Klimat zawsze był w drugim szeregu, ale narracyjnie był wybijany na front. Wojna na Ukrainie pokazuje, że to bezpieczeństwo jest priorytetem – mówi prof. Mariusz Ruszel z Politechniki Rzeszowskiej, prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Inwazja Rosji na Ukrainie zmienia wiele, również w kontekście energetyki. Zmienił się paradygmat bezpieczeństwa. Czy w obliczu tych zmian, możliwy do utrzymania jest dotychczasowy kurs unijny na neutralność klimatyczną?
Prof. Mariusz Ruszel: Jednym ze skutków wojny na Ukrainie na pewno będzie zmiana dynamiki tego procesu. Przed wojną wiele państw i spółek energetycznych w UE deklarowało osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Wiele państw uznawało jednocześnie gaz, jako paliwo przejściowe w energetyce, jako pomost do odnawialnych źródeł energii. To co było widoczne zanim rozpoczęła się inwazja, to dużą niestabilność cenową surowców energetycznych, zarówno ropy jak i gazu. Niestabilnie wysoka była również cena uprawnień do emisji CO2. Już przed wojną Międzynarodowa Agencja Energii wskazywała, że nadchodzi renesans węgla. To, co stało się w 2021 roku w Niemczech, czyli zwiększenie emisji dwutlenku węgla, gdzie doszły informacje o zwiększonym użyciu węgla w energetyce, to wszystko działo się zanim zaczęła się wojna. Węgiel zaczął już w zeszłym roku wychodzić z cienia. W związku z bardziej stabilnymi cenami czarnego złota. Wojna spowodowała, że rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania gazu nierosyjskiego, powodując wzrost presji na jego ceny. Węgiel jeszcze bardziej zyska na konkurencyjności. Wojna też negatywnie wpłynie na Odnawialne Źródła Energii. Huty znajdujące się na Ukrainie nie pracują, co oznacza, że duże ilości stali potrzebne do rozwoju OZE nie trafią na rynek europejski. Oznacza to możliwe spowolnienie procesu transformacji energetycznej w Europie, gdyż poszczególne instalacje energetyki odnawialnej będą droższe. To z kolei spowoduje dwa procesy. Pierwszy, który już zachodzi, czyli eldorado węglowe i wzrost dochodów generowanych przez spółki zajmujące się wydobyciem węgla. Drugim jest fakt, że nie da się zastąpić w pełni rosyjskiego gazu dostawami LNG. To wynika z architektury europejskich sieci gazociągów, które były budowane pod określone, głównie wschodnie, źródło dostaw gazu. Nagła zmiana tego kierunku nie we wszystkich państwach jest możliwa w krótkim terminie. Pewnym problemem są parametry dotyczące spadków ciśnienia, a także przepustowości poszczególnych interkonektorów, których moce przesyłowe są zakontraktowane praktycznie w 100 procentach, natomiast kodeksy sieciowe i zasada „use or lose” nie do końca funkcjonują. To powoduje, że drożność tych połączeń jest ograniczona. To wszystko oznacza, że państwa, które posiadają jeszcze działającą energetykę węglową przedłużą funkcjonowania na jakiś czas bloków węglowych. Dylematy w zakresie redefinicji architektury bezpieczeństwa energetycznego będą jednym z głównych tematów VII Konferencji „Bezpieczeństwo energetyczne – filary i perspektywa rozwoju”, która odbędzie się w dniach 12-13 września 2022 roku na Politechnice Rzeszowskiej im. I. Łukasiewicza. Wydarzenie jest wspierane przez NATO.
Przed wojną toczyły się żywe dyskusje o energetyce jądrowej, na przykład w odniesieniu do taksonomii. Czy w obecnych warunkach są szanse na szybszy rozwój tej gałęzi energetyki w Europie?
Po pierwsze, powinno dojść do zmiany harmonogramów wyłączeń elektrowni jądrowych w państwach, które taką energetykę już posiadają, a które przed kryzysem zamierzały z niej zrezygnować. Państwa, które nie posiadają takiej gałęzi energetyki mogą zacząć zastanawiać się nad wejściem w nią. Nie jest możliwa rezygnacja z rosyjskiego gazu, z węgla i jednocześnie brak inwestycji w energetykę jądrową bez uszczerbku dla dostaw energii. Nie ma możliwości oparcia systemu na OZE bez rozwiniętych magazynów energii, które wymagane są do stabilizacji sieci. Polskie firmy technologiczne dynamicznie rozwijają ten rynek. Przyszłością energetyki jądrowej mogą być technologie małych reaktorów jądrowych (SMR), szczególnie z punktu widzenia przedsiębiorstw energochłonnych. Dla tych koncernów mały atom brzmi szczególnie atrakcyjnie. SMR-y dostrzega również czynnik polityczny poprzez założenia do aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku, która już wspomina o rozwoju takiego typu energetyki jądrowej. Myślę, że przykładowo w taksonomii zostanie zmodyfikowana definicja zielonego wodoru. Uważam, że pojawi się podział wodoru na emisyjny i nieemisyjny. Podobnie może stać się w przypadku gazu, czyli włączenia biometanu. Kryzys wpłynie na zmianę myślenia o tych sprawach.
Czy zatem ochrona klimatu schodzi na drugi plan w transformacji energetycznej?
Tak, myślę, że tak się właśnie dzieje. Klimat zawsze był w drugim szeregu, ale narracyjnie był wybijany na front. Wojna na Ukrainie pokazuje, że to bezpieczeństwo jest priorytetem. Wojna sprowadziła pewne rzeczy na swoje miejsce pod względem narracji. Dzisiaj w dyskusji o transformacji politycy mając do wyboru aspekt klimatyczny i bezpieczeństwa wybierają to drugie.
Nie można w tej rozmowie pominąć Polski. Jak my jesteśmy przygotowani do tych zmian?
W Polsce w ostatnich kilkunastu latach zrobiono kawał dobrej roboty. To zasługa kilku polityków, którzy byli konsekwentni w swoich działaniach. Mamy terminal LNG, jest rozbudowywany, mamy rozbudowaną infrastruktury przesyłowej, mamy dostęp do rynku litewskiego, zaraz dostęp do szelfu norweskiego przez Baltic Pipe, nie poddaliśmy się trendowi prywatyzacji magazynów gazu, mimo iż były takowe plany. Nie dopuściliśmy do wrogich przejęć. Podpisywaliśmy szereg kontraktów gazowych z USA i Katarem. To naprawdę pozytywna rzecz. Łyżką dziegciu jest jednak krajowe wydobycie, które w moim odczuciu, znacznie odbiega od polskiego potencjału. Ostatnie złoże gazi w Polsce otworzyliśmy w 2013 roku, a potencjał jest znacznie większy. Wydobycie od lat utrzymuje się na stałym poziomie poniżej 4 mld m sześc. rocznie. Gaz krajowy jest znacznie tańszy niż ten importowany, i ma wpływ na taryfę Urzędu Regulacji Energetyki dla odbiorców końcowych. Im więcej gazu swojego, tym bardziej wypłaszczymy ceny dla klientów. Teraz jest czas na refleksję. Może teraz przyjdzie czas na ponowne rozważenie czy nie powinniśmy powrócić do rozwoju wydobycia gazu ze skał łupkowych, który przy wcześniejszych cenach gazu był nieopłacalny. Odwagę myślenia, a nade wszystko działania pokazywał nam Ignacy Łukasiewicz, o czym staramy się w ramach projektu – Historia sektora energii – Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza we współpracy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego i Fundacją Polskiej Grupy Energetycznej – szczególnie teraz w 2022 roku, kiedy to obchodzimy 200. rocznicę urodzin Łukasiewicza, o której warto przypominać.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Jakóbik: Energetyka na wyborach w dobie kryzysu energetycznego