icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Musiałek: Budujmy wspólny rynek gazu państw Grupy Wyszehradzkiej. Zacznijmy od swojego

ROZMOWA

Paweł Musiałek,

Klub Jagielloński

Co łączy Polskę z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej w kontekście gazu ziemnego?

Należałoby pewnie zacząć od tego, że państwa te mają niewielkie zasoby gazu i muszą go w przeważającej mierze importować. Deficyt surowców nie jest jednak problemem tylko naszego regionu, ale całej Europy. Natomiast bez wątpienia jego cechy szczególne to uwarunkowania historyczne, jak i współczesne wyzwania.

Jak historia wpłynęła na rynki gazu w naszym regionie?

Jeśli popatrzymy na infrastrukturę przesyłową to wciąż widać dziedzictwo modelu współpracy gazowej „demoludów”. Obszar Europy Środkowo Wschodniej był obszarem przesyłowym surowców z ZSRR do Europy Zachodniej. Dlatego w państwach V4  dominują połączenia międzysystemowe umożliwiające przesył gazu ze wschodu na zachód, a także brak połączeń między państwami satelitami ZSRR. To powoduje, że we wszystkich państwach dominującym dostawcą jest Gazprom. Ma to konsekwencje w postaci wyzwania jakim jest bezpieczeństwo energetyczne, a także wysokich cen. Oczywiście powstały, bądź obecnie planowane są połączenia w drugą stronę oraz kluczowy dla współpracy V4 korytarz Północ-Południe, ale to początek drogi.

Czy dywersyfikacja jest priorytetem wszystkich państw V4?

Budowa infrastruktury przesyłowej to bez wątpienia jeden z priorytetów wszystkich państw regionu, ale warto podkreślić, że różnią się one tempem rozwoju sieci.

Kto jest liderem, a kto outsiderem?

Pod względem ilość interkonektorów połączeń przodują przede wszystkim Węgrzy, którzy mają połączenia prawie ze wszystkimi sąsiadami – Ukrainą, Chorwacją, Serbią, Austrią oraz Rumunią. Planowane są także gazociągi do Słowenii i rozbudowa połączenia ze Słowacją, a także prace nad fizycznym rewersem na jednokierunkowych połączeniach. Jednak w najlepszej sytuacji są Czesi, którzy mogą być dla V4 oknem na Zachód. Są bowiem połączeni z Niemcami, jednym z największych rynków gazowych w Europie, skąd można nabywać gaz z Norwegii oraz hubów gazowych po innych cenach niż gaz rosyjski indeksowany do cen produktów ropopochodnych. Relatywnie niezła dywersyfikacja w Czechach jest zasługą długofalowej polityki, ponieważ już w 1997 roku podpisali kontrakt z Norwegią i chociaż fizycznie do Czech trafia gaz rosyjski z gazociągu jamalskiego w ramach swapu z Norwegią, to jego bezpośredni tranzyt przez Niemcy jest również możliwy. Ich bezpieczeństwo energetyczne dodatkowo wzrosło szczególnie po wybudowaniu gazociągu „Gazela”, który jest przedłużeniem Nord Streamu i niemieckiego gazociągu OPAL. Dzięki niemu Czechy zwiększyły także swoje znaczenie jako państwa tranzytowego, przez które przesyłany jest surowiec do południowych Niemiec i Francji.  Obecnie planują także budowę nowych połączeń z Polską i Austrią. Słabo wypada Słowacja, która nie dbała o dywersyfikację, ponieważ była po Ukrainie głównym państwem tranzytowym gazu z Rosji do Europy Zachodniej, ale to się zmienia. Budowa Nord Stream i South Stream uderzy w pozycję nie tylko Ukrainy, ale także naszego południowego sąsiada. Dlatego Słowacja jest poza Polską głównym orędownikiem budowy korytarza Północ-Południe, ponieważ wzmocni to jej bezpieczeństwo energetyczne.

Jakie mamy wspólne wyzwania? 

Przede wszystkim liberalizacja rynków, co wymusza prawo unijne. Tutaj również Czesi są najbardziej zaawansowani. Niestety, ale Polska jest w ogonie jeśli mierzyć rozwój rynku stopniem jego koncentracji. Z racji dużej monopolizacji rynku wciąż utrzymywane są regulowane ceny, zatwierdzane przez urzędy regulacyjne, co zniechęca do inwestycji. W ten sposób powstaje błędne koło, bo brak inwestorów petryfikuje pozycję obecnych monopolistów.

Co nas różni?

Przede wszystkim rola gazu w miksie energetycznym. Konsumpcja gazu na osobę w Polsce jest trzy razy niższa niż w pozostałych krajach. Jest to efektem słabej gazyfikacji kraju, ale także dominującej roli węgla w naszej energetyce. Podobną strukturę mają Czesi, którzy na dodatek mają duży udział energetyki jądrowej, ale na Słowacji i Węgrzech udział gazu w miksie oscyluje wokół 40%. Oczywiście Polska jako największy kraj regionu ma również największy rynek – konsumujemy rocznie ok. 15 mld m3, ale, co istotne, z uwagi na wspomniane czynniki jest on nieproporcjonalnie większy do różnicy populacji. Warto także podkreślić zróżnicowanie struktury własnościowej. W Polsce strategiczne spółki gazowe – PGNiG i Gaz System są pod kontrolą państwa. W pozostałych państwach ich odpowiedniki są sprywatyzowane, choć Orban na Węgrzech próbuje odzyskać kontrolę nad sektorem gazowym.

Wielu ekspertów podkreśla, że warto stawiać na współpracę w ramach V4. Warto?

Współpraca z państwami Grupy Wyszehradzkiej powinna być priorytetem zewnętrznej polityki energetycznej Polski obok rozbudowy połączeń z Niemcami. Docelowo powinniśmy mierzyć w najbardziej zaawansowaną współpracę – budowę wspólnego rynku gazu, który pozwoli osiągnąć efekt synergii.

Na czym on będzie polegał?

Przede wszystkim będzie to rynek o wielkości ok. 40 mld m3 gazu i to z tendencją wzrostową. To już sporo i dlatego takim rynkiem powinni być zainteresowani inwestorzy. Mam na myśli zarówno spółki chcące budować gazociągi, jak i te chcące handlować gazem. Z pewnością napływ inwestycji na wspólny rynek państw V4 będzie większy niż suma inwestycji na odseparowanych rynkach.

Na jakie korzyści możemy liczyć jeśli taki rynek by powstał?

Przyciągnięcie inwestorów pociągnie za sobą wzrost bezpieczeństwa energetycznego, jak i większą konkurencję, co będzie korzystne dla klientów. Ceny wówczas prawdopodobnie zbliżyłyby się do cen Europy Zachodniej, ponieważ wzmocniłaby się pozycja negocjacyjna importerów. Ponadto na takim rynku mogliby z powodzeniem rywalizować obecni potentaci gazowi tych państw i nie trzeba by było „na siłę” odbierać im udziałów w rynku. Jeśli rynki zostałyby połączone obniżyłby się bowiem wskaźnik koncentracji rynkowej i zafunkcjonowały mechanizmy rynkowe. To szansa przede wszystkim dla polskiego PGNiG.

Czy poza korzyściami dla wszystkich uczestników Polska mogłaby liczyć na dodatkowe profity?

Do szczególnych korzyści dla Polski dodałbym też dostęp do magazynów gazu w Czechach i na Węgrzech, aczkolwiek byłoby to korzystne również dla tych państw. My możemy natomiast zaoferować gaz z terminala w Świnoujściu, który będzie atrakcyjny dla pozostałych państw, ponieważ pozwoli pozyskiwać gaz z rynku LNG. W tym kontekście zaniechanie budowy gazociągu Nabucco dla Polski może oznaczać więcej korzyści niż straty, ponieważ może przynieść większe zapotrzebowania na gaz skroplony sprowadzany przez Polskę. Dla naszego kraju dodatkową korzyścią może być także rozwój giełdy gazu, która ma potencjał do obsługi przyszłego rynku. Mamy także potencjał do tego, aby powstał gazowy hub w naszym kraju, ale wymaga to sprawnych działań. Rywalem będzie austriacki hub CEGH w Baumgarten, który znajduje się tuż przy granicy ze Słowacją i Czechami. Tym bardziej, że Czesi planują połączenie do Austrii. Także Węgrzy z racji ilości interkonektorów oraz pojemności magazynów gazu mają ochotę stworzyć hub gazowy u siebie. W tym roku uruchomili także giełdę gazu. To pokazuje, że choć współpraca gazowa V4 jest korzystna to występują między państwami także różnice interesów w niektórych sprawach.

Czy to jest powód dla którego ten rynek nie powstał? Czy może zabrakło woli politycznej?

Wola polityczna jest, szczególnie w Polsce i to niezależnie od partii politycznej. Przede wszystkim budowa takiego rynku jest trudna technicznie, ponieważ wymaga głębokich wieloetapowych zmian funkcjonowania rynków i eliminacji barier regulacyjnych. Mając na myśli najbardziej zaawansowaną formę współpracy trzeba zadbać o odpowiednią przepustowość sieci, a więc trzeba wybudować i rozbudować kilka połączeń. Ponadto należy pamiętać o tym, że niezbędne są odpowiednie połączenia między rynkiem V4, a sąsiednimi rynkami, szczególnie tymi rozwiniętymi. Ale na tym budowa rynku się nie kończy. Wymaga ona stworzenia wspólnego kodeksu sieci, taryfy przesyłowej, jednego operatora i regulatora. Oczywiście budowa samych interkonektorów bez działań konsolidacyjnych pozwoli na rozwój, ale korzyści będą ograniczone. Tak samo jak w przypadku modelu budowy wspólnej strefy handlowej, gdzie zachowuje się odrębność operatorów i regulatorów, a uzgadnia praktyki biznesowe i tworzy interkonektory. Modeli pośrednich jest więcej, ale powinniśmy je traktować tylko jako etapy do zespolenia rynków. Niezależnie od tego jak głęboko chcemy się integrować konieczna jest nie tylko wola polityków, ale głęboka współpraca regulatorów oraz operatorów sieci. Tu może wystąpić problem, ponieważ jeszcze nie wiadomo czy nowi właściciele operatorów w Czechach i na Słowacji będą chcieli traktować priorytetowo projekty połączeń z Polską. Ponadto brak bezpośredniej kontroli państwa poza Polską może znacząco utrudnić np. fuzję operatorów, która wydaje się niezbędna do tego, aby usprawnić rynek.

Jak budowa rynków V4 ma się do budowy wspólnego rynku gazu w UE? Czy nie będzie tutaj konfliktu?

Nie będzie, ponieważ budowa wspólnego rynku na poziomie unijnym jest zaplanowana etapowo i jednym z nich jest budowa regionalnych rynków. Należy jednak podkreślić, że wedle koncepcji UE zawartych w „Gas Target Model” przyjętym na forum w Madrycie w ubiegłym roku Polska ma należeć do obszaru Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej, czyli obszaru znacznie szerszego niż formuła V4. To powoduje, że choć UE generalnie wspiera integrację rynków to Polska musi wykazać inicjatywę w ramach podgrupy państw naszego regionu. Za nas UE tego nie zrobi.

Proszę zatem podsumować wyzwania jakie stoją przed Polską w kontekście budowy wspólnego rynku państw Grupy Wyszehradzkiej.

Zacznijmy najpierw od własnego podwórka. Musimy zadbać o terminowe zakończenie budowy terminalu LNG wraz z niezbędną infrastrukturą przesyłową. Następnie trzeba zbudować połączenia ze Słowacją i rozbudować z Czechami, choć to już będzie zależało od woli tych państw. Międzyczasie powinniśmy dopingować naszych partnerów do budowy połączeń między sobą. Obecnie tylko połączenie między Słowacją i Czechami ma odpowiednią przepustowość. Ponadto równolegle toczyć się powinny prace nad wspólnym kodeksem sieci między regulatorami, a także uzgodnienia między operatorami w kwestii konsolidacji rynku oraz budowy połączeń z innymi rynkami. Długofalowo do współpracy powinniśmy też przyciągać inne państwa regionu, w tym przede wszystkim Rumunię i Chorwację. Polska ma potencjał i powinna być liderem projektu wspólnego rynku gazowego Europy Środkowo-Wschodniej.

ROZMOWA

Paweł Musiałek,

Klub Jagielloński

Co łączy Polskę z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej w kontekście gazu ziemnego?

Należałoby pewnie zacząć od tego, że państwa te mają niewielkie zasoby gazu i muszą go w przeważającej mierze importować. Deficyt surowców nie jest jednak problemem tylko naszego regionu, ale całej Europy. Natomiast bez wątpienia jego cechy szczególne to uwarunkowania historyczne, jak i współczesne wyzwania.

Jak historia wpłynęła na rynki gazu w naszym regionie?

Jeśli popatrzymy na infrastrukturę przesyłową to wciąż widać dziedzictwo modelu współpracy gazowej „demoludów”. Obszar Europy Środkowo Wschodniej był obszarem przesyłowym surowców z ZSRR do Europy Zachodniej. Dlatego w państwach V4  dominują połączenia międzysystemowe umożliwiające przesył gazu ze wschodu na zachód, a także brak połączeń między państwami satelitami ZSRR. To powoduje, że we wszystkich państwach dominującym dostawcą jest Gazprom. Ma to konsekwencje w postaci wyzwania jakim jest bezpieczeństwo energetyczne, a także wysokich cen. Oczywiście powstały, bądź obecnie planowane są połączenia w drugą stronę oraz kluczowy dla współpracy V4 korytarz Północ-Południe, ale to początek drogi.

Czy dywersyfikacja jest priorytetem wszystkich państw V4?

Budowa infrastruktury przesyłowej to bez wątpienia jeden z priorytetów wszystkich państw regionu, ale warto podkreślić, że różnią się one tempem rozwoju sieci.

Kto jest liderem, a kto outsiderem?

Pod względem ilość interkonektorów połączeń przodują przede wszystkim Węgrzy, którzy mają połączenia prawie ze wszystkimi sąsiadami – Ukrainą, Chorwacją, Serbią, Austrią oraz Rumunią. Planowane są także gazociągi do Słowenii i rozbudowa połączenia ze Słowacją, a także prace nad fizycznym rewersem na jednokierunkowych połączeniach. Jednak w najlepszej sytuacji są Czesi, którzy mogą być dla V4 oknem na Zachód. Są bowiem połączeni z Niemcami, jednym z największych rynków gazowych w Europie, skąd można nabywać gaz z Norwegii oraz hubów gazowych po innych cenach niż gaz rosyjski indeksowany do cen produktów ropopochodnych. Relatywnie niezła dywersyfikacja w Czechach jest zasługą długofalowej polityki, ponieważ już w 1997 roku podpisali kontrakt z Norwegią i chociaż fizycznie do Czech trafia gaz rosyjski z gazociągu jamalskiego w ramach swapu z Norwegią, to jego bezpośredni tranzyt przez Niemcy jest również możliwy. Ich bezpieczeństwo energetyczne dodatkowo wzrosło szczególnie po wybudowaniu gazociągu „Gazela”, który jest przedłużeniem Nord Streamu i niemieckiego gazociągu OPAL. Dzięki niemu Czechy zwiększyły także swoje znaczenie jako państwa tranzytowego, przez które przesyłany jest surowiec do południowych Niemiec i Francji.  Obecnie planują także budowę nowych połączeń z Polską i Austrią. Słabo wypada Słowacja, która nie dbała o dywersyfikację, ponieważ była po Ukrainie głównym państwem tranzytowym gazu z Rosji do Europy Zachodniej, ale to się zmienia. Budowa Nord Stream i South Stream uderzy w pozycję nie tylko Ukrainy, ale także naszego południowego sąsiada. Dlatego Słowacja jest poza Polską głównym orędownikiem budowy korytarza Północ-Południe, ponieważ wzmocni to jej bezpieczeństwo energetyczne.

Jakie mamy wspólne wyzwania? 

Przede wszystkim liberalizacja rynków, co wymusza prawo unijne. Tutaj również Czesi są najbardziej zaawansowani. Niestety, ale Polska jest w ogonie jeśli mierzyć rozwój rynku stopniem jego koncentracji. Z racji dużej monopolizacji rynku wciąż utrzymywane są regulowane ceny, zatwierdzane przez urzędy regulacyjne, co zniechęca do inwestycji. W ten sposób powstaje błędne koło, bo brak inwestorów petryfikuje pozycję obecnych monopolistów.

Co nas różni?

Przede wszystkim rola gazu w miksie energetycznym. Konsumpcja gazu na osobę w Polsce jest trzy razy niższa niż w pozostałych krajach. Jest to efektem słabej gazyfikacji kraju, ale także dominującej roli węgla w naszej energetyce. Podobną strukturę mają Czesi, którzy na dodatek mają duży udział energetyki jądrowej, ale na Słowacji i Węgrzech udział gazu w miksie oscyluje wokół 40%. Oczywiście Polska jako największy kraj regionu ma również największy rynek – konsumujemy rocznie ok. 15 mld m3, ale, co istotne, z uwagi na wspomniane czynniki jest on nieproporcjonalnie większy do różnicy populacji. Warto także podkreślić zróżnicowanie struktury własnościowej. W Polsce strategiczne spółki gazowe – PGNiG i Gaz System są pod kontrolą państwa. W pozostałych państwach ich odpowiedniki są sprywatyzowane, choć Orban na Węgrzech próbuje odzyskać kontrolę nad sektorem gazowym.

Wielu ekspertów podkreśla, że warto stawiać na współpracę w ramach V4. Warto?

Współpraca z państwami Grupy Wyszehradzkiej powinna być priorytetem zewnętrznej polityki energetycznej Polski obok rozbudowy połączeń z Niemcami. Docelowo powinniśmy mierzyć w najbardziej zaawansowaną współpracę – budowę wspólnego rynku gazu, który pozwoli osiągnąć efekt synergii.

Na czym on będzie polegał?

Przede wszystkim będzie to rynek o wielkości ok. 40 mld m3 gazu i to z tendencją wzrostową. To już sporo i dlatego takim rynkiem powinni być zainteresowani inwestorzy. Mam na myśli zarówno spółki chcące budować gazociągi, jak i te chcące handlować gazem. Z pewnością napływ inwestycji na wspólny rynek państw V4 będzie większy niż suma inwestycji na odseparowanych rynkach.

Na jakie korzyści możemy liczyć jeśli taki rynek by powstał?

Przyciągnięcie inwestorów pociągnie za sobą wzrost bezpieczeństwa energetycznego, jak i większą konkurencję, co będzie korzystne dla klientów. Ceny wówczas prawdopodobnie zbliżyłyby się do cen Europy Zachodniej, ponieważ wzmocniłaby się pozycja negocjacyjna importerów. Ponadto na takim rynku mogliby z powodzeniem rywalizować obecni potentaci gazowi tych państw i nie trzeba by było „na siłę” odbierać im udziałów w rynku. Jeśli rynki zostałyby połączone obniżyłby się bowiem wskaźnik koncentracji rynkowej i zafunkcjonowały mechanizmy rynkowe. To szansa przede wszystkim dla polskiego PGNiG.

Czy poza korzyściami dla wszystkich uczestników Polska mogłaby liczyć na dodatkowe profity?

Do szczególnych korzyści dla Polski dodałbym też dostęp do magazynów gazu w Czechach i na Węgrzech, aczkolwiek byłoby to korzystne również dla tych państw. My możemy natomiast zaoferować gaz z terminala w Świnoujściu, który będzie atrakcyjny dla pozostałych państw, ponieważ pozwoli pozyskiwać gaz z rynku LNG. W tym kontekście zaniechanie budowy gazociągu Nabucco dla Polski może oznaczać więcej korzyści niż straty, ponieważ może przynieść większe zapotrzebowania na gaz skroplony sprowadzany przez Polskę. Dla naszego kraju dodatkową korzyścią może być także rozwój giełdy gazu, która ma potencjał do obsługi przyszłego rynku. Mamy także potencjał do tego, aby powstał gazowy hub w naszym kraju, ale wymaga to sprawnych działań. Rywalem będzie austriacki hub CEGH w Baumgarten, który znajduje się tuż przy granicy ze Słowacją i Czechami. Tym bardziej, że Czesi planują połączenie do Austrii. Także Węgrzy z racji ilości interkonektorów oraz pojemności magazynów gazu mają ochotę stworzyć hub gazowy u siebie. W tym roku uruchomili także giełdę gazu. To pokazuje, że choć współpraca gazowa V4 jest korzystna to występują między państwami także różnice interesów w niektórych sprawach.

Czy to jest powód dla którego ten rynek nie powstał? Czy może zabrakło woli politycznej?

Wola polityczna jest, szczególnie w Polsce i to niezależnie od partii politycznej. Przede wszystkim budowa takiego rynku jest trudna technicznie, ponieważ wymaga głębokich wieloetapowych zmian funkcjonowania rynków i eliminacji barier regulacyjnych. Mając na myśli najbardziej zaawansowaną formę współpracy trzeba zadbać o odpowiednią przepustowość sieci, a więc trzeba wybudować i rozbudować kilka połączeń. Ponadto należy pamiętać o tym, że niezbędne są odpowiednie połączenia między rynkiem V4, a sąsiednimi rynkami, szczególnie tymi rozwiniętymi. Ale na tym budowa rynku się nie kończy. Wymaga ona stworzenia wspólnego kodeksu sieci, taryfy przesyłowej, jednego operatora i regulatora. Oczywiście budowa samych interkonektorów bez działań konsolidacyjnych pozwoli na rozwój, ale korzyści będą ograniczone. Tak samo jak w przypadku modelu budowy wspólnej strefy handlowej, gdzie zachowuje się odrębność operatorów i regulatorów, a uzgadnia praktyki biznesowe i tworzy interkonektory. Modeli pośrednich jest więcej, ale powinniśmy je traktować tylko jako etapy do zespolenia rynków. Niezależnie od tego jak głęboko chcemy się integrować konieczna jest nie tylko wola polityków, ale głęboka współpraca regulatorów oraz operatorów sieci. Tu może wystąpić problem, ponieważ jeszcze nie wiadomo czy nowi właściciele operatorów w Czechach i na Słowacji będą chcieli traktować priorytetowo projekty połączeń z Polską. Ponadto brak bezpośredniej kontroli państwa poza Polską może znacząco utrudnić np. fuzję operatorów, która wydaje się niezbędna do tego, aby usprawnić rynek.

Jak budowa rynków V4 ma się do budowy wspólnego rynku gazu w UE? Czy nie będzie tutaj konfliktu?

Nie będzie, ponieważ budowa wspólnego rynku na poziomie unijnym jest zaplanowana etapowo i jednym z nich jest budowa regionalnych rynków. Należy jednak podkreślić, że wedle koncepcji UE zawartych w „Gas Target Model” przyjętym na forum w Madrycie w ubiegłym roku Polska ma należeć do obszaru Europy Środkowo-Wschodniej i Południowej, czyli obszaru znacznie szerszego niż formuła V4. To powoduje, że choć UE generalnie wspiera integrację rynków to Polska musi wykazać inicjatywę w ramach podgrupy państw naszego regionu. Za nas UE tego nie zrobi.

Proszę zatem podsumować wyzwania jakie stoją przed Polską w kontekście budowy wspólnego rynku państw Grupy Wyszehradzkiej.

Zacznijmy najpierw od własnego podwórka. Musimy zadbać o terminowe zakończenie budowy terminalu LNG wraz z niezbędną infrastrukturą przesyłową. Następnie trzeba zbudować połączenia ze Słowacją i rozbudować z Czechami, choć to już będzie zależało od woli tych państw. Międzyczasie powinniśmy dopingować naszych partnerów do budowy połączeń między sobą. Obecnie tylko połączenie między Słowacją i Czechami ma odpowiednią przepustowość. Ponadto równolegle toczyć się powinny prace nad wspólnym kodeksem sieci między regulatorami, a także uzgodnienia między operatorami w kwestii konsolidacji rynku oraz budowy połączeń z innymi rynkami. Długofalowo do współpracy powinniśmy też przyciągać inne państwa regionu, w tym przede wszystkim Rumunię i Chorwację. Polska ma potencjał i powinna być liderem projektu wspólnego rynku gazowego Europy Środkowo-Wschodniej.

Najnowsze artykuły