icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Nie ślijmy do Rosji walentynek. O negocjacjach gazowych

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor BiznesAlert.pl

Chociaż PAP cytował w Walentynki ekspertów krytykujących szanse Polaków na zmniejszenie zależności od rosyjskiego gazu, wbrew ich opiniom, szansa na uzyskanie lepszych warunków w obecnym oknie negocjacji PGNiG-Gazprom jest większa, niż w 2012 roku.

Ostatnią obniżkę szacowaną na około 15 procent Polacy uzyskali w zamian za porzucenie arbitrażu przeciwko Rosjanom. Trwające od grudnia rozmowy na temat nowej obniżki rzeczywiście mogą się nie powieść, jeśli w obliczu coraz gorszych danych z Europy Gazprom stanie okoniem i nie ustąpi. Wtedy jednak możemy skierować sprawę do arbitrażu, bo taką możliwość już sygnalizuje PGNiG, gdzie wygramy obniżkę na mocy precedensów z całej Europy lub ustąpimy z postępowania w zamian za nowe ustępstwa Rosjan, jak w 2012 roku.

Według analityków Bloomberga zyski rosyjskiego giganta spadną w tym roku o 14 procent. – Rynek europejski pozostanie głównym kierunkiem eksportu naszych surowców i źródłem zysków w nadchodzących latach. Logika ekonomiczna przeważy nad politycznymi motywami  – ocenił Andriej Krugłow, szef finansów Gazpromu. Podkreśla, że Gazprom jest nastawiony na eksport i zyskuje na obecnej obniżce cen rubla, a przez to może przezwyciężyć straty spowodowane spadkiem ceny ropy naftowej.

Dlatego współczucie części ekspertów dla rosyjskiej firmy jest nieuprawnione. Gazprom sam zapewnia, że poradzi sobie dzięki taniemu rublowi. Dodaje przy tym, że Europa pozostanie kluczowym klientem, a zatem rezygnuje z opowieści o chińskich mirażach i chce póki co robić biznes ze Starym Kontynentem.

Nietrafne są argumenty przekonujące, że skoro ropa naftowa obecnie tanieje, to Gazprom nie zgodzi się na renegocjację ceny w kontrakcie uzależnionej od ropy. Czynniki obiektywne osłabiają pozycję Rosjan a tylko do Polaków zależy, czy to wykorzystają.

Kluczowy klient w krajach byłego ZSRS – Ukraina – nie zwiększy znacznie zakupów gazu w Rosji. Jeśli w poprzedniej dekadzie tego stulecia sprowadzała z Rosji nawet do 50 mld m3 gazu, a w 2013 27 mld m3, to obecnie zmniejszyła import do kilku mld m3 na rok. Potencjalne narzędzie usunięcia tego ubytku na Bałkanach będzie mogło zostać wykorzystane dopiero po kosztownych inwestycjach w nową infrastrukturę jak Turkish Stream, której los jest nadal niepewny.

Czynniki wpływające na poprawę polskiego stanowiska to możliwość realizacji 90 procent zapotrzebowania na gaz ze źródeł niezależnych od Gazpromu oraz perspektywa uruchomienia terminala LNG, który w sumie da 100 procent niezależności od dostaw z Rosji. Do czasu tąpnięcia ceny ropy naftowej PGNiG bardziej opłacało się sprowadzać gaz z rynków spotowych na Zachodzie. Teraz ceny od Gazpromu prawdopodobnie zbliżyły się do europejskich. Wciąż jednak nie są na tyle konkurencyjne aby zasadna była rezygnacja z obniżki.

Renegocjacja dotyczy finalnej ceny ale także formuły, w oparciu o którą jest wyliczana, która uwzględnia w części cenę ropy naftowej z ostatnich 9 miesięcy. Jednakże według rosyjskich analityków okres taniej ropy może skończyć się pod koniec 2015 roku, dlatego Gazprom nie powinien wprowadzać tego argumentu do dyskusji o długofalowej obniżce ceny.

Słusznie wskazywane przez część polskich ekspertów problemy Gazpromu nie powinny budzić w PGNiG odruchów miłosierdzia, którego ze strony Rosjan sami doświadczali rzadko. Walentynki słane przez wspomnianych analityków do Moskwy są nieuzasadnione. Słabość Rosji powinniśmy wykorzystać z premedytacją – stwierdziłem w ostatnim wywiadzie dla Onetu i podtrzymuje swoje stanowisko.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor BiznesAlert.pl

Chociaż PAP cytował w Walentynki ekspertów krytykujących szanse Polaków na zmniejszenie zależności od rosyjskiego gazu, wbrew ich opiniom, szansa na uzyskanie lepszych warunków w obecnym oknie negocjacji PGNiG-Gazprom jest większa, niż w 2012 roku.

Ostatnią obniżkę szacowaną na około 15 procent Polacy uzyskali w zamian za porzucenie arbitrażu przeciwko Rosjanom. Trwające od grudnia rozmowy na temat nowej obniżki rzeczywiście mogą się nie powieść, jeśli w obliczu coraz gorszych danych z Europy Gazprom stanie okoniem i nie ustąpi. Wtedy jednak możemy skierować sprawę do arbitrażu, bo taką możliwość już sygnalizuje PGNiG, gdzie wygramy obniżkę na mocy precedensów z całej Europy lub ustąpimy z postępowania w zamian za nowe ustępstwa Rosjan, jak w 2012 roku.

Według analityków Bloomberga zyski rosyjskiego giganta spadną w tym roku o 14 procent. – Rynek europejski pozostanie głównym kierunkiem eksportu naszych surowców i źródłem zysków w nadchodzących latach. Logika ekonomiczna przeważy nad politycznymi motywami  – ocenił Andriej Krugłow, szef finansów Gazpromu. Podkreśla, że Gazprom jest nastawiony na eksport i zyskuje na obecnej obniżce cen rubla, a przez to może przezwyciężyć straty spowodowane spadkiem ceny ropy naftowej.

Dlatego współczucie części ekspertów dla rosyjskiej firmy jest nieuprawnione. Gazprom sam zapewnia, że poradzi sobie dzięki taniemu rublowi. Dodaje przy tym, że Europa pozostanie kluczowym klientem, a zatem rezygnuje z opowieści o chińskich mirażach i chce póki co robić biznes ze Starym Kontynentem.

Nietrafne są argumenty przekonujące, że skoro ropa naftowa obecnie tanieje, to Gazprom nie zgodzi się na renegocjację ceny w kontrakcie uzależnionej od ropy. Czynniki obiektywne osłabiają pozycję Rosjan a tylko do Polaków zależy, czy to wykorzystają.

Kluczowy klient w krajach byłego ZSRS – Ukraina – nie zwiększy znacznie zakupów gazu w Rosji. Jeśli w poprzedniej dekadzie tego stulecia sprowadzała z Rosji nawet do 50 mld m3 gazu, a w 2013 27 mld m3, to obecnie zmniejszyła import do kilku mld m3 na rok. Potencjalne narzędzie usunięcia tego ubytku na Bałkanach będzie mogło zostać wykorzystane dopiero po kosztownych inwestycjach w nową infrastrukturę jak Turkish Stream, której los jest nadal niepewny.

Czynniki wpływające na poprawę polskiego stanowiska to możliwość realizacji 90 procent zapotrzebowania na gaz ze źródeł niezależnych od Gazpromu oraz perspektywa uruchomienia terminala LNG, który w sumie da 100 procent niezależności od dostaw z Rosji. Do czasu tąpnięcia ceny ropy naftowej PGNiG bardziej opłacało się sprowadzać gaz z rynków spotowych na Zachodzie. Teraz ceny od Gazpromu prawdopodobnie zbliżyły się do europejskich. Wciąż jednak nie są na tyle konkurencyjne aby zasadna była rezygnacja z obniżki.

Renegocjacja dotyczy finalnej ceny ale także formuły, w oparciu o którą jest wyliczana, która uwzględnia w części cenę ropy naftowej z ostatnich 9 miesięcy. Jednakże według rosyjskich analityków okres taniej ropy może skończyć się pod koniec 2015 roku, dlatego Gazprom nie powinien wprowadzać tego argumentu do dyskusji o długofalowej obniżce ceny.

Słusznie wskazywane przez część polskich ekspertów problemy Gazpromu nie powinny budzić w PGNiG odruchów miłosierdzia, którego ze strony Rosjan sami doświadczali rzadko. Walentynki słane przez wspomnianych analityków do Moskwy są nieuzasadnione. Słabość Rosji powinniśmy wykorzystać z premedytacją – stwierdziłem w ostatnim wywiadzie dla Onetu i podtrzymuje swoje stanowisko.

Najnowsze artykuły