Kończący się rok był dobry dla gospodarki, nie najlepszy dla środowiska i bardzo zły dla odnawialnych źródeł energii. Niestety po raz kolejny. Ale Nowy Rok i formułowany właśnie Nowy Rząd to niecodzienna okazja do poprawy polityki w obszarach gdzie ustępujący rząd nie święcił największych sukcesów. Zresztą nie tylko ten ustępujący – pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Trudno uwierzyć jak bardzo, pomimo olbrzymich zmian na świecie, zatrzymał się czas w polskiej energetyce. Życzenia Noworoczne na koniec ‘2014 zaczynały się (już wtedy!) takim wstępem: od końca 2012 coraz trudniej było w tej materii o optymizm, przynajmniej jeśli chodziło o efekty działań rządu. Poprzedni rząd najpierw nieśmiało, a potem od II expose konsekwentnie odmawiał OZE prawa do rozwoju i coraz bardziej jawnie blokował, a dobra ustawa o OZE byłaby przeszkodą w realizacji planu. Obecny [2014!] rząd miał szansę na zmianę podejścia, ale ostatecznie przegrał z … kalendarzem. Negocjację pakietu klimatycznego wypadły w okresie natarczywych żądań utrzymania krajowego górnictwa, aby razem z energetyka mogło pozostać przez kolejne dekady na garnuszku podatnika, a górnictwo i energetyka to też elektorat wyborczy '2015.
Czyli mamy nową tradycję – znowu zły rok dla OZE, znowu negocjujemy część wdrożeniową Pakietu klimatycznego (Pakiet zimowy), znowu mamy (rosnące) roszczenia górnicze, znowu środowisko traci i są plany podporządkowania go gospodarce( energetyce), znowu na agendę powraca energia atomowa (chęć załapania się epigonów inżyniera Karwowskiego na jeszcze jedną wielką budowę socjalizmu lub odwrotnie – niczym wręcz anegdotyczny plan zburzenia PKiN, który może być wyrazem braku poważniejszych planów) i znowu gospodarka (jeszcze) się trzyma. Dodatkowo, składając życzenia Panu Premierowi wesprę się sprawdzonym, a i przez niego jako autora strategii gospodarczej ustępującego rządu dość skutecznie wykorzystywanym, chińskim pomysłem na gospodarkę.
Premier Morawiecki jeszcze jako wicepremier miał (jako jeden z niewielu) znaczące sukcesy gospodarcze (pomijam fiskalne, to na inną okoliczność) w roku niemal już minionym. Odważył się podważyć tzw. (neoliberalny) Konsensus Waszyngtoński i, jak na razie, nie poległ. Podejmując się ryzykownych i początkowo kontrowersyjnych reform gospodarczych w trudnym, populistycznym otoczeniu społecznym i politycznym, opierał się na koncepcjach chińskiego ekonomisty prof. Justina Yifu Lina. Lin był wykładowcą zachodnich uniwersytetów, głównym ekonomistą i wiceprezydentem Banku Światowego, a obecnie wykłada na Uniwersytecie Pekińskim jako dyrektor Centrum Nowej Ekonomii Strukturalnej (tzw. NES) i należy do najczęściej cytowanych współczesnych ekonomistów. W pewnym sensie dał podstawy teoretyczne transformacji chińskiej (ale również np. południowokoreańskiej) gospodarki. Inspirowany rozwojem azjatyckich potęg Yifu Lin rehabilituje z pomocą teorii NES rolę państwa w gospodarce i inspiruje m.in. Morawieckiego i politykę gospodarczą prawicy. Premier Morawiecki zgodnie z radą Yifu Lina zdołał w „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” (SOR) zidentyfikować sektory warte wsparcia państwa, które tworzą w naszej gospodarce wartość dodaną, ale jak do tej pory na tej liście, poza motywowaną politycznie geotermią, nie było OZE. Również energetyka nie była sektorem wspieranym, a traktowana była jako środek do osiągnięcia celu.
I tu osobiste wtrącenie. Nie mam pełnego przekonania do NES, a w szczególności do tezy o innowacyjności państwowych monopoli, zwłaszcza w energetyce, ale okazało się, że prof. Lin nie jest, przynajmniej w tym zakresie ortodoksyjny. Wyraziłem swoją wątpliwość bezpośrednio na spotkaniu Lina z ekonomistami i doradcami Prezydenta Andrzej Dudy i od twórcy NES uzyskałem wówczas dla mnie zaskakującą odpowiedź, że powinniśmy pójść śladem zachodnich sąsiadów, bo jego zdaniem to Niemcy wsparcie państwa dla OZE przełożyli na niezwykle silny rozwój innowacyjnych małych i średnich firm i dzięki wsparciu państwa i innowacyjności tych firm osiągnęli przewagę konkurencyjną i stali się (z olbrzymim udziałem zielonych technologii) pierwszą potęgą eksportową (obecnie drugą, po Chinach). Yifu Lin, zresztą wspólnie z Niemcami, promuje obecnie na forum ONZ, utworzenie zielonego funduszu dla krajów rozwijających się, w którym Chiny (jako kraj już średnio rozwinięty) odegrają po raz pierwszy rolę dostawcy.Wbrew krajowej retoryce polityki energetyczne i klimatyczne oraz przemysłowe Niemiec, Chin, czy Korei Południowej (do której też nawiązujemy i którą Lin uważał za dobry przykład NES) są bardzo podobne i trafiają na podobne problemy.
Yifu Lin zdaje sobie jednak sprawę, że początkowe sukcesy zwiększania udziału państwa w gospodarce, w tym energetyce, mają też swoje ciemniejsze strony i niosą za sobą różnego rodzaju koszty.
W najnowszym artykule w New York Times o tworzeniu potęgi gospodarczej, prof. Lin pisze o dwu plagach NES, z którymi jednak całkiem dobrze (zdaniem Lina) radzi sobie chiński rząd: są to korupcja (nieodzowny element etatyzmu) i ochrona środowiska. W pierwszej sprawie widać aktywność rządu, pytanie o skuteczność jest ciągle otwarte. W drugiej sprawie, Chiny już od kilku lat wprowadzają coraz bardziej restrykcyjne regulacje środowiskowe (również krajowy system handlu emisjami, na wzór UE) , które równoważą szybki wzrost z dbałością o środowisko i stały się globalnym liderem w OZE, w szczególności w energetyce słonecznej i wiatrowej. Chiny zatruły się wyziewami z procesów spalania w przemyśle, tak jak Polska w czasach wielkich budów realnego socjalizmu. Teraz Polsce i innym krajom spóźnionym technologicznie sprzedają schyłkowe i względnie najbardziej zanieczyszczające technologie, tak jak to może mieć miejsce w przypadku wygranej oferty chińskiej na budowę także w Polsce ostatniej (?) elektrowni węglowej w Ostrołęce. Wraz z tym jak Chiny stają w koalicji na rzecz innowacji, ochrony klimatu i OZE odwraca się kierunek zagrożenia ucieczki emisji w formie tzw. carbon leakage.
Na podstawie otrzymanych w spadku po 2017 roku (i poprzednich) nierozwiązanych problemów, oraz na podbudowie chińskich doświadczeń i teorii najbardziej znanego chińskiego ekonomisty ośmielę się sformułować życzenia do i dla Premiera na Nowy Rok.
- W obecnej sytuacji powracających problemów środowiskowych: rosnącego deficytu wody (niedoceniany problem dla scentralizowanej energetyki paliw kopanych), postępujących zmian klimatu, narastającego problemu smogu, skutków i kosztów zdrowotnych rożnych nieczyszczeń, naruszania ekosystemów leśnych i rolnych oraz światowej i unijnej agendy ekologicznej i rosnącej świadomości polskiego społeczeństwa na temat tych zagrożeń, życzenie aby nie likwidować Ministerstwa Środowiska. Trzeba je wzmocnić, nawet kosztem resortów gospodarczych, właśnie w imię rozwoju gospodarczego i innowacji.
- Odnawialne źródła energii nie przetrwają obecnie prowadzonej polityki energetycznej. Po wydaniu części unijnych dotacji (wydawanie środków na OZE nie idzie najlepiej i całości alokacji przy obecnych regulacjach nie wydamy) zostaniemy sami z problemami środowiskowymi, unijnymi i międzynarodowymi zobowiązaniami i olbrzymim problemem w polityce energetycznej (zależność od surowców i technologii). Tak więc kolejne życzenie, aby korzystając w pełni z teorii prof. Lina poszerzyć zakres promowanych sektorów (również w SOR) wysokiej wartości dodanej, o pochopnie pominięte przez ustępujący rząd technologie OZE: energetykę słoneczną i wiatrową (w tym morską), które obecnie i na przyszłość mają największy potencjał energetyczny, potencjał innowacji i są w stanie w dobrze zaprojektowanym miksie energetycznym dostarczyć najtańszą energię.
- Energetyka jądrowa, przy swoich możliwościach w zakresie ochrony klimatu obecnie pojawia się w programach inwestycyjnych w energetyce tylko wtedy gdy sztucznie hamowany jest rozwój OZE i gdy państwo decyduje się przerzucić na społeczeństwo bardzo duże koszty finansowe, koszty związane z bezpieczeństwem, koszty środowiskowe oraz nie boi się podnoszenia kosztów energii dla ludności i dla przemysłu. Dlatego też ostatnim życzeniem jest, aby w 2018 roku uwzględnić fakt, że energetyka jądrowa wymaga specjalnej ostrożności z uwagi na koszty i ryzyka i nie można poodejmować w tej sprawie pochopnej decyzji bez szerokiej debaty publicznej zakończonej referendum.