Aby zaopatrzyć uprzemysłowione i gęsto zaludnione południe Niemiec w prąd z turbin wiatrowych onshore i offshore, potrzebna jest nowoczesna i wydajna infrastruktura przesyłowa. Już na etapie planowania sieci te nazwano „autostradami prądu”. Podobnie jak to się dzieje w przypadku budowy zwykłych autostrad, nowe sieci przesyłowe napotykają na protesty, które opóźniają ich powstanie o długie lata – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Pierwsze trzy autostrady prądu weszły już w fazę realizacji budowy. Problematyczne będzie natomiast dotrzymanie wcześniej założonych dat zakończenia tych projektów. Sieć redakcyjna RND podaje, że budowa Südlink może się przedłużyć nawet o ponad 2 lata. To oznacza, że prąd popłynie tu dopiero najwcześniej w 2028 roku. Opóźnienia spowodowane są głównie decyzją o umieszczeniu kabli przesyłowych pod ziemią. Z tego powodu wielokrotnie zmieniano plany i założenia dotyczące przebiegu tych sieci.
Kable cechujące się bardzo wysokim napięciem są kładzione na głębokościach 1–1,5 metrów. Już w 2019 roku swoje obawy wyraził bawarski minister ds. rolnictwa, Hubert Aiwanger z partii Freie Wähler. – Mogę sobie wyobrazić, że przez wiele lat, a nawet w nieskończoność, w pasie o szerokości 20 metrów naruszony będzie poważnie wzrost roślin z powodu przerwania cyrkulacji wód gruntowych. Oznacza to trwałe uszkodzenia środowiska – powiedział Aiwanger regionalnej stacji telewizyjno-radiowej BR.
Wraz z planami budowy czwartej autostrady prądu, SuedLink-Trasse, znów pojawiają się pytania i obawy rolników. Tym razem chodzi o znacznie krótszy odcinek, którym ma być przesyłany prąd z wiatraków na północy kraju do centrum przemysłowego w Zagłębiu Ruhry. Operator sieci, firma Amprion, który jest odpowiedzialny za ten teren, zainwestuje w ten projekt siedem miliardów euro. Zakończenie budowy jest planowane na 2030 rok. Na początku Amprion przedstawi wstępny przebieg tej szerokiej na 1000 metrów trasy. Na kolejnym etapie konsultacji administracyjnych oraz partycypacji obywatelskiej, mającym trwać do 2026 roku, ma zostać uzgodniony konkretny przebieg. Co interesujące, tym razem operator planuje jednocześnie położyć dodatkowe rury, które na razie będą jeszcze puste, ale w przyszłości dadzą możliwość uzupełnienia ich kolejnymi kablami.
Podobnie jak w przypadku pierwszych autostrad prądu, SuedLink będzie w większości przebiegał pod ziemią. Rolnicy, których pola leżą na terenie tej trasy, są zaniepokojeni. Co prawda wyniki wcześniejszych badań w północnych Niemczech świadczą o tym, że kable pod ziemią nie mają wpływu na rośliny, ale rolnicy obawiają się, że w ich regionie może to wyglądać inaczej.
Od strony naukowej na ten temat wypowiedziała się profesor Simone Graeff-Hönninger z Uniwersytetu Hohenheim w medium branżowym Agrarheute. Graeff-Hönninger zajmuje się w szczególności konsekwencjami wytwarzania ciepła w glebie, które wywoływane jest przez sieć przesyłową. Wyniki tych badań są ważne dla rolników, którzy są zainteresowani jak najwyższymi rekompensatami finansowymi za umożliwienie budowy tej trasy przez ich pola. Mowa jest tu o trzech możliwych formach wypłaty rekompensat. Z perspektywy inwestorów, tzn. operatorów sieci, preferowana jest opłata jednorazowa, nawet względnie wysoka. Często dochodzą do tego rekompensaty związane z pracami budowlanymi, które rolnikowi uniemożliwiają na przykład żniwa itp. Najkorzystniejsze z perspektywy rolników są stałe wypłaty rekompensat.
W przypadku trasy Südlink, której operatorem jest holenderski Tennet, rolnikom udało się uzyskać dwie pierwsze formy wsparcia. Trzecią, tzn. wypłaty stałe, Tennet przyznaje tylko w przypadkach, gdy rolnik może udowodnić, że z powodu kabli położonych pod ziemią ma gorsze plony.
Fedorska: Niemieccy rolnicy stają się zakładnikami Nord Stream 2