Kloc: Większy udział zielonej energii może zmniejszyć bezpieczeństwo energetyczne

22 lipca 2022, 07:20 Bezpieczeństwo

Energetyka odnawialna jest niestabilnym źródłem prądu, uzależnionym od kaprysów pogody i niezdolnym do magazynowania energii. Większy udział zielonej energii nie zapewni bezpieczeństwa energetycznego, a może wręcz pogłębić jego deficyt – mówi poseł do Parlamentu Europejskiego Izabela Kloc w rozmowie z wPolityce.pl.

Posłanka do PE Izabela Kloc. Fot. izabelakloc.pl.
Posłanka do PE Izabela Kloc. Fot. izabelakloc.pl.

– Ograniczanie zużycia energii oznacza, że mniej będzie „wszystkiego” – dóbr konsumpcyjnych, miejsc pracy, rozwoju gospodarczego, generalnie mniej będzie cywilizacji, do której przywykliśmy i jaką akceptujemy” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowana Izabela Kloc (PiS) odnosząc się do projektu komisji środowiska Parlamentu Europejskiego ograniczenia zużycia energii o 40 procent – podkreśla Izabela Kloc na łamach wPolityce.pl.

– W 2018 roku Unia Europejska przyjęła tak zwaną dyrektywę RED II określającą pożądany udział energetyki odnawialnej w 2030 roku na poziomie 32 procent. Od tamtego czasu minęły zaledwie cztery lata. Nie wzrosły w tym czasie zagrożenia klimatyczne dla planety, ale roszczenia eko-radykałów wystrzeliły wręcz w kosmos. Komisja środowiska uchodzi w Parlamencie Europejskim za „zieloną” ekstremę. Postulat, aby udział źródeł odnawialnych wynosił 45 procent na początku kolejnej dekady zapewne nie jest ostatnim słowem jeśli chodzi o podbijanie klimatycznego bębenka. Od 2018 roku niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o globalny klimat, ale w polityce i gospodarce przeżyliśmy prawdziwe trzęsienie ziemi. Pandemia, wojna, kryzys energetyczny, zerwane łańcuchy dostaw i wiele innych negatywnych czynników rozkalibrowały mechanizmy, które pozwalały utrzymać świat we względnym spokoju i dostatku. Żyjemy w czasach głębokiego, wielowymiarowego kryzysu i jak nigdy potrzebujemy mądrych i rozsądnych decyzji. Unia Europejska wciąż jest uzależniona gospodarczo od takich krajów, jak zbrodnicza Rosja i nieprzychylne zachodowi Chiny. W takim momencie podnoszenie ambicji klimatycznych raczej nie należy do rozsądnych posunięć. Energetyka odnawialna jest niestabilnym źródłem prądu, uzależnionym od kaprysów pogody i niezdolnym do magazynowania energii. Większy udział „zielonej” energii nie zapewni bezpieczeństwa energetycznego, a może wręcz pogłębić jego deficyt – zaznacza poseł do Parlamentu Europejskiego.

Zdaniem Izabeli Kloc, rewizja dyrektywy o efektywności energetycznej (EED) znacznie zaostrza ambicje klimatyczne zawarte w jej dotychczasowych zapisach. – Przede wszystkim raport zawiera zapisy dotyczące drastycznych oszczędności energii końcowej na poziomie 40 procent oraz energii pierwotnej na poziomie 42,5 procent. Jest to znaczny wzrost w stosunku do wniosku Komisji Europejskiej. Znacznie rozszerzone zostały też obowiązki państw członkowskich. Wprowadzono między innymi nową definicję „budynków publicznych”, która obejmuje, m.in. szkoły, uniwersytety, szpitale, mieszkania socjalne (z pewnymi wyjątkami). Proponowane przepisy nakładają na administrację publiczną, zarówno na poziomie krajowym jak i lokalnym, obowiązek przeprowadzenia szybkich remontów tych budynków, co wpłynie negatywnie na ceny energii dla ich użytkowników. Pojawiła się też propozycja podniesienia progu rocznych oszczędności energii, z 1,5 do 2 procent, które państwa członkowskie muszą wdrożyć od 2024 roku. Europejskiej Partii Ludowej oraz Grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów udało się przeforsować, że część tych oszczędności można osiągnąć dzięki spalaniu paliw kopalnych we wszystkich sektorach gospodarki, łącznie z przemysłem, transportem i budownictwem – mówi w rozmowie z wPolityce.pl.

– Komisja Europejska zadbała o to, by ambicje klimatyczne nie były tylko zwykłymi obietnicami politycznymi, z których łatwo można się wycofać. Prawo klimatyczne jest obwarowane mechanizmami i sankcjami zapisanymi w traktatach. Mało tam jest marchewki, a sporo kija, który przewiduje kary, wycofanie środków, a w skrajnym przypadku nawet zawieszenie członkostwa w Unii Europejskiej. Pakiet Fit for 55 jest sytuacją bezprecedensową w historii Unii i dlatego nikt nie wie, co by się stało, gdyby został złamany przez jakieś państwo. Trzeba też pamiętać, że prawo w Unii Europejskiej jest stosowane „po uważaniu”, czyli uznaniowo i selektywnie. Przepisy budżetowe we Francji czy Włoszech często są na bakier z unijną legislacją, ale Bruksela traktuje to jako kwestię polityczną. Natomiast kiedy Polska, zgodnie z traktatami próbuje uporządkować wymiar sprawiedliwości, zostaje posądzona o łamanie unijnych wartości. Prawo w Unii Europejskiej nie zawsze znaczy to samo – podkreśla.

Opracował Jędrzej Stachura

Kupiec: Zielony wodór w świetle prawa niemieckiego i jego rola w unijnej polityce klimatycznej (ANALIZA)