Wobec fiaska rozmów Putin znów straszy przerwą dostaw gazu przez Ukrainę

14 grudnia 2016, 07:15 Alert

Prezydent Rosji Władimir Putin przeprowadził rozmowę telefoniczną z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Jednym z tematów były dostawy gazu z Rosji przez Ukrainę do Europy. Inicjatorką rozmowy była Merkel.

Rosyjski przywódca po raz kolejny ostrzegł, że „Ukraina nie chce skoordynować zakupów gazu z Rosji”, co jego zdaniem zagraża bezpieczeństwu dostaw do Europy. W ukraińskich magazynach musi spoczywać odpowiednia ilość surowca, aby technicznie możliwy był tranzyt. Według Kijowa nie ma zagrożenia. Moskwa, zgodnie z wieloletnią tradycją, straszy przerwami dostaw w okresie zimowym.

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej

Angela Merkel podkreśliła, że Rosja musi zwiększyć wysiłek na rzecz realizacji porozumień mińskich o deeskalacji wojny w ukraińskim Donbasie, gdzie trwają walki sił rosyjskich z ukraińskimi.

Komisja Europejska, Ukraina i Rosja nie doszły dotąd do porozumienia w sprawie warunków dostaw rosyjskiego gazu nad Dniepr w sezonie grzewczym. Pierwsza runda rozmów na ten temat zakończyła się fiaskiem. Ukraińcy liczą na zniesienie obowiązkowych zakupów w zgodzie z klauzulą take or pay oraz atrakcyjnej ceny, czyli warunków analogicznych do porozumień z lat 2014-15. Wynegocjowane zapisy mają zostać zawarte w aneksie do umowy gazowej Naftogaz-Gazprom.

Wojna nerwów

W drugim półroczu 2016 roku za zakupy gazu w Europie Naftogaz przepłacił ok. 70 mln dolarów – poinformował rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak. – Na dzień dzisiejszy cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy, która jest zawarta w umowie i określona na podstawie konkretnej formuły, jest o 20-30 procent niższa od tych obowiązujących obecnie na rynkach spotowych, hubach czy giełdach. Wobec tego z ekonomicznego punktu widzenia strona ukraińska jest zainteresowana tym, aby dzisiaj kupować gaz od Gazpromu. Jest to po prostu bardziej opłacalne, ponieważ cena jest niższa – powiedział Nowak w rozmowie z kanałem NTV.

– Owszem jest jedna rzecz, na którą zwracamy uwagę naszym ukraińskim kolegom oraz Komisji Europejskiej. Mianowicie to, że formuła na podstawie której określona jest cena w kontrakcie, jest niższa od tej w drugim półroczu 2016 roku. Jak wiadomo Naftogaz kupuje nasz gaz, ale poprzez europejskich odbiorców i po wyższej cenie. Myślimy, że w drugiej połowie tego roku Naftogaz przepłacił ok. 70 mln dolarów – stwierdził rosyjski minister.

Co ciekawe, w tym samym czasie na swojej stronie internetowej ukraiński operator systemu przesyłowego (GTS) spółka Uktransgaz poinformowała o tym, że Gazprom nie zapewnia odpowiedniego ciśnienia na punkcie wejścia. Zdaniem operatora od 1 listopada do 10 grudnia w kluczowej stacji pomiarowej Sudża odnotowano, że ciśnienie w rurociągu tranzytowym jest poniżej minimalnej, dopuszczalnej wartości 60 atmosfer. Nie jest to pierwszy raz kiedy Rosjanie podejmują tego rodzaju działania. Zdaniem Kijowa chcą zrobić wszystko, aby przekonać europejskich partnerów jego spółki, że Ukraina nie może być państwem tranzytowym na potrzeby realizacji dostaw rosyjskiego gazu.

Odnosząc się do zakupów paliwa przez Kijów przypomnijmy, że w ramach poprzedniego pakietu zimowego Kijów kupował rosyjski gaz w okresie między 12 października a 25 listopada 2015 roku. Wówczas za 542 mln dolarów Naftogaz nabył łącznie 2,383 mld m3 paliwa. Od tego czasu Ukraina nie realizuje bezpośrednich zakupów surowca z Rosji. Dostarczany on jest z kierunku Polski, Słowacji oraz Węgier na zasadzie rewersu.

Natomiast jak poinformowało na stronie internetowej Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego i Handlu Ukrainy, w listopadzie tego roku tamtejsze spółki importowały gaz przy średniej cenie 4 866,34 hrywien (188,93 dolarów za 1000 m3).

W styczniu 2016 roku cena importowanego surowca wynosiła 231,41 dolarów (5542,82 hrywien), w lutym – 200,39 dolarów (5352,03 hrywien), w marcu – 198,57 dolarów (5292,39 hrywien), w kwietniu – 188,08 dolarów (4795,87 hrywien), w maju – 181,5 dolarów (4595,1 hrywien), w czerwcu – 184,3 dolarów (4595,21 hrywien), w lipcu – 210,88 dolarów (5233,26 hrywien), w sierpniu – 199,1 dolarów (4981,34 hrywien), we wrześniu – 199,61 dolarów (5255,29 hrywien), w październiku – 180,55 dolarów (4652,17 hrywien).

Przypomnijmy, że w ubiegły piątek w Brukseli doszło do trójstronnego spotkania przedstawicieli Komisji Europejskiej, Ukrainy oraz Federacji Rosyjskiej, które miało przynieść rozstrzygnięcie w sprawie możliwego wznowienia przez naszych wschodnich sąsiadów zakupów gazu od Gazpromu. Stronom nie udało się dojść do porozumienia.

Rosja chce porzucić Ukrainę

Komisja Europejska za wszelką cenę broni tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy po 2019 roku – powiedział po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Serbii Ivicą Daciciem szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow. Według niego dialog energetyczny Rosji i Unii Europejskiej jest „ofiarą zideologizowanego i upolitycznionego podejścia”, które ma na celu „ukryć absolutny brak zdolności ze strony ukraińskich władz do wypełnienia zobowiązań wynikających z porozumień mińskich”.

– Sztuczny wymóg aby za wszelką cenę utrzymać tranzyt przez Ukrainę po 2019 roku, nawet kosztem poważnych strat zarówno dla Rosji jak i dla państw członkowskich UE, jest oburzającym przykładem. Obecnie w rozmowach z nami właśnie to stanowisko z uporem forsuje Komisja Europejska – powiedział Ławrow.

Przypomnijmy, że ten sam polityk już wcześniej mówił, iż projekt budowy gazociągu Nord Stream 2, a więc magistrali, która ma omijać Ukrainę, ma charakter czystko komercyjny, a próby jego zablokowania są czysto polityczne. Bruksela dotychczas nie wyraziła stanowczego sprzeciwu wobec budowy wspomnianego rurociągu, podkreślając jedynie, że jego ewentualne powstanie jest uzależnione od pełnej zgodności z unijnymi przepisami oraz wspomnianego utrzymania tranzytu przez Ukrainę. Ławrow mówił, że liczy na to, iż w tej kwestii Bruksela będzie kierowała się względami pragmatycznymi, a nie upolitycznionymi racjami.

Pod koniec lipca w odpowiedzi na wniosek o zgodę na koncentrację złożony przez konsorcjum Nord Stream 2 polski organ antymonopolowy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wyraził swoje obawy twierdząc, że powołanie takiego podmiotu wzmocniłoby i tak mocną pozycję Gazpromu w Polsce oraz Europie Środkowo-Wschodniej. Orzeczenie UOKiK spowodowało wycofanie się Rosjan i ich europejskich partnerów z planów powołania konsorcjum. Projekt jest krytykowany zgodnie przez państwa regionu, które obawiają się, że posłuży do ugruntowania dominacji Gazpromu na rynku oraz zaszkodzi konkurencji.

TASS/RIA Novosti/Interfax/Oilcapital.ru