiąc dyplomatycznie – nie będzie postrzegana jako zagrożenie.

Czy wynik szczytu, czyli stała obecność wysuniętego dowództwa V korpusu to zerwanie z aktem stanowionym NATO-Rosja z 1997 roku?

Decyzja, że będzie stała obecność wysuniętego dowództwa V korpusu armii amerykańskiej będzie w okolicach Poznania de facto przekreśla ustalenia aktu NATO-Rosja z roku 1997. Musimy jednak zauważyć, że nie stało się to w Madrycie. W Hiszpanii dokonano jedynie eskalacji po stronie Sojuszu, która ma być odpowiedzią na działania Rosji w obszarach wojskowym, energetycznym i żywnościowym. Układ NATO-Rosja odpowiadał na sytuację geopolityczną z końca XX wieku. Im dłużej obowiązywał, tym bardziej stawał się niedopasowany do realiów przeobrażającego się systemu międzynarodowego. Na tym polu można wymienić między innymi wojnę na Ukrainie i zaangażowanie się NATO we wsparcie Kijowa, nie tylko po 24 lutego 2022 roku, ale już po aneksji Krymu w 2014 roku. Inny przykład to obecność rotacyjna wojsk NATO na wschodniej flance, która dawała podstawy Federacji Rosyjskiej do kwestionowania postanowień z roku 1997. Istotnym elementem było też rozmieszczenie w Polsce i Rumunii elementów tzw. „tarczy antyrakietowej”, na co wskazywał w swoim wystąpieniu w dniu 21 lutego 2022 roku Prezydent Władimir Putin.

Czy Rosja dzisiaj, w obliczu wyczekiwanych dalszych akcesji do NATO, ma szansę przeciwdziałać Sojuszowi? Czy jednak wojna na Ukrainie skutecznie utemperuje na lata rosyjski potencjał militarny?

Na podstawie obserwacji tego, co wiemy o przebiegu wojny na Ukrainie, można postawić hipotezę, że Federacja Rosyjska nie miałaby szans na wygranie pełnoskalowego i konwencjonalnego konfliktu z NATO. Świadczą o tym problemy z uzyskaniem dominacji w powietrzu, brak zdolności do skutecznego przełamywania obrony przeciwnika oraz niepotwierdzona skuteczność środków rozpoznawczych oraz walki radioelektronicznej. Nie zmienia to faktu, że takie rozumowanie jest uproszczeniem. Po pierwsze Federacja Rosyjska miała i ma świadomość potencjału NATO i dlatego prowadzi działania hybrydowe, w których istotną rolę odgrywa wojna informacyjna, wykorzystywanie surowców energetycznych oraz udział w inicjatywach geopolitycznych, które można określić jako kontrhegemoniczne czy też kwestionujące obecny porządek międzynarodowy. Po drugie, Rosja stosunkowo szybko w retoryce wojennej lub konfrontacyjnej podnosi argument swojego potencjału nuklearnego. Jest to niewątpliwie czynnik, który hamuje działania USA oraz państw europejskich np. wobec wojny na Ukrainie. Między innymi dlatego NATO podczas szczytu w Madrycie wskazało na znaczenie odstraszania nuklearnego również po naszej stronie, odchodząc od zasady proporcjonalnej odpowiedzi i zapowiadając podejście bazujące na nieakceptowalnych dla agresora stratach. Sojusz zapraszając Finlandię i Szwecję pokazał, że nie boi się gróźb Rosji, albo inaczej – nawet jeżeli się ich obawia, to dostrzega, że jedynie dalsze zwiększanie swojego potencjału i zdolności będzie skuteczną odpowiedzią na stanowisko Kremla.

Trudno powiedzieć na jak długo wojna na Ukrainie osłabi potencjał ofensywny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Myślę, że kluczowe będzie znalezienie odpowiedzi na pytanie, jaka będzie skuteczność sankcji pod kątem finansowania zbrojeń, jak w długiej perspektywę czasu zachowają się Chiny w kontekście ewentualnej pomocy gospodarczej i wojskowej, oraz jakie będą rozstrzygnięcia w wojnie na Ukrainie, tj. ile sił Rosjanie będą musieli angażować i uzupełniać.

Dzień przed szczytem poinformowano, że Szwecja, Finlandia i Turcja osiągnęły porozumienie ws. wstąpienia dwóch pierwszych państw do NATO. Jakie to ma znaczenie dla sojuszu, głównie wschodniej jego części?

Brak tego porozumienia położyłby się cieniem na szczyt NATO w Madrycie. Polityczne zablokowanie kandydatury Szwecji i Finlandii przez Ankarę wzmocniłoby strategię Federacji Rosyjskiej polegającej na rozgrywaniu Sojuszu przez prowadzenie stosunków bilateralnych z jego członkami i wzmacnianiem sprzeczności. Co więcej, w samym NATO – społeczeństwach państw członkowskich – zaczęłyby narastać wątpliwości co do jednolitego kursu wobec wojny na Ukrainie. Podobnie jak wśród opinii publicznej w Finlandii i Szwecji, która mogłaby na wiele lat cofnąć dotychczasową współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa z państwami NATO. Tak się szczęśliwie nie stało i Turcja poparła zaproszenie dla państw ze stolicami w Helsinkach oraz Sztokholmie. Jakie to ma znaczenie dla Sojuszu? Po pierwsze zmienia się środowisko bezpieczeństwa w obszarze Morza Bałtyckiego, które staje się praktycznie akwenem natowskim. Po drugie, obecność Finlandii w NATO stanowi wyzwanie dla północnego kierunku operacyjnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, w tym Floty Północnej, która odpowiada głównie za broń nuklearną przenoszoną przez okręty podwodne w ramach koncepcji „bastionu”. Oba elementy wymuszają na Federacji Rosyjskiej dokonanie rewizji swojej dotychczasowej koncepcji strategicznej na europejskim teatrze działań. Na pewno Szwecja i Finlandia były dotychczasowo postrzegane jako państwa potencjalnie wrogie lub w najlepszym wypadku neutralne, ale ich członkostwo w NATO zmultiplikuje zdolności Paktu Północnoatlantyckiego na Bałtyku oraz w obszarze Bieguna Północnego. Sytuacja taka jest zdecydowanie niekorzystna dla Federacji Rosyjskiej. Co więcej, zwiększa potencjał oraz rozciąga potencjalny front na wschodniej flance NATO powodując, że podnosi się próg wejścia do destabilizacji tego regionu.

Czy zgoda polityczna na akcesję to już „ostatnia prosta” dla tych państw w NATO? Czy możemy się jeszcze spodziewać zakrętów?

Teraz każde z państw członkowskich NATO będzie musiało zaakceptować kandydaturę Szwecji i Finlandii. Najpewniej, żeby uniknąć problemów na dalszym etapie akcesji, postanowiono uzyskać poparcie polityczne do szczytu w Madrycie. Zresztą podobnie to wyglądało za każdym razem, kiedy Sojusz się rozszerzał, tj. decyzja o zaproszeniu była de facto wyrażeniem konsensusu w Pakcie, że chcemy się rozszerzyć o konkretne państwa. Oznacza to, że formalnie przed przyjęciem Szwecji i Finlandii jeszcze daleka droga, ale należy się spodziewać, że przebiegnie ona sprawnie i zakończy się przyjęciem obu państw do NATO. Warto również podkreślić, że ostatnie rozszerzania NATO wiązały się z koniecznością dostosowywania do procedur Sojuszu oraz reformy sił zbrojnych państw Europy Środkowo-Wschodniej. W przypadku Szwecji i Finlandii już teraz występuje duża kompatybilność z siłami zbrojnymi państw NATO.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Najnowsze artykuły