Jakóbik: Nie ma układu OZE za Baltic Pipe. Jest lepszy

12 września 2018, 11:00 Energetyka

W mediach niesłusznie krąży teza, że Polska chce dobić targu Baltic Pipe za OZE – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Lars Christian Lilleholt, minister energetyki Danii. Fot.: BiznesAlert.pl
Lars Christian Lilleholt, minister energetyki Danii. Fot.: BiznesAlert.pl

Konferencja polsko-duńska w Kopenhadze była w całości poświęcona promocji argumentów przemawiających za gazociągiem Baltic Pipe. Mimo to w mediach pojawiła się teza, że chodziło o to, aby zachęcić Duńczyków do przedsięwzięcia perspektywą inwestycji w polski sektor farm wiatrowych na morzu. W tekście o ofensywie czaru Baltic Pipe wytłumaczyłem dlaczego Polska musiała pokazać na konferencji zieloną twarz. Rząd duński jest już zaangażowany w Baltic Pipe i nie trzeba go przekonywać, ale społeczeństwo duńskie optujące za rozwojem czystej energetyki może postrzegać nowy gazociąg jako kolejne rozwiązanie wykorzystujące „brudne” paliwa kopalne.

Jakóbik: Ofensywa czaru Baltic Pipe w Kopenhadze

To dlatego minister energii Krzysztof Tchórzewski i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski zgodnie tłumaczyli, że Baltic Pipe w rzeczywistości przyczyni się do zmniejszenia emisji CO2 w Polsce oraz bezpiecznej transformacji z wykorzystaniem gazu i Odnawialnych Źródłach Energii. Polacy przyznali, że ich transformacja energetyczna będzie ewolucyjna ze względu na istotną rolę węgla, ale bezpieczna właśnie dzięki Baltic Pipe, który zapewni stabilne źródło dostaw.

– Dostępność nowych źródeł i gazu jako towaru, a nie narzędzia nacisku politycznego jak w relacjach z Rosją, pozwoli używać go jako ważnego elementu naszej gospodarki. Mimo, że jest to paliwo kopalne, to pozwoli nam na ograniczenie emisyjności gospodarki i tym samym będzie skutecznym narzędziem walki o czyste powietrze – mówił minister Tchórzewski.

Tchórzewski: Polska będzie placem budowy OZE. Baltic Pipe pomoże

W ten sposób Polacy przedstawili duńskiej opinii publicznej projekt Baltic Pipe jako narzędzie transformacji energetycznej, a to wszystko w przededniu COP24 w Katowicach. Ten, kto był na konferencji w Kopenhadze, mógł zaobserwować jak większość uwagi duńskich dziennikarzy przykuł ten aspekt, a nie bezpieczeństwo energetyczne tak zajmujące ich polskich kolegów.

Duńczycy wyartykułowali jasno, do czego przyda się im Baltic Pipe. Zwiększone wykorzystanie duńskiej sieci przesyłowej obniży opłaty taryfowe, co zwiększy rentowność dostaw biogazu. Dania ma obecnie sześć biogazowni, w przyszłym roku będzie miała siedem. Dostawy z nich mają uzupełniać spadające wydobycie krajowe. W ten sposób Duńczycy pozyskają gaz z OZE a nie brudnych paliw kopalnych, który dzięki Baltic Pipe będzie bardziej opłacalny. To jasny argument biznesowy za udziałem w projekcie. Poza tym jest to również dostęp do rynku gazu w Norwegii i Polsce, który przełoży się na spadek cen i lepszą ofertę dla Duńczyków.

Baltic Pipe: Bezpieczeństwo dla Polski i biogaz dla Danii (RELACJA)

Chociaż norweskie Gassco nie było aktywne w dyskusji, to po zadaniu przeze mnie pytania o rolę tego operatora, jego przedstawiciele pospieszyli przekonać mnie, że Norwedzy są na pokładzie projektu Baltic Pipe, bo rynek zbytu gazu w Polsce ma perspektywy wzrostu. O tym mówili otwarcie przedstawiciele Statoil jeszcze w 2015 roku. O tej perspektywie zapewniał zaś pełnomocnik Naimski, który zapewnił, że na terenie kraju powstanie kilka nowych bloków gazowych w miejscach koncentracji OZE, w celu ich ustabilizowania. – Chcemy zbudować szereg bloków gazowych – zapewnił. – Nie będziemy przestawiać się na gaz, pozostaniemy węglową Polską – zapewnił przy tym.

Przyznał, że w Polsce jest potencjał dla energetyki wiatrowej na morzu. – Do 2025-30 będzie miejsce dla 10 GW farm wiatrowych blisko brzegów polskich. Nasz operator sieci przesyłowej pracuje nad możliwą siecią transmisyjną na morzu w pobliżu Polski, którą będzie można połączyć wszelkich zainteresowanych na Morzu Bałtyckim. Potrzebujemy takiej sieci. Duńczycy są zainteresowani, Szwedzi też. Czemu tego nie zrobić? – pytał pełnomocnik.

Do 10 GW offshore u brzegów Polski. PSE już szykuje sieć

Warunek zaangażowania Danii w polski offshore wytyczył prezes Orsted, czyli dawnego DONG-a. Zapytany przeze mnie o koncesje na Morzu Bałtyckim odparł, że są one atrakcyjne, ale żeby się w nie zaangażować, firma musiałaby wiedzieć „w jaki sposób zostaną wpisane w dostawy energii w Polsce”. Oznacza to, że wymaganej przez Komisję Europejską do końca roku. Kiedy Polacy się zdeklarują, Duńczycy będą mogli zaryzykować inwestycje.

Wiatraki Orsted na polskim Bałtyku? Firma czeka na strategię energetyczną

Nie ma zatem widoków na układ OZE za Baltic Pipe, bo strony są zaangażowane w nowy gazociąg z wielu innych, istotnych przyczyn już teraz. Faktycznie jest jednak potencjał do pogłębiania współpracy polsko-duńskiej, której dobrym początkiem będzie magistrala z Norwegii. Polacy mogliby współpracować z Duńczykami przy OZE, ale nie tylko. – Chcemy mieć nowy sektor przemysłu w Polsce. Dlatego jesteśmy zainteresowani jak najnowszymi technologiami baterii i innych komponentów zelektryfikowanego transportu. To wielka nisza do współpracy – mówił Piotr Naimski w Kopenhadze.

Jakóbik: Idzie zima, strategii energetycznej w Krynicy nie ma