Alerty 2017: Czarne łabędzie na rynku gazu

29 grudnia 2017, 14:00 Energetyka

Chociaż w mijającym roku pisałem głównie o czarnych łabędziach w sektorze ropy to w tym okresie sektor gazu spotkało kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które mogą zmienić status quo na rynku tego surowca w Polsce i regionie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

fot. Polskie LNG

Realna dywersyfikacja w toku

Polska prowadzi obecnie politykę gazową zakładającą realną dywersyfikację, czyli uniezależnienie od bezpośrednich i pośrednich (z innych kierunków) dostaw gazu rosyjskiego. Ma temu służyć budowa Bramy Północnej, czyli rozbudowa terminalu LNG w Świnoujściu oraz budowa gazociągu Baltic Pipe. Ruszyły spekulacje na temat możliwych cen, które w przekonaniu krytyków polityki realnej dywersyfikacji skończy się droższym gazem spoza Rosji. W mijającym roku debatowano czy LNG z USA albo dostawy gazociągowe z Norwegii mogą być konkurencyjne do oferty Gazpromu. W 2017 roku zapadły decyzje o zwiększeniu przepustowości, zwiększeniu funkcjonalności i dobudowaniu trzeciego zbiornika.

Baltic Pipe może być opłacalny

Studium wykonalności z przełomu 2016 i 2017 roku wykazało, że uczestnicy rynku muszą zgłosić się po co najmniej 7,5 mld z 10 mld m sześc. przepustowości gazociągu z Norwegii. W 2017 roku zakończyło się open season, w którym po moc Baltic Pipe zgłosiło się PGNiG. Chociaż polska firma była jedynym zainteresowanym, to swoją ofertą zabezpieczyła ekonomicznie projekt, którym według deklaracji rządu ma posłużyć się w celu zmniejszenia lub zlikwidowania dostaw surowca z Rosji. Już trzecie w historii podejście do planów budowy Korytarza Norweskiego w 2017 roku doszło do etapu oczekiwania na ostateczną decyzję inwestycyjną, która ma zapaść w 2018 roku. Krytycy projektu nie sądzili, że uda się dojść tak daleko. Początkowo przekonywali o braku zainteresowania Danii i Norwegii, potem kwestionowali sens ekonomiczny przedsięwzięcia. Jeżeli nie dojdzie do zablokowania ostatecznej decyzji inwestycyjnej, w przyszłym roku ten czarny łabędź rozpocznie lot z Norwegii do Polski.

LNG z USA może być konkurencyjne

W minionym roku pisaliśmy o tym, że terminal LNG w Świnoujściu może posłużyć już nie tylko do zapewnienia bezpieczeństwa dostaw, ale także oferty, która będzie atrakcyjna dla rynku. W 2017 roku doszło do serii spotowych dostaw z USA, Norwegii i Kataru. Według deklaracji PGNiG były one konkurencyjne cenowo. Jednak prawdziwym przełomem kopernikańskim, który zwiastowałem w tekście o londyńskich randkach PGNiG była umowa z brytyjską Centricą. Mniej istotny jest skromny wolumen dostaw, a bardziej formuła cenowa. Minister energii zdradził, że jest uzależniona od ceny giełdowej w Europie, co daje przesłanki, aby twierdzić, że może konkurować z ofertą rosyjska. Sprawa jest na tyle poważna, że Rosjanie w 2017 roku bombardowały opinię publiczną informacjami o konkurencyjnym LNG z Rosji. Ten czarny łabędź – skroplony i niemieszany – przyleciał już do Polski. W 2018 roku możemy się spodziewać dalszego rozwoju sytuacji z kolejnymi zwrotami akcji.

Jakóbik: Ile kosztuje LNG z USA dla PGNiG?

Ustawa o zapasach bez echa w Europie

W mijającym roku polityka regulacyjna w kraju doprowadziła do podporządkowania wszystkich podmiotów obowiązkowi magazynowania gazu, co ogranicza pole manewru konkurentom PGNiG. Ustawa o zapasach gazu nie spotkała się jednak z krytyką Komisji Europejskiej pomimo interwencji polskich podmiotów krytykujących ją w debacie publicznej. – Obecnie 99 procent odbiorców chronionych w Polsce to klienci PGNiG. Dlaczego zatem spółki, które funkcjonują na wolnym rynku gazu i nie współpracują z klientami o znaczeniu strategicznym, mają zostać objęte ustawą, która de facto uniemożliwia im import gazu z zagranicy? – pytał na łamach BiznesAlert.pl prezes Hermes Energy Group Piotr Kasprzak. Pomimo krytyki polski rząd jest pewien swego. Z ustawy cieszy się PGNiG, które w licznych komentarzach dla BiznesAlert.pl tłumaczyło swoje stanowisko. Zdaniem spółki ustawa o zapasach wprowadza równość na rynku gazu. Brak reakcji Komisji Europejskiej to czarny łabędź, którego nie spodziewali się krytycy nowelizacji ustawy o zapasach. Czy Bruksela przepędzi go w 2018 roku?

Jakóbik: Francuski precedens. Ustawa o zapasach gazu jest w porządku?

Dalej czekamy na raport NIK

W mijającym roku sensację wzbudziły kolejne przecieki medialne na temat negocjacji kontraktu jamalskiego w przeszłości. Na BiznesAlert.pl sugerowaliśmy, że wrzutki mogą mieć znaczenie polityczne przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, bo godziły głównie w Polskie Stronnictwo Ludowe. Jednak niezmiennie od ośmiu lat domagam się ujawnienia raportu NIK.

Pojawiły się krytykowane przeze mnie pomysły powołania komisji śledczej w tej sprawie. Ostatecznie sprawą zajmuje się prokuratura, ale ministerstwo energii nadal nie odtajniło niejawnych części raportu Najwyższej Izby Kontroli, który może skrywać nowe fakty na temat negocjacji, które prowadził w 2010 roku wicepremier Waldemar Pawlak. Pod koniec mijającego roku on także zaapelował o ujawnienie raportu. Tak się jednak nie stało.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski zapewnia, że w ciągu najbliższych tygodni dojdzie do publikacji raportu. Jednak czarnym łabędziem mijającego roku będzie brak publikacji tego dokumentu. Dlaczego do tego nie doszło? Czy 2018 rok rozpoczniemy z przytupem ujawnieniem części niejawnych raportu NIK?

***

P.S.: W tekście nie wspomniałem ani razu o projekcie Nord Stream 2, który opisuję obszernie w innych miejscach. To jest mój ostatni czarny łabędź dla Państwa w tym zestawieniu:)

Jakóbik: Cisza krzyczy o Nord Stream 2