Morskie farmy wiatrowe mogą stać się polską specjalnością w zakresie rozwoju zielonej energetyki. Potencjał na Bałtyku może sięgać nawet 15 GW mocy. Polskie firmy już są elementem łańcucha dostaw. Polityka Energetyczna Polski do 2040 uwzględnia tę technologię. Podczas Szczytu Klimatycznego w Katowicach uczestnicy debaty poświęconej morskiej energetyce wiatrowej zgodzili się, że jest to szansa dla całej polskiej gospodarki.
Janusz Gajowiecki, prezes Polskiej Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej przypomniał, że sektor ma deklaracje dotyczące politycznych zapowiedzi ze strony polskiego rządu. – Ministerstwo Energii powiedziało, że będzie możliwość budowania do 10 GW do 2040 roku. To oznacza wiele działań w zakresie administracji, czy spółek oraz operatorów. Największy potencjał na Bałtyku należy do Polski. Mowa jest o 10 do nawet 15 GW – powiedział.
Poseł na Sejm RP, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. morskiej energetyki wiatrowej Zbigniew Gryglas powiedział, że priorytetem jest stworzenie strategii oraz ram dla polskiej energetyki wiatrowej na morzu. – Mamy już program dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Zaakceptowano także strategię energetyczną do 2040, uwzględniającą program rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Naszym celem jest, aby energetyka wiatrowa miała rosnący udział w miksie energetycznym i tak się stanie już na początku kolejnej dekady. Mamy także duży udział polskich firm w produkcji podzespołów do morskiej energetyki wiatrowej. W Polsce jest już100 takich firm. Chcemy także wzmacniać lokalny kontent, a więc udział polskiego sektora energetycznego w produkcji. W Wielkiej Brytanii na początku rozwoju tego trendu było 5 proc. , teraz aż 50 proc. firm angażuje się w produkcję morskich farm wiatrowych na potrzeby lokalnego rynku – zauważył.
Jarosław Dybowski z PKN Orlen powiedział, że koncern kilka lat temu rozpoczął prace zmierzające w stronę morskiej energetyki wiatrowej na ponad 1000 MW. – Udało się, aby morskie farmy wiatrowe zostały uwzględnione w strategii energetycznej – będą jednym z największych źródeł energii. Nikt już nie inwestuje w węgiel. Duże spółki na zachodzie inwestują w zieloną energetykę między innymi właśnie w morską energetyką wiatrową. To zielona technologia przyszłości. Zaczęliśmy prace przygotowawcze do podjęcia decyzji o inwestowaniu w te źródła. Zamówiliśmy badania środowiskowe, zatrudniliśmy także doradców – dodał.
Podkreślił, że spółka prowadzi rozmowy z operatorem sieci przesyłowych PSE i chciałaby, aby model współpracy i budowy przyłączeń był zbliżony do tego, jaki jest na zachodzie. – W tym zakresie potrzebujemy jak najszybciej ustawy w zakresie przyłączenia sieci – powiedział. Zaznaczył, że Orlen dysponuje już mocami wytwórczymi dzięki źródłom gazowym, co idealnie pasuje do morskiej energetyki wiatrowej, dzięki elastyczności tego typu źródeł. Nadmienił, iż będziemy potrzebować najprawdopodobniej więcej niż 10 GW mocy zainstalowanej w energetyce wiatrowej do 2040 roku. Mowa jest o 50 GW. Do tego czasu jednak, jego zdaniem, będziemy potrzebować więcej nowych mocy, bo z systemu wypadną stare bloki, a więc pojawi się przestrzeń na nowe moce wytwórcze.
Z kolei, jak powiedział Andrzej Kensbok, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu, podmioty należące do ARP już teraz zajmują się produkcją konstrukcji do morskich farm wiatrowych oraz komponentów w postaci podstacji elektrycznych. – Spółki w naszym portfelu chcą uczestniczyć w rozwoju energetyki wiatrowej. Mamy wiele spółek mogących dostarczać technologie, aby konstruować maszty, podzespoły oraz prowadzić roboty na Bałtyku. Pomoże to stworzyć lokalne, rodzime centra dostaw – zaznaczył.
Maciej Kapalski z Ministerstwa Energii podkreślił, że w pierwszym kwartale przyszłego roku pojawi się projekt ustawy o wsparciu morskiej energetyki wiatrowej, a system wsparcia będzie dotyczył okresu 15 lat. Wymienił także potrzebę prac nad przyłączeniami do morskim farm wiatrowych. Pytany o ostateczny kształt strategii energetycznej powiedział, że obecnie trwają analizy zgłaszanych uwag.