Najważniejsze informacje dla biznesu

Tretyn: Liberalizacja ustawy odległościowej to kij, który ma dwa końce 

– Nowelizowana ustawa odległościowa to nie także ograniczenie nowych inwestycji w zakresie farm wiatrowych. Regulacje te również mają swoją druga stronę, i uniemożliwiają mieszkańcom gmin budowę czy też odsprzedaż gruntów – pisze Aleksander Tretyn ze stowarzyszenia Z energią o prawie.  

Referenda wiatrakowe?

W senacie aktualnie toczy się dalszy etap legislacyjny ustawy odległościowej ze zmianą zasady 10H oznaczającej dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Podczas łączonego posiedzenia komisji senackich, senatorowie przyjęli poprawkę do ustawy zmieniającą odległość wiatraków od zabudowań w wysokości 700 m – które w ostatniej chwili ustanowił poseł Marek Suski, na 500 m które było pierwotnym założeniem nowelizowanej ustawy odległościowej.  

W Senacie zmiana ta najprawdopodobniej zyska przychylność większości, co wpłynie na dalsze prace w Sejmie. Ustawa o inwestycjach w zakresie lądowych elektrowni wiatrowych, po przyjęciu poprawek senackich, ponownie trafi na posiedzenie komisji sejmowej, po której zostanie ponownie poddana głosowaniu w Sejmie. Przy drugim podejściu można się spodziewać po raz kolejny odrzucenia proponowanej odległości 500 m i przywrócenie wcześniej wskazanych 700 m. Innym rozwiązaniem, które można określić kompromisem – kompromisu, którym było ustalone 500 m, jest wprowadzenie referendum na podstawie którego mieszkańcy gminy będą mogli sami zdecydować czy wiatraki będą mogły stać w odległości mniejszej niż 700 m od zabudowy. Rozwiązanie to budzi jednak pewne wątpliwości, gdyż proces referendum lokalnego to również dodatkowe procedury i wymogi. Zgodnie z przepisami, aby referendum było wiążące, musi w nim uczestniczyć co najmniej 30 procent uprawnionych do głosowanie mieszkańców, co może być w niektórych gminach wynikiem trudnym do osiągnięcia.   

Z reguły takie referenda nie cieszą się znaczną popularnością oraz stanowią dodatkowy koszt dla gminy. Wielu mieszkańców może uznać, iż ich głos w sprawie niewiele znaczy, a co za tym idzie, referendum może okazać się nieważne. Niska frekwencja mieszkańców podczas głosowań na nie pomoże w uwolnieniu odległości 500 m, zaś zachowanie 700 m może utrudnić nie tylko budowę nowych elektrowni wiatrowych, ale również …budowę nowych budynków mieszkalnych.  

Problemy z gruntami

Problemem o którym nieco mniej się mówi dotyczy właścicieli ziem w pobliżu elektrowni wiatrowej. W aktualnym brzmieniu ustawy, w odległości 10h od wiatraka nie mogą również powstać zabudowy mieszkalne. Właściciele napotykają również na inne problemy związane z gruntami w okolicach farm wiatrowych, jak np. podział działek. Znaczne odległości wyznaczane przez ustawę 10H, czy też proponowaną odległość 700 m stanowią również ograniczenie praw własności właścicieli gruntów.  

Zasada 10H czy też proponowane 700 m to kij, który ma dwa końce. Z jednej strony oddalenie wiatraków od zabudowy mieszkalnej miało zapewnić „bezpieczeństwo” mieszkańcom gminy w których lokalizowane są turbiny wiatrowe, z drugiej zaś strony ograniczone zostało prawo własności właścicieli gruntów, którzy nie mogą zbyt wiele zrobić ze swoimi gruntami.  

Problem ten jest często pomijany, bo wszyscy walczący o zachowanie odległości patrzą tylko na jedną stronę medalu, która pokazuje negatywne aspekty energetyki wiatrowej. Zakładając wprowadzenie ograniczeń lokalizacyjnych nie uwzględniono woli właścicieli gruntów, a co za tym idzie nie dano im możliwości wyboru zamieszkania na własną odpowiedzialność w nieco bliższej odległości od wiatraka niż przewiduje zapis 10H. Zmniejszenie odległości do 700 m pozwoli mieszkańcom na uwolnienie terenów pod nowe inwestycje, jednak tak samo jak w przypadku farm wiatrowych – potencjał lokalizacyjnych nowych inwestycji nie będzie tak szeroki jak w przypadku odległości 500 m.  

Należy również zaznaczyć, iż osoby chcące wybudować się w bliższej odległości od wiatraka – np. 500-600 m , mają znaczny szerszy wachlarz możliwości niż mieszkańcy domów, wokół których stawiano wiatraki. Przy budowie nowego domu, można go tak zaprojektować, aby efekty, jak migotanie cienia, były zminimalizowane a nawet niezauważalne.  

Powrót 500 m

Zmniejszenie odległości z 10H do 700 m stanowi rozwiązanie, które nie usatysfakcjonuje inwestorów ale również wpłynie na rozwój zabudowy mieszkalnej w gminach. Rozwiązanie dotyczące referendum, o którym również sporo można usłyszeć, też nie będzie rozwiązaniem odpowiadającym mieszkańcom oraz branży. Niskie zaangażowanie społeczności lokalnych a także kolejnym etap komplikacji może niewiele dać, gdyż wyniki referendów mogą być mało istotne. Rozwiązaniem sprzyjającym zarówno energetyce wiatrowej, jak i właścicielom gruntów gminy, będzie ponowne przywrócenie odległości 500 m do zapisu nowelizacji. W ten sposób zarówno będziemy mogli uwolnić potencjał energetyki wiatrowej, jak i nowych lokalizacji pod zabudowy mieszkalne, dając większą swobodę właścicielom gruntów do władania ich prawami własności.  

Tretyn: Wiatraki nie wykluczają biogazu i biomasy, a biogaz i biomasa wiatraków (POLEMIKA)

– Nowelizowana ustawa odległościowa to nie także ograniczenie nowych inwestycji w zakresie farm wiatrowych. Regulacje te również mają swoją druga stronę, i uniemożliwiają mieszkańcom gmin budowę czy też odsprzedaż gruntów – pisze Aleksander Tretyn ze stowarzyszenia Z energią o prawie.  

Referenda wiatrakowe?

W senacie aktualnie toczy się dalszy etap legislacyjny ustawy odległościowej ze zmianą zasady 10H oznaczającej dziesięciokrotność wysokości wiatraka. Podczas łączonego posiedzenia komisji senackich, senatorowie przyjęli poprawkę do ustawy zmieniającą odległość wiatraków od zabudowań w wysokości 700 m – które w ostatniej chwili ustanowił poseł Marek Suski, na 500 m które było pierwotnym założeniem nowelizowanej ustawy odległościowej.  

W Senacie zmiana ta najprawdopodobniej zyska przychylność większości, co wpłynie na dalsze prace w Sejmie. Ustawa o inwestycjach w zakresie lądowych elektrowni wiatrowych, po przyjęciu poprawek senackich, ponownie trafi na posiedzenie komisji sejmowej, po której zostanie ponownie poddana głosowaniu w Sejmie. Przy drugim podejściu można się spodziewać po raz kolejny odrzucenia proponowanej odległości 500 m i przywrócenie wcześniej wskazanych 700 m. Innym rozwiązaniem, które można określić kompromisem – kompromisu, którym było ustalone 500 m, jest wprowadzenie referendum na podstawie którego mieszkańcy gminy będą mogli sami zdecydować czy wiatraki będą mogły stać w odległości mniejszej niż 700 m od zabudowy. Rozwiązanie to budzi jednak pewne wątpliwości, gdyż proces referendum lokalnego to również dodatkowe procedury i wymogi. Zgodnie z przepisami, aby referendum było wiążące, musi w nim uczestniczyć co najmniej 30 procent uprawnionych do głosowanie mieszkańców, co może być w niektórych gminach wynikiem trudnym do osiągnięcia.   

Z reguły takie referenda nie cieszą się znaczną popularnością oraz stanowią dodatkowy koszt dla gminy. Wielu mieszkańców może uznać, iż ich głos w sprawie niewiele znaczy, a co za tym idzie, referendum może okazać się nieważne. Niska frekwencja mieszkańców podczas głosowań na nie pomoże w uwolnieniu odległości 500 m, zaś zachowanie 700 m może utrudnić nie tylko budowę nowych elektrowni wiatrowych, ale również …budowę nowych budynków mieszkalnych.  

Problemy z gruntami

Problemem o którym nieco mniej się mówi dotyczy właścicieli ziem w pobliżu elektrowni wiatrowej. W aktualnym brzmieniu ustawy, w odległości 10h od wiatraka nie mogą również powstać zabudowy mieszkalne. Właściciele napotykają również na inne problemy związane z gruntami w okolicach farm wiatrowych, jak np. podział działek. Znaczne odległości wyznaczane przez ustawę 10H, czy też proponowaną odległość 700 m stanowią również ograniczenie praw własności właścicieli gruntów.  

Zasada 10H czy też proponowane 700 m to kij, który ma dwa końce. Z jednej strony oddalenie wiatraków od zabudowy mieszkalnej miało zapewnić „bezpieczeństwo” mieszkańcom gminy w których lokalizowane są turbiny wiatrowe, z drugiej zaś strony ograniczone zostało prawo własności właścicieli gruntów, którzy nie mogą zbyt wiele zrobić ze swoimi gruntami.  

Problem ten jest często pomijany, bo wszyscy walczący o zachowanie odległości patrzą tylko na jedną stronę medalu, która pokazuje negatywne aspekty energetyki wiatrowej. Zakładając wprowadzenie ograniczeń lokalizacyjnych nie uwzględniono woli właścicieli gruntów, a co za tym idzie nie dano im możliwości wyboru zamieszkania na własną odpowiedzialność w nieco bliższej odległości od wiatraka niż przewiduje zapis 10H. Zmniejszenie odległości do 700 m pozwoli mieszkańcom na uwolnienie terenów pod nowe inwestycje, jednak tak samo jak w przypadku farm wiatrowych – potencjał lokalizacyjnych nowych inwestycji nie będzie tak szeroki jak w przypadku odległości 500 m.  

Należy również zaznaczyć, iż osoby chcące wybudować się w bliższej odległości od wiatraka – np. 500-600 m , mają znaczny szerszy wachlarz możliwości niż mieszkańcy domów, wokół których stawiano wiatraki. Przy budowie nowego domu, można go tak zaprojektować, aby efekty, jak migotanie cienia, były zminimalizowane a nawet niezauważalne.  

Powrót 500 m

Zmniejszenie odległości z 10H do 700 m stanowi rozwiązanie, które nie usatysfakcjonuje inwestorów ale również wpłynie na rozwój zabudowy mieszkalnej w gminach. Rozwiązanie dotyczące referendum, o którym również sporo można usłyszeć, też nie będzie rozwiązaniem odpowiadającym mieszkańcom oraz branży. Niskie zaangażowanie społeczności lokalnych a także kolejnym etap komplikacji może niewiele dać, gdyż wyniki referendów mogą być mało istotne. Rozwiązaniem sprzyjającym zarówno energetyce wiatrowej, jak i właścicielom gruntów gminy, będzie ponowne przywrócenie odległości 500 m do zapisu nowelizacji. W ten sposób zarówno będziemy mogli uwolnić potencjał energetyki wiatrowej, jak i nowych lokalizacji pod zabudowy mieszkalne, dając większą swobodę właścicielom gruntów do władania ich prawami własności.  

Tretyn: Wiatraki nie wykluczają biogazu i biomasy, a biogaz i biomasa wiatraków (POLEMIKA)

Najnowsze artykuły