icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Szymański: Unii Energetycznej już nie ma 

KOMENTARZ
Konrad Szymański
Poseł do PE w l. 2004-2014, ekspert ds. energetyki
Przyjęte właśnie konkluzje Rady w sprawie unii energetycznej nie zawierają żadnego z pierwotnych polskich postulatów w zakresie bezpieczeństwa dostaw. 

Wśród 9 postulatów Rady wszystkie, które dotyczą pierwotnych założeń unii energetycznej odnoszą się do implementacji już istniającego prawa lub projektów. Tak jest w przypadku finansowania infrastruktury, zasad reagowania na kryzysy dostaw, czy kontroli umów gazowych.
W ostatnim wywiadzie dla mięzynarodowej prasy Donald Tusk wskazał, że nową kluczową linią negocjacji – po porzuceniu idei wspólnych zakupów – będzie kontrola umów gazowych przed ich podpisaniem. Rada o tym nie wspomina ani jednym słowem. Powtarza jedynie, deklaracje o „pełnej zgodności z prawem UE” oraz „wzmocnieniu transparentności”. Jest to polityczne stanowisko UE znane od 2011 roku pozbawione nowych instrumentów prawnych. Jeszcze 2 marca w projekcie konkluzji, który wyciekł z Sekretariatu Rady polskie postulaty w tej sprawie były sformułowane poprawnie.
Dlatego dzisiejszy Financial Times pisze jednoznacznie, że „Tusk i Polska są osamotnieni w zabiegach, by udzielić Komisji Europejskiej prawo do odrzucania kontraktów gazowych w przypadku nadużywania lub łamiania prawa unijnego przez Gazprom.”
Nie oznacza to, że rozdział konkluzji Rady odnoszący się do unii energetycznej jest całkowicie pozbawiony treści. Przywódcy państw europejskich powtarzają w nim, że jednym z 5 filarów unii energetycznej (tej nowej, brukselskiej) jest „dekarbonizacja gospodarki”. W zakresie nowego kształtu rynku energii piszą, że ma służyć „integracji energii ze źródeł odnawialnych”. Badania i rozwój mają skupić się na „technologiach związanych z klimatem”.
Zamiast unii energetycznej mamy więc unię klimatyczną. Ten mutant pozostaje jednak „flagowym projektem Przewodniczącego Tuska” i „polską inicjatywą”. Rząd nie jest w stanie jednoznacznie odciąć się od tego projektu, ponieważ oznaczałoby to przyznanie się do oczywistej porażki. Propagandowe względy kampanii wyborczej w Polsce powodują dziś, że Ewa Kopacz i Donald Tusk będą nam wzmawiali, że nic się nie stało. Wynicowanie unii energetycznej przez ostatni miesiąc pokazują, że nasi partnerzy w Radzie doskonale o tym wiedzą.
KOMENTARZ
Konrad Szymański
Poseł do PE w l. 2004-2014, ekspert ds. energetyki
Przyjęte właśnie konkluzje Rady w sprawie unii energetycznej nie zawierają żadnego z pierwotnych polskich postulatów w zakresie bezpieczeństwa dostaw. 

Wśród 9 postulatów Rady wszystkie, które dotyczą pierwotnych założeń unii energetycznej odnoszą się do implementacji już istniającego prawa lub projektów. Tak jest w przypadku finansowania infrastruktury, zasad reagowania na kryzysy dostaw, czy kontroli umów gazowych.
W ostatnim wywiadzie dla mięzynarodowej prasy Donald Tusk wskazał, że nową kluczową linią negocjacji – po porzuceniu idei wspólnych zakupów – będzie kontrola umów gazowych przed ich podpisaniem. Rada o tym nie wspomina ani jednym słowem. Powtarza jedynie, deklaracje o „pełnej zgodności z prawem UE” oraz „wzmocnieniu transparentności”. Jest to polityczne stanowisko UE znane od 2011 roku pozbawione nowych instrumentów prawnych. Jeszcze 2 marca w projekcie konkluzji, który wyciekł z Sekretariatu Rady polskie postulaty w tej sprawie były sformułowane poprawnie.
Dlatego dzisiejszy Financial Times pisze jednoznacznie, że „Tusk i Polska są osamotnieni w zabiegach, by udzielić Komisji Europejskiej prawo do odrzucania kontraktów gazowych w przypadku nadużywania lub łamiania prawa unijnego przez Gazprom.”
Nie oznacza to, że rozdział konkluzji Rady odnoszący się do unii energetycznej jest całkowicie pozbawiony treści. Przywódcy państw europejskich powtarzają w nim, że jednym z 5 filarów unii energetycznej (tej nowej, brukselskiej) jest „dekarbonizacja gospodarki”. W zakresie nowego kształtu rynku energii piszą, że ma służyć „integracji energii ze źródeł odnawialnych”. Badania i rozwój mają skupić się na „technologiach związanych z klimatem”.
Zamiast unii energetycznej mamy więc unię klimatyczną. Ten mutant pozostaje jednak „flagowym projektem Przewodniczącego Tuska” i „polską inicjatywą”. Rząd nie jest w stanie jednoznacznie odciąć się od tego projektu, ponieważ oznaczałoby to przyznanie się do oczywistej porażki. Propagandowe względy kampanii wyborczej w Polsce powodują dziś, że Ewa Kopacz i Donald Tusk będą nam wzmawiali, że nic się nie stało. Wynicowanie unii energetycznej przez ostatni miesiąc pokazują, że nasi partnerzy w Radzie doskonale o tym wiedzą.

Najnowsze artykuły