Rząd powołał pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. I choć rząd zapewnił, że największa i najbardziej zagrożona spółka – Kompania Węglowa – ma na jakiś czas zapewnione środki, to do rozpoczęcia naprawy sektora jeszcze daleko. O tej sytuacji rozmawiamy z Grzegorzem Tobiszowskim, posłem ze Śląska.
– Wszystkie polskie spółki węglowe wymagają radykalnej restrukturyzacji, nie tylko Kompania Węglowa. Niewypłacalność zagraża również Katowickiemu Holdingowi Katowickiemu, a nawet Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Jednak podejmowane dotychczas przez rząd działania to rozpaczliwa próba ratowania skostniałych i źle zarządzanych spółek. – mówi nam poseł Tobiszowski – Środki doraźnie ratujące przed niewypłacalnością zdobywane są dzięki ustawom, pseudoreformom płac, (czyli doraźnemu odbieraniu składników wynagrodzeń) i – co najgorsze – przez dalsze zadłużanie spółek węglowych. A to jest tylko doraźne odroczenie niewypłacalności, która obecnie wynosi grube miliony złotych. Tymczasem reakcja rządu jest taka, jakby mu zależało wyłącznie na utrzymaniu społecznego spokoju, i odwlekaniu rzeczywistej restrukturyzacji. Dotychczas kolejne programy ratowania górnictwa węgla kamiennego nie dotykały prawdziwych przyczyn kryzysu. Odsłania je, – choć w niewielkim stopniu – bankructwo kopalni Kazimierz-Juliusz. Sprawa tego bankructwa jest obecnie przedmiotem śledztwa prokuratury. Ale już obecnie widać na tym przykładzie, jakie są realne słabe punkty w zarządzaniu spółek i samych kopalń. Bo żeby sprawdzić przyczyny kryzysu polskiego górnictwa węgla kamiennego trzeba przyjrzeć się podstawie tego górnictwa, kopalniom – podkreśla nasz rozmówca.
Poseł jest zdania, że koniecznie przyjrzeć się należy, jaki jest stan złóż w każdej kopalni, na ile są to złoża z dłuższą perspektywą wydobywczą, lub czy ich zasoby się kończą i są bliskie sczerpania. Jakie są perspektywy na nowe złoża, – bo na Śląsku są – i gdzie konkretnie warto zainwestować. – Tobiszowski wylicza dalej: – Jaki jest w kopalniach stan maszyn i urządzeń górniczych, jaka jest organizacja pracy i wykorzystanie ludzi oraz środków. Wiemy, że znacznie spada wydajność na jednego pracownika kopalni, co oczywiście nie jest winą pracowników. To do menadżerów należy, aby stanowiska pracy były lepiej zorganizowane, tak żeby wydajność była wysoka. Nie ma jednak odpowiedniej wiedzy o stanie kopalni – nie ma, więc jasnych dyspozycji dla menadżerów i zarządów i wyniki ekonomiczne muszą być złe, a górnictwo zjada samo siebie. Nic dziwnego – bez analizy rzeczywistego stanu kopalń nie ma drogi wyjścia.
– Dlatego, moim zdaniem – kontynuuje poseł – pierwszym koniecznym zadaniem jest przeprowadzenie wnikliwego audytu i analizy stanu wszystkich kopalń. Każdej z osobna. Na wzór scenariusza przewidzianego przez prokuraturę dla upadłej kopalni Kazimierz-Juliusz. Można podejrzewać, że zjawiska, które doprowadziły do upadku Kazimierza-Juliusza mogą występować także w innych kopalniach i całych spółkach. Niegospodarność przy zakupach sprzętu, niepotrzebne zakupy, podejrzenia oszustw, podawanie nieprawdziwych danych finansowych, niejasne relacje między kopalniami i spółkami serwisowymi, fikcyjne lub niepotrzebne umowy zewnętrzne, nieprawidłowości w naliczaniu płac, przerosty administracji. Błędny sposób prowadzenia inwestycji oraz „przejadanie” odpisów przeznaczonych na likwidację kopalń, które sczerpały złoża. Dopiero po takim audycie można będzie stwierdzić, skąd się biorą straty w górnictwie, zamiast opowiadać na wyrost o nadmiernych wynagrodzeniach i bonusach ( nieistniejących) pracowniczych. Bez zlikwidowania wszystkich patologii polskich kopalń nie da się uratować. Jako posłowie PiS, wspólnie z posłem Piotrem Naimskim wystąpiliśmy do rządu o przeprowadzenie takiego audytu – przypomina Grzegorz Tobiszowski i dodaje – rząd powołał pełnomocnika ds. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Taki audyt byłby mu dużą pomocą. Myślę, że pana Wojciecha Kowalczyka czeka bardzo trudne zadanie i trzeba mu życzyć sukcesu. W interesie górnictwa i nas wszystkich.
Osobną kwestią jest bezpieczeństwo pracy w kopalniach. Ostatnio przypomniała o niej katastrofa w kopalni Mysłowice. Nieudolność zarządzania, braki systemu bezpieczeństwa nie mogą być łatane narażaniem życia i zdrowia pracowników, oszczędności nie mogą dotyczyć tej sfery. Tym bardziej, że katastrofy górnicze są właśnie bardzo kosztowne – kończy nasz rozmówca.