Grupa ekspertów przy Komisji Europejskiej proponuje nowe podejście do łączenia rynków. Pokazuje ono, że z Polską nie jest tak źle, jeśli chodzi o budowę interkonektorów.
Grupa składa się z piętnastu wiodących ekspertów do spraw rynku energii pochodzących z europejskich organizacji przemysłowych, pozarządowych i uczelni. W raporcie pod tytułem: „Ku zrównoważonym i zintegrowanym sieciom elektroenergetycznym Europy” można przeczytać, że nowe podejście do celów integracji rynków powinno uwzględniać korzyści społeczne (societal welfare). Poprzednie podejście zakładało ślepe dążenie do budowy jak największej ilości połączeń elektroenergetycznych i cel podniesienia stopnia usieciowienia do 15 procent w 2030 roku. Autorzy raportu proponują zmiany.
Przede wszystkim należy dążyć do lepszego wykorzystania istniejącej infrastruktury. Eksperci indykatywnie wskazują na konieczność podwojenia stopnia wykorzystania handlowego istniejących połączeń zmiennoprądowych. Ponadto, ich zdaniem przed podjęciem decyzji o budowie interkonektora należy zminimalizować dyferencjał cenowy. Grupa rekomenduje poziom przynajmniej 2 euro za MWh pomiędzy poszczególnymi krajami, regionami czy obszarami giełdowymi zanim rozpocznie się dyskusja o budowie połączenia. Należy także ustalić, że sięgnięto po wszelkie inne możliwości zapewnienia dostaw. Budowę nowego połączenia można rozważyć również tam gdzie nominalna moc połączeń elektroenergetycznych jest poniżej 30 procent szczytowego zapotrzebowania w systemie elektroenergetycznym. Także kraje, których połączenia z innymi państwami mają moc termiczną poniżej 30 procent zainstalowanych Odnawialnych Źródeł Energii powinny rozważyć opcję budowy połączenia na eksport pochodzącej z niej energii.
Grupa rekomenduje, aby jakikolwiek projekt interkonektora, który pomoże zrealizować jeden z powyższych trzech celów powinien zostać zgłoszony do dziesięcioletniego planu rozwoju sieci oraz na listę Projektów Wspólnego Zainteresowania. Ponadto kraje powyżej wskaźnika 30 procent szczytowego zapotrzebowania, ale poniżej 60 procent szczytu i zainstalowanych OZE są wezwane do regularnej analizy możliwości budowy kolejnych połączeń.
W świetle takich założeń Polska znajduje się powyżej 30 procent w każdym z współczynników, także jeśli chodzi o moc w stosunku do zainstalowanych OZE. Poprzednie podejście biorące pod uwagę stopień usieciowienia bez dodatkowych zależności sprawiało, że Polska znalazła się na końcu klasyfikacji. Obecnie Polska przesuwa się istotnie do góry w takim rankingu np. przed Niemcy, które z istotną generacją z OZE, ale niewystarczającą ilością połączeń elektroenergetycznych spadają z podium na dalsze pozycje.
Eksperci zalecają, aby budowa interkonektorów każdorazowo była poprzedzana analizą socjoekonomiczną, ekologiczną i kosztową. Mogłaby ruszyć tylko pod warunkiem, że potencjalne korzyści przewyższają ewentualne koszty. Oznacza to, że nie ma potrzeby budowania nowych połączeń, jeżeli nie spełnią powyższych warunków. Eksperci radzą Europie rezygnację z budowy połączeń na ślepo. Zalecają także udział społeczeństwa, organizacji i innych podmiotów w przygotowaniach do realizacji projektów nowych połączeń elektroenergetycznych.
– Wiele z połączeń elektroenergetycznych może dać nowe szanse wytwarzania energii, przesyłu i dystrybucji, ale ich konkretny wpływ jest trudny do przewidzenia. Z tego względu Grupa Ekspercka rekomenduje rewizję metodologii w ocenie usieciowienia i powiązanych z nią metodologii nie później, niż w ciągu najbliższych pięciu lat – piszą eksperci. Twierdzą, że interkonektory nie powinny powstawać tam, gdzie jednostki wytwórcze powstają w pobliżu punktu poboru. To sygnał korzystny dla Polaków, którzy nie chcą budować połączeń, ale własne elektrownie.
Polskie władze może zaniepokoić jednak sugestia, aby na początkowym etapie jakiejkolwiek inwestycji transgranicznej angażować wszelkie możliwe podmioty. Rodzi to ryzyko sabotowania budowy, jak w przypadku krajowych połączeń elektroenergetycznych czy gazowych w Polce obserwowanego w latach 2015-2017.
Wojciech Jakóbik