Karwowski: Czy zielona armia to silna armia?

14 lutego 2024, 07:35 Bezpieczeństwo

– Siły Zbrojne odpowiadają za ponad pięć procent emisji dwutlenku węgla. Z jednej strony są one szkodliwe dla środowiska, z drugiej strony priorytetem armii jest jej skuteczność. Czy te aspekty można pogodzić? Jeżeli tak to w jaki sposób? Gdzie jest złoty, a może zielony, środek? – zastanawia się Marcin Karwowski, redaktor BiznesAlert.pl

fot. Ministerstwo Obrony Narodowej RP

  • Wojsko odpowiada za 5,5 procent światowej emisji dwutlenku węgla.
  • Komponent nieoperacyjny jest idealny, aby rozpocząć dekarbonizację sektora wojskowego. Mowa tu o budynkach, instytucjach czy pojazdach nieoperacyjnych.
  • Pojazdy elektryczne mogą zastąpić te na paliwa emisyjne. Ich zaletami to mniejsza sygnatura cieplna i cichsza praca, co jest atutami w działania wojennych.
  • Konflikt na Ukrainie pokazał jak olbrzymią rolę odgrywają systemy bezzałogowe. Drony zapewniają informacje, pilnują żołnierzy oraz rażą wrogie.
  • NATO musi pilnie odbudować, i wzmocnić swój potencjał bojowy. Lata pokoju, oraz przekierowanie części sprzętu na Ukrainę, nadwyrężyły zdolność Sojuszu do obrony.

Na zlecenie Rady Unii Europejskiej powstał raport „Zazielenienie armii” (Greening the armies), dotyczący emisyjności wojska i możliwości jego dekarbonizacji. Opracowaniu przyświeca cytat Jensa Stoltenberga, sekretarza generalnego NATO.

– Nie możemy wybierać między zielonymi a silnymi siłami zbrojnymi, potrzebujemy jednocześnie silnej i zielonej armii – powiedział.

Temat ten nie jest poruszany po raz pierwszy. Czy zielona armia może być silna? Jakie rozwiązania proponują autorzy raportu? Jakie kroki już poczyniono?

Wojsko to emisyjny moloch

Wojsko odpowiada za 5,5 procent światowej emisji dwutlenku węgla. Tym samym pozostaje w tyle za Indiami, które mogą „pochwalić się” 7,3 procentami oraz Unią Europejską, która zebrał 6,7 procent. Za to przegania emisyjność Rosji, która emituje 4,8 procent CO2.

Emisje dwutlenku węgla. Źródło: Rada Unii Europejskiej. Raport „Greening the armies”

Negatywny wpływ uwalniania dwutlenku węgla do atmosfery jest kwestią bezdyskusyjną, podobnie jak konieczność zmniejszenia skali tego zjawiska. Czy ma to jednak zastosowanie w siłach zbrojnych?

Trzeba pamiętać, że siły zbrojne to nie tylko żołnierze czy czołgi, ale to też całe zaplecze. Komponent nieoperacyjny jest idealny, aby rozpocząć dekarbonizację sektora wojskowego. Mowa tu o budynkach, instytucjach czy pojazdach nieoperacyjnych. Bazy czy ośrodki szkoleniowe mogą bez problemu być zasilane z odnawialnych źródeł energii, a samochody elektryczne mogą zastąpić tradycyjne pojazdy służbowe. Zresztą nie jest to odkrywczy wniosek, austriackie ministerstwo już zaczęło wymieniać nieoperacyjną flotę aut na elektryki.

Kolejnym elementem w którym można zmniejszyć emisyjność są szkolenia. Położenie większego nacisku na treningi z wykorzystaniem symulatorów zwiększą pobór energii elektrycznej, ale zmniejszą zużycie np. paliwa lotniczego. Trzeba jednak pamiętać o zachowaniu tu złotego środka. Pilot samolotu odrzutowego musi wylatać określoną ilość godzin, podobnie jak żołnierz z jednostki powietrznodesantowej musi odbyć skoki szkoleniowe czy obyć się z ostrą amunicją.

Elektromobilność pola bitwy

Za znaczną część emisji odpowiada jednak komponent operacyjny. Czołgi, samoloty czy samobieżne armato-haubice spalają olbrzymie ilości paliwa, emitując dwutlenek węgla do atmosfery. I tu jednak pojawia się szansa na zbliżenie się do neutralności klimatycznej.

Pojazdy elektryczne mogą zastąpić te na paliwa emisyjne. Ich zaletami to mniejsza sygnatura cieplna i cichsza praca, co jest atutami w działania wojennych. Trzeba jednak pamiętać, że podczas operacji niezawodność i odporność na warunki pogodowe są kluczowe. Rozładowany elektryk w trasie turystycznej to niedogodność, rozładowany pojazd wojskowy to potencjalny zgon załogi. Kolejną opcją jest wodór, niektóre kraje m.in. Korea Południowa, próbowały wdrożyć pojazdy nim zasilane do armii. Rozwiązanie to nie zostało jednak wdrożone w żadnym z państw. Pozostają również rozwiązania hybrydowe. Siły Zbrojne Wielkiej Brytanii prowadzą badania nad hybrydowymi napędami, które mają zakończyć się w 2025 roku.

– Do 2035 roku US Army zamierza wdrożyć pojazdy o napędzie hybrydowym, a w pełni elektryczne pojazdy taktyczne do 2050 roku – piszą Dominik Jankowski i Julian Wieczorkiewicz, obaj powiązani ze strukturami NATO, w tekście „Energy transition: How NATO can get it right” na Britain’s World.

Lotnictwo również znalazło ekoalternatywnę. Wykorzystanie biopaliw do napędu samolotów na razie wydaje się być daleką wizją. Niemniej Szwedzka armia przetestowała mieszankę paliwową, która w 50 procentach składała się z biopaliw. Użyto jej w myśliwcach JAS 39 Gripen i nie zanotowano spadku osiągów. Jankowski i Wieczorkiewicz uważają, że pomocne w tym kierunku jest działanie Airbusa. Pracuje on nad silnikiem odrzutowym napędzanym wodorem.

F-16 Fot. A.Dwulatek/Dowództwo Operacyjne

Konflikt na Ukrainie pokazał jak olbrzymią rolę odgrywają systemy bezzałogowe. Drony zapewniają informacje, pilnują żołnierzy oraz rażą wrogie cele. Ciche elektryczne silniki są przeklinane przez żołnierzy obu stron. Trzeba pamiętać, że drony to nie tylko latające pojazdy. Morskie bezzałogowce są wykorzystywane między innymi do ataku na okręty, to w ten sposób zatopiono rosyjską korwetę Iwanowiec. Amerykańska armia, która nie jest w tym osamotniona, prowadzi badania nad dronami transportującymi zaopatrzenie czy rannych, które mogą zastąpić konwencjonalne pojazdy. Zresztą w Polsce trwa projekt Hunter, którego celem jest stworzenie zrobotyzowanej platformy mobilnej dla wojska.

Trzeba jednak pamiętać, że mimo widowiskowych sukcesów na Ukrainie drony to nie lekarstwo na wszelkie problemy. Nie mogą zastąpić tradycyjnego lotnictwa, a ich szersze użycie sprawia, że rozwijana jest walka radioelektroniczna i bardziej kinetyczne metody powstrzymywania bezzałogowców.

Zielona droga jest wyboista

Zazielenienie armii nie jest takie proste. Przede wszystkim, o czym piszą też autorzy raportu, nie może odbywać się kosztem gotowości bojowej. Agresywna postawa Rosji i jej przestawienie gospodarki na cele militarne, skłoniły Zachód do zwiększenia nakładów finansowych na własne siły zbrojne. W budżecie tym mogą znaleźć się środki na badania kierujące wojsko na ścieżkę neutralności klimatycznej. Należy jednak pamiętać, że nie taki jest główny cel zwiększenia budżetu na wojsko. NATO musi pilnie odbudować, i wzmocnić swój potencjał bojowy. Lata pokoju, oraz przekierowanie części sprzętu na Ukrainę, nadwyrężyły zdolność Sojuszu do obrony. A w obliczu agresywnego, intensywnie zbrojącego się sąsiada może mieć to opłakane skutki.

Kwestią osobną od finansowej jest transportowa. Bez odpowiedniego łańcucha dostaw wojsko nie może działać. Nie bez powodów większość pojazdów używa ropy i olejów napędowych, są one łatwe w transporcie. Użycie niewielu rodzajów paliw pozwala na sprawniejszą logistykę, interoperacyjność zasobów jest kluczowe w armii. Nowe źródła energii wymagałyby opracowania nowych metod składowania i transportu, a jest to nie małe wyzwanie.

Sprzęt, który obecnie jest przygotowany do wdrożenia, zostanie uznany za gotowy do użytku w latach 30. Autorzy raportu szacują, że używany będzie do lat 80. Biorąc pod uwagę konieczność zachowania gotowości bojowej, kwestie logistyczne i żywotność wymagałoby to współistnienia przez dłuższy czas wojska „zielonego” jak i tego emisyjnego. Wdrożenie procesu może być przez to skomplikowane.

– […] Dekarbonizacja sił zbrojnych NATO drastycznie skomplikuje logistykę energetyczną. W tym samym czasie, sojusznicy, pod naciskiem presji społecznej, mogą wprowadzić odmienne rozwiązania technologiczne do tych samych celów (np. napęd elektryczny zamiast wodorowego w pojazdach lądowych – zauważają Jankowski i Wieczorkiewicz w swoim opracowaniu.

Autorzy raportu sugerują, że nowa, powęglowa armia ewoluowałaby w kierunku jednostek lżejszych, zwinniejszych i nie tak ciężko opancerzonych. Przykład dronizacji armii, powoływanie nowych rodzajów sił zbrojnych, sugeruje, że nie jest to zła droga. Trzeba jednak pamiętać, że wojna na Ukrainie pokazuje nie tylko zastosowanie nowych technologii. Wykorzystywane są też siły pancerne, artyleria czy konwencjonalne lotnictwo. A przeciwnik niekoniecznie będzie korzystał z neutralnej klimatycznie armii, bardziej prawdopodobne jest, że postawi na bardziej sprawdzone rozwiązania. Toporne, pancerne i skuteczne.

O ile na Zachodzie można zauważyć trend zazielenienia armii, o tyle Chiny wykazują go w stopniu marginalnym. Rosja czy Korea Północna w zerowym, stawiając na maksymalizację produkcji zbrojeniówki. Nie ma co w tej kwestii liczyć na symetrię.

Czołg rosyjski zniszczony na Ukrainie. Fot. Freepik.

Rosyjski BWP zniszczony na Ukrainie. Fot. Freepik.

Czy zielona armia to dobry pomysł?

Przede wszystkim należy pamiętać, że priorytetem jest to by armia mogła bronić kraju. W swoich opracowaniach, i zaleceniach, zarówno Unia Europejska jak i NATO tego nie negują. Nie zachęcają do dekarbonizacji armii kosztem utraty zdolności bojowych. Faktem jednak jest, że szeroko pojęty sektor obronny emituje ogromne ilości dwutlenku węgla i ze względów klimatycznych trzeba z tym walczyć. Zasilenie komponentów nieoperacyjnych zieloną energią, podobnie jak wymiana analogicznej części floty aut na elektryczne. Fotowoltaika i energia wiatrowa mogą zasilić bazy, jednostki szkoleniowe i administracyjne wojska. Takie rozwiązania są wdrażane od lat, między innymi przez USA czy Austrię, nie należy się ich bać a brać przykład. Rozwój badań nad zastosowaniem elektryków czy pojazdów zasilanych wodorem może przynieść wartościowe rozwiązania. A wykorzystanie biopaliw, chociażby w charakterze domieszki, nie zaszkodzi lotnictwu wspierając dekarbonizację Europy.

Gibała: Czy nowy prezydent Finlandii to szansa dla Polski?