Jakóbik: Gazowy wyłącznik na wypadek inwazji rosyjskiej na Ukrainie

0
24

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Naftogaz zapewnia, że nawet w wypadku wprowadzenia przez ukraiński parlament sankcji na tranzyt rosyjskich surowców przez terytorium Ukrainy, nie zostanie on przerwany. Będą go mogły świadczyć firmy nieobjęte sankcjami, które podpiszą stosowną umowę tranzytową z ukraińskim operatorem gazociągów (GTS) Ukrtransgazem. Kijów rezerwuje sobie możliwość wyłączenia tranzytu na wypadek inwazji rosyjskiej.

Ponadto Ukraińcy chcą wykluczyć Gazprom z operacji przesyłu gazu przez ich kraj. Naftogaz dodaje, że przyjęcie przez Werchowną Radę sankcji zaproponowanych przez Radę Ministrów, która uwzględnia m.in. wspomniany zakaz tranzytu surowców z Rosji, nie oznacza automatycznego wprowadzenia w życie wszystkich jej zapisów. Firma zapewnia, że pozostanie godnym zaufania partnerem Unii Europejskiej w tranzycie gazu.

Prosty zakaz tranzytu gazu przez Kijów byłby krokiem samobójczym, bo obarczałby winą za powstałą wtedy wojnę gazową Ukrainę. Oświadczenie Naftogazu odsłania szczegóły dotyczące propozycji sankcji, które należy interpretować na nowy sposób.

Zgodnie z planami Kijowa w przyszłości powstanie odpowiednie konsorcjum, które stałoby się nowym operatorem GTS z udziałem firm europejskich i przejęłoby nadzór nad przesyłem. Spółki-kupcy gazu rosyjskiego z Europy mogliby wtedy zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej przesunąć na wschód punkty odbioru i czerpać surowiec od Gazpromu jeszcze na granicy ukraińsko-rosyjskiej, a w ten sposób przejmować odpowiedzialność za tranzyt przez Ukrainę. W ten sposób Kijów przygotowuje grunt pod realizację planu europeizacji ukraińskich gazociągów, która nie może się wciąż powieść ze względu na trwający konflikt zbrojny na wschodzie kraju. Ruch rządu jest postawieniem sprawy na ostrzu noża, bo jeśli sankcje na tranzyt zostaną wdrożone, Europa stanie przed wyborem: realizacja scenariusza europeizacji lub przerwa dostaw gazu z Rosji. Manewr pokazuje desperację Kijowa.

Wynika ona najprawdopodobniej z obaw przed rosyjską inwazją na kontynentalną część Ukrainy. Rosjanie podjęli unilateralną decyzję o wysłaniu konwoju humanitarnego do regionów donieckiego i ługańskiego. Kijów, Bruksela i Międzynarodowy Czerwony Krzyż próbują wpisać ich działanie w ograniczenia dotyczące typu dozwolonego ładunku oraz zakazu wykorzystania eskorty wojskowej. Taki konwój stałby się jednak łatwym celem prowokacji ze strony bojowników rosyjskich, którzy atakując go, daliby Rosji pretekst do wysłania wojska na tereny walk.

Ukraińcy chcą także ukrócić samowolę pośredników gazowych jak Firtasz. W tym tygodniu rosyjskie media informują o nieformalnych powiązaniach oligarchów z Gazpromem, którzy wchodzili między Rosjan a Naftogaz, czerpiąc z tego tytułu określone korzyści. Jak podaje Ukraiński Łącznik – Wiceminister energetyki Ihor Didienko poinformował, że do prokuratury trafiła sprawa dotycząca zmowy między kierownictwem resortu w okresie władzy Janukowycza (prawdopodobnie chodzi o Jurija Bojko) oraz firmą RosUkrEnergo, należącą do oligarchy Dmytro Firtasza. Łącznik informuje, że sprawa dotyczy 12 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu, które w latach 2010-2011 miał odebrać Naftohaz. Według RosUkrEnergo i Gazpromu surowiec ten miał trafić do firmy Firtasza. Początkowo Naftohaz miał zamiar bronić swoich interesów w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie, jednak po zmianie kierownictwa ministerstwa energetyki praktycznie przyznał rację RosUkrEnergo. Zdaniem Didienki było to spowodowane zmową między kierownictwem firmy i resortu. Ukraina miała stracić na przegranej od 1,4 do 2 mld dolarów – czytamy w Łączniku. Dzięki nowej ustawie Ukrtransgaz będzie mógł zabronić dotychczasowym pośrednikom nieskoordynowanych z władzą kontaktów z Gazpromem.

Tymczasem na koniec sierpnia zapowiedziano spotkanie komisarza ds. energii Gunthera Oettingera z ministrem energetyki Rosji Aleksandrem Nowakiem. Będzie to próba skłonienia Rosjan do powrotu do rozmów gazowych z Ukrainą z udziałem Komisji Europejskiej. Zostały one zatrzymane po wprowadzeniu przedpłat za dostawy gazu od Gazpromu 16 czerwca tego roku. Na ten temat rozmawiali prezydent Ukrainy Petro Poroszenko i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który odwiedzi Kijów na początku września.

Ukraińcy tworzą zatem zawór bezpieczeństwa, którego użyją, gdy nie będą mieli wyboru – najprawdopodobniej w wypadku inwazji rosyjskiej. Wtedy zatrzymają tranzyt surowców przez Ukrainę. Tranzyt ropy naftowej z Rosji przez Ukrainę wyniósł w 2013 roku poniżej 7 procent całości importu i mógłby zostać przekierowany do innych szlaków. Blokada tranzytu jest jednak groźna głównie dla rosyjskiego eksportu gazu ziemnego. W zeszłym roku przez ukraińskie gazociągi przepłynęło 86,1 mld m3 czyli więcej niż połowa rosyjskiego eksportu błękitnego paliwa do krajów europejskich, która wyniosła w 2013 roku 161,5 mld m3. To 10 procent importu europejskiego. Najbardziej poszkodowane będą kraje pobierające rosyjski gaz przez interkonektor słowacki – Bułgaria, Węgry i kraje bałkańskie, czyli najwięksi zwolennicy South Stream omijającego Ukrainę.

Gazociąg ten istnieje nadal tylko na deskach kreślarskich. Jeżeli Komisja Europejska nie pozwoli Rosjanom na wykorzystanie pełnej mocy gazociągu OPAL dostarczającego przez Niemcy gaz z Nord Streamu (zamroziła rozmowy na ten temat po aneksji Krymu) to nie będą oni mieli którędy uzupełnić dostaw, które zostaną zablokowane na Ukrainie. Straci Gazprom, który zrzuci winę na Ukraińców. Wtedy Kijów stanie się, zgodnie z wolą Rosjan, gazową czarną owcą. Unia Europejska będzie miała dużo mniejsze pole manewru w rozmowach KE-Ukraina-Rosja, o ile będą one w ogóle kontynuowane. Jednakże wtedy Ukraina może mieć już ten fakt w głębokim poważaniu, bo na wschodzie będzie trwała regularna wojna z Rosją.

Jak wielokrotnie zapewniało PGNiG, Polacy mogą spać spokojnie, bo do zaspokojenia naszych potrzeb wystarczą rewers na granicy z Niemcami i wykorzystanie w większym stopniu Gazociągu Jamalskiego. Jednakże zanim (o ile w ogóle) rozpocznie się rosyjska inwazja, Polacy powinni wspierać wysiłki Ukraińców na rzecz europeizacji ich sektora gazowego. Być może do gry powinien wkroczyć Gaz-System, który nadal czeka na inicjatywę ze strony ukraińskiej w sprawie ewentualnego wejścia do konsorcjum zarządzającego ukraińskimi gazociągami.

Zbieranie ziem sowieckich trwa. Jeżeli nie zostanie powstrzymane na Ukrainie, należy się spodziewać dalszych ruchów Moskwy – w Górskim Karabachu, Naddniestrzu, gdzie jeszcze? Część krajów europejskich zdecydowała się jednak na podkopywanie pozycji Kijowa. Berlin wystosował do niego apel o porzucenie propozycji rządowej dotyczącej sankcji tranzytowych. Dzisiaj odbędzie się głosowanie Werchownej Rady w tej sprawie.