icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Czy można prowadzić na gazie i nie dać się złapać…Putinowi? (ANALIZA)

Czy Polska może prowadzić transformację energetyczną na gazie i nie dać się złapać w pułapkę gazową Putina? Jest sposób, ale ryzykowny – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Transformacja energetyczna na gazie…oby nie z Rosji

Polska transformacja energetyczna zakłada stopniowe odchodzenie od węgla na rzecz energetyki odnawialnej zabezpieczanej jądrową oraz gazową. Udział energetyki gazowej ma być mniejszy od wcześniejszych przewidywań przez kryzys energetyczny podsycany przez Rosjan, który pokazał, że nie warto polegać na gazie ziemnym.

Mimo to spółka Daniela Obajtka stawia nadal na gaz. Orlen przewiduje, że zapotrzebowanie na gaz sięgnie 30 mld m sześc. gazu zapotrzebowania w 2030 roku. Gaz-System ocenia, że może być niższe: 26-28 mld m sześc. – Będziemy inwestować w nowoczesną energetykę gazową. Ona będzie fundamentem rozwoju OZE, bo będzie stabilizować system elektroenergetyczny – powiedział Robert Śleszyński, dyrektor do spraw inwestycji kapitałowych PKN Orlen podczas prezentacji nowej strategii tej grupy.

Orlen przewiduje, że jego energetyka gazowa będzie regulować system z coraz większą ilością pogodowo zależnych OZE.

Tymczasem Krajowy dziesięcioletni plan rozwoju operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System do 2035 roku zakłada, że zapotrzebowanie na gaz sięgnie w 2030 roku 26-28 mld m sześc. rocznie. Poprzedni przewidywał nawet do 35 mld m sześc. rocznego zapotrzebowania. Nowa prognoza zakłada zapotrzebowanie na gaz o 10-25 procent niższe przez kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom, który spowodował, że zastosowanie gazu jako paliwa przejściowego budzi większy sceptycyzm. To dlatego Daniel Radomski napisał w BiznesAlert.pl o tym, że Polska wycofała się z marszu ku pułapce gazowej, przed którą przestrzegamy w portalu od 2020 roku.

Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakładał, że bez atomu sama energetyka Polski może potrzebować nawet 19 mld m sześc. rocznie przez konieczność budowy nowych elektrowni gazowych do stabilizowania OZE. W 2020 roku pisałem, że taka polityka mogłaby skazać Polskę na powrót do gazu rosyjskiego, a być może dostaw gazociągiem Nord Stream 2, który obecnie został wykluczony z użytku po sabotażu z września 2022 roku.

Podobne dane przedstawia McKinsey w odniesieniu do Niemiec. Ten ośrodek ocenił, że Niemcy będą potrzebować 21 (!) nowych elektrowni gazowych, by zabezpieczać transformację energetyczną prowadzoną bez energetyki jądrowej. Oznaczałoby to dalszy wzrost zapotrzebowania na gaz, który mógłby przekroczyć nawet możliwości pięciu terminali LNG planowanych w Niemczech, które mają zapewnić 30 mld m sześc. rocznie spoza Rosji, a zatem mogłoby zmusić Niemców do powrotu do importu gazu rosyjskiego na pewnym etapie w przyszłości. Z tego punktu lepsze rozwiązanie, to owo zastosowane na początku kryzysu energetycznego: dłuższe wykorzystanie węgla widoczne w Polsce, Holandii czy Niemczech, powrót do dyskusji o energetyce jądrowej i przejście na duet OZE-atom z homeopatyczną dawką gazu po porzuceniu Rosji. Symboliczna w tym kontekście jest Elektrownia Ostrołęka C – projekt nowego bloku węglowego, który miał dostarczać energię od 2023 roku na mocy porozumienia z Komisją Europejską, ale został przestawiony na gaz. Teraz przez kryzys energetyczny może mieć problemy z realizacją i wymaga poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw gazu przez Gazociąg Polska-Litwa, żeby nie musiał polegać na dostawach z Rosji przez Gazociąg Jamalski wyschniętych wiosną 2022 roku.

Czy to znaczy, że transformacja energetyczna Polski a la Orlen jest skazana na powrót do gazu z Rosji? Jest szansa, by Polska prowadziła transformację na gazie, nie dając się złapać w sidła Władimira Putina.

Skąd Polska ma wziąć gaz spoza Rosji?

Po pierwsze, Grupa Orlen chce wydobywać 12 mld m sześc. gazu rocznie w 2030 roku, a zatem realizować prawie połowę zapotrzebowania Polski z własnego wydobycia. To plan ambitny, ale możliwy do realizacji przy założeniu, że nie będzie problemów z finansowaniem inwestycji w paliwa kopalne.

Po drugie – atom, ale mały, rozproszony. – Do 2030 roku będą to pojedyncze inwestycje w SMR, ale po 2030 roku zakładamy skokowy wzrost, bo technologia będzie skomercjalizowana i bardziej dojrzała – zapowiedział Robert Śleszyński, dyrektor Orlenu do spraw inwestycji kapitałowych. – Rozwój inwestycji zakładamy nie tylko w oparciu o nasz bilans, ale partnerstwa, strukturyzowane finansowanie, project finance. Chcemy stworzyć taką ofertę, by różne fundusze chciały angażować się w finansowanie – tłumaczył Śleszyński. To także założenie ambitne, ale pożądane w celu zmniejszenia roli gazu w energetyce. Może jednak wymagać kolejnych miliardów inwestycji przy ograniczonej pojemności rynku bankowego dającego pieniądze na setki projektów transformacji energetycznej. Tutaj kłaniają się środki z Krajowego Planu Odbudowy dla przedsiębiorstw, do których Polska nadal nie ma dostępu. Jednakże Orlen widzi rolę SMR nieco inaczej. – Bloki SMR będą zastępować bloki konwencjonalne oparte dzisiaj na węglu. Będą wyłączane za jakiś czas – przyznał Śleszyński. – Pod koniec kwietnia przedstawimy lokalizację i zaawansowanie naszych partnerów przy tym ważnym projekcie – ujawnił prezes Orlenu Daniel Obajtek. PKN Orlen współpracuje z GE Hitachi oraz Synthos Green Energy przy wdrożeniu technologii BWRX-300 w Polsce. Do końca dekady ma dojść do komercjalizacji tej technologii w Kanadzie, a potem w Europie. Należy zatem zastrzec, że plan atomowy Orlenu bazuje na założeniu, że technologia GE Hitachi wejdzie na pewno na rynek.

Polska może mieć gazy

Następny element rozwiązania to gazy odnawialne: wodór oraz biometan, które pełnią ważną rolę w strategii Orlenu, ale nie tylko jego. PKN Orlen chce produkować miliard metrów sześciennych biometanu, który byłby krajową alternatywą do gazu ziemnego, także tego z Rosji. Orlen chce także produkować około 60 ton wodoru dziennie w dziesięciu hubach wodorowych, z których pierwszy miał już powstać w zakładzie petrochemicznym w Trzebini dając 50 kg wodoru na godzinę. To paliwo, będące gazem odnawialnym do zastosowania w turbinach elektrowni gazowych po odpowiednim dostosowaniu, także jest alternatywą względem gazu spod ziemi. Może być także wytwarzane z nadwyżek energii ze źródeł odnawialnych, jak planowane 9 GW OZE ze strategii Orlenu, w tym 1,2 GW morskich farm wiatrowych do 2024 roku.

Także wspomniany wyżej Gaz-System widzi rolę gazów odnawialnych przy zaspokajaniu zapotrzebowania Polski na gaz. Zgłosił trzy projekty transportowania i magazynowania wodoru do programu Projektów Wspólnego Zainteresowania Unii Europejskiej (PCI). Oznacza to, że mogą zyskać znaczenie wspólnotowe i do połowy finansowania ze środków unijnych jak kiedyś terminal LNG w Świnoujściu. Rozporządzenie unijne TEN-E pozwala inwestować w infrastrukturę przesyłania wodoru tak zwanymi przeze mnie wodorociągami. Projekty zgłoszone przez Gaz-System to Nordycko-Bałtycki Korytarz Wodorowy pozwalający transportować wodór z Finlandii (wytwarzany z atomu też!), drugi to krajowy szkielet wodorowy pozwalający wykorzystać gazociągi oraz magazyn gazu w Damasławku do dystrybucji wodoru. Trzeci projekt zakłada doprowadzenie do składowania wodoru w magazynie w Damasławku. To także sposób na uniknięcie aktywów osieroconych w sektorze gazowym. Infrastruktura służąca dywersyfikacji dostaw gazu, może kiedyś słać gazy odnawialne i dalej się opłacać przez dziesiątki lat. To echa prac Gaz-Systemu w europejskim stowarzyszeniu operatorów ENTSO-G, którzy pracują już nad przejściem na wodór oraz inne gazy odnawialne, które opisywałem w tekście: Nie węglowa, nie gazowa. Wielka Polska wodorowa.

Jakóbik: Nie węglowa, nie gazowa. Wielka Polska wodorowa

Lepiej nie prowadzić na gazie…samym

Niezależnie od losu powyższych projektów, prognozy zapotrzebowania na gaz w Polsce ponownie podkreślają znaczenie energetyki jądrowej, szczególnie tej dużej. Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakłada, że atom pozwoli zmniejszyć szczytowe zapotrzebowanie energetyki na gaz ziemny z 19 do nawet 10 mld m szesc. rocznie. Warto dodać, że nadwyżki energii z atomu mogą także posłużyć do produkcji wodoru, czy to w dużej elektrowni państwowej, czy małych SMR od Orlenu i innych firm. Polska nie powinna prowadzić transformacji energetycznej na gazie, by nie wpaść w pułapkę gazową Putina. Ma jednak nowe możliwości w sektorze atomu i gazów odnawialnych, które pozwolą jej zmniejszyć ryzyko.

Jakóbik: Polsko, nie prowadź na gazie nawet jeśli wygrasz taksonomię!

Czy Polska może prowadzić transformację energetyczną na gazie i nie dać się złapać w pułapkę gazową Putina? Jest sposób, ale ryzykowny – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Transformacja energetyczna na gazie…oby nie z Rosji

Polska transformacja energetyczna zakłada stopniowe odchodzenie od węgla na rzecz energetyki odnawialnej zabezpieczanej jądrową oraz gazową. Udział energetyki gazowej ma być mniejszy od wcześniejszych przewidywań przez kryzys energetyczny podsycany przez Rosjan, który pokazał, że nie warto polegać na gazie ziemnym.

Mimo to spółka Daniela Obajtka stawia nadal na gaz. Orlen przewiduje, że zapotrzebowanie na gaz sięgnie 30 mld m sześc. gazu zapotrzebowania w 2030 roku. Gaz-System ocenia, że może być niższe: 26-28 mld m sześc. – Będziemy inwestować w nowoczesną energetykę gazową. Ona będzie fundamentem rozwoju OZE, bo będzie stabilizować system elektroenergetyczny – powiedział Robert Śleszyński, dyrektor do spraw inwestycji kapitałowych PKN Orlen podczas prezentacji nowej strategii tej grupy.

Orlen przewiduje, że jego energetyka gazowa będzie regulować system z coraz większą ilością pogodowo zależnych OZE.

Tymczasem Krajowy dziesięcioletni plan rozwoju operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System do 2035 roku zakłada, że zapotrzebowanie na gaz sięgnie w 2030 roku 26-28 mld m sześc. rocznie. Poprzedni przewidywał nawet do 35 mld m sześc. rocznego zapotrzebowania. Nowa prognoza zakłada zapotrzebowanie na gaz o 10-25 procent niższe przez kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom, który spowodował, że zastosowanie gazu jako paliwa przejściowego budzi większy sceptycyzm. To dlatego Daniel Radomski napisał w BiznesAlert.pl o tym, że Polska wycofała się z marszu ku pułapce gazowej, przed którą przestrzegamy w portalu od 2020 roku.

Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakładał, że bez atomu sama energetyka Polski może potrzebować nawet 19 mld m sześc. rocznie przez konieczność budowy nowych elektrowni gazowych do stabilizowania OZE. W 2020 roku pisałem, że taka polityka mogłaby skazać Polskę na powrót do gazu rosyjskiego, a być może dostaw gazociągiem Nord Stream 2, który obecnie został wykluczony z użytku po sabotażu z września 2022 roku.

Podobne dane przedstawia McKinsey w odniesieniu do Niemiec. Ten ośrodek ocenił, że Niemcy będą potrzebować 21 (!) nowych elektrowni gazowych, by zabezpieczać transformację energetyczną prowadzoną bez energetyki jądrowej. Oznaczałoby to dalszy wzrost zapotrzebowania na gaz, który mógłby przekroczyć nawet możliwości pięciu terminali LNG planowanych w Niemczech, które mają zapewnić 30 mld m sześc. rocznie spoza Rosji, a zatem mogłoby zmusić Niemców do powrotu do importu gazu rosyjskiego na pewnym etapie w przyszłości. Z tego punktu lepsze rozwiązanie, to owo zastosowane na początku kryzysu energetycznego: dłuższe wykorzystanie węgla widoczne w Polsce, Holandii czy Niemczech, powrót do dyskusji o energetyce jądrowej i przejście na duet OZE-atom z homeopatyczną dawką gazu po porzuceniu Rosji. Symboliczna w tym kontekście jest Elektrownia Ostrołęka C – projekt nowego bloku węglowego, który miał dostarczać energię od 2023 roku na mocy porozumienia z Komisją Europejską, ale został przestawiony na gaz. Teraz przez kryzys energetyczny może mieć problemy z realizacją i wymaga poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw gazu przez Gazociąg Polska-Litwa, żeby nie musiał polegać na dostawach z Rosji przez Gazociąg Jamalski wyschniętych wiosną 2022 roku.

Czy to znaczy, że transformacja energetyczna Polski a la Orlen jest skazana na powrót do gazu z Rosji? Jest szansa, by Polska prowadziła transformację na gazie, nie dając się złapać w sidła Władimira Putina.

Skąd Polska ma wziąć gaz spoza Rosji?

Po pierwsze, Grupa Orlen chce wydobywać 12 mld m sześc. gazu rocznie w 2030 roku, a zatem realizować prawie połowę zapotrzebowania Polski z własnego wydobycia. To plan ambitny, ale możliwy do realizacji przy założeniu, że nie będzie problemów z finansowaniem inwestycji w paliwa kopalne.

Po drugie – atom, ale mały, rozproszony. – Do 2030 roku będą to pojedyncze inwestycje w SMR, ale po 2030 roku zakładamy skokowy wzrost, bo technologia będzie skomercjalizowana i bardziej dojrzała – zapowiedział Robert Śleszyński, dyrektor Orlenu do spraw inwestycji kapitałowych. – Rozwój inwestycji zakładamy nie tylko w oparciu o nasz bilans, ale partnerstwa, strukturyzowane finansowanie, project finance. Chcemy stworzyć taką ofertę, by różne fundusze chciały angażować się w finansowanie – tłumaczył Śleszyński. To także założenie ambitne, ale pożądane w celu zmniejszenia roli gazu w energetyce. Może jednak wymagać kolejnych miliardów inwestycji przy ograniczonej pojemności rynku bankowego dającego pieniądze na setki projektów transformacji energetycznej. Tutaj kłaniają się środki z Krajowego Planu Odbudowy dla przedsiębiorstw, do których Polska nadal nie ma dostępu. Jednakże Orlen widzi rolę SMR nieco inaczej. – Bloki SMR będą zastępować bloki konwencjonalne oparte dzisiaj na węglu. Będą wyłączane za jakiś czas – przyznał Śleszyński. – Pod koniec kwietnia przedstawimy lokalizację i zaawansowanie naszych partnerów przy tym ważnym projekcie – ujawnił prezes Orlenu Daniel Obajtek. PKN Orlen współpracuje z GE Hitachi oraz Synthos Green Energy przy wdrożeniu technologii BWRX-300 w Polsce. Do końca dekady ma dojść do komercjalizacji tej technologii w Kanadzie, a potem w Europie. Należy zatem zastrzec, że plan atomowy Orlenu bazuje na założeniu, że technologia GE Hitachi wejdzie na pewno na rynek.

Polska może mieć gazy

Następny element rozwiązania to gazy odnawialne: wodór oraz biometan, które pełnią ważną rolę w strategii Orlenu, ale nie tylko jego. PKN Orlen chce produkować miliard metrów sześciennych biometanu, który byłby krajową alternatywą do gazu ziemnego, także tego z Rosji. Orlen chce także produkować około 60 ton wodoru dziennie w dziesięciu hubach wodorowych, z których pierwszy miał już powstać w zakładzie petrochemicznym w Trzebini dając 50 kg wodoru na godzinę. To paliwo, będące gazem odnawialnym do zastosowania w turbinach elektrowni gazowych po odpowiednim dostosowaniu, także jest alternatywą względem gazu spod ziemi. Może być także wytwarzane z nadwyżek energii ze źródeł odnawialnych, jak planowane 9 GW OZE ze strategii Orlenu, w tym 1,2 GW morskich farm wiatrowych do 2024 roku.

Także wspomniany wyżej Gaz-System widzi rolę gazów odnawialnych przy zaspokajaniu zapotrzebowania Polski na gaz. Zgłosił trzy projekty transportowania i magazynowania wodoru do programu Projektów Wspólnego Zainteresowania Unii Europejskiej (PCI). Oznacza to, że mogą zyskać znaczenie wspólnotowe i do połowy finansowania ze środków unijnych jak kiedyś terminal LNG w Świnoujściu. Rozporządzenie unijne TEN-E pozwala inwestować w infrastrukturę przesyłania wodoru tak zwanymi przeze mnie wodorociągami. Projekty zgłoszone przez Gaz-System to Nordycko-Bałtycki Korytarz Wodorowy pozwalający transportować wodór z Finlandii (wytwarzany z atomu też!), drugi to krajowy szkielet wodorowy pozwalający wykorzystać gazociągi oraz magazyn gazu w Damasławku do dystrybucji wodoru. Trzeci projekt zakłada doprowadzenie do składowania wodoru w magazynie w Damasławku. To także sposób na uniknięcie aktywów osieroconych w sektorze gazowym. Infrastruktura służąca dywersyfikacji dostaw gazu, może kiedyś słać gazy odnawialne i dalej się opłacać przez dziesiątki lat. To echa prac Gaz-Systemu w europejskim stowarzyszeniu operatorów ENTSO-G, którzy pracują już nad przejściem na wodór oraz inne gazy odnawialne, które opisywałem w tekście: Nie węglowa, nie gazowa. Wielka Polska wodorowa.

Jakóbik: Nie węglowa, nie gazowa. Wielka Polska wodorowa

Lepiej nie prowadzić na gazie…samym

Niezależnie od losu powyższych projektów, prognozy zapotrzebowania na gaz w Polsce ponownie podkreślają znaczenie energetyki jądrowej, szczególnie tej dużej. Program Polskiej Energetyki Jądrowej zakłada, że atom pozwoli zmniejszyć szczytowe zapotrzebowanie energetyki na gaz ziemny z 19 do nawet 10 mld m szesc. rocznie. Warto dodać, że nadwyżki energii z atomu mogą także posłużyć do produkcji wodoru, czy to w dużej elektrowni państwowej, czy małych SMR od Orlenu i innych firm. Polska nie powinna prowadzić transformacji energetycznej na gazie, by nie wpaść w pułapkę gazową Putina. Ma jednak nowe możliwości w sektorze atomu i gazów odnawialnych, które pozwolą jej zmniejszyć ryzyko.

Jakóbik: Polsko, nie prowadź na gazie nawet jeśli wygrasz taksonomię!

Najnowsze artykuły