Wróbel: Zawieszenie lub likwidacja systemu handlu emisjami CO2 są nierealne

18 marca 2020, 07:30 Energetyka

Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski zaproponował na jednym z portali społecznościowych reformę systemu handlu emisjami CO2 w celu ulżenia gospodarkom dotkniętym przez epidemię koronawirusa. – Zawieszenie działania systemu handlu emisjami, bądź całkowita likwidacja wymagałaby rewizji dyrektywy. Zgłaszanie postulatów, które z góry skazane są na niepowodzenie, nie mają uzasadnienia prawnego ani mocnej argumentacji, osłabia pozycję rządu w relacjach z unijnymi instytucjami i państwami członkowskimi – tłumaczy Paweł Wróbel, współpracownik BiznesAlert.pl i szef Gate Brussels.

Reforma systemu EU ETS?

– Reforma EU ETS (Europejskiego Systemu Handlu Emisjami) jest konieczna – ceny uprawnień do emisji CO2 wzrastały z 5 do nawet 30 euro w ostatnich 8 latach. Jaki wpływ ma EU ETS na polską gospodarkę i nasze portfele – wystarczy spojrzeć na wyższe rachunki za prąd i drastycznie przecenione ceny akcji polskich spółek elektroenergetycznych – przekonywał Janusz Kowalski cytowany przez BiznesAlert.pl. – Polska i inne państwa samodzielnie powinny dbać o klimat, a ETS od 1 stycznia 2021 powinien być zlikwidowany albo przynajmniej polskie instalacje z tego regulacyjnego systemu powinny być wyłączone. Spadłyby ceny za prąd, miliony Polaków realnie odczułoby ulgę w portfelach, a polska elektroenergetyka znowu stałaby się rentowna i mogłaby inwestować w swój rozwój – stwierdził wiceminister.

Kowalski: Przez koronawriusa należy zlikwidować lub ograniczyć system handlu emisjami

Najpierw rewizja dyrektywy 

System ETS wprowadzony jest na podstawie dyrektywy, którą wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej transponowały do krajowego ustawodawstwa. Taka jest konstrukcja prawna systemu.  – Zawieszenie jego działania, bądź całkowita likwidacja wymagałaby rewizji dyrektywy. Do tego potrzebna jest inicjatywa Komisji Europejskiej bądź sygnał Rady Europejskiej. W tym drugim przypadku taką decyzję musiałyby poprzeć bez wyjątku wszystkie państwa członkowskie. Jest to nierealne. W obu instytucjach system ETS jest oceniany pozytywnie. Ewentualna krytyka najczęściej dotyczy zbyt niskich cen uprawnień. Nawet Czesi, którzy na początku br. zasugerowali zawieszenie prac nad „Europejskim Zielonym Ładem”, tradycyjnie od lat są wśród większości państw, które wspierają zaostrzanie ETS i dążenie do zwiększenia cen za uprawnienia – wyjaśnia Paweł Wróbel.

Energetyka i przemysł mogą zyskać, ale straci mały biznes

Paweł Wróbel powiedział BiznesAlert.pl, że potrzeba przeciwdziałania skutkom gospodarczym kryzysu, który dotknie przedsiębiorców wspomniana przez autora inicjatywy, wymaga podjęcia odpowiednich kroków. – Bez wątpienia powinny to być działania, które dobrze zdiagnozują tych, którym trzeba pomóc, sposób tej pomocy tak, aby skutecznie pomóc przejść przez kryzysowe wody w trakcie i po epidemii koronawirusa. Już dziś wiadomo, że najbardziej poszkodowani będą mikroprzedsiębiorcy, a także małe i średnie firmy, którym wsparcie potrzebne będzie jak najszybciej. Energetyka i przemysł objęte systemem ETS paradoksalnie mogą zyskać, ponieważ obecna sytuacja spowodowała już spore obniżki cen uprawnień do emisji CO2, osiągając czasowo poziom 19 EUR/tonę najniższy od ponad roku. Pomoc dla energetyki i przemysłu powinna opierać się na wsparciu modernizacji, inwestycjach w innowacje, odpolitycznieniu tak, żeby firmy energetyczne nie były angażowane do inwestycji sprzecznych z ich interesem – ocenił Wróbel. Jego zdaniem należy pamiętać, że system ETS zapewnia istotne wpływy do budżetów państw członkowskich. W przypadku Polski w 2019 roku było to ponad 19 mld zł.

Postulat skazany na porażkę 

– Bez wątpienia unijna polityka klimatyczna pociąga za sobą koszty. W obliczu realnego kryzysu gospodarczego warto o tym rozmawiać. Lecz od przedstawicieli rządu powinniśmy wymagać, żeby publicznie w mediach polskich i zagranicznych prezentowali pomysły zaakceptowane przez rząd, szczególnie w tak ważnym temacie. Zgłaszanie postulatów, które z góry skazane są na niepowodzenie, nie mają uzasadnienia prawnego ani mocnej argumentacji, osłabia pozycję rządu w relacjach z unijnymi instytucjami i państwami członkowskimi – zakończył Paweł Wróbel.

Opracował Bartłomiej Sawicki