Długie kolejki na stacjach benzynowych i strach przed brakiem paliwa to węgierska rzeczywistość w ostatnich dniach. Rząd podaje, że to efekt unijnych sankcji, co skomentował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Nagły wzrost popytu na paliwa, doprowadził do niedoborów na stacja benzynowych
Węgierski rząd zniósł limity cen na paliwo, który obowiązywał od listopada 2021 roku. Decyzja jest odpowiedzią na wniosek koncernu naftowo-gazowego MOL, o czym poinformowano w nocy z wtorku na środę. O decyzji informowaliśmy BiznesAlert.pl.
Skomentował to prezes PKN Orlen tłumacząc, że to efekt „ingerencji w zasady wolnego rynku”. Odnosi się w ten sposób do działań Unii Europejskiej dodając, że sytuacja na Węgrzech jest gorsza od tej na polskim rynku. Według Obajtka, to efekt sztucznego obniżania cen paliwa, co Węgry wprowadziły rok temu.
Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać https://t.co/5pAvpMhs37
— Daniel Obajtek (@DanielObajtek) December 7, 2022
O krytycznej sytuacji od kilku dni informowały węgierskie media. Portale społecznościowe obiegły zdjęcia długich kolejek do dystrybutorów paliwa.
Decyzja jest argumentowana wprowadzeniem unijnych sankcji na ropę naftową, które weszły w życie 5 grudnia. – Wszystkie limity cenowe mają sens, o ile nie prowadzą do niedoborów produktów – zaznaczył szef kancelarii premiera Gergely Gulyas. Do wzrostu popytu i niedoborów doszło w skutek panicznych zakupów paliw.
Zmiany weszły w życie we wtorek o godzinie 23.00.
Twitter/Polska Agencja Prasowa/Maria Andrzejewska
Sankcje naftowe Zachodu zaczynają działać. Tankowce stoją w wielkiej kolejce