Fundacja Instrat obliczyła, że udział węgla w miksie energetycznym Polski może spaść do 13 procent w 2030 roku, a potem do zera w 2035 roku i nadal będzie zachowane bezpieczeństwo dostaw. Znalazła tańsze rozwiązanie na rzecz utrzymania niezbędnej rezerwy węglowej. W zamian mają powstawać wiatraki na lądzie.
To pomysł na odejście od węgla szybsze niż w Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku. – Uwzględniliśmy nie tylko obecne realia techniczne i ekonomiczne produkcji energii, ale też ograniczenia w akceptacji społecznej np. dotyczące lokalizacji OZE. Co więcej, założyliśmy bardzo ostrożnie, że tempo rozwoju energii odnawialnej w kolejnych dekadach będzie takie jak dotąd. Realnie tempo może być jeszcze szybsze – komentuje Paweł Czyżak, współautor analizy.
Instrat ustalił, że Polska mogłaby odejść od węgla do 2035 roku. Praca wybranych bloków węglowych w rezerwie byłaby możliwa w latach 2030-35. Pracowałyby tylko 300-400 godzin rocznie. – . Te kilka rezerwowych bloków, będących w pogotowiu do 2040 roku, wystarczy jednak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a jednocześnie nie prowadzi do nadmiernych emisji CO2. Ten scenariusz umożliwia także spadek importu energii elektrycznej, który od kilku lat systematycznie rośnie – przekonują autorzy analizy. Tak mała rezerwa węglowa kosztowałaby 14 mld złotych do 2040 roku, czyli czery razy mniej niż Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego wsparta mechanizmem wczesnego wyłączenia EDM szacowane przez Instrat na koszt 63 mld zł.
Alternatywa do węgla to zdaniem Fundacji inwestycja w lądowe farmy wiatrowe. Według scenariusza Instrat, 76 procent zapotrzebowania w roku 2030 pokrywają źródła odnawialne. – konieczna jest nowelizacja “ustawy antywiatrakowej”, zwiększenie wolumenu aukcji OZE, wprowadzanie kolejnych odsłon programu “Mój Prąd”, terminowa realizacja projektów offshore i modernizacja infrastruktury sieciowej – apelują eksperci.
– Komisja Europejska nie udzieli Polsce zgody na finansowanie sektora węglowego, o ile nie zaproponujemy rozwiązania zgodnego ze wspólnotowymi celami klimatycznymi. Redukcje emisji, które wynikają z naszego scenariusza, są wciąż mniejsze niż obniżenie emisji niezbędne w skali całej UE, które do roku 2030 wynosi w elektroenergetyce 70 procent względem roku 2015. Bierzemy więc pod uwagę szczególny punkt wyjścia naszego kraju. W przeciwieństwie do innych rozważanych rozwiązań, to wskazywane przez nas nie wymaga łamania unijnego prawa. Jest też wielokrotnie tańsze niż dotychczasowe propozycje – podsumowuje Paweł Czyżak.
Fundacja Instrat/Wojciech Jakóbik