Jakóbik: Polsko, nie prowadź na gazie nawet jeśli wygrasz taksonomię!

1 kwietnia 2021, 07:30 Energetyka

Jak przeprowadzić transformację energetyczną z pomocą energetyki gazowej tak, aby nie skończyła się problemami politycznymi, ekonomicznymi i społecznymi znanymi z sektora węglowego? Polacy nie można polegać zbytnio na gazie, nawet jeśli obronią go w sporze o taksonomię unijną – zastanawia się Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Palnik gazowy. Fot. Pixabay
Palnik gazowy. Fot. Pixabay

Gaz będzie miał kiedyś tak ciężko jak węgiel

Taksonomia to regulacje pozwalające określić które technologie są zrównoważone, korzystne dla klimatu i powinny przez to liczyć na wsparcie unijne. Trwa spór o to, które technologie energetyczne powinny zostać za takie uznane. O ile spór o rolę atomu w taksonomii jest mniej istotny dla Polski, która będzie szukać finansowania u partnera zagranicznego i we własnym budżecie, o tyle spór o gaz może przesądzić o ostatecznych kosztach polskiej transformacji energetycznej przekładającej się na stan portfela każdego mieszkańca naszego kraju.

Szkic taksonomii przygotowywanej przez Komisję Europejską wyciekł do mediów i zakłada wyśrubowane warunki udzielenia wsparcia finansowego inwestycjom gazowym. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej widzianą przez Reuters istniejące elektrociepłownie gazowe zostaną oznaczone jako inwestycja zrównoważona tylko pod warunkiem, że zainwestują w technologie wychwytywania emisji gazów cieplarnianych pozwalających utrzymać emisję do 270 g CO2/KWh i będą pracować co najmniej do 2025 roku włącznie. Kolejny warunek to zastąpienie taką jednostką starej, bardziej emisyjnej. Przykładem takich inwestycji mogą być nowe bloki gazowe w elektrociepłowniach węglowych w Polsce, jak Siekierki czy Żerań w Warszawie. Elektrownie i elektrociepłownie gazowe, które nie zastępują starych jednostek o większej emisji dostaną zieloną etykietę tylko pod warunkiem utrzymania emisji poniżej 100 g CO2/KWh w całym cyklu życia. Oznacza to konieczność drogich inwestycji w technologie wychwytywania gazów cieplarnianych w celu zakwalifikowania się do wsparcia finansowego zgodnego z ideą zrównoważonego rozwoju.

Reuters podaje, że propozycja Komisji Europejskiej zostanie oficjalnie przedstawiona do 21 kwietnia, ale już teraz trwa spór dwóch koalicji krajów członkowskich. Decyzja może zostać podważona tylko z pomocą weta większości państw unijnych. Dziesięć z nich, w tym Polska, wezwało Komisję do uznania elektrowni gazowych za inwestycje zrównoważone, ponieważ chcą ich używać do transformacji energetycznej. Kraje polegające w mniejszym stopniu na paliwach kopalnych, jak Dania i Hiszpania, domagają się utrzymania ostrych warunków taksonomii. Co ciekawe, Reuters podkreśla, że Komisja może brać pod uwagę także emisje metanu istotne w sektorze gazowym. Bruksela przygotowała strategię metanową, która postuluje walkę z emisjami tego gazu cieplarnianego, a ta może uderzyć w projekty gazowe w Unii Europejskiej.

Należy się spodziewać, że nawet jeżeli finansowanie gazu zostanie utrzymane w ramach ostatecznych zapisów o taksonomii, rozwój unijnej polityki klimatycznej będzie utrudniał funkcjonowanie energetyki gazowej w Unii Europejskiej podobnie, jak stopniowo wykluczał z rynku węglową. Ostracyzm wobec węgla sięgnął stopnia, który sprawił, że Polacy wycofali się ostatecznie z planu budowy ostatniego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka C jako przedsięwzięcia, które nie może być rentowne w obliczu wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 w ramach systemu handlu emisjami EU ETS. Jeżeli ceny uprawnień będą rosły dalej, także nowy blok gazowy w Ostrołęce i inne inwestycje gazowe, mogą stać się aktywami osieroconymi. Oznacza to, że jeśli sektor gazu w Polsce będzie przerośnięty, może w przyszłości wymagać osłon socjalnych znanych z sektora węglowego oraz rozmów o umowie społecznej z górnikami. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym w latach trzydziestych albo czterdziestych dwudziestego pierwszego wieku będą potrzebne rozmowy o umowie społecznej na rzecz sektora gazowego. Wówczas wielomiliardowe inwestycje w elektrownie gazowe będą musiały zostać poparte kolejnymi miliardami na wygaszanie tego sektora, analogicznie do zjawisk już widocznych w sektorze węglowym i powstających już teraz planów wyłączania bloków na węgiel dopiero co oddanych do użytku.

– Wzrost zapotrzebowania na gaz może się pojawić między 2024 a 2030 rokiem, kiedy nowe elektrownie gazowe rozpoczną pracę. Będzie to na początku znaczny wzrost a potem po 2030 roku utrzyma się na stabilnym poziomie – przewiduje pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Naimski w komentarzu dla Reutersa posiłkując się szacunkami Gaz-Systemu, który przewiduje wzrost zapotrzebowania na gaz w Polsce przez transformację energetyczną na gazie o 60 procent, czyli z około 20 do 31 mld m sześc. rocznie. Zapewnia, że dzięki projektom dywersyfikacyjnym jak rozbudowywany terminal LNG w Świnoujściu (7,5 mld m sześc. rocznie), gazociąg Baltic Pipe (10 mld) i pływający gazoport FSRU w Zatoce Gdańskiej (4,5-12 mld) Polska będzie mogła „elastycznie podchodzić do ilości importowanego gazu”. – Możemy uznać gaz za paliwo przejściowe, ale okres tego przejścia potrwa dziesiątki lat – zastrzegł minister Naimski. – Nie chcemy pozwolić na systemową zależność od importu energii. Do tego potrzebujemy gazu, ponieważ elektrownie gazowe można zbudować szybciej od planowanego terminu ukończenia elektrowni jądrowej – dodał.

Pierwszy reaktor jądrowy w Polsce ma być gotowy w 2033 roku, a rozstrzygające decyzje mają nastąpić dopiero na przełomie 2021 i 2022 roku, a zatem budujemy na styk.

Rekomendacje

  1. Polska nie może sobie zatem pozwolić na długofalowe uzależnienie sektora energetycznego od gazu ziemnego. Powinna z jednej strony inwestować w tak zwane gazy odnawialne: wodór z różnych źródeł, także atomu, i biogaz, a z drugiej ograniczać rolę gazu w transformacji energetycznej do niezbędnego minimum.
  2. Budowa elektrowni jądrowej pozwalającej zabezpieczać energetykę odnawialną i zmniejszać zależność od gazu ma także uzasadnienie ekonomiczne, bo sprawi, że Polska w mniejszym stopniu zderzy się z widmem aktywów osieroconych w sektorze gazu.
  3. Kolejne rozwiązanie pozwalające zwiększyć wykorzystanie infrastruktury gazowej w Polsce to reeksport surowca docierającego do niej z różnych kierunków po zakończeniu kontraktu jamalskiego z rosyjskim Gazpromem. Eksperci USAID dowiedli, że odpowiednie zmiany regulacyjne mogą sprawić, że układ Polska-Ukraina-USA o dostawach LNG może być rentowny.
  4. Zastępowanie energetyki węglowej z pomocą atomu i gazu powinno być oczywiście wsparte szybkim rozwojem energetyki odnawialnej, która w coraz mniejszym stopniu będzie potrzebowała zabezpieczenia konwencjonalnego. Redukcja aktywów gazowych do niezbędnego minimum pozwoli z mniejszym obciążeniem ekonomicznym zrezygnować z nich w razie rozwoju możliwości technicznych pozwalających budować energetykę całkowicie opartą na źródłach odnawialnych.

Jakóbik: Gra o wodór. Nowy rozdział polityki energetycznej Polski i stary trylemat