– Płacimy za rosyjski gaz bardzo wysoką cenę – mówi w programie „Bilans” w TVN24 BiS Piotr Woźniak, prezes PGNiG. Dlatego, jak przyznaje, trwają prace nad „dwiema opcjami dywersyfikacyjnymi”. – Albo połączenie z naszymi złożami norweskimi, albo (budowa drugiego gazoportu – red.) LNG, albo jedno i drugie – dodaje Woźniak na antenie telewizji.
Jak czytamy w portalu tvn24bis.pl, duże nadzieje związane są z uruchomieniem terminala LNG w Świnoujściu. Podobne ceny za gaz do Polski do tej pory płaciła bowiem Litwa. – Ale od kiedy uruchomiła terminal LNG, ceny w rosyjskich dostawach znacznie spadły. Na ten sam efekt liczymy po uruchomieniu terminala (w Świnoujściu – red.) w lipcu – zaznacza Woźniak. Przyznaje ponadto, że możemy obyć się bez rosyjskiego gazu. – Pracujemy nad dwiema opcjami dywersyfikacyjnymi. Chcemy mieć dostawy spoza strefy geograficznej – zapowiada prezes giganta energetycznego. I wyjaśnia, że „jesteśmy w strefie gazociągów, w których we wszystkich możliwych rurach jest wyłącznie gaz rosyjski”. – Chcemy się od tego uwolnić, bo to jest prawdziwy i niesłychanie groźny monopol. Nasze połączenia na zachodzie i południu są ważne z punktu widzenia operatorskiego, ale z punktu widzenia handlowego dają nam niewiele – przyznaje.
Dlatego po 15 latach wrócił pomysł połączenia z gazem norweskim. – W 2006 roku PGNiG zainwestował na Morzu Północnym po to, żeby poprawić swoją wiarygodność, która została nadszarpnięta po ruchu rządu SLD. Takich kontraktów się nie wywraca w powietrze, kiedy negocjuje się 1,5 roku. Straciliśmy wiarygodność i musieliśmy się uwiarygodnić przez inwestycję bezpośrednią na złoża – tłumaczy Piotr Woźniak cytowany przez tvn24bis.pl, jednocześnie dodając, że „to się udało”. – Mamy w tej chwili 18 koncesji. Produkujemy gaz, kondensat i ropę. Ropę sprzedajmy na miejscu, a gaz sprzedajemy w kierunku zachodnim, bo na razie nie mamy innego połączenia. Pomysł, żeby połączyć nasze złoża, które mamy z naszym odbiorcą w Polsce nie jest specjalnie oryginalny. Tak robią Niemcy, Francuzi, Belgowie – mówi. Woźniak uspokaja, że zasoby szelfu norweskiego, Morza Północnego i Morza Barentsa wystarczą jeszcze na długo. – Możemy spokojnie spać – zapewnia.
Jak podaje tvn24bis.pl, drugą opcją jest rozszerzenie dostępności gazu LNG w Polsce. – Być może będzie potrzebny drugi gazoport, ale ze względów operacyjnych. Ten (w Świnoujściu – red.) na razie jest wystarczający, jeżeli chodzi o zdolności regazyfikacyjne – podkreśla gość programu „Bilans”. Woźniak tłumaczy, że „jeżeli skorzystamy w pełni z dywersyfikacji za pomocą LNG, to prawdopodobnie będzie potrzebny drugi wlot takiego gazu”.
Źródło: TVN24 Biznes i Świat