icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Mazurczak: Groźni dla środowiska są ludzie o złej woli a nie hydrauliczne kruszenie

ROZMOWA

Marcin Mazurczak

Gazlupkowy.pl

W wyniku działań podwykonawcy jednej z firm wydobywczych w 2007 roku, w stanie Kentucky, wylano do jednej z rzek płyn po wykonanym szczelinowaniu hydraulicznym. Po 6 latach od tego zdarzenia U.S. Geological Survey wspólnie z U.S. Fish and Wildlife Service opublikowało raport, w którym stwierdzono, że to działanie mogło doprowadzić do śmierci zagrożonych wyginięciem gatunków ryb – pisze Marcin Mazurczak w portalu Gazlupkowy.pl. Poprosiliśmy go o obszerniejszy komentarz na ten temat.

Czy śnięte ryby i płonąca woda to dowody na to że hydrauliczne kruszenie jest z gruntu złe?

Śnięte ryby i płonąca woda w kranie to dowody jedynie na to, że ludzie są tylko ludźmi i należy ich kontrolować. Może wyjaśnijmy, co było przyczynami tych zdarzeń. W pierwszym przypadku chodziło o niedopełnienie obowiązków, chęć ominięcia prawa i zaoszczędzenia przez podwykonawcę. Po co wieźć płyn po wykonanym szczelinowaniu hydraulicznym do odpowiedniej oczyszczalni, skoro można go wylać do rzeki. Szybciej i taniej. Niestety tylko dla nieuczciwego przedsiębiorcy, który ma za nic środowisko. Jeżeli chodzi o płonącą wodę w kranie to już inna sprawa. Chodzi o znany obrazek z filmu Gasland. To z kolei manipulacja autora filmu, która mu była wielokrotnie wytykana. Ten jednak nic sobie nie robi z tego, bo jego dzieło zaczyna żyć własnym życiem. On z kolei ma z tego powodu coraz więcej korzyści. Osobom, które nie chcą czytać na ten temat polecam film Fracknation.

Jakie normy zabezpieczają środowisko przed frackingiem w USA? Czy w Polsce jest podobnie? Są wystarczające?

Różne przepisy stanowe i lokalne. Najbardziej znane ustawy to Clean Water Act i Clean Air Act. Pora, aby Polska i inne państwa, które inwestują w wydobycie gazu ziemnego z łupków zrozumiały jedno. Jeżeli chodzi o inwestycje w Stanach Zjednoczonych obowiązuje zasada, którą mogę określić jako „no risk, no fun”. Zaryzykujemy, sprawdzimy i jak się uda to znaczy, że robimy to dobrze. Jeżeli się nie uda sprawdzimy, gdzie leży błąd i zmodyfikujemy technologię. Na początku przemysł wydobywczy był zwolniony z wielu przepisów środowiskowych. To zaowocowało „rewolucją łupkową” za oceanem. Dopiero teraz Amerykanie zaczynają zwracać uwagę na środowisko. Nie można już rozcieńczać płynu po wykonanym szczelinowaniu i rozlewać go np. na drogi. Od 2015 roku wejdą w życie przepisy, które nakazują wychwytywanie, zamiast zrzutu czy spalania we flarze, mieszaniny węglowodorów pojawiającej się na powierzchni po wykonanym szczelinowaniu. Problem emisji będzie również w Europie (w Polsce najczęściej spala się gaz, chociaż prawo również dopuszcza zrzut mieszaniny węglowodorów do atmosfery). Płynu po szczelinowaniu jednak już firmy nie wyleją na drogi. Pomimo tego, że firmy by tego bardzo chciały, również nie pozbędą się one płynu poprzez jego odparowanie z otwartych zbiorników. Europejska koncepcja ochrony środowiska opiera się na prewencji. Co jednak nie zmienia faktu, że amerykańskie służby kontrolują firmy. Kontrole jednak mają różne formy, od telefonicznych, po inspekcje wiertni.

Czy błędy da się wykluczyć? 

Błędów nigdy nie można wykluczyć.

Czy mamy w takim razie rezygnować z poszukiwania?

Globalne firmy naftowe stosują standardy, które minimalizują ryzyko. To wynika z prostego rachunku ekonomicznego. Firmy zrobią wszystko dobrze, to wtedy zaoszczędzą m.in. na karach czy działaniach PR. Na wiertniach należących m.in. do Exxon Mobil obowiązuje zakaz wnoszenia alkoholu. Każdy pracownik, który zauważy coś co może zagrażać bezpieczeństwo ma prawo zatrzymać prace. Jeżeli jego podejrzenia będą uzasadnione otrzyma on nagrodę. To standardy, do których każda firma powinna dążyć. Coraz głośniej mówi się w Polsce o ryzyku wystąpienia blackoutów w przyszłości. Rezygnacja z gazu pogorszy tylko sytuację energetyczną naszego kraju. Jednak wykorzystanie tego surowca nie powinno zniechęcić polityków do dalszych działań. Niemcy tworzą z odnawialnych źródeł energii osobną gałąź przemysłu. Dlaczego i Polska nie miała by tego robić? Przyszłością Polski powinien być miks energetyczny oparty na wielu źródłach. Nie tylko na węglu czy gazie.

Czy polski rząd dba o środowisko w kontekście poszukiwań gazu łupkowego?

Oprócz drobnych incydentów, jak przewrócenie na rondzie cysterny z płuczką wiertniczą, czy wylaniem płynu po szczelinowaniu do żwirowiska, w Polsce nie ma większych problemów ze środowiskiem. To jednak nie zmienia faktu, że część urzędników nie ma pojęcia o procesie rozpoznania i wydobycia gazu łupkowego. Chodzi mi o urzędników, którzy mają go nadzorować. Na szczęście to się zmienia. Państwowy Instytut Geologiczny prowadzi badania środowiskowe nad wykonywanymi odwiertami. Problemów jednak do rozwiązania będzie mnóstwo. Woda, hałas, emisje, odpady – z tymi ostatnimi już teraz nie wiadomo co robić. Rząd i posłowie mają mnóstwo pracy jeżeli chodzi o przepisy środowiskowe. Biorąc jednak pod uwagę tempo polskich prac, to raczej Unia Europejska wymusi pewne zmiany.

ROZMOWA

Marcin Mazurczak

Gazlupkowy.pl

W wyniku działań podwykonawcy jednej z firm wydobywczych w 2007 roku, w stanie Kentucky, wylano do jednej z rzek płyn po wykonanym szczelinowaniu hydraulicznym. Po 6 latach od tego zdarzenia U.S. Geological Survey wspólnie z U.S. Fish and Wildlife Service opublikowało raport, w którym stwierdzono, że to działanie mogło doprowadzić do śmierci zagrożonych wyginięciem gatunków ryb – pisze Marcin Mazurczak w portalu Gazlupkowy.pl. Poprosiliśmy go o obszerniejszy komentarz na ten temat.

Czy śnięte ryby i płonąca woda to dowody na to że hydrauliczne kruszenie jest z gruntu złe?

Śnięte ryby i płonąca woda w kranie to dowody jedynie na to, że ludzie są tylko ludźmi i należy ich kontrolować. Może wyjaśnijmy, co było przyczynami tych zdarzeń. W pierwszym przypadku chodziło o niedopełnienie obowiązków, chęć ominięcia prawa i zaoszczędzenia przez podwykonawcę. Po co wieźć płyn po wykonanym szczelinowaniu hydraulicznym do odpowiedniej oczyszczalni, skoro można go wylać do rzeki. Szybciej i taniej. Niestety tylko dla nieuczciwego przedsiębiorcy, który ma za nic środowisko. Jeżeli chodzi o płonącą wodę w kranie to już inna sprawa. Chodzi o znany obrazek z filmu Gasland. To z kolei manipulacja autora filmu, która mu była wielokrotnie wytykana. Ten jednak nic sobie nie robi z tego, bo jego dzieło zaczyna żyć własnym życiem. On z kolei ma z tego powodu coraz więcej korzyści. Osobom, które nie chcą czytać na ten temat polecam film Fracknation.

Jakie normy zabezpieczają środowisko przed frackingiem w USA? Czy w Polsce jest podobnie? Są wystarczające?

Różne przepisy stanowe i lokalne. Najbardziej znane ustawy to Clean Water Act i Clean Air Act. Pora, aby Polska i inne państwa, które inwestują w wydobycie gazu ziemnego z łupków zrozumiały jedno. Jeżeli chodzi o inwestycje w Stanach Zjednoczonych obowiązuje zasada, którą mogę określić jako „no risk, no fun”. Zaryzykujemy, sprawdzimy i jak się uda to znaczy, że robimy to dobrze. Jeżeli się nie uda sprawdzimy, gdzie leży błąd i zmodyfikujemy technologię. Na początku przemysł wydobywczy był zwolniony z wielu przepisów środowiskowych. To zaowocowało „rewolucją łupkową” za oceanem. Dopiero teraz Amerykanie zaczynają zwracać uwagę na środowisko. Nie można już rozcieńczać płynu po wykonanym szczelinowaniu i rozlewać go np. na drogi. Od 2015 roku wejdą w życie przepisy, które nakazują wychwytywanie, zamiast zrzutu czy spalania we flarze, mieszaniny węglowodorów pojawiającej się na powierzchni po wykonanym szczelinowaniu. Problem emisji będzie również w Europie (w Polsce najczęściej spala się gaz, chociaż prawo również dopuszcza zrzut mieszaniny węglowodorów do atmosfery). Płynu po szczelinowaniu jednak już firmy nie wyleją na drogi. Pomimo tego, że firmy by tego bardzo chciały, również nie pozbędą się one płynu poprzez jego odparowanie z otwartych zbiorników. Europejska koncepcja ochrony środowiska opiera się na prewencji. Co jednak nie zmienia faktu, że amerykańskie służby kontrolują firmy. Kontrole jednak mają różne formy, od telefonicznych, po inspekcje wiertni.

Czy błędy da się wykluczyć? 

Błędów nigdy nie można wykluczyć.

Czy mamy w takim razie rezygnować z poszukiwania?

Globalne firmy naftowe stosują standardy, które minimalizują ryzyko. To wynika z prostego rachunku ekonomicznego. Firmy zrobią wszystko dobrze, to wtedy zaoszczędzą m.in. na karach czy działaniach PR. Na wiertniach należących m.in. do Exxon Mobil obowiązuje zakaz wnoszenia alkoholu. Każdy pracownik, który zauważy coś co może zagrażać bezpieczeństwo ma prawo zatrzymać prace. Jeżeli jego podejrzenia będą uzasadnione otrzyma on nagrodę. To standardy, do których każda firma powinna dążyć. Coraz głośniej mówi się w Polsce o ryzyku wystąpienia blackoutów w przyszłości. Rezygnacja z gazu pogorszy tylko sytuację energetyczną naszego kraju. Jednak wykorzystanie tego surowca nie powinno zniechęcić polityków do dalszych działań. Niemcy tworzą z odnawialnych źródeł energii osobną gałąź przemysłu. Dlaczego i Polska nie miała by tego robić? Przyszłością Polski powinien być miks energetyczny oparty na wielu źródłach. Nie tylko na węglu czy gazie.

Czy polski rząd dba o środowisko w kontekście poszukiwań gazu łupkowego?

Oprócz drobnych incydentów, jak przewrócenie na rondzie cysterny z płuczką wiertniczą, czy wylaniem płynu po szczelinowaniu do żwirowiska, w Polsce nie ma większych problemów ze środowiskiem. To jednak nie zmienia faktu, że część urzędników nie ma pojęcia o procesie rozpoznania i wydobycia gazu łupkowego. Chodzi mi o urzędników, którzy mają go nadzorować. Na szczęście to się zmienia. Państwowy Instytut Geologiczny prowadzi badania środowiskowe nad wykonywanymi odwiertami. Problemów jednak do rozwiązania będzie mnóstwo. Woda, hałas, emisje, odpady – z tymi ostatnimi już teraz nie wiadomo co robić. Rząd i posłowie mają mnóstwo pracy jeżeli chodzi o przepisy środowiskowe. Biorąc jednak pod uwagę tempo polskich prac, to raczej Unia Europejska wymusi pewne zmiany.

Najnowsze artykuły