KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
W ostatnich tygodniach w Polsce, jak i w innych państwach europejskich ceny paliw spadały wyraźnie. Jednak pojawiły się sygnały, że ten pożądany trend właśnie się kończy, choć ceny ropy na światowym rynku nadal są o wiele niższe niż rok temu.
W ostatnim komunikacie Polska Izba Paliw Płynnych, informuje, że rosną ceny oleju napędowego i benzyny. Tanieje jedynie autogaz. Kierowców, którzy w ostatnich dniach tankowali paliwo czekała przykrość: ceny wyraźnie poszły w górę. Na hurtowym rynku trend drożejącego paliwa jest jeszcze wyraźniejszy. Wg danych z ub. tygodnia benzyna bezołowiowa 95 podrożała o 63,20 zł., średnio w rafineriach metr3 kosztował 3532,60 zł. Podobna była skala wzrostu w przypadku oleju napędowego, w zeszłym tygodniu był o 69,40 zł. droższy niż dwa tygodnie temu. Metr3 oleju kosztował na rynku hurtowym średnio 3618,00 zł. Na rynku detalicznym w ubiegłym tygodniu benzyna bezołowiowa 95 podrożała o 6 groszy i średnio w Polsce kosztowała 4,35 zł. za litr. O 8 groszy poszła w górę średnia ogólnopolska dla oleju napędowego, za którego litr trzeba było przeciętnie płacić 4,37 zł. Taki sam proces wzrostu cen paliw rozpoczął się w całej Europie.
W skali makro wygląda to tak, że na giełdach naftowych notowania ropy Brent znajdują się w okolicach tegorocznych cenowych maksimów i chociaż wciąż faktem są spore wahania, to zwyżki mają większy wpływ na ceny paliw niż incydentalne spadki. W Polsce w ciągu ostatnich 30 dni olej napędowy i benzyna podrożały o około 300 złotych na metrze sześciennym.
To jest naturalnie trend niekorzystny dla rynku klienta końcowego paliw. Ale rafinerie nie mają wyjścia, muszą podnosić ceny, co przy spadających marżach operatorów rynku detalicznego daje jednoznacznie zwyżkową prognozę zmian cen paliw na stacjach w najbliższych dniach. Niestety, prawdopodobnie także w dłuższej perspektywie. Szacowane przedziały zwyżek dla poszczególnych gatunków paliw to 4,37-4,49 zł za litr dla benzyny bezołowiowej 95, 4,43-4,56 zł za litr dla oleju napędowego i 1,94-2,04 zł za litr dla autogazu. Należy liczyć się ze sporą rozpiętością cen pomiędzy poszczególnymi stacjami, które będą uzależniać oferowane ceny od swoich kosztów zakupu paliwa w hurcie. Ale generalnie optymizm na rynku detalicznym zaczął gasnąć i będzie go coraz mniej.
Są natomiast szanse na powrót optymizmu na globalny rynek ropy. Po siedmiu tygodniach 2015 r. widoczne są poważne sygnały odwrotu spadku cen. Pod wpływem kolejnych sygnałów dotyczących ograniczenia wydobycia łupkowego w USA, a także po wypowiedziach przedstawicieli koncernu Total, jednego z głównych producentów paliw w Europie o cięciach wydatków inwestycyjnych w b.r., – notowania cen baryłki Brent wypchnęło na poziom 60 dol. Nie zaszkodziła ostatnia oficjalna deklaracja o zapasach paliw w Stanach Zjednoczonych, które wzrosły o 20 mln baryłek, (co prawda nie pomogła z drugiej strony informacja o większym niż przewidywano wzroście PKB w Niemczech). Pewna nadpodaż ropy, efekt rywalizacji głównych producentów w ostatnich miesiącach, utrzymuje się nadal i wciąż nie jest pewne, który z nich w tej rywalizacji wygra. W ub. tygodniu opublikowana prognoza Międzynarodowej Agencji Energii (MAE), sugeruje, że to Stany Zjednoczone pozostaną globalnym prymusem wydobycia ropy (i gazu) do 2020 roku. W ocenie ekspertów MAE ograniczenia związane ze zmniejszeniem liczby wiertni nie mają znaczenia dla pozycji USA w globalnej strukturze rynku ropy. Dla uczestników giełd ta informacja okazała się bez znaczenia, co może świadczyć o behawioralnych, a nie ekonomicznych motywach zachowań giełdowych nawet wielkich firm handlujących ropą.
Firmy handlowe skłonne są płacić więcej, żeby mieć pewność dostaw futures. Jednak wielkie koncerny nie liczą na szybki powrót wysokich cen i przechodzą na reżimy oszczędności, co działa jak sprzężenie zwrotne na sektor rafinerii. Francuski Total tnie inwestycje i likwiduje na dużą skalę miejsca pracy. Przyspiesza program sprzedaży swoich aktywów, aby zrekompensować stratę 6,5mld. dol. w czwartym kwartale poniesioną przez spadek cen ropy.
Total zrezygnował z tak atrakcyjnych projektów, jak wydobycie gazu łupkowego w Utica w Stanach Zjednoczonych, eksploatacja kanadyjskich piasków roponośnych Fort Hills i Joslyn i z gigantycznego, lukratywnego projektu Kaszagan w Kazachstanie. Francuski koncern ogranicza działalność swoich rafinerii. W Wielkiej Brytanii zmniejsza o połowę moce produkcyjne rafinerii Lindsey, której jesienią ub. r. nie udało się sprzedać. Rafineria Lindsey w North Killingholme, Lincolnshire jest trzecią, co do wielkości w Wielkiej Brytanii. Przetwarza ok.10 mln ton ropy rocznie, czyli 200 tys. baryłek dziennie surowca sprowadzanego dwoma rurociągami z Immingham Dock. Produkuje 35 rodzajów wyrobów ropopochodnych. Zarząd Total wyjaśnia, że plan oszczędnościowy poprawi konkurencyjność i zabezpieczy przyszłość rafinerii. Moc przerobowa zostanie zmniejszona z 10 mln ton rocznie do 5 mln ton. Logistyka dostaw ma być uproszczona, zreorganizowane czynności operacyjne. Lindsey zatrudnia 580 stałych pracowników, 180 z nich w najbliższym czasie straci pracę. Konsultacje z pracownikami rozpoczną się 24 lutego 2015 r. i lokalne władze przewidują, że może być gorąco. Analitycy brytyjscy oceniają, że w ciągu roku zwolnień może być więcej.
Oczekuje się, że reorganizacja rafinerii ma być sfinalizowana do końca 2016 r. – Rafineria Lindsey działa na najbardziej konkurencyjnym rynku w Europie, mamy rosnące koszty, bo spadek cen ropy to dla Totalu duży wzrost kosztów. Niższe ceny ropy, to tańsze ceny benzyny i oleju napędowego, więc produkty rafinerii są w Europie znacznie mniej opłacalne. Naszą reakcją mogą być jedynie daleko idące oszczędności i modernizacja, na początek rafinerii w Lindsey – wyjaśnia dyrektor generalny Total Jacques Beuckelaers.
Mocy przerobowych Total ma nadmiar również we Francji. Władze koncernu zapowiedziały, że plan oszczędnościowy dla Lindsey to początek. Plan dla sektora rafineryjnego we Francji zostanie ogłoszony wiosną.
Program dalszych cięć w sektorze rafinerii prawdopodobnie czeka całą Europę. Total ujawnił konieczność pewnego „zwijania” sektora rafinerii. Inne koncerny jak dotychczas nie. Presja na przemysł rafineryjny w Europie jest wciąż bardzo silna, były już likwidacje rafinerii w 2014 roku. W kilku krajach w b.r. wiadomo, że grozi zamykanie całego szeregu następnych.
Czy są to rezultaty załamania i wahań na rynku paliw, czy nadmiernej aktywności czynników pozarynkowych – zastanawiają się analitycy rynku paliw. Komisja Europejska zapowiedziała, że w pierwszej połowie 2015 r. będzie przeprowadzona analiza stanu sektora rafineryjnego w Europie, a wyniki posłużą, jako baza przyszłych regulacji Unii Europejskiej dla tego rynku. Takich badań dopominała się część krajów członkowskich UE, w tym Wielka Brytania, Niemcy, Polska, Włochy i Irlandia. – Szczególnie istotne jest przeprowadzenie gruntownych i obiektywnych analiz, które wykażą jak unijna legislacja wpływa na nasze koszty i konkurencyjność, a także pozostawią samym zainteresowanym czas na wyrażenie swojego stanowiska – ocenił Chris Beddoes, dyrektor generalny zrzeszenia FuelsEurope.
Chris Beddoes zwrócił się do Brukseli o stworzenie przewidywalnych i konkurencyjnych regulacji prawnych, aby zachęcić do inwestowania w tym sektorze. Ramy legislacyjne nie powinny być niekorzystne dla firm z krajów UE, nie powinny odstraszać od podejmowania ryzyka inwestycyjnego. Tym bardziej, że przepisy UE są znacznie bardziej sprzyjające dla firm z poza Unii. Zwłaszcza rosyjskich.
W Polsce kierowcom liczącym nadal, że ceny paliw będą spadać, należy szepnąć: tankujcie ile możecie. W przyszłym tygodniu, w przyszłym miesiącu, będzie raczej drożej.