Inżynierowie Siły Syberii przerywają milczenie. Dostawy gazu z Rosji do Chin są zagrożone

28 maja 2020, 09:00 Alert

Potwierdzają się informacje publikowane w BiznesAlert.pl w styczniu tego roku. Śledztwo portalu Lenta.ru pozwoliło ustalić, że liczne nieprawidłowości projektu Siła Syberii zagrażają dostawom gazu z Rosji do Chin. Nowa odsłona projektu Siła Syberii 2 może być próbą szukania alternatywy przez Kreml.

Siła Syberii w budowie. Fot. Gazprom
Siła Syberii w budowie. Fot. Gazprom

Uderzenie w dostawy gazu z Rosji do Chin

Siła Syberii ma problemy

Gazociąg Siła Syberii ukończony z końcem 2019 roku napotkał na szereg problemów, które zagrażają trzydziestoletniemu kontraktowi na dostawy do 38 mld m sześc. gazu rocznie między Gazpromem a chińskim CNPC. To problemy geologiczne złoża potrzebnego do rozwoju eksportu przez Siłę Syberii, zaniedbania standardów i działalność kryminalna przedstawicieli rosyjskiego koncernu, a także naruszenia standardów technologicznych oraz ograniczenia substytucji importu sprzętu spoza Rosji.

Lenta.ru dotarła do dokumentu stworzonego przez Gazprom Dobycza Nojabrsk, spółki-córki Gazpromu rozwijającej wydobycie ze złoża Czajanda służącego za bazę surowcową Siły Syberii. Dokument sygnalizuje liczne nadużycia przy pracach na złożu, przykłady płatnej protekcji i inne działania, które mogą zagrozić wydobyciu. Lenta.ru dotarła do dokumentów przetargowych,  które sugerują, że zlecenie na poszukiwanie gazu na złożu Czajanda były oferowane za symboliczne sumy liczone w setkach tysięcy rubli. Prawodawstwo rosyjskie wprowadzone w odpowiedzi na sankcje zachodnie uprościło zasady przetargów. Gazprom doprowadził dzięki niemu do dwudziestu tajnych transakcji związanych z pracami na Czajandzie, które nie pojawiły się w raportach firmy zobowiązanej do ujawniania wszelkich wydatków. Wydał na nie 982,4 mln rubli. Gazprom zdementował informacje Lenty o sekretnych transakcjach.

Jednakże ukrywanie informacji przez Gazprom może wynikać z kolejnego faktu ustalonego przez Lentę. Wewnętrzny raport z 2017 roku autorstwa głównych inżynierów projektu Siła Syberii sugeruje, że zasobność tego złoża może nie wystarczyć do zapewnienia surowca na poczet kontraktu chińskiego. Rezerwy szacowane początkowo na 1,45 bln m sześc. zostały już oficjalnie zredukowane do 1,2 bln. Jednak z raportu ujawnionego przez Lentę wynika, że zasoby mogą być jeszcze mniejsze. Biuro prasowe Gazpromu zaprzecza tym rewelacjom. Inżynierowie Gazpromu mówili jednak co innego. Ich zdaniem złoże nie zostało jeszcze przygotowane do wydobycia i powinno nadal przechodzić etap rozpoznania pozwalający ustalić jego faktyczny potencjał.

Mimo to władze Gazpromu miały napierać na dalszą realizację projektu Siły Syberii w celu rywalizacji z LNG z USA, które może wypchnąć Rosjan z rynku chińskiego. Ostatecznie Gazprom Dobycza Nojabrsk nie zareagował na apele inżynierów inaczej, niż poprzez próby ich wyciszenia. Lenta.ru publikuje obszerne cytaty komentarzy Andrieja Filipowa, wicedyrektora Departamentu 307 Gazpromu odpowiedzialnego za wydobycie firmy świadczące o problemach Czajandy. Przekonuje on, że także kolejne złoże potrzebne Sile Syberii, czyli Kowykta, może być niedoszacowane. – Badania geologiczne jeszcze się nie zakończyły – alarmował Filipow w 2019 roku. Gazprom utrzymuje oficjalnie, że prace przebiegają zgodnie z planem, a zasoby Kowykty sięgają 2,7 bln m sześc.

Badania geologiczne były prowadzone przez Gazorm Geologorazwiedkę. Prace wydobywcze prowadziła spółka wydobywcza Gazprom Burenje. Lenta.ru ustaliła, że ta spółka pod kotntrolą Arkadego Rotenberga uznawanego za kasjera Putina rozpoczęła prace bez właściwego przygotowania geologicznego i bez analizy skały. Raporty Rosniedry, regulatora geologicznego w Rosji, sugerują, że spółka Rotenberga nie wykonała planu wydobycia. Jeden z powodów to brak dostępu do technologii zachodnich firm jak Baker Hughes czy Schlumberger zablokowanych przez sankcje wobec Rosji. Dostawcą technologii został SBM Service Center związany z Gazpromem Burenjem, który uzyskał dostęp do złoża bez weryfikacji jego faktycznego potencjału. Przez to Gazprom mógł stracić nawet 334 mld rubli na odwiertach, które nie przyniosły odpowiedniego wydobycia według wyliczeń Wiaczesława Szczegolewa z Gazprom Dobycza Nojabrsk. Stwierdził on, że spółka celowo ograniczyła dostęp inżynierów jak on do danych, które mogą potwierdzić większe straty w wyniku zmarnowania potencjału wiertni przez Gazprom Dobycza.

Raport cytowany przez Lenta.ru sugeruje, że Gazprom naruszył standardy technologiczne, zainstalował źle infrastrukturę, obniżając poziom wydobycia i zagrażając wybuchem na wiertni. Naprawa tych błędów może kosztować więcej niż sama instalacja punktu wydobycia. – To tak, jakby mieć Lamborghini i wjechać nim na drogę dla traktorów – ocenił Szczegolew cytowany przez Lenta.ru. Raport inżynierów Gazprom Dobyczy Nojabrsk wylicza w sumie 11 naruszeń standardów technologicznych, informuje o ukrywaniu danych, fałszowaniu dokumentacji i zastępowania właściwej aparatury tańszymi analogami niezgodnie z wytycznymi. Gazprom Burenje miał także ignorować zasady składowania odpadów z wydobycia i składował je w opuszczonych studniach. To działalność kryminalna, jeżeli odbywa się bez zgody władz. Mimo to wartość kontraktu firmy Akradego Rotenberga wzrosła z 39 do 89,7 mld rubli, obciążając budżet Gazpromu. Anonimowi rozmówcy Lenta.ru w sektorze wydobywczym Rosji oceniają, że taka podwyżka nie jest uzasadniona trudniejszymi warunkami wydobycia.

Gazprom zatajał informacje

Ustalenia opisywanej grupy inżynierów były zatajane i stali się oni celem ataków innych pracowników Gazprom Dobycza Nojabrsk. Władze firmy nie podjęły żadnych działań zaradczych. Apel do szefa rady dyrektorów Gazpromu Wiktora Zubkowa doprowadził do utworzenia komisji z Andrejem Filipowem na czele. Jednak jej ustalenia zostały zdeprecjonowane przez bezpośrednich nadzorców z Departamentu 307 Gazpromu. Starania grupy Szczegolewa nie przyniosły zmian postępwoania. Lenta.ru ustaliła, że Gazprom straci ponad 500 mld rubli na utracie 34 wiertni zepsutych niewłaściwym postępowaniem wykonawców. Planowany poziom wydobycia Czajandy nie zostanie osiągnięty. Gazprom zamierza przenieść prace wydobywcze pod kuratelę Gazprom Invest. Jednak zmiana jest iluzoryczna, bo zarządza nim ten sam Departament 307, który lekceważył ustalenia inżynierów.

Putin szuka alternatywy?

Lenta.ru odnosi te fakty do ostatniej deklaracji prezydenta Władimira Putina o konieczności zbadania potencjału Siły Syberii 2, czyli projektu dostaw gazu do Chin z wykorzystaniem złóż zachodniosyberyjskich, czyli innej bazy surowcowej niż wschodniosyberyjskie Czajanda i Kowykta. Ta informacja pojawiła się niecały miesiąc po zgłoszeniu problemów złoża Czajanda władzom Gazpromu i niedługo po apelu Szczegolewa do ministerstwa energetyki Rosji. Doszło także do zmiany szlaku Siły Syberii 2, zwanej wcześniej Gazociągiem Ałtaj. Gazociąg ma obecnie czerpać surowiec ze złoża Bowanenkowo na Półwyspie Jamalskim w Syberii Zachodniej. Ma także docierać do Chin przez Mongolię, łącząc się po drodze z Siłą Syberii, zamiast docierać tam przesmykiem między Kazachstanem a Mongolią będącym granicą rosyjsko-chińską. Ten plan może potwierdzać, że Moskwa ma świadomość problemów Siły Syberii i chce ją wesprzeć złożami zachodnimi, których eksploatacja odbywa się bez przeszkód.

Koszt Siły Syberii był szacowany w 2018 roku na 1,1 bln rubli. Jeżeli ten gazociąg nie będzie miał źródła gazu, cały projekt dostaw do Chin może upaść. Jego wiarygodność podważa także rozwój dostaw LNG oraz odkrycie pokaźnych złóż gazu w Syczuanie. Kolejnym wyzwaniem jest spadek zapotrzebowania na gaz z Rosji w wyniku pandemii koronawirusa. Mimo to Gazprom przekonuje, że „Siła Syberii nie ma problemów”. – Gazprom uczy nas, że marzenia mogą się spełniać pomimo przeszkód – konstatują dziennikarze Lenty.

Lenta.ru/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Bezsilność Syberii