Wrona: Wojna mogła zdeterminować udział Saudyjczyków w fuzji Orlenu i Lotosu

27 marca 2024, 13:00 Bezpieczeństwo

Trudno nie przypuszczać, że strona polska wiedziała o opłacalności, ale również o konieczności zastąpienia dostaw z Rosji paliwami od innego dostawcy. Strona arabska jednocześnie również doskonale zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji na kilka lat przed wojną. Można założyć, że Saudi Aramco było jednym z najlepszych, jeśli nie najbardziej korzystnym kandydatem do stania się głównym dostawcą paliw dla Polaków – pisze Jakub Wrona w BiznesAlert.pl. 

Źródło: freepik
Źródło: freepik

Fuzja Orlen  – Lotos

Pojawiające się od dawna doniesienia na temat fuzji dwóch największych spółek paliwowych w kraju wzbudzają wiele emocji wśród fachowców, polityków oraz ogółu społeczeństwa. Nie ma wątpliwości co do skali transakcji i zmian, które zaszły wskutek tej transakcji. Warunkami do przeprowadzenia fuzji były wymagane przez Komisję Europejską transakcje zbycia części (lub w niektórych przypadkach całości) udziałów w działalności nowo utworzonej spółki. Najważniejsze z nich to m.in.: pozbycie się 30 procent udziałów w Rafinerii Gdańskiej, sprzedaż większości stacji paliw Lotos (przejął je węgierski MOL, co naturalnie wzbudza poważne wątpliwości opinii społecznej), oraz znaczne zmniejszenie udziału na rynku handlu paliwem odrzutowym (tutaj obawy może rodzić przyszłe bezpieczeństwo logistyczne i informacyjne w zakresie dostaw na potrzeby NATO). Spełnienie pierwszego z tych warunków nastąpiło poprzez porozumienie z jedną z największych spółek na świecie, arabskim Saudi Aramco, które tym samym zostało właścicielem znacznej części polskiego przemysłu rafineryjnego. Za udziały w Rafinerii Gdańsk firma zapłaciła 1 mld 150 mln zł, co wydaje się być kwotą znacznie zaniżoną, szczególnie biorąc pod uwagę możliwości zakładu oraz wielkie nakłady finansowe poniesione na rozwój instalacji. Według kalkulacji twórców raportu Najwyższej Izby Kontroli na temat fuzji, wartość sprzedaży udziałów w Rafinerii Gdańskiej oraz w spółkach handlujących paliwami została zaniżona o około 7 mld zł.

Przypadek? Nie sądzę

O ile obawy i kontrowersje rodzą się słusznie, to przy ocenie tak wielkiej zmiany warto wziąć pod uwagę wszystkie plusy, minusy oraz potencjalne przyczyny sposobu przeprowadzenia sprzedaży. Proces przejęcia udziałów oraz cała transakcja, jak i zastąpienie dostaw paliw z Rosji tymi z Arabii Saudyjskiej zbiegł się w czasie z wybuchem wojny między Rosją a Ukrainą oraz kontynuacją tego konfliktu. Proces zmiany znacznej części dostaw paliw na polski rynek był przygotowywany oraz planowany przez lata –jeszcze przed sfinalizowaniem fuzji. Organizacja całego procesu logistycznego – regularnego transportu surowca drogą morską z Bliskiego Wschodu, a także towarzyszące temu zmiany organizacyjno – technologiczne, planowane były na długo przed ich wprowadzeniem. Z punktu widzenia społeczeństwa inwazja Rosji na Ukrainę była sporym zaskoczeniem i wprowadziła na długi czas niepokój. Biorąc pod uwagę przygotowania systemu odbioru i przerobu paliw w kraju, atak ten nie tylko nie spowolnił, ale przyspieszył trwający od kilku lat proces odchodzenia od importu surowców energetycznych z Rosji. Import  paliw wydobywanych w Rosji został niemal całkowicie wyeliminowany. Polska niemal natychmiast po wybuchu wojny byłą stroną naciskającą na kraje Unii Europejskiej w kwestii nakładania maksymalnych sankcji na dostawy z Rosji. Odpowiednie przygotowanie systemów dostarczania i przerobu paliw jeszcze przed 2022 rokiem było głównym czynnikiem, który pozwolił na tego typu postawę. Zarówno nowe kierunki importu ropy w zdywersyfikowanym portfelu dostaw Orlenu, jak i kontrakty na dostawy gazu realizowane poprzez rurociąg Baltic Pipe oraz przez terminal LNG w Świnoujściu pozwoliły na częściowo skuteczny nacisk na kraje członkowskie UE w temacie porzucenia dostaw od agresora. Pomimo oporu części państw i wyłączeniu niektórych kontraktów z zapisów sankcji, ilość sprowadzanych surowców z Rosji została znacznie ograniczona. Zakończenie części umów nastąpiło na skutek bezprawnego ich zerwania przez stronę rosyjską, która kalkulowała tego typu działania jako szantaż biznesowo – polityczny, który jak do tej pory okazał się być całkowicie przestrzelonym ruchem. Wpływy finansowe zostały utracone, większość państw uzupełniła dostawy na innych rynkach. Strata wizerunkowa oraz skutki izolacji Rosji od państw Zachodu będą miały dla niej długotrwałe skutki geopolityczne.

NATO i współpraca państw Zachodu

Warto zaznaczyć, że w kuluarach i pewnych kręgach politycznych od dawna poważnie rozważany był scenariusz wybuchu pełnoskalowej wojny pomiędzy tymi państwami. Informacje dostarczane przez służby wywiadowcze zaangażowanych państw (również w koordynacji na poziomie NATO) choć niejawne, z pewnością zawierały przewidywania co do możliwego wybuchu konfliktu, jak i planów reakcji na tego typu zdarzenie, zarówno w sferze militarnej, jak i politycznej oraz ekonomicznej. Trudno nie przypuszczać, że strona polska wiedziała o opłacalności, ale również o konieczności zastąpienia dostaw z Rosji paliwami od innego dostawcy. Strona arabska jednocześnie również doskonale zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji na kilka lat przed wojną. Można założyć, że Saudi Aramco było jednym z najlepszych, jeśli nie najbardziej korzystnym kandydatem do stania się głównym dostawcą paliw dla Polaków. Ten kontekst mógł wzmacniać ich pozycję negocjacyjną i narzucić korzystne warunki przeprowadzenia transakcji. Brak równie dobrej alternatywy oraz surowe warunki narzucone przez Komisję Europejską mogły przyczynić się do kształtu wypracowanego porozumienia. Anulowanie fuzji i sprzedaży części udziałów mogło skutkować potencjalnie wieloletnim kryzysem dostaw paliw, którego skutki ciężko sobie wyobrazić. 

Mowa końcowa

Powyższe założenia nie mogą stanowić usprawiedliwienia dla jakichkolwiek zaniedbań, do których mogło dojść w trakcie fuzji, a które będą weryfikowane i potwierdzane. Badanie przeprowadzonej transakcji nie powinno być kolejnym zarzewiem podgrzewanego medialnie konfliktu napędzającego skrajnie zażartą w ostatnich latach walkę polityczną. Raport Najwyższej Izby Kontroli  dotyczy wartości rynkowej Orlenu, Lotosu, wyników finansowych tych przedsiębiorstw, a także poniesionych nakładów inwestycyjnych i możliwości rozwoju. Wymienione wcześniej argumenty, które mogły mieć wpływ na niższą wycenę transakcji nie wykluczają definitywnie przeprowadzonej analizy NIK, ale z pewnością rzucają inny kontekst. Warto wziąć pod uwagę wszystkie wyżej wymienione czynniki, które de facto mogły narzucić pewien przebieg negocjacji. Fuzja może być początkiem wzrostu znaczenia Polski w kształtowaniu się nowej struktury bezpieczeństwa w Europie. Jest to zaledwie początek zmian, które będą trwać przez najbliższe kilkanaście, a być może nawet kilkadziesiąt lat. Kontynuacja obranego kierunku przemian polityczno – gospodarczych może umożliwić kolejnym państwom ścieżkę rozwoju w strukturach demokratycznego Zachodu.

NIK: Aktywa Lotosu sprzedano o 5 mld zł za tanio. Orlen: Fuzja dała Polsce 9 mld zł