Maksymowicz: Włosi mają lekarstwo na afrykańską chorobę gazową

21 stycznia 2024, 16:00 Bezpieczeństwo

– Wydaje się, że Włosi pierwsi zdali sobie sprawę z groźnej sytuacji jaka zaistniała w dostawach gazu z Afryki. Wynika to z ich  zależności od przesyłu algierskiego gazu rurociągiem biegnącym przez Tunezję i Sycylię do Włoch. Problem ten podjęła ostatnio włoska premier Giorgia Meloni – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

Budowa gazociągu. Fot. Flickr
Budowa gazociągu. Fot. Flickr

Europejskie nieszczęścia gazowe chodzą parami. Rezygnacja z rosyjskich dostaw miała być zamieniona na afrykański kierunek. To logicznie i ekonomicznie uzasadnione rozwiązanie gazowego połączenia obu kontynentów, obecnie staje pod znakiem zapytania. Dzieje się to z trzech powodów, które na domiar złego zaistniały w tym samym czasie.

Pierwszym z nich jest wyczerpanie holenderskiego złoża gazu Groningen, z którego przez ponad pół wieku Północna Europa Zachodnia zaopatrywana była w gaz ziemny. Podobnie Południowa Europa Zachodnia w tym samym czasie otrzymywała rurociągami gaz ziemny z dwukrotnie bardziej zasobnego złoża Hassi R’ Mel, w Algierii. Jest ono już również w fazie wyczerpywania się jego zasobów. Zostało już tylko około 0,8 biliona metrów sześciennych, czyli około 15 procent pierwotnych zasobów. Najdalej za kilkanaście lat złoże to skończy się. I tego zmienić się już nie da, choć afrykański kontynent jest pod tym względem nadal bardzo bogaty. Trzecim powodem zmartwień europejskich importerów afrykańskiego gazu są polityczne nieporozumienia związane z jego dostawami do Europy. Ekonomiczna logika wskazywała na wykorzystanie istniejącej infrastruktury przesyłowej z Hassi R’Mel do Europy, poprzez połączenie jej z nowymi gigantycznymi zasobami złóż gazu znajdującymi się w pobliskiej Nigerii. Z tego kraju projektowana jest najkrótsza po linii prostej trasa  4128 km, rurociągu do algierskiego węzła gazowego. Kłopot polega jednak na tym, że rurociąg ten musi przechodzić przez sąsiadujący od  południa z Algerią Niger, w którym niedawno dokonano zamachu stanu.

Został on potępiony przez Zachód, co niejako automatycznie projekt ten uczyniło nierealnym, przynamniej w obecnej sytuacji. Na dodatek w wielu państwach Afryki Centralnej odzywają się głosy przeciwne eksportowi bogactw naturalnych do państw Zachodu. Pozornie wydaje się to być sprzeczne z ich interesem gospodarczym, gdyż kraje te otrzymują związane z tym poważne dochody. Politycy afrykańscy są coraz mniej tym zachwyceni. Przede wszystkim dlatego, że otrzymywane z tego tytułu fundusze nie są inwestowane w ich kraju. Zagranicznych inwestycji nie ma kto tu kontrolować, bo kraje te nie posiadają wystarczająco wykształconej kadry. Brak infrastruktury komunikacyjnej, logistycznej i cywilizacyjnej dopełnia te braki mimo posiadania gotówki w zagranicznych bankach. Teraz twierdzą oni, że nie jest im ona do niczego potrzebna, chcą rozwoju, a nie gotówki. Chcą, aby była pełna oświata, elektryfikacja i gazyfikacja ich krajów, ponieważ projekty te zostały zrealizowane tylko w ułamkach procentów ich zapotrzebowania. To wszystko stanowi poważne wyzwanie dla Europy i krajów Zachodu, jeżeli nadal chcą korzystać z zasobów tego kontynentu.

Wydaje się, że Włosi pierwsi zdali sobie sprawę z groźnej sytuacji jaka zaistniała w dostawach gazu z Afryki. Wynika to z ich  zależności od przesyłu algierskiego gazu rurociągiem biegnącym przez Tunezję i Sycylię do Włoch. Problem ten podjęła ostatnio włoska premier Giorgia Meloni, która ze zrozumieniem dla afrykańskich potrzeb wyszła z inicjatywą nawiązania wzajemnie korzystnej współpracy. Jej zdaniem wszystkie strony muszą przestudiować najlepsze rozwiązania, ukierunkować inwestycje i położyć podwaliny pod „niedrapieżną” współpracę, do której dąży włoski rząd. Założenia te ujęte zostały w rządowym Planie Mattei. Na początku listopada minionego roku, rząd ogłosił dekret określający wytyczne i ramy współpracy włosko-afrykańskiej, związanej z realizacją  tego planu, który według włoskich mediów, stanowi kluczowy priorytet rządu. Powołanemu tym dekretem komitetowi sterującemu  przewodniczy sama premier, a w jego skład wchodzą wszyscy ministrowie, jego wiceprzewodniczącym jest minister spraw zagranicznych Antonio Tajani.  Pozostali członkowie to przedstawiciele dwudziestu regionów Włoch oraz szefowie Włoskiej Agencji Handlu i Inwestycji (ICE), Włoskiej Agencji Kredytów Eksportowych (SACE) i państwowego pożyczkodawcy Cassa Depositi e Prestiti (CDP), a także inne przedsiębiorstwa z udziałem państwa i kadra akademicka. Ta nowo utworzona jednostka będzie mieściła się w biurach premiera i zostanie podzielona na szereg jednostek, aby lepiej zarządzać każdą częścią realizacji planu. Na jego czele stanie koordynator – zawodowy dyplomata – który będzie wspierał premiera w kierowaniu i koordynowaniu planu oraz sporządzał roczny raport dla parlamentu.

Włochy, które z początkiem tego roku przejęły prezydencję G-7, pragną jego uczestnikom zaproponować  włoskie rozwiązania energetyczno – cywilizacyjne dla Afryki. Ta ostania koncepcja wiąże się też z ograniczeniem przepływu do Włoch afrykańskich migrantów. Jest to część wspomnianego planu Mattei. który polega na włoskich inwestycjach w Afryce, związanych ze szkoleniem młodzieży i jej zatrudnieniu na miejscu zamieszkania.