Zamrożenie cen energii na poziomie ub. roku, w ciągu zaledwie kilku miesięcy pokazało skalę braku konkurencyjności polskiej energetyki wobec krajów mających niższe koszty. Stabilizacja cen energii nie jest już problemem dla unijnej energetyki, tymczasem w Polsce spowodowała dalsze gwałtowne spadki wartości giełdowej państwowych firm energetycznych – o ok. 20% oraz wyraźny spadek zysków. To z kolei zdecydowane ogranicza możliwości inwestowania przez koncerny w technologie trwale obniżające koszty energii w systemie energetycznym (i ceny dla odbiorców energii) i stopniową poprawę konkurencyjności. Pomimo zastoju inwestycyjnego w energetyce, gwałtownie rośnie – bez udziału koncernów – rynek inwestycji w fotowoltaikę, którego wartość już w 2019 roku przekroczy 3,5 mld zł, a jednocześnie rośnie jednocześnie rola systemu bankowego. Stwarza to warunki na racjonalizację kosztów i decyzji inwestycyjnych i daje szansę na długo-wyczekiwaną transformację energetyczną – pisze Grzegorz Wiśniewski, Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Wg informacji prezesa URE, na podstawie ankiet z ub. roku nt. planów inwestycyjnych koncesjonowanych przedsiębiorstw energetycznych w nowe moce wytwórcze w latach 2018-2032 (chodzi o źródła o mocach powyżej 50 MW), w br. miało powstać 1,8 GW nowych mocy w energetyce konwencjonalnej (węgiel i gaz) i wiatrowej. Państwowe firmy nie rozważały istotnych inwestycji w fotowoltaikę (PV). Szacowane nakłady inwestycyjne miały zdecydowanie wzrosnąć i wynieść ponad 9 mld zł. Ostatni biuletyn informacyjny GUS wskazuje jednak, że pomimo zapowiedzi stopa inwestycji w duże źródła do wytwarzania energii elektrycznej dalej (już kilka lat z rzędu) spada i powyższe plany inwestycyjnej w br. nie zostaną zrealizowane.
W tej sytuacji od kilku lat rosnąć powinny inwestycje w OZE, które niestety od 2016 roku zamiast rosnąć spadają. Wg EurObserv’ER w 2017 roku łączne obroty w krajowym sektorze OZE (energia elektryczna + ciepło+ paliwa transportowe) wyniosły 14 mld zł, w tym ok. 5 mld zł to obroty w sektorze wytwarzania energii elektrycznej (wartość inwestycji plus energii) – tabela 1 (dane w mln euro).
W całej UE obroty na rynku OZE wyniosły 155 mld euro. Największe obroty (powyżej 10 mld euro) miały miejsce w energetyce wiatrowej, biomasie, pompach ciepła, biopaliwach i fotowoltaice (w tabeli zaznaczono inwestycje w te technologie OZE w krajach członkowskich UE, które przekroczyły 1 mld euro). Krajowe obroty w UE stanowiły 2,2% , a największy udział miały biopaliwa i biomasa, podczas gdy technologie obniżające koszty energii elektrycznej – na tle całej UE- miały znikomy udział: energetyka wiatrowa -1,4%, fotowoltaika – tylko 0,7%. Obroty w sektorze PV w ramach całego krajowego sektora OZE stanowiły w Polsce 2,4% (co i tak oznacza istotny wzrost), podczas gdy np. w Niemczech, Włoszech, Wielkiej Brytami, Belgii i Holandii wynosiły one od 10 do 20%.
Już od pewnego czasu jest wiadomym, że czym mniej energii wiatru i fotowoltaiki w miksie energetycznym, tym droższa jest energia elektryczna. Jak spowodować aby przy coraz bardziej ograniczonych środkach własnych sektora energetycznego na inwestycje zwiększać udział technologii OZE obniżających koszty energii i poprawiających konkurencyjność firm energetycznych? Odpowiedź jest oczywista- tylko banki mogą sfinansować tak potężne potrzeby energetyczne. Ale banki nie będą finansować budowy źródeł niekonkurencyjnych pod względem kosztów wytwarzania energii, prawo bankowe jest pod tym względem jest bardziej restrykcyjne niż prawo spółek handlowych które czesto podejmują decyzje motywowane politycznie, a nie ekonomicznie..
Banki krajowe, podobnie jak europejskie, coraz częściej obierają strategię proekologiczną i zaprzestają współpracy oraz finansowania inwestycji i firm nieprzyjaznych środowisku. Początkowo banki sceptycznie podchodziły do finansowania inwestycji w OZE, mając w pamięci złe doświadczenia z inwestycji farm wiatrowych, w ramach których zawiódł system wsparcia tzw. zielonymi certyfikatami. Aktualnie banki odchodzą od finasowania inwestycji w paliwa kopalne i coraz bardziej otwierają się na finansowanie OZE, zwłaszcza tych najtańszych. Przykładem jest mBank, który od 1 kwietnia 2019 nie finansuje nowych kopalni węgla i bloków energetycznych opalanych węglem oraz energetyki atomowej. Nie będzie też nawiązywać relacji z firmami, w których udział energii elektrycznej z tego surowca wynosi ponad 50%. Podobnie ING Bank Śląski zamyka się na finansowanie nowych elektrowni węglowych oraz wprowadza do swojej oferty tzw. ekokredyty. Kolejne banki ogłaszają strategie służące zwiększonemu zaangażowaniu w finansowanie OZE, a w szczególności inwestycji w budowę farm fotowoltaicznych (tzw. „utility scale”), które wygrały aukcje OZE oraz inwestycji w segmencie prosumenckim, autoproducenckim w przemyśle i usługach (tzw. „commercials”).
Coraz większe zainteresowanie konsumentów energii elektrycznej możliwością produkcji energii na własne potrzeby pociąga za sobą potrzebę powstania nowych produktów finansowych na rynku, skierowanych bezpośrednio do podmiotów chcących stać się prosumentami, czy prosumentami biznesowymi. Banki wychodząc naprzeciw prosumentom oferują różnego rodzaju ekopożyczki, zazwyczaj przeznaczone bezpośrednio na zakup i montaż paneli fotowoltaicznych. Na przykład Bank PKO BP oferuje Ekopożyczkę PKO na zakup paneli fotowoltaicznych.
W ramach Funduszu Gwarancyjnego wsparcia innowacyjnych przedsiębiorstw europejskiego Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój (POIR) Bank Gospodarstwa Krajowego realizuje instrument finansowy Gwarancja Biznesmax. Jest to bezpłatna gwarancja spłaty kredytu oraz możliwość otrzymania dopłaty do oprocentowania kredytu objętego gwarancją. Gwarancja może być przeznaczona na zabezpieczenie kredytów finansujących rozwój działalności gospodarczej firm z sektora MŚP, w tym inwestycje w odnawialne źródła energii. Zakres gwarancji może obejmować do 80% kwoty kredytu, maksymalna kwota gwarancji to 2,5 mln euro a maksymalny okres gwarancji 20 lat. Chęć skorzystania z podobnego instrumentu zgłaszają także inwestorzy planujące budowę dużych farm fotowoltaicznych poza system aukcyjnym (PPA), którzy chcą obniżyć ryzyko wchodzenia na przeregulowany rynek energii.
Rosnące ceny energii, spadek zdolności firm energetycznych do realizacji wielkonakładowych inwestycji w paliwa kopalne oraz polityka banków do odchodzenia od paliw kopalnych w kierunku OZE, a w szczególności fotowoltaiki, zmienia diametralnie strukturę inwestycji także w krajowej energetyce. Wiele wskazuje na fakt, że już w tym roku fotowoltaika stanie się wiodącym obszarem inwestycji. Potwierdza to najnowszy raport IEO „Rynek fotowoltaiki ‘2019”. Poniżej przedstawiono szacunki IEO dotyczące inwestycji (w różnych segmentach sektora fotowoltaicznego) w całym 2019 roku oraz obroty na rynku energii elektrycznej z PV – tabela 2.
Wartość rynku inwestycji PV przekroczy 3,5 mld zł, a łączne obroty, łącznie z wartością energii wytworzonej w 2019 roku przekroczą 4 mld zł. A wobec spadku obrotów na rynku biomasy i biopaliw, fotowoltaika już w br. stanie się wiodącym obszarem energetyki odnawialnej (por. tabela 1), a być może także w całej krajowej elektroenergetyce. Wg IEO, Polska z nowymi mocami rzędu 1 GW, już w br. stanie się 4-tym krajem w UE (po przyspieszającej inwestycje Hiszpanii, Niemczech, Francji, ale przed Włochami) pod względem inwestycji w fotowoltaikę. To w dużej mierze zasługa finansowania bankowego. Dotyczy to zarówno finansowania prosumenckich – wspieranych także dotacjami RPO, jak i autoproducentów i farm fotowoltaicznych, także tych które zaczną sprzedawać energię na zasadach rynkowych.
W szybkorosnącej branży PV inwestycje dominują nad przychodami ze sprzedaży energii (są siedmiokrotnie wyższe). Jest to sytuacja diametralnie odmienna od całej energetyki, gdzie realne nakłady inwestycyjne to co najwyżej jedna siódma wartości sprzedanej energii i ta relacja ciągle się pogarsza. Poza tym inwestycje w energetyce realizowane są głównie na papierze, podczas gdy inwestycje w fotowoltaice mają charakter realny (dzięki krótkim cyklom inwestycyjnym trafiają do statystyk gdy są zmaterializują, a nie wtedy gdy koncerny ogłaszają ze zamierzają rozpocząć kolejną wielką budowę bez gwarancji jej ukończenia). Skala inwestycji w OZE, a zwłaszcza „szybkich” inwestycji w fotowoltaikę z coraz szerszym zaangażowaniem sektora bankowego zmieni znacznie szybciej strukturę krajowego miksu energetycznego niż wynikałoby to z oficjalnych zapowiedzi w stylu „jeszcze długo węgiel będzie filarem polskiej energetyki”. Kontynuacja inwestycji w OZE spowoduje, że ani nowe elektrownie węglowe ani jądrowe nie zmieszczą się na rynku (w tzw. merit order), a kierowanie środków na te cele będzie pozbawiane znamion racjonalności gospodarczej. Nie oznacza to oczywiście, że istniejące zasoby wytwórcze energetyka węglowej nie będą jeszcze przez maksimum 10-20 lat filarem bezpieczeństwa energetycznego państwa, ale trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek dalsze inwestycje w energetykę węglową, a tym bardziej w jądrową.
Polskie koncerny pod wpływem okoliczności zewnętrznych i banków (też państwowych) będą musiały (tak jak już uczynił to Tauron) zmienić strategie inwestycyjne i nie tylko wrócić do inwestycji w energetykę wiatrowa, ale także w dotychczas ignorowaną fotowoltaikę. Tego zwrotu ani zarządy ani udziałowcy nie będą żałować, w przeciwieństwie do dalszego trwania na dotychczasowych pozycjach. Warto pamiętać, że po upadku Enron w USA, na rynku została tylko jedyna jego zdrowa cześć – wiatrowe „GE Wind”. Z kolei po latach nierozważne zaangażowanie się tej samej gruoy GE (GE Hitachi Nuclear Energy razem z Westinghouse), już za czasów prezydentury Donalda Trampa, w energetykę jądrowa (zamiast w OZE) ciągnie obie firmy ku bankructwu. Ten fakt powinno dać sporo do myślenia polskim koncernom i politykom. Banki idą zawsze krok za polityką i nie są od robienia rewolucji technologicznych, ale dzięki trzymaniu się prostych zasad, ich rosnący udział w energetyce służy racjonalizacji decyzji inwestycyjnych.
odnawialny.blogspot.com