icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kostka: Zielona energia musi mieć czym płynąć

Często mówi się o odnawialnych źródłach energii. Rzadziej już o tym, że energia z tych źródeł musi mieć czym płynąć. Tegoroczny raport Międzynarodowej Agencji Energii podkreśla, jak ważną rolę w transformacji grają sieci przesyłowe – pisze Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie“.

Warto rozpocząć od tego, że obecnie na świecie mamy już około 80 milionów kilometrów sieci elektroenergetycznej. Dla porównania – kilometrów dróg mamy już 65 milionów. Nie powinno to jednak dziwić. W końcu dostęp do energii elektrycznej, chociażby w Europie i Ameryce Północnej jest już tak oczywisty, jak dostęp do bieżącej wody. Energia elektryczna musi dotrzeć więc do nas, do miliardów pozostałych odbiorców, w tym przedsiębiorców, jak również placówek państwowych. Sprawna sieć elektroenergetyczna jest zatem podstawą dla działania państwa, rozwoju biznesu i zwykłego codziennego funkcjonowania – i właśnie z tych względów nie powinniśmy bagatelizować jej stanu.

Jak transformacja energetyczna wpływa na sieci przesyłowe?

Jeszcze na przełomie wieków sieci energetyczne większości państw opierały się na bardzo prostym modelu. Sieć odbierała energię z kilku elektrowni o dużej mocy i relatywnie stabilnej ilości wprowadzanej mocy. Na przestrzeni ostatnich lat drastycznie się to zmieniło – do sieci podłączało się coraz więcej elektrowni wiatrowych i farm fotowoltaicznych, które stanowią kompletne przeciwieństwo konwencjonalnych elektrowni cieplnych. Produkują one bowiem mniej energii, zaś ilość, jaką wprowadzają do sieci, jest dość różna. Do tego wszystkiego doliczyć należy prosumentów, którzy sprawili, że gospodarstwa domowe raz pobierają energię z sieci, a raz ją do niej wprowadzają.

Powiedzmy sobie jasno: do osiągnięcia celów Net Zero Emissions by 2050 to wszystko są dobre wieści. Ale stanowi to też duże obciążenie dla sieci, która nie była przystosowana do tak radykalnych zmian w przesyłaniu energii.

W jaki sposób radzimy sobie z obciążoną siecią energetyczną?

Jak można wywnioskować z poprzedniej części artykułu – rozwój sieci elektroenergetycznej jest kluczowy nie tylko dla dalszego inwestowania w OZE. Jest to na tym etapie kwestia bezpieczeństwa energetycznego każdego kraju. Wydajna sieć to bezpieczne i pewne dostawy energii, stara i obciążona sieć to spowolnienie transformacji energetycznej i ryzyko blackoutów.

Wachlarz technologicznych rozwiązań, które pomogą nam odpowiednio zadbać o nasze sieci, jest dość szeroki. Obecna technologia inteligentnych liczników, czy w ogóle cała technologia smart grid umożliwia nam skuteczne zwiększanie udziału OZE, między innymi poprzez skomunikowanie uczestników rynku energetycznego i optymalizację dostaw energii do ich potrzeb. Mamy też bardziej trywialne, choć nie mniej istotne narzędzie modernizacji sieci – kablowanie i zakopywanie pod ziemią. Ogranicza to awarie spowodowane zjawiskami atmosferycznymi. Poza tym nie możemy zapominać o konserwacji i wymianie starych sieci przesyłowych i dystrybucyjnych na nowe – polski rząd przeznacza na to 8 milionów złotych rocznie.

Czy dotychczasowe działania wystarczą?

Zgodnie z opublikowanym w pierwszej połowie stycznia raportem Międzynarodowej Agencji Energii sieć elektroenergetyczna będzie odgrywała kluczową rolę w scenariuszu Net Zero Emissions by 2050. Zgodnie z treścią tego raportu sieci, nawet mimo modernizacji, muszą się przede wszystkim powiększyć. Długość sieci przesyłowych do 2050 musi zwiększyć się do 9,5 mln km (co będzie wzrostem o ponad 180 procent), zaś sieci dystrybucyjne do 115 mln km (ponad 160 procent).

Agencja pokazuje więc, że być może największym wyzwaniem osiągnięcia celów Net Zero by 2050 może wcale nie być budowa instalacji OZE, a rozwój infrastruktury, która będzie mogła to udźwignąć.

Często mówi się o odnawialnych źródłach energii. Rzadziej już o tym, że energia z tych źródeł musi mieć czym płynąć. Tegoroczny raport Międzynarodowej Agencji Energii podkreśla, jak ważną rolę w transformacji grają sieci przesyłowe – pisze Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie“.

Warto rozpocząć od tego, że obecnie na świecie mamy już około 80 milionów kilometrów sieci elektroenergetycznej. Dla porównania – kilometrów dróg mamy już 65 milionów. Nie powinno to jednak dziwić. W końcu dostęp do energii elektrycznej, chociażby w Europie i Ameryce Północnej jest już tak oczywisty, jak dostęp do bieżącej wody. Energia elektryczna musi dotrzeć więc do nas, do miliardów pozostałych odbiorców, w tym przedsiębiorców, jak również placówek państwowych. Sprawna sieć elektroenergetyczna jest zatem podstawą dla działania państwa, rozwoju biznesu i zwykłego codziennego funkcjonowania – i właśnie z tych względów nie powinniśmy bagatelizować jej stanu.

Jak transformacja energetyczna wpływa na sieci przesyłowe?

Jeszcze na przełomie wieków sieci energetyczne większości państw opierały się na bardzo prostym modelu. Sieć odbierała energię z kilku elektrowni o dużej mocy i relatywnie stabilnej ilości wprowadzanej mocy. Na przestrzeni ostatnich lat drastycznie się to zmieniło – do sieci podłączało się coraz więcej elektrowni wiatrowych i farm fotowoltaicznych, które stanowią kompletne przeciwieństwo konwencjonalnych elektrowni cieplnych. Produkują one bowiem mniej energii, zaś ilość, jaką wprowadzają do sieci, jest dość różna. Do tego wszystkiego doliczyć należy prosumentów, którzy sprawili, że gospodarstwa domowe raz pobierają energię z sieci, a raz ją do niej wprowadzają.

Powiedzmy sobie jasno: do osiągnięcia celów Net Zero Emissions by 2050 to wszystko są dobre wieści. Ale stanowi to też duże obciążenie dla sieci, która nie była przystosowana do tak radykalnych zmian w przesyłaniu energii.

W jaki sposób radzimy sobie z obciążoną siecią energetyczną?

Jak można wywnioskować z poprzedniej części artykułu – rozwój sieci elektroenergetycznej jest kluczowy nie tylko dla dalszego inwestowania w OZE. Jest to na tym etapie kwestia bezpieczeństwa energetycznego każdego kraju. Wydajna sieć to bezpieczne i pewne dostawy energii, stara i obciążona sieć to spowolnienie transformacji energetycznej i ryzyko blackoutów.

Wachlarz technologicznych rozwiązań, które pomogą nam odpowiednio zadbać o nasze sieci, jest dość szeroki. Obecna technologia inteligentnych liczników, czy w ogóle cała technologia smart grid umożliwia nam skuteczne zwiększanie udziału OZE, między innymi poprzez skomunikowanie uczestników rynku energetycznego i optymalizację dostaw energii do ich potrzeb. Mamy też bardziej trywialne, choć nie mniej istotne narzędzie modernizacji sieci – kablowanie i zakopywanie pod ziemią. Ogranicza to awarie spowodowane zjawiskami atmosferycznymi. Poza tym nie możemy zapominać o konserwacji i wymianie starych sieci przesyłowych i dystrybucyjnych na nowe – polski rząd przeznacza na to 8 milionów złotych rocznie.

Czy dotychczasowe działania wystarczą?

Zgodnie z opublikowanym w pierwszej połowie stycznia raportem Międzynarodowej Agencji Energii sieć elektroenergetyczna będzie odgrywała kluczową rolę w scenariuszu Net Zero Emissions by 2050. Zgodnie z treścią tego raportu sieci, nawet mimo modernizacji, muszą się przede wszystkim powiększyć. Długość sieci przesyłowych do 2050 musi zwiększyć się do 9,5 mln km (co będzie wzrostem o ponad 180 procent), zaś sieci dystrybucyjne do 115 mln km (ponad 160 procent).

Agencja pokazuje więc, że być może największym wyzwaniem osiągnięcia celów Net Zero by 2050 może wcale nie być budowa instalacji OZE, a rozwój infrastruktury, która będzie mogła to udźwignąć.

Najnowsze artykuły