Mobilizacja społeczna tuż przed katastrofą powodziową, zarówno co do skutków, jak i ofiar, przypomina szlacheckie pospolite ruszenie, choć wielce ofiarne, to jednak mało skuteczne. Przeciwstawieniem tej opcji jest niemiecka technika i organizacja, która jest dużo mniej pracochłonna i niezwykle szybka w stawianiu tymczasowych wałów przeciwpowodziowych. Setki i tysiące ludzi napełniających u nas dzień i noc worki z piaskiem, tam zastępuje kilku robotników składających techniczne elementy, znacznie bardziej chroniące miasta i wybrane tereny przed ich zatopieniem.
Pospolite ruszenie oparte jest na historycznej i stale żywej tradycji polskiej szlachty, która organizowała je w chwilach specjalnego zagrożenia Polegało ono na tym, że kto mógł, wyruszał do boju uzbrojony według własnej przemyślności. Okazało się, że już w XVIII wieku formacje te były przestarzałe i nieefektywne w stosunku do dobrze zorganizowanych armii naszych sąsiadów. Od strony militarnej system ten dawno już przeszedł do historii. Jednak w mentalności dotyczących innych zagrożeń ma się doskonale.
Ostatnio daje on o sobie znać w sytuacji zagrożenia powodziowego. Na kilka dni przedtem, kiedy komunikaty meteorologiczne, nie pozostawiają co do tego żadnych złudzeń, ze strony władz zagrożonych terenów następuje alarm przeciwpowodziowy. Równolegle ogłasza się, gdzie są najbardziej zagrożone odcinki rzek, potoków i zbiorników wodnych. Odpowiednie służby kierują tam swoje oddziały dla wzmacniania istniejących wałów oraz tworzenia nowych ich tymczasowych odcinków zbudowanych z worków z piaskiem. Trzeba w krótkim czasie ułożyć tysiące i dziesiątki tysięcy tych ciężkich worków.
Okazuje się, że żadne powołane do tego służby, nie są w stanie podołać temu w tak krótkim czasie. Pada wtedy apel na wzór wspomnianego pospolitego ruszenia o pomoc każdego, kto ma na to dość siły. Na ogół młodzież męska zgłasza się do ratowania swojej miejscowości, swojego domu i mieszkania. Ta mobilność społeczna jest godna uznania, ma ona jednak ten mankament, że podobnie jak wspomniane pospolite ruszenie jest ona niezwykle mało efektywna. Tysiące ludzi dzień i noc bez wytchnienia układają metrowej wysokości wały worków z piaskiem. Ponieważ sytuacja jest podbramkowa ludzie ci nawet za własne pieniądze organizują dostawy piasku, aby tylko chronić swój ciężko zapracowany dobytek.
Tymczasem tuż za naszą zachodnią granicą nic takiego nie ma miejsca, choć tam powódź również zagraża ludziom i ich dobytkowi. Tam od dawna zapomniano już o niezwykle pracochłonnych workach z piaskiem, przynajmniej w tej najważniejszej skali ochrony przeciwpowodziowej. Nowoczesny system tymczasowych wałów przeciwpowodziowych jest tam dwojakiego rodzaju, albo pneumatyczny, lub szczelnego płotu. W obu wypadkach kilku sprawnych robotników w ciągu doby układa setki szczelnych barier przeciwpowodziowych. Te pneumatyczne bariery to rury o średnicy ok. 2 m z mocnego plastiku, nadmuchiwane powietrzem. Odpowiednio obciążone, mocno przywierają do ziemi tworząc skuteczny wał przeciwpowodziowy. Po powodzi równie łatwo wał ten jest demontowany, przez wypuszczenie z niego powietrza.
Drugą wersją równie skuteczną jest płot przeciwpowodziowy. Podstawowy jego element składa się z dwóch metalowych słupków z wydrążonymi w nich prowadnicami. Słupki te o wysokości około 2 m. wbijane są mocno w ziemię, a przestrzeń miedzy nimi wypełniają wodoszczelne listwy wstawiane do rowków w tych słupkach. Setki metrów kolejnej bariery, bez większego wysiłku układa kilku robotników w ciągu doby..
Ten niemiecki system liczy sobie już prawie dwadzieścia lat. Nie trudno było go dostrzec w sytuacjach powodziowych w pobliskiej Saksonii, gdzie popularne dla polskich turystów Drezno, wielokrotnie w ten właśnie sposób było chronione przed wodami powodziowymi rzeki Łaby.
Niemieckimi wałami przeciwpowodziowymi zajmują się wyspecjalizowane przedsiębiorstwa, które prawdopodobnie sprzedają swoje urządzenia instytucjom zajmującym się ochronią przeciwpowodziową. W ten sposób są one stale pod ręką i w każdej chwili mogą być skutecznie zamontowane. Zapewne wszystko to można od Niemców kupić, a w awaryjnych sytuacjach, jaka miała obecnie miejsce, nawet wypożyczyć, lub zaprosić całe ich ekipy do stawiania u nas tego rodzaju zabezpieczeń przeciwpowodziowych.
System ten jest minimalnie pracochłonny, szybko może być montowany i tak samo rozbierany. Podczas gdy tradycyjne worki z piaskiem, długo jeszcze po powodzi leżą nie sprzątnięte, po niemieckich zabezpieczenia nie ma nawet śladu, gdyż urządzenia te używane są wielokrotnie, a nasze worki z piaskiem trzeba po powodzi niszczyć. Za niemieckim rozwiązaniem doraźnych barier przeciwpowodziowych przemawia zarówno ich skuteczność, szybkość wykonania, jak i sprzątania, a na koniec nawet zwykła ekonomia.
Marcin Kierwiński nowym pełnomocnikiem rządu ds. odbudowy po powodzi