icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wejście chińskiego smoka do Czech

(PrasaZagraniczna.com)

Browar, klub piłkarski Slavia, linie lotnicze, nieruchomości i media – Republikę Czeską zalało istne tsunami inwestycji z Państwa środka. Temat wychodzi jednak daleko poza ramy zainteresowania ekonomów, bowiem na drugim planie majaczą powiązania kapitału, chińskich władz i służb wywiadowczych.

Od dobrych kilku tygodni czeska prasa rozpisuje się o ekspansji chińskiego kapitału i spekuluje na temat kolejnych na razie niepotwierdzonych zakupów azjatyckich inwestorów. Nawet jeśli widowiskowość dotychczasowych akwizycji trochę przesłania ich rzeczywiste proporcje – choćby w porównaniu z znaczeniem wymiany handlowej z Niemcami -, to tego rodzaju wtargnięcie do małej Czeskiej Republiki jest nie mniej ciekawe i to z kilku powodów.

Najciekawsze wątki pozostające niejako w cieniu wielkich pieniędzy to polityczna gra obozu prezydenckiego oraz pytania wiążące się z bezpieczeństwem narodowym. Cała historia większego otwarcia się na kontakty z dalekowschodnim mocarstwem zaczyna się jednak dużo wcześniej.

Dyplomatyczny zwrot

Jeszcze za prawicowych rządów Petra Necaša i we wczesnych dniach prezydentury Miloša Zemana dokonała się zmiana założeń polityki zagranicznej, której towarzyszyła akademicka dyskusja na łamach gazet.

W wielkim skrócie, przeobrażenie dokonało się na dwóch polach. W sferze wartości oznaczało ono odejście od akcentowania praw człowieka z pozycji antykomunizmu czy też havlowskich tradycji w rodzaju wyrażania wsparcia dla sprawy Tybetu. W sferze działań prowadziło to do ekonomizacji polityki zagranicznej, czyli przesunięcia punktu ciężkości w stronę budowania więzów gospodarczych.

Związek obu kwestii jest bezpośredni – nadzieje na podpisywanie korzystnych umów z Chinami niejako wykluczą się z przyjmowaniem Dalajlamy z honorami przez czeskich oficjeli. Przekonała się o tym boleśnie Norwegia, kiedy ze strony Chin doszło do zerwania jakichkolwiek oficjalnych kontaktów w odpowiedzi na udzielenie Pokojowej Nagrody Nobla dysydentowi Liu Xiaobo.

Prezydencka ofensywa

Po wygranej Zemana w pierwszych bezpośrednich wyborach prezydenckich w Czeskiej Republice w 2013 owo przeorientowanie nabrało jeszcze większej dynamiki. Pałac prezydencki stał się dzięki wyrazistej postaci i wybujałemu egu nowego lokatora równoległym czy nawet konkurencyjnym w stosunku do MSZ-tu ośrodkiem dyplomacji z ambicjami nadawania tonu w polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Nawet po dojściu do władzy koalicji ruchu ANO miliardera Andreja Babiša z socjaldemokratami, z których wywodzi się prezydent Zeman, nie doszło do pełnej harmonizacji z dyplomacją rządową, czego przykładem były kompromitujące prokremlowskie wypowiedzi głowy państwa, z którymi nie utożsamiała się rządowa dyplomacja pod kierownictwem lewicowego ministra Zaorálka. W jednej zasadniczej kwestii nie dochodzi wszakże do niesnasek. Tą kwestią jest współpraca gospodarcza z Chinami.

Nauczcie mnie stabilizować społeczeństwo

Na jesieni 2014 roku wzbiły się w powietrze i odleciały w kierunku Pekinu dwa rządowe samoloty. Na ich pokładach znajdowali się reprezentanci państwa i duża delegacja czeskich przedsiębiorców. Celem podróży było pozyskanie kontaktów handlowych i nowe rynki zbytu. Ze strony Zemana chodziło o zademonstrowanie tego, że stosunki chińsko-czeskie wkraczają do nowej ery, że jesteśmy świadkami „restartu”, jak to raczył określić prezydent w wywiadzie udzielonym chińskiej telewizji.

Zeman v Chinach; źródło idnes.cz
Zeman v Chinach; źródło idnes.cz

Miloš Zeman nie byłby sobą, gdyby przy tej okazji nie wywołał kilku kontrowersji, które – jak ubolewał premier Bohuslav Sobotka – zaćmiły znaczenie jego wizyty w Państwie środka. W prasie odbił się echem powrót samolotem wynajętym przez prywatnych inwestorów z grup PPF oraz J&T zamiast maszyny rządowej. Obie te grupy wiążą z Chinami duże nadzieje. PPF jest jedynym właścicielem Home Credit China największego dostawcy kredytów konsumenckich na tamtejszym rynku, a w przypadku słowacko-czeskiej grupy J&T wyprawa na daleki wschód miała przynieść umowę chińskim gigantem z CEFC (o czym też będzie mowa dalej).

Tematem wielu krytycznych komentarzy stały się wypowiedzi czeskiej głowy państwa dla chińskich mediów. Rozwiał on ewentualne wątpliwości stwierdzeniem, że władze Republiki Czeskiej szanują integralność terytorium Chińskiej Republiki Ludowej i nie uznają rządu Tybetu na wygnaniu, niejako potwierdzając to, czemu dał wyraz minister Lubomír Zaorálek już w trakcie swojej kwietniowej wizyty w Pekinie tego samego roku. Dodał też, że postrzega Tajwan jak część państwa chińskiego i wyraził nadzieje na zjednoczenie. W Czechach Zemanowi wytknięto na przykładzie Niemiec i Szwajcarii, że da się uprawiać politykę gospodarczą zachowując większą wstrzemięźliwość wobec komunistycznych władz kraju, ale czeski prezydent należy do polityków, których krytyka bez względu na jej przedmiot i poziom tylko i wyłącznie utwierdzają w jego poglądach.

Krecik + Panda = Miłość

Od wizyty na dalekim wschodzie minął zaledwie rok – który wzbogacił światową kinematografię o owoce czesko-chińskiej współpracy pod tytułem „Krecik i Panda” – a już na jesieni 2015 mówiło się, o tym, że prezydent Czeskiej Republiki będzie jedynym tak wysoko postawionym politykiem zachodniego państwa, który weźmie udział w chińskich obchodach 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Reprezentanci Czech - Zeman i Krecik. Zdjęcie pochodzi z CCTV
Reprezentanci Czech – Zeman i Krecik. Zdjęcie pochodzi z CCTV

Z trybun na Placu Niebiańskiego Spokoju Zeman w towarzystwie między innymi Władimira Putina czy oskarżonego o współudział w ludobójstwie Omara al-Baszira mogli podziwiać przemarsz oddziałów największej armii świata i pierwszy publiczny pokaz nowych typów chińskiego uzbrojenia. Ponownie doszło do przyjacielskich gestów i wymiany uprzejmości. Między innymi miało miejsce kilka spotkań prezydenta Zemana z Przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem.

Niedługo po pekińskich uroczystościach pojawiły się artykuły prasowe na temat nadciągającej fali chińskich inwestycji. Do małych Czech wkroczyło z hukiem szóste największe prywatne chińskie przedsiębiorstwo – szanghajska korporacja CEFC. Skala i różnorodność zakupów robi wrażenie. Oprócz kilku drogich praskich nieruchomości CEFC dokonała kupna 60% udziałów w klubie piłkarskim Slavia, niemal 50% udziałów w liniach lotniczych Travel Service – będącego tak na marginesie posiadaczem 30% akcji czeskiego narodowego przewoźnika ČSA – i niemal 80% browaru Lobkowicz. Chińczycy nawiążą też strategiczną współpracę z największą czeską agencją reklamową Medea Group i wydawnictwem Empresa Media, posiadaczem szeregu magazynów i tygodników oraz telewizji Barrandov. Na dokładkę CEFC zwiększyło swój podział we wspomnianej już grupie J&T na 30%.

Można domniemywać, że pompa i kurtuazja związana z wizytami Zemana są tylko swoistym parawanem, za którym przebiegały i przebiegają rozmowy lobbystów i przedsiębiorców. Choć chętnie przyjmujący pozę patrona czeskiego przemysłu Zeman podkreśla swoją rolę w tym przedsięwzięciu, przypuszcza się, że niemałą role w zadzierzgnięciu nowych kontaktów odegrał Jaroslav Tvrdík były wojskowy, niegdysiejszy minister obrony i człowiek, który w roli dyrektora ČSA, gospodarzył z rozrzutnością, która go kosztowała dyrektorskie stanowisko. Tvrdík piastuje dziś stanowisko szefa Czesko-Chińskiej Izby Handlowej.

Tajemniczy chiński gigant CEFC

Jądrem tej historii nie jest jednak ani styl i treść dyplomatycznych wysiłków władz w Pradze, ani aspiracje prezydenta Zemana, ani też inwestycje jako takie, choć każdy z tych tematów jest wart sam w sobie uwagi. Najistotniejsze jest to, o czym zarazem wiemy najmniej, czyli cele i powiązania korporacji, która z takim rozmachem weszła na czeski rynek.

O firmie CEFC – czyli China Huaxin Energy Ltd. zwanej też China Cefc Energy Company Ltd. – nie wiemy za wiele. Tym niemniej na podstawie dociekań czeskich speców od Chin uzupełnionych o analizy dostępne w języku angielskim da się złożyć intrygujący obraz.

CEFC - tajemniczy moloch. Zdjęcie pochodzi se oficjalnej strony firmy
CEFC – tajemniczy moloch. Zdjęcie pochodzi se oficjalnej strony firmy

CEFC powstała w roku 2002 i przez kilka lat działała na rynku lokalnym spełniając przyjęte przez siebie zadania zapewniania bezpieczeństwa energetycznego kraju. Po kilku latach nastąpiła ekspansja, a około roku 2010 nazwa CEFC pojawia się w mediach zagranicznych. W 2014 CEFS znalazło się na liście największych firm świata Fortune Global 500. Działalność koncernu od początku skupia się w sektorze energetycznym i finansowym, skąd pochodzą główne zyski. To sprawia że zakupy w Czechach można traktować jako część PR-u i przekąski przez właściwym daniem.

Gesty natury symbolicznej częstokroć mają zresztą wartość informacyjną i dlatego nie od rzeczy będzie zwrócenie uwagi na hasła wyrażające misję CEFC, która własnymi słowy ma łączyć “przedsiębiorczość, konfucjanizm, oraz dyscyplinę o wojskowym charakterze”. Inny slogan to „Spłacić dług wobec ojczyzny poprzez przemysł”.

Szefem CEFC jest niejaky Ye Jianming. Ten zaledwie 38-letni szef finansowego imperium zdobył sobie uznanie w kręgach międzynarodowych decydentów, wśród których jest Henry Kissinger czy zmarły już król Abd Allah ibn Abd al-Aziz Al Su’ud. Pan Ye Jianming jest postacią enigmatyczną. Jego imię pojawia się z związku z kilkoma innymi przedsiębiorstwami jak np. Singapore Petrol Development Pte Ltd czy też Shanghai Zhenrong Company, kontrolowaną przez znajdującą się na liście firm objętych sankcjami Zhuhai Zhenrong Company.

Najistotniejsza jest jednak inna z funkcji tego możnego przedsiębiorcy. W latach 2003-2005 Ye Jianming piastował stanowisko zastępcy głównego sekretarza CAIFC – Chińskiego Stowarzyszenia Dobrych Stosunków Międzynarodowych. Ta organizacja uważana jest za publiczną platformę Wydziału Łączności, czyli tajnej służby funkcjonującej w ramach Głównego Wydziału Politycznego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Jej wcześniejsza i wymowniejsza nazwa to Enemy Work Department. Według analityków – np. z amerykańskiej fundacji Project 2049 – chodzi tu o struktury uczestniczące w tym, co określa się mianem wojny politycznej.

Wydział Łączności działa bowiem na styku świata polityki, gospodarki, działań wojskowych i wywiadowczych. W opinii amerykańskiego specjalisty od spraw bezpieczeństwa dr. J Michael Wallera działania przeprowadzane przez Chińczyków do złudzenia przypominają znane z ery sowieckiej działania z zakresu technik dezinformacyjnych i dywersji ideologicznej (ros. активные мероприятия ang. active measures), wśród których istotną role odgrywa umiejętnie stosowana wobec rządów, polityków i społeczeństw mieszanka zagrań i sygnałów przyjaznych i wrogich.

Pozostańmy przy tych ostatnich. W 2013 komentator i pułkownik chińskiego lotnictwa Dai Xu wyraził publiczne opinię, że ptasia grypa to amerykańska broń biologiczna. To nie był odosobniony incydent, ale typowa wypowiedź ze strony jednego z jastrzębi chińskich sił zbrojnych, który miedzy innymi określił Filipiny i Wietnam jako „amerykańskie pieski

Dai Xu. Zdjęcie pochodzi ze wantchinatimes
Dai Xu. Zdjęcie pochodzi ze wantchinatimes

Ten sam Dai Xu jest również analitykiem China Energy Fund Committee. Nie, podobieństwo nazw nie jest przypadkiem. Fundacja czy ośrodek myśli, China Energy Fund Committee – w skrócie CEFC – jest bowiem związana z korporacją CEFC. Według opisu na stronie internetowej to „hongkońska pozarządowa komisja zrzeszająca światłe umysły w celu promowania harmonijnego współdziałania pomiędzy cywilizacjami”. Poza harmonijnym zbliżaniem cywilizacji nacjonalistyczne głowy z kręgów Xu i fundacji CEFC mają również pomysł na harmonizację chińskiego społeczeństwa. W toczącej się od dekad dyskusji na temat konstytucjonalizmu, a stawiającej zasadnicze pytanie tzn. czy partię obowiązuje ustawa zasadnicza, związana z Xu frakcja neoautorytarna zabrała w roku 2013 głos i przypuściła atak na ideę ograniczania władzy partii poprzez konstytucję. Odrzucono tego rodzaju pomysły jako narzędzie walki zachodu z socjalistycznym państwem chińskim.

Jako kuriozum warto wspomnieć, że Komisja ds. Organizacji Pozarządowych ONZ przyznała w 2011 China Energy Fund Committee jako organizacji pozarządowej status konsultacyjny mimo powiązań z korporacją o niejasnej strukturze i celach a nade wszystko wbrew związkom z reżimem. Oczywiście tak naprawdę nikt nie ma prawa być zdumiony. W krajach takich jak Rosja czy Chiny – i nie tylko w nich ale zwłaszcza w nich – niejako z istoty rzeczy należy zakładać, że wielkie koncerny pozostają w symbiozie z władzami. W przypadku CEFC to co wiemy, nakazuje – oprócz oczywistych motywów ekonomicznych – upatrywać drugiego dna działania firmy czyli uczestnictwa w ideologicznej misji i wojnie politycznej.

Co jednak może i powinno zaskakiwać, to postawa wysoko postawionych polityków Republiki Czeskiej. Informacyjna Służba Bezpieczeństwa, agencja czeskiego kontrwywiadu już od lat ostrzega przez wzmożoną działalnością chińskich i rosyjskich służb na terytorium Czech. To co wiadomo o CEFC w połączeniu ze sprawozdaniami czeskich służb wywiadowczych – nawet z ostrożnymi ogólnikami zawartymi w ich ogólnodostępnych wersjach – powinno skłonić do wstrzemięźliwości i ostrożności w kontaktach. Tej jednak brakuje. Koronnym dowodem niefrasobliwości jest fakt, że Ye Jianming został mianowany specjalnym doradcą czeskiego prezydenta. Tworzy on zresztą dobrany duet z innym – również specjalnym – doradcą, którym jest Martin Nejedlý, przedstawiciel Lukoil Aviation Czech czyli czeskiej filii Lukoilu.

Praga – Chinatown

Jak już wspomniano, dotychczasowe zakupy CEFC w Czechach można traktować jak przygrywkę i to w dwojakim sensie. Po pierwsze, w centrum uwagi CEFC jest sektor energetyczny i finansowy i w tym właśnie kierunku należy się spodziewać dalszej ekspansji. Ostatecznie Chińczycy zwiększyli swój udział w grupie J&T, która interesuje się odkupieniemUnipetrolu od polskiego Orlenu.

Prestiżowy gmach Živnobanka - europeskie centrum dowodzenia CEFC. Zdjęcie - Dnes
Prestiżowy gmach Živnobanka – europeskie centrum dowodzenia CEFC. Zdjęcie – Dnes

Po drugie, obecna fala inwestycji zaczęła się wkroczeniem CEFC, ale z pewnością się nim nie skończy. Na horyzoncie już majaczą inne wielkie marki jak Bank of China czy też gigant internetowego handlu – Alibaba, a niedawne Chińskie Forum Inwestycyjne 2015 w Pradze będące wielkim spotkaniem inwestorów i przedsiębiorców, stanowiło przygotowanie gruntu pod kolejną falę inwestycji. Praga może się w rezultacie stać europejską bazą Chińskich operacji handlowych, jak ogłosił premier Bohuslav Sobotka.

Ten ostatni przebywa zresztą w chwili pisania tych słów na wizycie w Chinach. Udał się tam z przedstawicielami 37 miejscowych firm, a reprezentanci 40 czeskich przedsiębiorstw posiadających przedstawicielstwa z Państwie środka, dołączyli do delegacji na miejscu. Reprezentują szerokie spektrum przemysłu począwszy od producentów radarów po browary i usługi zdrowotne.

Wypada stwierdzić, że według wszystkich znaków na niebie i ziemi stosunki chińsko-czeskie gospodarcze czeka świetlana przyszłość, ale nie sposób nie zauważyć, że chińska obecność ma podwójne dno. Oznacza to, robiąc z interesy z ChRL łatwo się zachłysnąć i przestać patrzeć swoim partnerom na ręce, a obserwując poczynania prezydenta i jego otoczenia można odnieść wrażenie takiego właśnie zachłyśnięcia.

źródła: Lidove noviny, Southseaconversations, Project 2049, Deník, ČT24, Dnes, Aktuálně, Ech

(PrasaZagraniczna.com)

Browar, klub piłkarski Slavia, linie lotnicze, nieruchomości i media – Republikę Czeską zalało istne tsunami inwestycji z Państwa środka. Temat wychodzi jednak daleko poza ramy zainteresowania ekonomów, bowiem na drugim planie majaczą powiązania kapitału, chińskich władz i służb wywiadowczych.

Od dobrych kilku tygodni czeska prasa rozpisuje się o ekspansji chińskiego kapitału i spekuluje na temat kolejnych na razie niepotwierdzonych zakupów azjatyckich inwestorów. Nawet jeśli widowiskowość dotychczasowych akwizycji trochę przesłania ich rzeczywiste proporcje – choćby w porównaniu z znaczeniem wymiany handlowej z Niemcami -, to tego rodzaju wtargnięcie do małej Czeskiej Republiki jest nie mniej ciekawe i to z kilku powodów.

Najciekawsze wątki pozostające niejako w cieniu wielkich pieniędzy to polityczna gra obozu prezydenckiego oraz pytania wiążące się z bezpieczeństwem narodowym. Cała historia większego otwarcia się na kontakty z dalekowschodnim mocarstwem zaczyna się jednak dużo wcześniej.

Dyplomatyczny zwrot

Jeszcze za prawicowych rządów Petra Necaša i we wczesnych dniach prezydentury Miloša Zemana dokonała się zmiana założeń polityki zagranicznej, której towarzyszyła akademicka dyskusja na łamach gazet.

W wielkim skrócie, przeobrażenie dokonało się na dwóch polach. W sferze wartości oznaczało ono odejście od akcentowania praw człowieka z pozycji antykomunizmu czy też havlowskich tradycji w rodzaju wyrażania wsparcia dla sprawy Tybetu. W sferze działań prowadziło to do ekonomizacji polityki zagranicznej, czyli przesunięcia punktu ciężkości w stronę budowania więzów gospodarczych.

Związek obu kwestii jest bezpośredni – nadzieje na podpisywanie korzystnych umów z Chinami niejako wykluczą się z przyjmowaniem Dalajlamy z honorami przez czeskich oficjeli. Przekonała się o tym boleśnie Norwegia, kiedy ze strony Chin doszło do zerwania jakichkolwiek oficjalnych kontaktów w odpowiedzi na udzielenie Pokojowej Nagrody Nobla dysydentowi Liu Xiaobo.

Prezydencka ofensywa

Po wygranej Zemana w pierwszych bezpośrednich wyborach prezydenckich w Czeskiej Republice w 2013 owo przeorientowanie nabrało jeszcze większej dynamiki. Pałac prezydencki stał się dzięki wyrazistej postaci i wybujałemu egu nowego lokatora równoległym czy nawet konkurencyjnym w stosunku do MSZ-tu ośrodkiem dyplomacji z ambicjami nadawania tonu w polityce wewnętrznej i zagranicznej.

Nawet po dojściu do władzy koalicji ruchu ANO miliardera Andreja Babiša z socjaldemokratami, z których wywodzi się prezydent Zeman, nie doszło do pełnej harmonizacji z dyplomacją rządową, czego przykładem były kompromitujące prokremlowskie wypowiedzi głowy państwa, z którymi nie utożsamiała się rządowa dyplomacja pod kierownictwem lewicowego ministra Zaorálka. W jednej zasadniczej kwestii nie dochodzi wszakże do niesnasek. Tą kwestią jest współpraca gospodarcza z Chinami.

Nauczcie mnie stabilizować społeczeństwo

Na jesieni 2014 roku wzbiły się w powietrze i odleciały w kierunku Pekinu dwa rządowe samoloty. Na ich pokładach znajdowali się reprezentanci państwa i duża delegacja czeskich przedsiębiorców. Celem podróży było pozyskanie kontaktów handlowych i nowe rynki zbytu. Ze strony Zemana chodziło o zademonstrowanie tego, że stosunki chińsko-czeskie wkraczają do nowej ery, że jesteśmy świadkami „restartu”, jak to raczył określić prezydent w wywiadzie udzielonym chińskiej telewizji.

Zeman v Chinach; źródło idnes.cz
Zeman v Chinach; źródło idnes.cz

Miloš Zeman nie byłby sobą, gdyby przy tej okazji nie wywołał kilku kontrowersji, które – jak ubolewał premier Bohuslav Sobotka – zaćmiły znaczenie jego wizyty w Państwie środka. W prasie odbił się echem powrót samolotem wynajętym przez prywatnych inwestorów z grup PPF oraz J&T zamiast maszyny rządowej. Obie te grupy wiążą z Chinami duże nadzieje. PPF jest jedynym właścicielem Home Credit China największego dostawcy kredytów konsumenckich na tamtejszym rynku, a w przypadku słowacko-czeskiej grupy J&T wyprawa na daleki wschód miała przynieść umowę chińskim gigantem z CEFC (o czym też będzie mowa dalej).

Tematem wielu krytycznych komentarzy stały się wypowiedzi czeskiej głowy państwa dla chińskich mediów. Rozwiał on ewentualne wątpliwości stwierdzeniem, że władze Republiki Czeskiej szanują integralność terytorium Chińskiej Republiki Ludowej i nie uznają rządu Tybetu na wygnaniu, niejako potwierdzając to, czemu dał wyraz minister Lubomír Zaorálek już w trakcie swojej kwietniowej wizyty w Pekinie tego samego roku. Dodał też, że postrzega Tajwan jak część państwa chińskiego i wyraził nadzieje na zjednoczenie. W Czechach Zemanowi wytknięto na przykładzie Niemiec i Szwajcarii, że da się uprawiać politykę gospodarczą zachowując większą wstrzemięźliwość wobec komunistycznych władz kraju, ale czeski prezydent należy do polityków, których krytyka bez względu na jej przedmiot i poziom tylko i wyłącznie utwierdzają w jego poglądach.

Krecik + Panda = Miłość

Od wizyty na dalekim wschodzie minął zaledwie rok – który wzbogacił światową kinematografię o owoce czesko-chińskiej współpracy pod tytułem „Krecik i Panda” – a już na jesieni 2015 mówiło się, o tym, że prezydent Czeskiej Republiki będzie jedynym tak wysoko postawionym politykiem zachodniego państwa, który weźmie udział w chińskich obchodach 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Reprezentanci Czech - Zeman i Krecik. Zdjęcie pochodzi z CCTV
Reprezentanci Czech – Zeman i Krecik. Zdjęcie pochodzi z CCTV

Z trybun na Placu Niebiańskiego Spokoju Zeman w towarzystwie między innymi Władimira Putina czy oskarżonego o współudział w ludobójstwie Omara al-Baszira mogli podziwiać przemarsz oddziałów największej armii świata i pierwszy publiczny pokaz nowych typów chińskiego uzbrojenia. Ponownie doszło do przyjacielskich gestów i wymiany uprzejmości. Między innymi miało miejsce kilka spotkań prezydenta Zemana z Przewodniczącym Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinpingiem.

Niedługo po pekińskich uroczystościach pojawiły się artykuły prasowe na temat nadciągającej fali chińskich inwestycji. Do małych Czech wkroczyło z hukiem szóste największe prywatne chińskie przedsiębiorstwo – szanghajska korporacja CEFC. Skala i różnorodność zakupów robi wrażenie. Oprócz kilku drogich praskich nieruchomości CEFC dokonała kupna 60% udziałów w klubie piłkarskim Slavia, niemal 50% udziałów w liniach lotniczych Travel Service – będącego tak na marginesie posiadaczem 30% akcji czeskiego narodowego przewoźnika ČSA – i niemal 80% browaru Lobkowicz. Chińczycy nawiążą też strategiczną współpracę z największą czeską agencją reklamową Medea Group i wydawnictwem Empresa Media, posiadaczem szeregu magazynów i tygodników oraz telewizji Barrandov. Na dokładkę CEFC zwiększyło swój podział we wspomnianej już grupie J&T na 30%.

Można domniemywać, że pompa i kurtuazja związana z wizytami Zemana są tylko swoistym parawanem, za którym przebiegały i przebiegają rozmowy lobbystów i przedsiębiorców. Choć chętnie przyjmujący pozę patrona czeskiego przemysłu Zeman podkreśla swoją rolę w tym przedsięwzięciu, przypuszcza się, że niemałą role w zadzierzgnięciu nowych kontaktów odegrał Jaroslav Tvrdík były wojskowy, niegdysiejszy minister obrony i człowiek, który w roli dyrektora ČSA, gospodarzył z rozrzutnością, która go kosztowała dyrektorskie stanowisko. Tvrdík piastuje dziś stanowisko szefa Czesko-Chińskiej Izby Handlowej.

Tajemniczy chiński gigant CEFC

Jądrem tej historii nie jest jednak ani styl i treść dyplomatycznych wysiłków władz w Pradze, ani aspiracje prezydenta Zemana, ani też inwestycje jako takie, choć każdy z tych tematów jest wart sam w sobie uwagi. Najistotniejsze jest to, o czym zarazem wiemy najmniej, czyli cele i powiązania korporacji, która z takim rozmachem weszła na czeski rynek.

O firmie CEFC – czyli China Huaxin Energy Ltd. zwanej też China Cefc Energy Company Ltd. – nie wiemy za wiele. Tym niemniej na podstawie dociekań czeskich speców od Chin uzupełnionych o analizy dostępne w języku angielskim da się złożyć intrygujący obraz.

CEFC - tajemniczy moloch. Zdjęcie pochodzi se oficjalnej strony firmy
CEFC – tajemniczy moloch. Zdjęcie pochodzi se oficjalnej strony firmy

CEFC powstała w roku 2002 i przez kilka lat działała na rynku lokalnym spełniając przyjęte przez siebie zadania zapewniania bezpieczeństwa energetycznego kraju. Po kilku latach nastąpiła ekspansja, a około roku 2010 nazwa CEFC pojawia się w mediach zagranicznych. W 2014 CEFS znalazło się na liście największych firm świata Fortune Global 500. Działalność koncernu od początku skupia się w sektorze energetycznym i finansowym, skąd pochodzą główne zyski. To sprawia że zakupy w Czechach można traktować jako część PR-u i przekąski przez właściwym daniem.

Gesty natury symbolicznej częstokroć mają zresztą wartość informacyjną i dlatego nie od rzeczy będzie zwrócenie uwagi na hasła wyrażające misję CEFC, która własnymi słowy ma łączyć “przedsiębiorczość, konfucjanizm, oraz dyscyplinę o wojskowym charakterze”. Inny slogan to „Spłacić dług wobec ojczyzny poprzez przemysł”.

Szefem CEFC jest niejaky Ye Jianming. Ten zaledwie 38-letni szef finansowego imperium zdobył sobie uznanie w kręgach międzynarodowych decydentów, wśród których jest Henry Kissinger czy zmarły już król Abd Allah ibn Abd al-Aziz Al Su’ud. Pan Ye Jianming jest postacią enigmatyczną. Jego imię pojawia się z związku z kilkoma innymi przedsiębiorstwami jak np. Singapore Petrol Development Pte Ltd czy też Shanghai Zhenrong Company, kontrolowaną przez znajdującą się na liście firm objętych sankcjami Zhuhai Zhenrong Company.

Najistotniejsza jest jednak inna z funkcji tego możnego przedsiębiorcy. W latach 2003-2005 Ye Jianming piastował stanowisko zastępcy głównego sekretarza CAIFC – Chińskiego Stowarzyszenia Dobrych Stosunków Międzynarodowych. Ta organizacja uważana jest za publiczną platformę Wydziału Łączności, czyli tajnej służby funkcjonującej w ramach Głównego Wydziału Politycznego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Jej wcześniejsza i wymowniejsza nazwa to Enemy Work Department. Według analityków – np. z amerykańskiej fundacji Project 2049 – chodzi tu o struktury uczestniczące w tym, co określa się mianem wojny politycznej.

Wydział Łączności działa bowiem na styku świata polityki, gospodarki, działań wojskowych i wywiadowczych. W opinii amerykańskiego specjalisty od spraw bezpieczeństwa dr. J Michael Wallera działania przeprowadzane przez Chińczyków do złudzenia przypominają znane z ery sowieckiej działania z zakresu technik dezinformacyjnych i dywersji ideologicznej (ros. активные мероприятия ang. active measures), wśród których istotną role odgrywa umiejętnie stosowana wobec rządów, polityków i społeczeństw mieszanka zagrań i sygnałów przyjaznych i wrogich.

Pozostańmy przy tych ostatnich. W 2013 komentator i pułkownik chińskiego lotnictwa Dai Xu wyraził publiczne opinię, że ptasia grypa to amerykańska broń biologiczna. To nie był odosobniony incydent, ale typowa wypowiedź ze strony jednego z jastrzębi chińskich sił zbrojnych, który miedzy innymi określił Filipiny i Wietnam jako „amerykańskie pieski

Dai Xu. Zdjęcie pochodzi ze wantchinatimes
Dai Xu. Zdjęcie pochodzi ze wantchinatimes

Ten sam Dai Xu jest również analitykiem China Energy Fund Committee. Nie, podobieństwo nazw nie jest przypadkiem. Fundacja czy ośrodek myśli, China Energy Fund Committee – w skrócie CEFC – jest bowiem związana z korporacją CEFC. Według opisu na stronie internetowej to „hongkońska pozarządowa komisja zrzeszająca światłe umysły w celu promowania harmonijnego współdziałania pomiędzy cywilizacjami”. Poza harmonijnym zbliżaniem cywilizacji nacjonalistyczne głowy z kręgów Xu i fundacji CEFC mają również pomysł na harmonizację chińskiego społeczeństwa. W toczącej się od dekad dyskusji na temat konstytucjonalizmu, a stawiającej zasadnicze pytanie tzn. czy partię obowiązuje ustawa zasadnicza, związana z Xu frakcja neoautorytarna zabrała w roku 2013 głos i przypuściła atak na ideę ograniczania władzy partii poprzez konstytucję. Odrzucono tego rodzaju pomysły jako narzędzie walki zachodu z socjalistycznym państwem chińskim.

Jako kuriozum warto wspomnieć, że Komisja ds. Organizacji Pozarządowych ONZ przyznała w 2011 China Energy Fund Committee jako organizacji pozarządowej status konsultacyjny mimo powiązań z korporacją o niejasnej strukturze i celach a nade wszystko wbrew związkom z reżimem. Oczywiście tak naprawdę nikt nie ma prawa być zdumiony. W krajach takich jak Rosja czy Chiny – i nie tylko w nich ale zwłaszcza w nich – niejako z istoty rzeczy należy zakładać, że wielkie koncerny pozostają w symbiozie z władzami. W przypadku CEFC to co wiemy, nakazuje – oprócz oczywistych motywów ekonomicznych – upatrywać drugiego dna działania firmy czyli uczestnictwa w ideologicznej misji i wojnie politycznej.

Co jednak może i powinno zaskakiwać, to postawa wysoko postawionych polityków Republiki Czeskiej. Informacyjna Służba Bezpieczeństwa, agencja czeskiego kontrwywiadu już od lat ostrzega przez wzmożoną działalnością chińskich i rosyjskich służb na terytorium Czech. To co wiadomo o CEFC w połączeniu ze sprawozdaniami czeskich służb wywiadowczych – nawet z ostrożnymi ogólnikami zawartymi w ich ogólnodostępnych wersjach – powinno skłonić do wstrzemięźliwości i ostrożności w kontaktach. Tej jednak brakuje. Koronnym dowodem niefrasobliwości jest fakt, że Ye Jianming został mianowany specjalnym doradcą czeskiego prezydenta. Tworzy on zresztą dobrany duet z innym – również specjalnym – doradcą, którym jest Martin Nejedlý, przedstawiciel Lukoil Aviation Czech czyli czeskiej filii Lukoilu.

Praga – Chinatown

Jak już wspomniano, dotychczasowe zakupy CEFC w Czechach można traktować jak przygrywkę i to w dwojakim sensie. Po pierwsze, w centrum uwagi CEFC jest sektor energetyczny i finansowy i w tym właśnie kierunku należy się spodziewać dalszej ekspansji. Ostatecznie Chińczycy zwiększyli swój udział w grupie J&T, która interesuje się odkupieniemUnipetrolu od polskiego Orlenu.

Prestiżowy gmach Živnobanka - europeskie centrum dowodzenia CEFC. Zdjęcie - Dnes
Prestiżowy gmach Živnobanka – europeskie centrum dowodzenia CEFC. Zdjęcie – Dnes

Po drugie, obecna fala inwestycji zaczęła się wkroczeniem CEFC, ale z pewnością się nim nie skończy. Na horyzoncie już majaczą inne wielkie marki jak Bank of China czy też gigant internetowego handlu – Alibaba, a niedawne Chińskie Forum Inwestycyjne 2015 w Pradze będące wielkim spotkaniem inwestorów i przedsiębiorców, stanowiło przygotowanie gruntu pod kolejną falę inwestycji. Praga może się w rezultacie stać europejską bazą Chińskich operacji handlowych, jak ogłosił premier Bohuslav Sobotka.

Ten ostatni przebywa zresztą w chwili pisania tych słów na wizycie w Chinach. Udał się tam z przedstawicielami 37 miejscowych firm, a reprezentanci 40 czeskich przedsiębiorstw posiadających przedstawicielstwa z Państwie środka, dołączyli do delegacji na miejscu. Reprezentują szerokie spektrum przemysłu począwszy od producentów radarów po browary i usługi zdrowotne.

Wypada stwierdzić, że według wszystkich znaków na niebie i ziemi stosunki chińsko-czeskie gospodarcze czeka świetlana przyszłość, ale nie sposób nie zauważyć, że chińska obecność ma podwójne dno. Oznacza to, robiąc z interesy z ChRL łatwo się zachłysnąć i przestać patrzeć swoim partnerom na ręce, a obserwując poczynania prezydenta i jego otoczenia można odnieść wrażenie takiego właśnie zachłyśnięcia.

źródła: Lidove noviny, Southseaconversations, Project 2049, Deník, ČT24, Dnes, Aktuálně, Ech

Najnowsze artykuły